„Mama zmarła, gdy miałam niecałe 4 lata. Tata kłamał, że nie mam innej rodziny. Na szczęście po latach mnie odnaleźli”

dziewczyna która po latach poznała prawdę o własnej rodzinie fot. Adobe Stock, katarinagondova
– Twój tata znęcał się nad mamą. Uciekła od niego. On grał jeszcze wtedy w znanej telenoweli. Wystraszył się. Gdy Kinga zachorowała, bała się tego, że jak jej zabraknie, zabierze cię tata. Tak bardzo chciała żyć, nowotwór jednak ją pokonał… No i po pogrzebie zjawił się twój ojciec z prawnikami. Babcia próbowała walczyć, ale on miał pieniądze.
/ 17.06.2021 12:06
dziewczyna która po latach poznała prawdę o własnej rodzinie fot. Adobe Stock, katarinagondova

Mama zmarła, gdy nie miałam jeszcze czterech lat. Nie pamiętam jej, ale często wraca do mnie taki obraz: kobieta o pięknych niebieskich oczach pochyla się nade mną i całuje mnie w czoło. Jej jasne loki muskają mi twarz. Potem włącza kolorową pozytywkę w kształcie karuzeli. Kolorowe konie wirują w rytm melodii „Do Elizy”. Czuję zapach jej perfum. Zasypiam. Tata mówił, że sobie to wszystko wyobraziłam. I że nigdy nie mieliśmy w domu żadnej pozytywki. Powtarzał mi to tyle razy, że przestałam mówić o mamie.

Ostatnie zdjęcia z mamą w albumie są z mojego chrztu. Miałam wtedy rok

Nieraz zastanawiałam się, dlaczego nie ma więcej naszych wspólnych fotografii.

– Potem mama zachorowała i nie miałem głowy do robienia zdjęć – powiedział kiedyś tata.

Pomyślałam, że to dla niego bolesny temat, dlatego nie dopytywałam. Odkąd pamiętam byłam tylko ja i tata. Tata ma wybuchowy charakter. I zawsze dużo pił. Jest aktorem, kiedyś grał w popularnym serialu, ale wylali go za pijaństwo. Teraz zarabia głównie chałturami. Zdarzało się, że mnie uderzył. Za każdym razem obiecywałam sobie, że jak to zrobi jeszcze raz, to od niego ucieknę. Wyobrażałam sobie, że odnajdę kogoś z dalekiej rodziny i z nim zamieszkam. Ale rano tata robił mi kakao, uśmiechał się i wtedy wszystko mu wybaczałam. Miesiąc temu dostałam na Facebooku wiadomość od nieznanej mi dziewczyny:

– Czy twoja mama miała na imię Kinga i pochodziła z Kalisza?
–Tak. O co chodzi? – odpowiedziałam.

Zajrzałam na profil nadawczyni. Zosia wyglądała na nie więcej niż szesnaście lat. Skąd znała moją mamę?

– I czy zmarła w 2004 roku?
– Tak.
– W takim razie powinnaś porozmawiać z moją babcią. Mieszka w Kaliszu. Znała cię, jak byłaś malutka. I twoją mamę, i babcię. Podaję jej telefon. Koniecznie zadzwoń.

Nie wiedziałam, że mam babcię! Ojciec mówił, że od dawna nie żyje

Nic nie rozumiałam. Dlaczego miał mnie znać ktoś, kto mieszka w Kaliszu? Jaka moja babcia? Tata mówił, że zmarła przed moim urodzeniem. Ale oczywiście zadzwoniłam.

– Julia? To naprawdę ty? Boże, jak to dobrze, że moja wnuczka cię znalazła. Domyślam się, że nic nie rozumiesz. Byłaś za mała, żeby pamiętać. Przez prawie trzy lata, do śmierci Kingi, byłyśmy sąsiadkami. Mieszkałaś z mamą i babcią za ścianą… To nie jest rozmowa na telefon. Przyjedź, wszystko opowiem. Ale pospiesz się. Twojej babci nie zostało już wiele czasu.

– Babci? To jakaś pomyłka, moja babcia zmarła dawno temu.
– Tak ci tata powiedział? Obawiam się, że usłyszałaś od niego wiele kłamstw…

W sobotę pojechałam do Kalisza. Poszłam pod podany adres

– Julcia? Dziecko? Boże, jaka ty jesteś podobna do babci! Do mamy też trochę, masz jej usta. I ten sam kolor oczu… Nie wierzyłam, że kiedyś cię zobaczę. Wchodź, wchodź. Przepraszam, że płaczę. Musisz wybaczyć starej kobiecie.

Weszłam do salonu. Z kanapy poderwała się smukła nastolatka.

– Cześć. To ja cię znalazłam.
– Dziękuję – wykrztusiłam.
– Znam cię ze zdjęć. Często chodziłam z babcią do pani Amelii. W całym domu pełno było zdjęć twoich i twojej mamy…

Usiadłam przy stole. Długo siedziałam w milczeniu, próbując zebrać myśli.

– Jak się pewnie domyślacie, nie mam pojęcia o czym mówicie – odezwałam się w końcu. – Tata nigdy mi nie mówił, że mieszkałam w Kaliszu. On też tu był?
– On? Tu? A skąd! – żachnęła się starsza pani. – Poczekaj. Naleję nam herbatki i wszystko ci po kolei opowiem.

Kobieta mówiła przez kwadrans. Wreszcie zrozumiałam, co działo się ze mną w ciągu tych trzech lat, z których zdjęć nie ma w albumie. Mieszkałam z mamą u babci Amelii. W Kaliszu. Mama uciekła od taty na dobre, gdy pobił ją tak, że prawie straciła wzrok w jednym oku.

– Wcześniej zawsze do niego wracała. Ale wtedy coś w niej pękło. Miała dość. Zrobiła obdukcję.

Kilka zdjęć wysłała do mojego ojca. Zagroziła, że jeżeli zjawi się w Kaliszu albo spróbuje pójść do sądu i domagać się widzeń ze mną, wyśle te zdjęcia do brukowców.

– Twój tata grał jeszcze wtedy w znanej telenoweli. Był popularny. Wystraszył się. Gdy Kinga zachorowała, najbardziej bała się tego, że jak jej zabraknie, zabierze cię tata. Tak bardzo chciała żyć, nowotwór jednak ją pokonał… No i po pogrzebie zjawił się twój ojciec z prawnikami. Babcia próbowała walczyć, ale on miał pieniądze. I tak zniknęłaś z naszego życia na dobre. Babcia starała się z tobą zobaczyć. Jeździła do Warszawy. Pisała listy. W końcu twój ojciec zmienił mieszkanie. A potem Amelia… twoja babcia, zachorowała na Alzheimera. Od dwóch lat jest w ośrodku. Już nikogo nie poznaje. Kilka miesięcy temu poszłam, jak co tydzień, powycierać kurze w jej mieszkaniu. Dopiero wtedy zajrzałam do stojącego w kącie pudła. Gdy zobaczyłam, co w nim jest, zrozumiałam, że muszę spróbować cię odnaleźć. No i Zosia zaczęła szukać na tym całym Facebooku...

– Zaczepiłam kilkanaście Julii o tym samym nazwisku – wtrąciła dziewczyna. – W końcu się udało!

Starsza pani wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do sąsiedniego mieszkania. Na stole stało wielkie kartonowe pudełko.

– Amelia zgromadziła tu wszystkie pamiątki po Kindze, wasze zdjęcia, listy, które pisała do ciebie, ale już ich nie wysyłała.

Otworzyłam pudło. Koperty ze zdjęciami. Brakująca historia mojego życia. Mama, babcia… Obok leżały schludnie powiązanie wstążkami listy. Paczuszka na każdy rok. Na dnie zobaczyłam zawiniątko. Sięgnęłam po nie. Jeszcze zanim odpakowałam papier, zrozumiałam, że wiem, co to za przedmiot. Nie pomyliłam się. Kolorowa karuzela z konikami… Przekręciłam kluczyk i rozległy się dźwięki. Jak w moim wspomnieniu!

– A widzisz, mamo! Pamiętam cię! – wyszeptałam.

W pudełku znalazłam też testament. Babcia zapisała mi swoje mieszkanie

Razem z testamentem był ostatni list od niej: „Mieszkanie jest twoje. Pewnie nie będziesz chciała mieszkać w Kaliszu, więc możesz je sprzedać. Nie będę mieć ci tego za złe. Mam nadzieję, że będziesz mieć dobre życie. Twoja babcia”. Po południu pojechałam do szpitala. W wychudzonej postaci ledwie rozpoznałam wesołą starszą panią ze zdjęć.

– Proszę się przygotować na najgorsze – powiedziała lekarka.

Usiadłam koło babci, wzięłam ją za rękę.

– Pewnie mnie nie słyszysz, ale chcę żebyś wiedziała, że miałam całkiem dobre dzieciństwo. Na pewno się martwiłaś…

Po pogrzebie usiadłam przy stole w mieszkaniu babci. Nakręciłam pozytywkę. Kolorowe koniki ruszyły, zagrała muzyka. Wtedy wybrałam numer ojca i włączyłam wideo rozmowę. Telefon ustawiłam tak, żeby widział i mnie, i pozytywkę. – Poznajesz? – zapytałam, gdy odebrał.

Czytaj także:
Mój biedny syn haruje na zachcianki żony i córki
Gdy mój mąż posprzątał z nudów mieszkanie, liczył na oklaski
Zgodziłam się, by imprezę organizować razem z kuzynką. To był błąd

Redakcja poleca

REKLAMA