– Co tam porabiasz? – mama znowu zajrzała do pokoju, gdzie próbowałam znaleźć chwilę spokoju.
Pracuję z domu i mam na głowie pilny projekt, który muszę szybko skończyć. Próbowałam już nie raz wytłumaczyć mamie, że nawet gdy siedzę w domu, to i tak muszę pracować – tak samo jak w firmie. Niestety, ona nie może tego zrozumieć. W jej oczach, jeśli szef nie stoi nad człowiekiem, to znaczy, że można robić, co się chce.
Kontroluje mnie
Od dwóch lat dzielimy wspólne mieszkanie. To nie jest najlepsze rozwiązanie, ale trudno mi było odmówić. Co prawda mama, pomimo swojego wieku, świetnie daje sobie radę i nie potrzebuje szczególnej pomocy. Problem tkwił w samotności. Zdecydowała się zamieszkać ze mną, szukając kogoś do rozmowy i prawdopodobnie tęskniąc za czasami, gdy nie czuła się odsunięta na bok.
Co rusz dochodziło między nami do małych starć. „Słyszę dużo narzekań na temat starszych osób pozostawionych samym sobie, których bliscy nie odwiedzają – rozmyślałam. – Tylko czy ktoś spróbował dociec, skąd bierze się ten problem? Może to nie zawsze jest wina niewdzięcznych dzieci, które mają zimne serca?”.
– Zapłaciłaś rachunki? – pyta mama miesiąc w miesiąc, z nutą wątpliwości w głosie.
Zawsze doprowadzało mnie to do szału. Chociaż skończyłam już czterdziestkę, mama uparcie traktuje mnie jak małe dziecko. Do tego uwielbia się chwalić sąsiadkom, jak bardzo jestem od niej zależna.
– Nie wyobrażam sobie, co by moja córeczka zrobiła, gdyby nie moja pomoc – mówiła, podczas gdy jej znajome kiwały głowami ze zrozumieniem.
Jestem uzależniona od niej
Swoim zachowaniem sprawiała, że stawałam się coraz bardziej bezradna i uzależniona od jej pomocy. Potrzebuje mieć przy sobie kogoś słabszego, mniej zaradnego, żeby móc się poczuć niezastąpiona i ważna.
Przyjaciółka powtarza mi, że jestem zbyt uległa i pozwoliłam mamie przejąć kontrolę. Jest przekonana, że wystarczyłoby postawić się raz czy dwa, a nasza relacja nabrałaby właściwego charakteru.
– Chyba o to w tym wszystkim chodzi. Kocha mnie, ale nie szanuje. Widzi, że może ze mną robić, co jej się podoba – powiedziałam bez energii.
– Przecież to czysta manipulacja – skomentowała Agata. – Gdybyś postawiła na swoim, twoja mama musiałaby zacząć liczyć się z tobą.
– Opisujesz ją jakby była jakimś potworem, a to przecież nie jest zła osoba – odpowiedziałam poirytowana. – Bardzo mi na niej zależy i wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Ona po prostu chce dla mnie jak najlepiej.
– Problem w tym, że nie pozwala ci się usamodzielnić. Cały jej świat jest zbudowany na kierowaniu twoim życiem i gdybyś się sprzeciwiła, nie wiedziałaby, co ze sobą zrobić.
Miała rację
Z każdą chwilą coraz bardziej się z nią zgadzałam.
– Dokładnie tak jest. Największym wyzwaniem dla rodziców jest dać swoim dzieciom swobodę w wyborze własnej ścieżki. Z tego właśnie powodu rodzice wtrącają się w sprawy swoich dzieci. Pewnie nawet nie zauważają, że tym samym przyznają się do tego, że nie przygotowali dzieci do samodzielnego funkcjonowania.
– Widzę, że przemyślałaś to gruntownie.
– Wiele osób zmaga się z podobnymi problemami – Agata wbiła wzrok w podłogę. – Dużo czytałam na ten temat, a moja sytuacja była tak trudna, że zastanawiałam się nad wizytą u psychologa. Te kłótnie z mamą naprawdę dały mi w kość. Nawet nie wyobrażasz sobie, co się wtedy działo między nami!
Słuchałam z niedowierzaniem. Mama mojej przyjaciółki zawsze wydawała mi się przemiłą starszą panią i trudno było mi sobie wyobrazić, że mogłaby komukolwiek zrobić krzywdę.
– Musisz nauczyć się stawiać granice i walczyć o swoje – Agata machała rękami. – Kiedy wreszcie to zrozumiesz, wszystko stanie się prostsze. Najważniejsze, byś mogła decydować o sobie. Pomyśl tylko, czy twoja mama pozwala sobie na złośliwości wobec znajomych? Ona doskonale wie, że nie może się tak zachowywać. A tobie może prawić kazania do woli. Nie masz prawa się wkurzyć, bo przecież wszystko robi „z troski o ciebie”
Nie umiałam odmówić
Przypomniało mi się, jak to się stało, że zamieszkałyśmy razem. Wszystko zaczęło się jednej nocy, kiedy mama postanowiła u mnie przenocować. Typowe dla niej – nawet nie spytała, czy może, po prostu uznała, że tak będzie. Traktowała mój dom jak własny.
Ta jedna noc zamieniła się w kilkanaście, i tak po cichu mama została ze mną na dłużej. Rozumiałam jej samotność i sama myślałam o tym, żeby jej zaproponować tymczasowe wspólne mieszkanie, ale życie napisało własny scenariusz. Jej mieszkanie stało puste przez pół roku, aż w końcu znalazła najemców i oficjalnie przeniosła się do mnie.
Nie mogę uwierzyć, że zabrakło mi siły, żeby odmówić. Trudno powiedzieć mamie, że chcę mieszkać osobno. Teraz gorzko tego żałuję. Trzeba było pomyśleć najpierw o sobie. Powinnam była otwarcie przedstawić swoją sytuację. Pewnie uznałaby mnie za złą córkę, ale przynajmniej miałabym wolność.
Oczywiście nie oznacza to, że nie chcę pomagać mamie czy się nią opiekować. Chodzi mi tylko o to, że muszę też mieć przestrzeń dla siebie.
– Może warto byłoby porozmawiać z mamą – poradziła mi Agata, kiedy znowu poprosiłam ją o pomoc.
– Myślisz, że to cokolwiek da? – odpowiedziałam z powątpiewaniem.
Postawiłam granice
– Pewnie niewiele, ale trzeba od czegoś ruszyć. To dopiero początek drogi, musisz nauczyć się bronić własnego zdania. Na pewno zaskoczysz tym mamę, więc nie licz na natychmiastowe zrozumienie. Ale w końcu dotrze do niej sens twoich słów, wiem to z własnego doświadczenia.
Na początku sprawa nie wyglądała poważnie. Mama machnęła ręką na moje narzekania, traktując je jak dziecięce fochy. Z czasem jednak doszło do awantury ze łzami w tle. Finalnie mama się na mnie pogniewała. Ja też nie robiłam nic, żeby to naprawić.
Po dwóch tygodniach kompletnej ciszy to ona pierwsza zaczęła rozmowę, udając, że nic się nie stało. Oczywiście nie obyło się bez komentarza o tym, że jestem córką bez krzty wdzięczności.
– Posłuchaj, mamo, najwyższy czas przyjąć do wiadomości, że nie jestem już dzieckiem, choć ty wciąż traktujesz mnie jakbym miała pięć lat – powiedziałam spokojnie.
Przypominałam jej o tym przy każdej możliwej okazji. Te dni, kiedy rządziła niepodzielnie, należały już do przeszłości. Teraz stawiałam granice i nie pozwalałam się kontrolować. Dla niej to wszystko było jak jakiś kosmos.
Trochę czasu minęło zanim wszystko się ułożyło. Sporo się między nami działo, ale ostatecznie zrozumiała, o co mi chodzi. Zmieniła swoje podejście – przestała się wtrącać w moje życie i zaczęła mnie traktować poważniej. Odetchnęłam z ulgą, bo wiem, że teraz może być tylko lepiej.
Weronika, 40 lat
Czytaj także:
„Na kolacji u teściów mąż nagle wyszedł, tłumacząc się pracą. Doskonale jednak wiedziałam, dokąd ten łajdak poszedł”
„Zostawiłam swoją wielką miłość dla faceta z grubym portfelem. Życie szybko mnie pokarało za to igranie z uczuciami”
„Mąż odszedł ze szwagierką, więc modliłam się dla nich o najgorsze. Nie mogę sobie wybaczyć tego, co się stało później”