„Mam 44 lata i w każdym kącie mam jurnego kochanka. Nigdy nie sądziłam, że upadnę tak nisko i zrobię z siebie taką idiotkę”

Jestem po 40-stce i całowałam się ze studentem fot. Adobe Stock, Bits and Splits
„Co mi odbiło? Zaczęliśmy doprowadzać się do porządku. Huzar znów jęknął, jaki to on nieszczęśliwy, i że kobiety doprowadzą go do grobu. Nie odzywałam się, bo interesowało mnie tylko, czy tamta młoda laska widziała, jak wychodzimy pod rękę i czy pożaliła się Radkowi, że jakaś starsza babka poderwała jej chłopaka. Jeśli tak, chyba umrę ze wstydu”.
/ 19.11.2022 08:30
Jestem po 40-stce i całowałam się ze studentem fot. Adobe Stock, Bits and Splits

On był z Warszawy i ja byłam z Warszawy, dlaczego więc wybierał imprezy daleko od domu? Przegląd filmów w Cieszynie, odległość 380 km. Giełda projektów międzypokoleniowych w Nowym Targu – 430 km. Coś tam gdzieś tam – 500 km. Gdy więc napisał na fejsie, że będzie na konkursie tańca ludowego w miasteczku leżącym dwadzieścia kilometrów od stolicy, nie wahałam się ani chwili. Taniec ludowy kompletnie mnie nie interesował, ale wreszcie miałam okazję, żeby spotkać się z nim twarzą w twarz.

Pierwszy raz zobaczyłam go na demonstracji

Przemawiał do tłumu. Wracałam z pracy, usłyszałam trąbki, hałas – i zamiast pójść na przystanek, ruszyłam na plac przed Sejmem. Napisy na transparentach dotyczyły tak różnych tematów, że trudno było się zorientować, jaki jest przewodni. Już miałam wracać, gdy usłyszałam jego głos. Męski, ale miękki, obezwładniający. Dosłownie mnie rozłożyło. Popatrzyłam na innych, nikt nie zareagował jakoś szczególnie. Ludzie gadali, śmiali się, robili sobie selfie. Ja zaś chyba zwariowałam. Serce chciało mi się wyrwać z piersi, przez podkoszulek, bluzkę, sweter, kurtkę i szalik. Jestem strasznym zmarzluchem, temperatura poniżej zera, a jednak w sekundę zrobiło mi się gorąco. Na podeście zrobionym naprędce ze skrzynek po jabłkach stał średniego wzrostu szczupły czterdziestolatek. W niebieskiej puchówce, czerwonej czapce i rękawiczkach. Ciemnooki, gładko wygolony, o urodzie z gatunku tych niezauważalnych. Gdyby nie głos, pewnie nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi. Był dość daleko, ale przecisnęłam się pomiędzy ludźmi, żeby stanąć jak najbliżej niego.

– Dziękujemy za gorące przemówienie Radkowi, zapraszamy teraz Martę ze Stowarzyszenia… – wyrwała mu mikrofon kobieta z kolorowymi włosami.

Zniknął w tłumie, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić. Może dobrze, bo jedyne, co mogłam, to złapać go za nogę i błagać, żeby nie odchodził. Kompletnie mnie zamroczyło, jak jakąś nastolatkę. A wydawało mi się, że jestem poważną, stateczną panią. Dwóch byłych mężów i kilku byłych kochanków sprawiło, że przestałam wierzyć w miłosne uniesienia. Zwłaszcza w takie od pierwszego wejrzenia czy… usłyszenia. Miałam swoje lata, w zeszłym roku skończyłam czterdzieści cztery, córka przekroczyła dwudziestkę…

– Jak się nazywa ten facet, co przed chwilą przemawiał? – zaczepiłam kobietę z kolorowymi włosami, zanim zaczęłam się zastanawiać, co mi wypada, a czego nie.

Spojrzała na mnie obojętnie, więc chyba nie było po mnie widać, że właśnie oberwałam strzałą Amora. I podała jego nazwisko. Od razu sprawdziłam gościa w internecie. Był dziennikarzem, dość aktywnym w mediach społecznościowych. Interesował się filmem, tańcem i inicjatywami oddolnymi, cokolwiek to znaczyło. Ja pracowałam w sklepie ze zdrową żywnością. Jeszcze się nie znaliśmy, a ja już się zastanawiałam, czy do siebie pasujemy i jaki będzie nasz związek.

Właśnie, musieliśmy się poznać!

Na szczęście na swoim profilu informował cały świat, co i kiedy będzie robił. Ktoś mi kiedyś powiedział, że ludzie będący w związkach nie mają czasu na internet; miałam nadzieję, że ta reguła sprawdzi się i w jego przypadku. Przed domem kultury stała scena, a na niej kilka dziewczyn w strojach ludowych. Szerokie spódnice, czerwone trzewiki, białe bluzki, kolorowe gorsety. Poprawiały warkocze. W moich ocieplanych spodniach i puchówce wyglądałam przy nich jak niedźwiedź. Sympatyczny dziki zwierzak. Chciałam się ubrać bardziej kobieco, ale tego dnia wiał przenikliwy wiatr. Poza tym nie byłam pewna, czy on tu w ogóle będzie. Może tylko tak napisał, żeby zareklamować wydarzenie. Jak na tę porę roku, ludzi było całkiem sporo. Średnia wieku – dziewiętnaście lat. Usiadłam na schodach, bo nie chciało mi się stać w ścisku. Na scenę wszedł młody konferansjer i powiedział do mikrofonu:

– Zapraszam teraz do mnie wszystkich uczestników konkursu wraz z opiekunami, ogłosimy wyniki eliminacji.

Ludzie zaczęli wstawać i po chwili na widowni zostali tylko sędziowie, fotograf, kilkoro przypadkowych gapiów, kobieta z kilkuletnim dzieckiem i ja. Radka nie było. Może się spóźni… Konferansjer odczytywał nazwy zespołów, nazwiska solistów. Na scenie ledwo się wszyscy mieścili, niektórzy stali z boku. Po ogłoszeniu wyników ogłoszono przerwę. Tłum gdzieś się ulotnił. Zrobiło się dziwnie cicho i pusto. Siedziałam sama na schodach i czułam się jak ostatnia idiotka. Mój przyjazd tutaj był czymś absurdalnym. Na co ja liczyłam?! Z braku lepszego pomysłu zaczęłam szukać łazienki. Zajrzałam do namiotów ustawionych za sceną. Kilku tancerzy ćwiczyło tu swoje układy. Minęłam pracowników zajętych omawianiem listy uczestników. Zapytałam o toaletę jakąś kobietę, odesłała mnie do pobliskiego domu kultury. Weszłam do środka, ruszyłam korytarzem pełnym ludzi. Najwyraźniej dom kultury uczestniczył w organizacji wydarzenia, bo wszędzie stali uczestnicy konkursu.

W końcu dotarłam do jakichś drzwi. Nacisnęłam klamkę.

Magazyn. Ciemny, duszny

Jedyne, co zobaczyłam, to stosy pudeł, wieszak na ubrania i dziewczynę z piórkiem we włosach całującą się z chłopakiem w stroju huzara. Szybko zamknęłam drzwi. Młodość. On miał ze dwadzieścia lat, ona była trochę starsza, a może mocny makijaż ją postarzał. Też bym chciała się całować w magazynku… Z Radkiem, oczywiście. Po przerwie zaczęły się występy. Oberki, mazury, polonezy w nowoczesnej choreografii robiły wrażenie. Wystąpili też dziewczyna z piórkiem i huzar w utworze ludowo-patriotycznym. Oczy im lśniły, pewnie tylko ja wiedziałam dlaczego. Zerknęłam na punktację sędziów siedzących tuż przede mną. Wystawili im całkiem wysokie noty.

– Zakończyliśmy sesję finałową. Po przerwie sędzia główny ogłosi wyniki – konferansjer ukłonił się nisko publiczności.

Radek, tutaj! – usłyszałam, zajadając się w namiocie ciasteczkami dla tancerzy.

Było ich wraz z choreografami ponad stu, w większości się nie znali, więc mogłam krążyć między nimi niczym swoja. Zwłaszcza że mój ekscentryczny strój, spodnie kosmonauty oraz zielona koszulka z truskawką i napisem „Jem zdrowo”, którą miałam pod kurtką, najwyraźniej działały na moją korzyść. Poza tym byłam dość szczupła, w dzieciństwie uprawiałam gimnastykę akrobatyczną, mogłam więc uchodzić za młodszą. Możliwe też, że wszyscy wiedzieli, że wcale nie jestem z branży, ale w ogóle ich to nie obchodziło. Stawiałam na to ostatnie. Słowo „Radek” odkleiło mnie od ciasteczek. W drzwiach zaplecza stał ON. W długim, ciemnym płaszczu, z bukietem kwiatów. Wołała do niego dziewczyna z piórkiem i to właśnie ona dostała róże. Mogła być jego córką, ale raczej nie była, skoro przytulili się do siebie. Zerknęłam na huzara. Stał niedaleko mnie i patrzył na Radka wrogo. Chciał ruszyć w ich kierunku, ale złapałam go ze rękaw. Nie wiem dlaczego. Odruchowo. Na oko był dwa razy silniejszy od Radka, może chciałam chronić ukochanego?

Huzar spojrzał na mnie lekko zdziwiony

– Może cię zainteresuje, że… – ściszyłam głos – wygraliście.

Mówiłam prawdę. Krążąc po namiocie, zdołałam podejrzeć wyniki konkursu.

Ale… Tak? Skąd pani wie?

– Jak się teraz wdasz w bójkę, to was zdyskwalifikują – oznajmiłam mu.

– Ale on ją… – podniósł głos, a kilka osób spojrzało na nas krytycznie.

– Cicho – odciągnęłam go na bok.

Szaleję za nią, ale ona mnie ciągle zbywa – wyjaśnił. – Dziś dała się pierwszy raz pocałować. Myślałem, że będziemy razem. Nie mówiła, że ma chłopaka… I to w dodatku tak strasznie starego.

Dziewczyna najwyraźniej była z tych, co lubią robić dym. Bo jak inaczej rozumieć jej zachowanie? Wiedziała, że Radek tu będzie, a jednocześnie uwodziła tego chłopaczka. Nawet teraz patrzyła w naszym kierunku. Jej mina wskazywała, że coś poszło nie tak.

– Najlepiej dla ciebie będzie, jak zachowasz zimną krew. Jesteś w stanie udać, że cię to w ogóle nie obeszło? – spytałam.

Nie wiem, chyba nie.

– Wyjdź z namiotu, weź kilka oddechów – poradziłam mu.

Pójdzie pani ze mną?

Kiedyś faceci w jego wieku walczyli na wojnie, mieli żony, dzieci… A dziś? Patrzył na mnie oczami zbitego psa. Wyglądał na młodszego niż w rzeczywistości.

Jak mogłam biedakowi odmówić?

Gdy tylko wyszliśmy, zaczął jęczeć, jakie to kobiety są niedobre i jak on strasznie cierpi. Słuchałam go cierpliwie.

Jeśli chcesz zdobyć jej serce, udawaj obojętnego – powiedziałam mu.

Jego spojrzenie w sekundę z żałosnego zmieniło się w zaciekawione, a po chwili uśmiechnął się uwodzicielsko. Miał w sobie coś pociągającego. Niebieskie oczy w ciemnej oprawie, lekko falujące włosy, czarne jak węgiel, zarost południowca. Jeszcze chłopiec, a jednak już mężczyzna. Oczywiście, gdy się nad sobą nie użalał.

– Mam lepszy pomysł – powiedział stanowczo. – Pokonam ją jej własną bronią.

Weszliśmy do domu kultury i ruszyliśmy w stronę kantorka, gdzie niedawno całował się z dziewczyną z piórkiem. Trzymał mnie za rękę i muszę przyznać, że czułam się jak nastolatka. Gdy drzwi od magazynu się za nami zamknęły, przyciągnął mnie do siebie. Miał gorące usta smakujące jak letnie owoce. Ostatnio całowali mnie faceci pachnący papierosami i piwem. Była to cudowna odmiana. Zamknęłam oczy. Pogodziłam się już z tym, że Radek ma o dwadzieścia lat młodszą laskę. Skoro on mógł, to i ja mogłam migdalić się z chłopcem o dwadzieścia lat młodszym ode mnie. Żałowałam tylko tego, że się z Radkiem nie poznaliśmy i nie mogłam mu powiedzieć: „Patrz, dziadu”.

Niestety w pewnym momencie zadzwonił telefon. Nie pozwoliłam huzarowi odebrać. Komórka dzwoniła i dzwoniła, a on całował ze znacznie mniejszym zapałem. Wreszcie zapadła cisza. Jego usta dotknęły mojej szyi, dłonie weszły pod koszulkę z truskawką i wędrowały do piersi. A potem przyszedł SMS.

– Muszę – szepnął i wyjął telefon.

Zdałam sobie sprawę, że nie mogłabym być z młodszym facetem. Nie zniosłabym chyba jego przywiązania do elektroniki. Szybko przeczytał SMS-a, po czym spojrzał na mnie autentycznie przerażony.

To jest jej wujek…

– Kto? – wciąż niezbyt kontaktowałam.

– Ten starszy facet… Olga pyta, gdzie jestem, bo chce mi przedstawić swojego wujka.

Wyrwało mi się przekleństwo

Co nam odbiło? Co mnie odbiło?! Zaczęliśmy doprowadzać się do porządku. Huzar znów jęknął, jaki to on nieszczęśliwy, i że kobiety doprowadzą go do grobu. Nie odzywałam się, bo interesowało mnie tylko, czy tamta młoda laska widziała, jak wychodzimy pod rękę i czy pożaliła się Radkowi, że jakaś starsza babka poderwała jej chłopaka. Jeśli tak, to chyba umrę ze wstydu.

– Co teraz? – huzar znów był dzieckiem. – Specjalnie przy niej złapałem panią za rękę! Boże, co za żenująca sytuacja…

– Nie wiem – mruknęłam.

– Teraz pani nie wie, a wcześniej była taka mądra! – naskoczył na mnie.

– Uspokój się. Nie widziała, że się całujemy. Widziała tylko, że idziemy gdzieś za rączkę. Powiedz jej, że jestem znajomą twojej mamy, źle się poczułam i się mną zająłeś.

Przemyślał propozycję i uśmiechnął się.

– Dobra, wchodzę w to.

Wróciliśmy przed scenę. Akurat wzywano wszystkich na ogłoszenie wyników. Wtedy zauważyłam Radka, siedział niedaleko i uważnie mi się przyglądał. Konferansjer ogłosił zwycięzców. Dziewczyna i huzar wystąpili przed szereg. Z jej radosnej miny odczytałam, że uwierzyła w wyjaśnienia ukochanego. Odebrali nagrodę i pocałowali się w usta. Odetchnęłam z ulgą, po czym zrobiłam w tył zwrot i zaczęłam się przeciskać przez tłum.

Chciałam jak najszybciej dać stamtąd dyla. Raz na zawsze zostałam wyleczona z poznawania nieznajomych. Zanim jednak udało mi się uciec, dogonił mnie huzar. Znów męski i pewny siebie. Podziękował za pomoc. Bo gdyby się rzucił na wujka swojej laski, to nie tylko nie dostaliby nagrody, ale pewnie ukochana uznałaby go za totalnego wariata. Doceniłam, że nie wspomniał o naszym ekscesie w magazynie.

Cieszę się, że wszystko się dobrze ułożyło. Do zobaczenia – oczywiście miałam nadzieję, że nigdy się już nie spotkamy.

– Nie, nie! – zawołał. – Idziemy uczcić zwycięstwo. Wujek stawia i powiedział mi, żebym zaprosił też znajomą mamy.

Nie tak to sobie wyobrażałam. Dlaczego marzenia zawsze muszą się spełniać w taki pokrętny sposób?! No cóż, nieważne, że okrężną drogą – ważne, że do celu. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA