Siedziałam na werandzie i tępym wzrokiem wpatrywałam się w swoje świadectwo szkolne.
– Co jest, Sylwuś, czemu jesteś taka smutna? – spytała mama, zerkając na mnie z niepokojem. – Dostałaś niezłe oceny, zaczyna się lato, wakacje, a ty nie masz humoru?
– Czym niby miałabym się cieszyć? – wzruszyłam ramionami.
Zapowiadały się kolejne nudne wakacje w towarzystwie rodziców i młodszego brata. Zamierzaliśmy wyjechać na Hel, ale co to za wczasy ze starymi? Pamiętałam, jak wyglądały rok wcześniej. Dookoła pełno różnych lokali, dyskotek, przystojnych kolesi, a rodzice nie pozwalali mi nigdzie samej wyjść. Cały czas pełna kontrola! Nawet nie mogłam zagadać z nikim na plaży, bo zaraz wypytywali kto to i upominali, żebym nie zadawała się z podejrzanym towarzystwem. Obciach jak nie wiem co! Wiedziałam, że tym razem będzie tak samo...
Chciałam być traktowana poważnie
Zbliżały się moje 16. urodziny. Nie chciałam, żeby ciągle traktowali mnie jak małe dziecko. Tym bardziej że wyglądałam, jakbym już była dorosła. Nie musiałam jak moje koleżanki wypychać sobie stanika. Nie miałam problemu, żeby kupić w sklepie piwo albo wejść do kina na film od 18 lat. Wystarczyło, że się trochę umalowałam i odważniej ubrałam. Miałam wielką ochotę coś wreszcie przeżyć, poczuć się jak dorosła kobieta!
Niektóre dziewczyny z mojej klasy planowały jechać pod namiot z grupą przyjaciół. Zazdrościłam im strasznie. Też bym chciała, a moi starzy kazali mi o tym zapomnieć! Byłam gotowa nawet uciec z domu, ale nie miałam kasy, a z moim kieszonkowym to mogłam co najwyżej na jeden wieczór do drugiej dzielnicy pojechać. No i musiałbym kiedyś wrócić, a wtedy byłaby w domu afera i szlaban na cały rok! Pozostało mi więc tylko spędzić kolejne nudne wakacje z kochaną rodzinką.
– Sylwia, jutro przyjeżdża w odwiedziny ciocia Krysia z Izą, będziesz miała towarzystwo – oznajmiła mi mama któregoś dnia. – Tylko zachowuj się grzecznie i nie strój fochów przed gośćmi.
– O matko, jeszcze ciotuni tu brakuje! I jej zarozumiałej córeczki – jęknęłam.
Iza to moja kuzynka. Nie przepadałam za nią, bo moi rodzice uważali ją za ósmy cud świata i ciągle dawali mi ją za przykład, że niby taka zdolna i rozsądna. Iza właśnie zdała maturę z wyróżnieniem i zamierzała zacząć studia na germanistyce.
Byłam przekonana, że to zarozumiały kujon. Lecz podczas tej wizyty miałam okazję bliżej ją poznać i zmieniłam zdanie.
– Iza jedzie ze znajomymi na koncert do Mrągowa – powiedziała ciocia.
– Ale ci zazdroszczę! Jesteś pełnoletnia i możesz sama wyjeżdżać, a ja ciągle ze starymi i moim porypanym bratem. Mam tego dość – poskarżyłam się Izie, gdy wyszłyśmy same za spacer.
– Wiem, co czujesz, też kiedyś to przeżywałam! – roześmiała się. – Raz nawet uciekłam z obozu językowego do mojego chłopaka pod namiot… Aż wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia.
– Nie wiedziałam, że masz takie odjechane pomysły – szepnęłam z podziwem.
– Teraz też jestem umówiona z moim facetem, ale mama go nie lubi, więc powiedziałam, że jadę z paczką z liceum, żeby mi nie truła – zwierzyła mi się.
– Izunia, błagam, weź mnie ze sobą! Razem przekonamy moich staruszków. Z tobą na pewno pozwolą mi jechać! – prosiłam ją, składając dłonie.
– W sumie chyba możesz jechać, nie wyglądasz jak małolata – odparła.
Poczułam smak wolności
I udało się! Rodzice pozwolili mi jechać! Bo w końcu uznali, że z Izą na pewno nic złego mi się nie przytrafi... No i wyruszyłyśmy. Po drodze wstąpiłyśmy do galerii handlowej. Za pieniądze, które dostałam od rodziców, kupiłam sobie trochę ubrań, szpilki i kosmetyki, żeby nie wyglądać jak dzieciak.
Chłopak Izy czekał na nas przy dworcu w Giżycku w swoim wypasionym aucie. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że to dorosły facet, z dychę starszy od mojej kuzynki.
– Przywiozłam koleżankę, trzeba jej poszukać faceta – powiedziała do niego Iza. Marcin zawiózł nas do hotelu i zapoznał ze swoimi kolegami. Co prawda w jego wieku, ale można z nimi było ciekawie pogadać i pożartować. Najbardziej podobał mi się Grzesiek, bo dużo żartował i młodo wyglądał. Postawił mi drinka i mówił takie różne komplementy… Jak nikt wcześniej. Wieczorem bawiliśmy się wszyscy w dyskotece i piliśmy drinki na tarasie eleganckiego klubu. Było super!
Czułam, jak dłonie Grzesia pieszczą moje ciało przez cienki materiał bluzki. Coraz bardziej mi się podobało to dorosłe życie. Nad ranem poszliśmy do swoich pokoi w hotelu. Poczułam się trochę nieswojo, gdy Grzegorz wynajął dla nas oddzielny pokój z podwójnym łóżkiem, ale nie miałam wyjścia, bo przecież Iza chciała być sama z Marcinem.
Kochaliśmy się kilka razy, jednak wcale nie było fajnie. I w ogóle inaczej sobie wyobrażałam tę noc. Myślałam, że będzie romantycznie i przyjemnie.
– To twój pierwszy raz? – zdziwił się, widząc moją twarz skrzywioną z bólu.
– Tak – przyznałam zawstydzona. Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie zasnął. Kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że Grzesiek uważnie mi się przygląda.
– Słuchaj, ile ty masz właściwie lat? Możesz mi pokazać dowód? – spytał.
– Mam 18 lat, a dowodu nie pokażę, bo mam brzydkie zdjęcie – odparłam. Grzegorz chyba mi nie uwierzył, bo w czasie śniadania wypytywał, czy rodzice wiedzą, gdzie jestem i co robię.
– Wiesz, bo w razie co, nie chcę mieć prokuratora na karku... – stwierdził.
I znów poczułam się jak dzieciak, którego wszyscy upominają, że trzeba odrobić lekcje, a na miłość przyjdzie czas kiedyś tam, gdy będę wreszcie dorosła. Na dodatek Iza przysłała mi esemesa, że wyjeżdża z Marcinem na dwa dni do Pragi. Nie podobało mi się to, nie chciałam zostać sama z tym Grześkiem. Czułam, że on coś podejrzewa i że już mu się nie podobam. Rozmowa się nie kleiła.
– O co chodzi? Coś nie tak zrobiłam, powiedziałam? – odważyłam się zapytać.
– To bez sensu. Jadę stąd, nie będę wychowawcą gimnazjalistów – powiedział.
– A ja? Co ze mną? – przestraszyłam się. – Zabierz mnie ze sobą! Ja mogę wrócić do domu dopiero za cztery dni, inaczej wszystko się wyda.
– Nie wiem, mała. Potrafisz dobrze oszukiwać, to pewnie jakoś dasz sobie radę – odparł, wzruszając ramionami. Zaraz po śniadaniu spakował swoje rzeczy i zapłacił rachunek w recepcji. – Ile ci zostawić? Wystarczy stówa? – spytał, grzebiąc w portfelu
– Jak to, ile zostawić? – spytałam, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. – Myślałam, że może zostawisz mi jakieś namiary do siebie. Miło by było kiedyś się spotkać.
– Nie spotykam się z małolatami – rzucił zniecierpliwiony. – Trzymaj, na bilet do domu powinno ci starczyć. A potem wsiadł do auta i odjechał.
Zamiast wielkiej przygody, wielkie rozczarowanie
Bałam się. Nie miałam pojęcia, co robić. Do domu nie mogłam jeszcze wrócić, ale zostać też nie mogłam – sama i bez kasy. Pieniądze od rodziców wydałam wcześniej, bo Iza zapewniała, że faceci są hojni i wszystko nam opłacą. Za tę śmieszną stówę od Grześka mogłam przeżyć tam najwyżej jeden dzień, bo noclegi i jedzenie były drogie. Docierało do mnie, że Grzegorz mnie wykorzystał i wystawił do wiatru. A ja myślałam, że to moja pierwsza miłość!
Byłam wściekła na siebie za swoją naiwność i na Izę, że zostawiła mnie samą z obcym facetem. I nie odbierała telefonu! Przez cały dzień włóczyłam się z ciężkim plecakiem po mieście, aż w końcu stwierdziłam, że nie wytrzymam czterech dni. Wzięłam taksówkę i kazałam zawieźć się na dworzec. Marzyłam tylko o tym, żeby znaleźć się w rodzinnym domu, w swoim ciepłym, bezpiecznym łóżku. Siedząc w przedziale, rozmyślałam nad moją niefortunną przygodą. Sądziłam, że to wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej. I wtedy zrozumiałam, że jeszcze wolę być dzieckiem. Nie dorosłam do samodzielnych wakacyjnych wyjazdów.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Daria jako 8-latka widziała śmierć swojego brata. Wmówiła sobie, że to ona go zabiła
Marek był 19 lat starszy. Od zawsze mi imponował, ale... gardził mną
Wyglądam bardzo młodo. Powinnam się cieszyć, a to moje przekleństwo