„Nie byłem przekonany do sanatoryjnych miłostek ojca. Jego zauroczenie niemal zakończyło się wyprawą na tamten świat”

smutny starszy mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Trudno mi było uwierzyć, że ukochana kobieta mego starego, chciała zrobić mu krzywdę. Kiedy mogliśmy spokojnie porozmawiać, powiedział, że od dawna słabo się czuje. Chciał iść do lekarza, ale Laura bagatelizowała sprawę. Twierdziła, że to przejdzie, bo to tylko zmęczenie”.
/ 04.11.2023 07:13
smutny starszy mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Ojciec był blady jak ściana. Oddychał z wielkim trudem. Wyraźnie działo się z nim coś niedobrego. Kiedy dowiedziała się, że jest w szpitalu, postanowiła jeszcze się na nim odegrać.

Znowu chciało mu się żyć

Natychmiast zadzwoniłem po pogotowie. Musieli być gdzieś niedaleko, bo przyjechali błyskawicznie. Włożyli mu jakąś rurkę do ust i zabrali do szpitala.

– Zdążyliśmy w ostatniej chwili – powiedział lekarz, wsiadając do karetki.

Dobrze się dostało, że przyjechałem rano do starego, pomyślałem. Siedziałem w szpitalnym korytarzu i czekałem na diagnozę. Kilka lat temu po śmierci mamy ojciec nieco skapcaniał, jak mawiała moja babcia. Jej zdaniem właśnie to określenie najlepiej oddawało brak chęci do życia. Z czasem ten stan coraz bardziej się pogłębiał. I wtedy chyba wuj Wiktor, uchodzący w rodzinie za niepoprawnego birbanta, zaproponował, by ojca wysłać do sanatorium.

Wuj był stałym bywalcem uzdrowisk w Krynicy, Kudowie czy Polanicy i bardzo sobie chwalił sanatoryjne życie towarzyskie. Po długiej rozmowie z Wiktorem ojciec radośnie zakomunikował, że jadą obaj na dwa tygodnie do Polanicy. Mają wynajęte pokoje w pensjonacie przy ulicy L., w którym Wiktor zawsze się zatrzymuje i bardzo sobie chwali.

To musiał być udany wyjazd, bo stary wrócił radosny, pełen życia i energii. Przy okazji okazało się, że zawarł w Polanicy znajomości, z których po powrocie chętnie korzystał. Zaczął bywać w teatrze, na koncertach. Był na bieżąco z repertuarem kin. Z przyjemnością patrzyłem, że dba o siebie i cieszy się z życia.

Wuj Wiktor stał się stałym towarzyszem ojca. Co najmniej dwa razy do roku odwiedzali słynne uzdrowiska, a po powrocie rzucali się w wir życia towarzyskiego. Cieszyłem się, że stary nie siedzi w domu, nie spędza czasu w przychodniach zdrowia i nie narzeka. Jak na swoje siedemdziesiąt sześć lat był w doskonałej formie fizycznej i psychicznej. Bardzo lubił popisywać się doskonałą pamięcią i wiedzą z różnych dziedzin.

Poznał nową miłość

Byłem niezmiernie wdzięczny wujowi, że wyciągnął starego z marazmu. Doceniłem to, obserwując zmagania moich znajomych, których rodzicie na stare lata stawali się zgryźliwi, marudni i wymagali nieustannej opieki i zainteresowania. Ojciec dawał mi wyłącznie powody do dumy.
Nie widziałem nic złego w tym, gdy zakomunikował mi, że postanowił zamieszkać z Laurą, atrakcyjną młodszą o dwadzieścia lat przyjaciółką. Skoro im nie przeszkadzała różnica wieku, to dlaczego ja miałem się wtrącać?

– Przyda mu się kobieta na pokładzie – przekonywał mnie Wiktor. – Dama wprawdzie jest młodsza, ale wie, co się w życiu liczy. Twój stary zapewnia jej stabilizację, a ona mu radość. To atrakcyjna kobieta, pokazanie się z nią w towarzystwie dobrze Jankowi robi. Wszyscy mu zazdroszczą.

– Ja tam ojcu niczego nie bronię – stwierdziłem. – To jego życie i pieniądze. Ma prawo robić, co uważa za stosowne. Ale nie chciałbym, żeby się rozczarował.

– Bez obawy – powiedział wuj Wiktor. – Nie damy go skrzywdzić.

Ojciec poznał Laurę w pociągu, gdy wracali z Wiktorem z Sopotu. Nie wiem, dlaczego Laura zwróciła uwagę akurat na mego starego, a nie na przystojniejszego Wiktora. Być może wujo zbytnio „kogucił”, jak mawiała jego nieżyjąca żona. Mój stary w kontaktach damsko-męskich zawsze zachowuje spokój i klasę. Sądzę, że tym właśnie ujął Laurę.

Gdy przyjaciółka wprowadziła się do starego, wydawał się być szczęśliwy jak nigdy dotąd. O to mi chodziło. „Młodzi” – jak nazywał ich wuj Wiktor – sprawiali wrażenie zakochanych. Prowadzili bogate życie towarzyskie, często wychodzili ze znajomymi do teatru lub restauracji. Co pewien czas urządzali przyjęcia. Mieszkanie ojca miało dziewięćdziesiąt metrów, więc ciasno nie było.

Był w dobrych rękach

W pracy zaproponowano mi półroczny wyjazd do USA. Zgodziłem się natychmiast. Ojciec był pod dobrą opieką, więc mogłem sobie pozwolić na dłuższą nieobecność. W dobie internetu nie ma problemu z łącznością. Ojciec już dawno nauczył się obsługi komputera. Szczególnie chętnie korzystał ze Skype’a, który pozwalał mu rozmawiać z nowo poznanymi paniami. Kontaktowaliśmy się dość często nawet mimo sześciogodzinnej różnicy czasu.

Podczas jednej z naszych rozmów stary zakomunikował mi, że chce się żenić!

– Wiesz, co synu? Chciałbym, aby Laura została moją żoną! – oznajmił.

Zamurowało mnie, ale powstrzymałem się przed gwałtownym protestem. Nie wiedziałem, czy jest sam w pokoju, czy Laura słucha naszej rozmowy.

– Czy w ten sposób pytasz mnie o zgodę? – spytałem. – Czy też informujesz o podjętej decyzji?

– No wiesz… – stary zastanawiał się przez sekundę nad odpowiedzią. – Decyzja jeszcze nie zapadła. Chciałem wcześniej poznać twoje zdanie.

– Właściwie to decyzja należy do ciebie – odpowiedziałem ostrożnie. – Zastanawiam się jedynie, czy ślub coś zmieni w waszym życiu.

– No... – zawahał się stary. – Powiem szczerze, że nie mam pojęcia…

– Muszę kończyć, tato – za chwilę miałem wyjść. – Jeszcze o tym porozmawiamy. Aha, skrócili mi pobyt. Wracam za dwa miesiące! – oznajmiłem na koniec.

Nie wiedziałem, co myśleć o zamiarach ojca. Nie miałem nic przeciwko Laurze. Dobrze im było razem. Chciałem, by stary był szczęśliwy, lecz małżeństwo ciągnęło za sobą skutki prawne. Nie chciałem, by dorobek życia rodziców trafił w obce ręce.

Miałem dziwne uczucie niepokoju

Postanowiłem, że częściej będę rozmawiał z ojcem na Skype’ie. Nie mogłem dopuścić, by poczuł się opuszczony. Chciałem mu pokazać, że może na mnie liczyć. Podczas tych rozmów zauważyłem, że staruszek jest osowiały. Miałem wrażenie, że ciągle jest zmęczony. Wymiana zdań nie była już tak energiczna jak kilka tygodni wcześniej. Trochę mnie to zaniepokoiło. Zatelefonowałem do Laury.

– Co się dzieje z ojcem? – zapytałem wprost. – Mam wrażenie, jakby był zmęczony i rozkojarzony…

– Ja też to zauważyłam – odpowiedziała. – Od pewnego czasu szybko się męczy i narzeka, że wciąż chce mu się spać. Umówiliśmy się na wizytę u lekarza.

Trochę się uspokoiłem.

– Informuj mnie na bieżąco, co się dzieje, dobrze? – poprosiłem.

– Oczywiście, jak tylko się czegoś dowiem, to zadzwonię – zapewniła.

Kilka dni później Laura przekazała mi, że ojcu zlecono serię badań. Lekarz prowadzący przepisał jakieś środki i ona dba, by je ojciec przyjmował.
Postanowiłem natychmiast przyjechać do Polski. Trzy dni później byłem już w domu. Do ojca pojechałem rano. Laury nie było, a on się dusił.

– Czy pański ojciec na coś choruje, na przykład na serce albo na płuca? – zapytał lekarz, który przyjmował ojca.

– Nic mi o tym nie wiadomo – odpowiedziałem zdziwiony. – Jeżeli miał jakiekolwiek tego typu dolegliwości, to były one związane wyłącznie z jego wiekiem.

– To dziwne, bo w jego krwi znaleźliśmy duże stężenie różnych lekarstw. Ten koktajl wywołał silne duszności. Wygląda na to, jakby pański ojciec od dłuższego czasu przyjmował dużo specyfików – stwierdził lekarz. – Pewnych specyfików nie wolno mieszać i brać bez kontroli lekarza – dodał.

Ona chciała zrobić mu krzywdę

Zacząłem coś podejrzewać, choć trudno było mi w to uwierzyć.

– Czyżby Laura podawała ojcu jakieś leki? – pytałem sam siebie. – Nie, to niemożliwe! – odpowiedziałem sobie. – Po co miałaby to robić, mieli się przecież pobrać!

Trudno mi było uwierzyć, że ukochana kobieta mego starego, systematycznie go podtruwała. Mając w perspektywie ślub, byłoby to niezbyt logiczne zachowanie. Nie wierzę, że ojciec sam zażywał lekarstwa, bo i po co. Zawsze unikał prochów. Chciałem o to zapytać Laurę, ale nie odbierała ode mnie telefonu.

Pod wieczór stan ojca poprawił się na tyle, że mogliśmy spokojnie porozmawiać. Powiedział, że od dawna słabo się czuje. Chciał iść do lekarza, ale Laura bagatelizowała sprawę. Twierdziła, że to przejdzie, bo to tylko zmęczenie.

– To ona naciskała na ten ślub – wyszeptał mi do ucha. – Od pewnego czasu podejrzewam, że chodziło jej tylko o pieniądze! – dodał. – I jeszcze jedno, nie mam dowodów. Może ty znajdziesz coś w domu, mam wrażenie, że dodawała mi jakieś świństwa do jedzenia.

W mieszkaniu starego nie zastałem Laury. Jej szafa była pusta. Zniknęła także kasetka z biżuterią. Ukochana tatusia dobrze przygotowała się do ucieczki, bo zabrała ze sobą także dwa obrazy wartości trzystu tysięcy złotych. Tyle zdołałem zauważyć, przeszukując mieszkanie. Dopiero w koszu na śmieci znalazłem listki po lekarstwach. Schowałem je do koperty, w szpitalu będą wiedzieli, co to za leki.

Gdy wychodziłem, odezwał się dzwonek mojej komórki.

– Proszę natychmiast przyjechać do szpitala – usłyszałem głos pielęgniarki.
– Pana ojciec miał zawał!

Na korytarzu przed salą, w której leżał ojciec, zastałem szpitalnych ochroniarzy, którzy trzymali Laurę za ręce.

– Ta pani wtargnęła do sali pana ojca i zrobiła mu karczemną awanturę. To było bardzo silne przeżycie dla pana ojca i nie wytrzymało jego serce. Na szczęście jego stan jest stabilny, ale przebywa na OIOM-ie– powiedziała zapłakana pielęgniarka. – Mówiła, że jest żoną, więc ją wpuściłam.

Pokazałem lekarzowi blistry po lekach, które na pewno nie były mu przepisane. Szybko doszliśmy do wniosku, że to właśnie one spowodowały osłabienie mojego ojca i jego złą kondycję fizyczną. Laurę aresztowano. Tydzień później ojciec wyszedł ze szpitala.

Narzeczona rzeczywiście podawała ojcu silne specyfiki. Korzystając z jego niemocy, chciała zawładnąć majątkiem. Nie udało się jej, bo przesadziła z dawkowaniem leków. Widząc, że ojciec źle się czuje, zostawiła go samego, licząc, że już się nie obudzi. Ze skradzionymi rzeczami zamierzała wyjechać z kraju. Mój kochany tatko chyba raz na zawsze wyleczył się z amorów.

Czytaj także:
„Jak ostatnia naiwniaczka zaufałam przystojniakowi i drań ogołocił mój portfel. Chyba nie doczekam miłości”
„Nie dałam synowi kasy na nowe mieszkanie, więc uknuł plan. Chciał zrobić mi krzywdę, by przejąć konto z pokaźną sumką”
„Po śmierci męża dowiedziałam się, że miał drugą rodzinę. Chcą położyć łapy na spadku, ale nie dostaną złamanego grosza”

Redakcja poleca

REKLAMA