Rany, co ciotce Helce do głowy strzeliło, żeby dać mamie na urodziny komputer?! Starsza się oczywiście krygowała, że drogi prezent, że nie może przyjąć, takie tam ecie-pecie, ale oczy jej się zaświeciły jak dwa reflektory od beemki.
– Firma je wymienia, bo taki jest układ, rozumiesz? – przekonywała ją ciotka. – Mam go za pół ceny, a nawet za ćwierć.
– Jak mama nie chce, to ja chętnie przygarnę – zgłosiłem się na ochotnika.
Bo mój lapek już ledwo zipie, naprawdę. A poza tym, jakbym miał wybór, stanowczo wolałbym stacjonarny. Zdecydowanie bardziej nadaje się do gier. Więcej się da z niego wyciągnąć, zawsze można coś włożyć, wyjąć, zakombinować... Wystarczy się trochę znać.
– Albo możemy się zamienić – zaproponowałem wspaniałomyślnie. – Mama jest taka zabiegana... Przenośny bardziej jej się przyda.
– Tomciu, zabieraj się, zanim cię zdzielę ścierą, co? – ciotka Helka to bystra facetka. – Twoje urodziny są w grudniu.
Wkurzyłem się, że nie mnie dała taki sprzęt
Po co mamie taki sprzęciur, skoro tylko będzie tworzyć foldery ze zdjęciami swoich róż i czytać o jakichś badylach, ewentualnie zamawiać je przez internet? Próbowałem popracować nad ojcem, ale powiedział, że nie będzie się wtrącał. I jeszcze mi zarzucił, że powinienem się przyzwyczajać, że świat nie istnieje tylko po to, aby mi dogadzać!
Po urodzinach mama wstawiła kompa do ich sypialni, co też mnie wkurzyło. Nie mógłby być w stołowym, żebym mógł korzystać, gdy rodzice pójdą spać?!
– Eksperci ostrzegają, żeby nie spać w tym samym pomieszczeniu, gdzie jest sprzęt elektroniczny – pozwoliłem sobie na uwagę. – Nawet wyłączony emituje szkodliwe promieniowanie.
– Tomeczku – zdziwiła się mama – dobrze się czujesz? Ty laptopa zabierasz nawet do łóżka!
No, jeszcze mi wypomina! Zabieram, bo mam swoje sprawy i już. Chyba 17-letni facet nie musi się zwierzać mamuni? Zresztą, nie – to nie. I tak swoje wiem: po co początkującemu jeźdźcowi rumak krwi arabskiej? Jeszcze do mnie przyjdą, jak trzeba będzie coś zainstalować. Tylko ja w całym domu mam jakieś pojęcie o komputerach!
Tak jak przypuszczałem, mama miała pod górkę, choć, oczywiście, nie zamierzała się przyznawać. Przychodziła z pracy, siadała na chwilkę przy poobiedniej kawie do kompa, a potem znikała w ogrodzie. Ale chyba się oswoiła, bo spędzała w sypialni coraz więcej czasu...
– Uzależniasz się – zauważyłem, ale tylko przewróciła oczami i pokazała mi język.
Tata był zadowolony, bo mógł znikać z wędkami na całe godziny i nikt mu nie suszył głowy o domowe prace. A one nie robiły się same, o nie. Mało trupem nie padłem, gdy pewnego pięknego popołudnia, siedząc u siebie na pięterku, dostałem od mamy wiadomość na mesangerze, żebym poszedł wyrzucić śmieci, bo kosz się przesypuje!
– To jakiś żart? – stanąłem w drzwiach sypialni rodziców.
– Dlaczego tak uważasz, synu? – mruknęła znad klawiatury. – Nie jestem już taka młoda, żeby biegać na górę za każdym razem, gdy jesteś mi potrzebny.
– Ale ja się uczę!
– Nawet jeśli to prawda, w co wątpię, mała przerwa dobrze ci zrobi. Dotlenisz sobie mózg.
– Przy śmietniku?!
– Chcesz te frytki na kolację czy nie? – Raczyła na mnie spojrzeć. – Bo nie zamierzam obierać ziemniaków do reklamówki.
Chciałem, żeby było jak dawniej
Życie w naszym domu stanęło na głowie, lecz jakoś nikt tego nie zauważał. Próbowałem pogadać z tatą, a ten mnie wyśmiał: czego ja chcę? Pół dnia mama siedzi w pracy, potem ma czas dla siebie i może z nim robić, co chce. W domu jest czysto, ogród wzbudza zachwyt sąsiadów...
– Tomciu, wszystko jest w największym porządku – zapewnił mnie. – Każde z nas robi to, co do niego należy, i w związku z tym nie ma potrzeby wyliczać, jak wykorzystuje swój wolny czas. Ja też cię nie sprawdzam, dopóki w szkole jest okej, prawda?
No tak, mama faktycznie wciąż jeszcze pracuje, jednak chciałbym wiedzieć, czy ta hotelowa kuchnia, którą zawiaduje, funkcjonuje równie sprawnie jak przedtem? Jakoś trudno sobie wyobrazić, żeby potrafiła się skupić na robocie, tym bardziej że gotowanie najwyraźniej przestało ją bawić. Kilka razy, gdy prosiłem, żeby zrobiła mi coś ekstra, powiedziała, że znudziło jej się stanie przy piecu! A że ogród jest wystrzałowy i sąsiedzi zielenieją na jego widok, to nic dziwnego! Wiosną kurier śmigał z paczkami jak wściekły; nawet zapytałem, czy może wygraliśmy w totka. Bo jeśli tak, też należałaby mi się jakaś dola, nie?
– Tomku, to wymiany – oświeciła mnie mama. – My na naszej grupie ogrodniczej chętnie sobie pomagamy. Szkoda wyrzucać nadwyżki cebulek na kompost, a na paczkę każdego stać.
„My na naszej grupie ogrodniczej…”! I pomyśleć, że jeszcze rok temu mama miała mi za złe, że przesiaduję przy komputerze, zamiast chodzić z kolegami grać w nogę! Twierdziła, że to mnie ogłupia i pozbawia uczestnictwa w rzeczywistym świecie!
– Wirtualny świat jest dla ciebie ważniejszy niż rodzina – wygarnąłem jej wreszcie, bo naprawdę... Człowiek prosi, żeby zrobiła dobrą kolację, a ona nie dość, że wcale się nie kwapi, to właściwie wcale nie słucha! Trzeba powtarzać wszystko po dwa razy, a czasem i więcej…
Czy naprawdę tylko ja widzę problem?
Nawet tata wreszcie zauważył, że gada się do niej jak do ściany. Mam wrażenie, że też go to wkurza, tylko on stara się za wszelką cenę grać rolę idealnego męża.
A ja nie będę udawać! Chciałbym, żebyśmy czasem wieczorem posiedzieli w trójkę… No, może nie zawsze, ale jakiś film raz na ruski rok można by razem obejrzeć. W wakacje miałem dużo czasu, a z mamą nawet nie było kiedy porozmawiać: pół dnia była w pracy, potem ryła w ogrodzie, a wieczorem udzielała się na tej swojej grupie na fejsie Teraz jest tak samo. Nawet nie wiem, czy dociera do niej, że zaraz jadę na wycieczkę klasową.
– A może jak Tomek wróci, skoczylibyśmy wszyscy do Międzybrodzia na weekend?
– Planujemy spotkanie grupy i bardzo chciałabym się pojawić – tekst mamy prawie zwalił nas z nóg. – Trudno, najwyżej urządzicie sobie męską wyprawę.
To już do tego doszło?! A jeszcze nie tak dawno twierdziła, że rodzina jest dla niej wszystkim! Może powinna iść na jakąś terapię, odwyk albo co?
Czytaj także:
„Mój nastoletni syn uzależnił się od gier komputerowych. Gra dniami i nocami, a gdy zabieram mu laptopa, reaguje agresją”
„W wieku 75 lat nauczyłam się korzystać z internetu. Zamiast dziergać sweterki dla wnuków, godzinami siedzę w sieci”
„Mama przepadła w internecie jak smarkacz. Grała w gry, zagraciła mieszkanie durnostojkami i zaniedbywała wnuczkę"