„Doniosłam na siostrę i odebrałam jej dziecko. Nie mogłam patrzeć, jak ta alkoholiczka niszczy życie małej Tosi”

Kobieta, która adoptowała dziecko fot. Adobe Stock, Vasiliy Koval
„Dostrzegłam na małym ciałku Tosi dwa wielkie siniaki. Wszystkiego mogłam się spodziewać po Ance, ale nie tego, że uderzy niemowlę! Oczywiście, była pijana. Nie mogłam na to dłużej pozwalać, odebrałam jej dziecko”.
/ 18.10.2021 12:31
Kobieta, która adoptowała dziecko fot. Adobe Stock, Vasiliy Koval

Diagnoza, jaką usłyszeliśmy trzy lata po ślubie, okazała się ogromną próbą dla naszego małżeństwa. Jarek nie mógł zostać ojcem, a ja o niczym innym nie marzyłam niż o gromadce dzieci bawiących się w naszym ogrodzie. Minęło dużo czasu, zanim pogodziłam się z rzeczywistością, nigdy jednak nie przestałam marzyć o dziecku. Powoli zaczynaliśmy rozmawiać o adopcji, kiedy nadszedł kolejny cios: moja siostra alkoholiczka zaszła w ciążę. Ojciec był, oczywiście, nieznany.

Z Anką były problemy od najmłodszych lat. Już jako piętnastolatka nadużywała alkoholu i popalała trawkę. W wieku dwudziestu lat zaliczyła pierwszy odwyk. Nikt nie chciał wierzyć, że jesteśmy siostrami. Pochodziłyśmy z dobrego domu, ja zdobyłam wykształcenie i znalazłam dobrą pracę, a moja starsza siostra konsekwentnie zmierzała ku upadkowi.

– Co zamierzasz zrobić? – zapytałam, kiedy powiedziała mi o ciąży.

To nie ona powinna być w ciąży, tylko ja…

– Jak to co? – zdziwiła się, zaciągając się papierosem. – Urodzę i wychowam dziecko, nie?

– Nie masz środków do życia. Wszystkie pieniądze przepijasz. Dlaczego ty w ogóle palisz? To szkodzi dziecku! – oburzyłam się.

– Muszę czymś zająć ręce, żeby nie pić – wyjaśniła.

Towarzyszyłam jej podczas wizyt u lekarza. To ja płaciłam za wszystkie badania i przygotowałam dziecku wyprawkę. Wynajęłam siostrze mieszkanie, załatwiłam pracę u kolegi, który zgodził się, aby Anka pracowała u niego w sklepie do porodu, a potem przeszła na macierzyński.

– Kto jest ojcem? – dopytywałam.

– Lepiej, żeby dziecko w ogóle nie miało ojca, niż miało takiego jak ten…– ucinała dyskusję.

Opieka nad ciężarną siostrą alkoholiczką pochłaniała całą moją energię. Wieczorami Jarek masował mi plecy i kręcił z niedowierzaniem głową.

– Ona jest dorosła – mówił. – Nie jesteś za nią odpowiedzialna.

– Już nie chodzi o nią… Muszę pilnować Anki, żeby znowu nie zajrzała do kieliszka. Dobrze wiesz, jak mogłoby to zaszkodzić dziecku.

Moja siostra urodziła cztery tygodnie przed planowanym terminem rozwiązania. Tosia była malutka, ale, co najważniejsze, zdrowa i silna. Lekarze po tygodniu pozwolili Ance zabrać córeczkę do domu, a ja odtąd całe dnie zaczęłam spędzać w wynajmowanym mieszkaniu. Wzięłam w pracy zaległy urlop i pilnowałam siostry całymi dniami.

Niestety, trzy tygodnie po porodzie upiła się po raz pierwszy. W takim stanie chciała nakarmić dziecko piersią, ale natychmiast zaprotestowałam. Wzięłam małą do siebie do domu, a po drodze kupiłam mleko modyfikowane. Anka zjawiła się następnego dnia.

– To ostatni raz, obiecuję. Kocham Tosię i chcę być dla niej dobrą mamą.

Zaufałam, choć nie uwierzyłam w jej słowa. Za dobrze ją znałam, a ona od lat tkwiła w szponach uzależnienia. Obserwowałam Ankę uważnie. Rzeczywiście, nie wyczuwałam od niej alkoholu, a ona sama wydawała się kochającą mamą. Nigdy nie miałam wątpliwości, że Tosia była dla niej ważna, ale, niestety, nie tylko ona.

Po trzech miesiącach idylli Anka znowu zaczęła pić. Wpadła w ciąg, który trwał tygodniami. Zabrałam małą do siebie, a moja siostra znowu przyszła kajać się i błagać o przebaczenie. Błędne koło. Moje serce było rozdarte. Przywiązałam się do Tosi, opieka nad malutką sprawiała mi ogromną radość, traktowałam ją jak rodzoną córkę. Wiedziałam jednak, że siostra kocha córkę nad życie i nie chciałam Ance zadawać bólu.

Spotkałam się ze znajomym prawnikiem, stąd wiedziałam, że mamy szansę zostać prawnymi opiekunami Tosi. Ale czy potrafiłabym zrobić to Ance? Wtedy jeszcze nie wiedziałam.

Miarka się przebrała, więcej jej nie skrzywdzisz

Pewnego dnia dostrzegłam na małym ciałku Tosi dwa wielkie siniaki. Zagotowało się we mnie. Wszystkiego mogłam się spodziewać po Ance, ale nie tego, że uderzy niemowlę!

– Co to jest?! – wrzasnęłam.

– To nie tak, jak myślisz!

– Co to jest, do cholery?! – krzyknęłam dwa razy głośniej.

– To był wypadek, naprawdę – tłumaczyła się moja siostra. – Nie chciałam jej zrobić krzywdy.

– Co ty zrobiłaś?

– Wczoraj wieczorem… Ojej, no…wypiłam dwa czy trzy piwa, ale nie byłam pijana. Może trochę wstawiona i… Tosia wypadła mi z rąk, kiedy chciałam włożyć ją do wanienki – wyjaśniła zawstydzona.

– Jak mogłaś?! Jak możesz robić to własnej córce? Po prostu nie wierzę! Jesteś skrajnie nieodpowiedzialna! Nie nadajesz się na matkę, jesteś beznadziejna! Tosia ma tylko ciebie, co ty sobie w ogóle myślałaś, sięgając po kieliszek? – wrzeszczałam na nią.

– To tylko piwo… – próbowała się tłumaczyć Anka.

Nie chciałam tego dłużej słuchać. Anka ani drgnęła, kiedy pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy Antosi i ubierałam dziewczynkę. Zapięłam dziecko w foteliku samochodowym i wyszłam z mieszkania bez słowa. W domu streściłam całą sytuację mojemu mężowi.

– Tosia nie może zostać z matką – podsumowałam.

Jarek pojrzał na mnie uważnie.

– Anka jest jej matką. Zgodzę się, że to skrajnie nieodpowiedzialna kobieta, ale nie tak łatwo w Polsce odebrać matce dziecko. Zdajesz sobie sprawę, że czeka nas długa batalia? – zapytał.

– Jeśli ty tylko będziesz przy mnie… przy nas, to tak – potwierdziłam.

Przytulił mnie mocno.

– Wiesz, że i mnie boli krzywda Tosi. Nie mogę patrzeć na to, co Anka wyprawia, dlatego całym sercem jestem z tobą. Ale musisz być przygotowana, że to na zawsze popsuje twoje stosunki z siostrą. Staniecie po dwóch przeciwnych stronach barykady.

– Jestem na to gotowa – przytaknęłam, bo właśnie w tamtej chwili podjęłam decyzję. Anka dostała o jedną szansę za dużo. Widok siniaków na ciele Antosi pozbawił mnie wszelkich złudzeń. Tym razem skończyło się tylko na siniakach, ale co będzie następnym razem? Nie wierzyłam już, że moja siostra przestanie pić.

– Jutro z samego rana skontaktuję się z prawnikiem – obiecał Jarek.

Nigdy nie zabronię ci się z nią widywać, obiecuję

Przyszła do nas późnym wieczorem kompletnie pijana. Dobijała się do drzwi, ale Jarek zabronił mi otwierać.

– Oddaj mi dziecko! – krzyczała, a ja zatykałam uszy; nie byłam w stanie słuchać tej rozpaczy w jej głosie, w końcu to moja siostra…

Po kilkudziesięciu minutach sobie poszła, a Jarek, tak jak obiecał, zadzwonił rano do kolegi prawnika.

– Jesteś pewna? – zapytał, zanim podniósł słuchawkę.

Potwierdziłam skinieniem głowy. A potem się zaczęło. Wniosek do sądu, wizyty opieki społecznej. Nasz prawnik działał niezwykle szybko i skutecznie. Zrobił wszystko, aby Tosia nie trafiła do pogotowia opiekuńczego, tylko mogła zostać pod naszą opieką do czasu ograniczenia praw rodzicielskich mojej siostrze… Anka, ku mojemu zaskoczeniu, nie walczyła. Chyba zrozumiała, że w moim domu Tosi będzie lepiej, a ona sama nie potrafi zapewnić jej bezpieczeństwa. Zadzwoniła do mnie dzień przed planowaną rozprawą w sądzie. Już miałam się rozłączyć, kiedy poprosiła, abym nie odkładała słuchawki. Chyba była trzeźwa.

– Wiem, że jestem beznadziejną matką – powiedziała. – I wiem, że ty będziesz o wiele lepszą mamą dla Tosi. To ty powinnaś nią być… Nie mam pojęcia, dlaczego los okazał się taki przewrotny. Odebrał ci szansę na rodzicielstwo, podczas gdy mnie pozwolił zostać matką cudownej dziewczynki. Nie zasłużyłam na nią.

– Nie mów tak – załamał mi się głos.

– Kiedy to prawda – przyznała smutno. – Kocham moją malutką córeczkę, serce mi pęka, że nie mogę z nią być, ale wiem, że z tobą będzie jej lepiej. Proszę cię tylko, abyś pozwoliła mi czasem was odwiedzić. Obiecuję, że będę wtedy trzeźwa. Do was należy decyzja, czy powiecie Tosi, jaka jest prawda. Nie zakazuj mi tylko kontaktów z nią, proszę.

– Nie zrobię tego – obiecałam, przełykając łzy. – Nigdy, obiecuję.

Sprawa w sądzie skończyła się pomyślnie dla nas. Tosia została pod naszą opieką. Jest zdrowa, śliczna i bardzo mądra. Rośnie z dnia na dzień. Anka odwiedza nas czasem, chociaż nasze kontakty są trudne. Jej obecność jest dla mnie krępująca, wciąż nie mogę pozbyć się wrażenia, że żyję jej życiem i zabrałam to, co miała najcenniejsze. Antosia jednak zasługuje na wiele, wiele więcej niż dorastanie z matką alkoholiczką.

Moja siostra wiele razy podejmowała próby zerwania z nałogiem, jednak za każdym razem wracała do picia. Przestałam jej wierzyć, że z tym skończy. Tosia wie, że ma dwie mamusie. Na razie jest zbyt mała, aby wypytywać o szczegóły, jednak nie chciałam jej okłamywać. Cały czas powtarzam jej, że obie mamy bardzo, bardzo ją kochają, tylko jedna z nich jest chora i nie może się nią zajmować.

Czytaj także:
„Zeswatałam teścia z mamą przyjaciółki, a rodzina męża najchętniej spaliłaby mnie za to na stosie. Żałują ojcu szczęścia”
„Myślałam, że to mężczyzna z moich snów, a okazał się być dusigroszem. Wszystkie wydatki dzieliliśmy po równo”
„Rodzice Kamila wychowywali go w luksusach jak księcia. Gdy pojawiła się Marta, postanowili nie dopuścić do ich ślubu”

Redakcja poleca

REKLAMA