Przez całe studia byliśmy z Michałem nierozłączni. Pamiętam, jak w dniu rozpoczęcia roku na uczelni poszliśmy do dziekanatu sprawdzić przydziały do grup. Los chciał, że trafiliśmy do jednej. Kiedy na siebie patrzyliśmy, nie mogłam oderwać od niego oczu, a on też wciąż na mnie spoglądał. Czułam, jak w moim sercu rozlewa się przyjemne uczucie szczęścia.
Doskonale się uzupełnialiśmy
Nie pamiętam już, które z nas pierwsze powiedziało „kocham cię”, ani kto pierwszy się do kogo przytulił. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Byliśmy w sobie zakochani i to się liczyło. Spotykałam się z chłopakiem, który był dla mnie całym światem. Czego więcej mogłam chcieć od życia?
Wszystko układało się dobrze, aż do jednego pechowego dnia. Pod koniec studiów w naszym gronie pojawił się Edward – nowy student, który przyjechał z Paryża z rodzicami. Zamiast kontynuować edukację we Francji, zdecydował się przenieść na polską ASP.
W ogóle nie przejmował się tym, że wyrzucili go ze studiów w Paryżu z powodu słabych ocen. Ludzie i tak patrzyli na niego jak na kogoś wyjątkowego, bo wrócił z Francji, obnosił się z pieniędzmi, paradował nowym samochodem. Pewnego dnia zaoferował mi podwózkę do domu. Do dziś nie mogę sobie darować, że tak ochoczo się zgodziłam.
Potem stało się coś, czego nie potrafię wyjaśnić nawet teraz. Edward właściwie porwał mnie ze sobą. Omamił mnie pieniędzmi, które sprawiły, że poczułam się pozornie wolna. Nie jestem dumna z tego, jak się zachowałam. Jednak myślę, że już wystarczająco odpokutowałam za swoje czyny.
Zawrócił mi w głowie
Można powiedzieć, że początkowo moje małżeństwo wyglądało jak bajka. Spotkałam wspaniałego faceta i wydawało się, że będziemy razem szczęśliwi do końca życia. Niestety, prawda okazała się zupełnie inna. Niedługo po wzięciu ślubu mój mąż Edward zaczął spotykać się z różnymi kobietami. Wszystkie swoje skoki w bok trzymał w sekrecie, przez co ludzie uważali go za wzorowego męża i ojca.
Wszystko układało się świetnie, dopóki któraś z jego kochanek nie uznała, że obiecane pieniądze za trzymanie języka za zębami to zdecydowanie za mało w stosunku do tego, co wcześniej ustalili. Bez żadnych ceregieli rozpowiedziała każdemu w okolicy o swoim romansie, nie szczędząc przy tym pikantnych szczegółów. I tak cała afera ujrzała światło dzienne.
Podjęłam decyzję o zakończeniu małżeństwa. Na to mój mąż odpowiedział:
– Dobrze, zgoda. Ale musisz wiedzieć, że mój zespół prawników zabierze ci absolutnie wszystko. Możesz też pożegnać się z kartą bez limitu – powiedział Edek z szyderczym uśmiechem. – Jako absolwentka ASP dobijając do czterdziestki, znajdziesz robotę najwyżej przy sprzątaniu. Zmarnowałaś całe życie na nicnierobieniu, więc dam ci dobrą radę: trzymaj język za zębami i zachowuj się tak, jakby ta plotkara mówiła o kimś zupełnie innym.
Zostałam na lodzie
Tego dnia dotarło do mnie z całą mocą, że mój mąż to człowiek bez uczuć. Wcześniej widziałam w nim po prostu rozpuszczonego chłopaka, który jednak ceni sobie rodzinne wartości, wspólne niedzielne obiady, a jego ciągłe podróże służbowe uznawałam za nieuniknioną część naszego komfortowego życia.
Podjęłam decyzję o rozwodzie z Edwardem, mimo że groziło mi życie w biedzie i kompletna zmiana dotychczasowej sytuacji. Tak naprawdę zaraz po ukończeniu studiów stanęłam na ślubnym kobiercu i skupiłam się wyłącznie na prowadzeniu domu. To sprawiło, że przez kilkanaście lat wspólnego życia nie nabyłam żadnych zawodowych doświadczeń.
Mój mąż dotrzymał słowa i sprawił, że zostałam z pustymi rękami. Na szczęście w tym trudnym okresie mogłam liczyć na rodzinę, która nie tylko wsparła mnie finansowo, ale też zaoferowała tymczasowe mieszkanie.
Wbrew temu co przewidywał Edek, nie załamałam się wcale. I tak właśnie ja, która przez większość życia zajmowałam się tylko prowadzeniem domu, nieoczekiwanie odkryłam w sobie żyłkę do biznesu. Poradziłam sobie świetnie.
Tęskniłam za nim
Któregoś dnia, gdy wracałam autobusem po pracy, ogarnęło mnie nagłe pragnienie opuszczenia pojazdu. Na najbliższym przystanku błyskawicznie opuściłam pojazd i ruszyłam do znajdującego się nieopodal parku. Miałam ochotę przejść się wśród alejek, po czym przysiadłam na wolnej ławeczce. Znalazłam schronienie pod gałęziami wielkiego klonu i pozwoliłam wspomnieniom zawładnąć moimi myślami.
Dokładnie tutaj pierwszy raz usłyszałam, że Michał mnie kocha. To wspomnienie wróciło do mnie ze zdwojoną siłą. Od tamtego dnia regularnie przychodziłam do tej części parku. Zawsze wybierałam to samo miejsce pod naszym drzewem, a wzrok mimowolnie kierowałam na pustą ławkę po drugiej stronie. Coś mnie w niej fascynowało, choć nie potrafiłam powiedzieć co dokładnie.
Zrozumiałam dopiero, gdy zobaczyłam na niej… jego. To był Michał, nie miałam wątpliwości. Te same piękne, czarne loki, ten sam urzekający uśmiech i charakterystyczne spojrzenie, które przez tyle lat prześladowało mnie we śnie.
Czekał na mnie
Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, poczułam, jak moje serce szaleje. Dokładnie tak samo działo się, gdy studiowaliśmy na pierwszym roku. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie, które z nas pierwsze wstało. Staliśmy przed sobą z uśmiechami na twarzach.
Przypominało to dokładnie tamtą sytuację na uczelnianym korytarzu. Jakbyśmy cofnęli się w czasie. Jednak przeszłości nie da się powtórzyć. Ja dźwigałam ciężar wspomnień, których wolałabym nie mieć. Zresztą on również miał swoje za uszami.
– Czasem czuję potworny wstyd z tego powodu – powiedział, gdy o świcie leżeliśmy razem w pościeli. – Po twoim odejściu chodziłem zły jak osa. Kompletnie się rozsypałem. Miałem wrażenie, że to już koniec wszystkiego.
– Przepraszam cię – odpowiedziałam cicho, szczerze. – Gdybym wiedziała jak to się skończy, postąpiłabym inaczej. Dałam się złapać na kasę i poniosłam konsekwencje.
– Mnie los też mnie nie oszczędził. Wyjechałem wtedy, szybko poznałem kogoś i stanąłem na ślubnym kobiercu. Małżeństwo bez miłości, pełne codziennej monotonii: praca, mieszkanie, dzieci i kobieta, do której nic nie czułem. Robiłem wszystko, żeby zapomnieć o tobie. Przez jakiś czas wydawało mi się, że się udało. Moja małżonka nigdy się nie dowiedziała, że wcześniej w moim sercu był ktoś inny. Oczywiście dbałem o nią. Może nawet starałem się bardziej, bo poczucie winy potrafi zmotywować. Ale ona i tak nie była zadowolona.
Rozumiałam go
– Wyczuwała tylko twoje poczucie zobowiązania, brakowało jej szczerego uczucia.
– Dokładnie. Pewnego dnia powiedziała wprost, że ma już dosyć tej monotonii, codziennego kołowrotku, wiecznej pogoni za kasą, kolejnych zakupów do domu i planowania następnej wymiany samochodu. Przyznała się do romansu z kimś, kto darzy ją prawdziwym uczuciem i zaproponowała rozwód. Szczerze mówiąc, odetchnąłem z ulgą. Nie masz pojęcia, jaką radość wtedy poczułem. W końcu mogłem być sobą. Z dzieciakami spotykam się, kiedy tylko chcę, ale najlepsze jest to, że przestałem wreszcie nosić maskę.
– Wiem dokładnie, co czujesz – wyszeptałam.
Przeszłość przestała się liczyć. Odkąd znów się spotkaliśmy, czuję w sercu spokój, szczęście i przyjemne ciepło.
Marta, 43 lata
Czytaj także:
„Jako samotna matka uznałam wygraną w totka za błogosławieństwo. Niestety pieniądze zawsze przyciągają problemy”
„Żona sama popchnęła mnie do zdrady. Po ślubie zamieniła się z wesołej anielicy w posępną zjawę w brudnej podomce”
„Na kolanach modliłem się o jedynego syna. Moje prośby zostały wysłuchane, ale po latach pożałowałem tego marnego daru”