Wytarłam wilgotne od potu dłonie o spódnicę i wzięłam głęboki wdech. Kątem oka zerknęłam na stojącego obok mnie Daniela. Miał wzrok skupiony na wizjerze i wyglądał na zdenerwowanego. A ja? Byłam wręcz przerażona!
Chyba nigdy wcześniej nie czułam się tak spięta. Zależało mi na Danielu i chciałam dobrze wypaść przed jego córką. Sprawić, że mnie zaakceptuje, może nawet polubi… „Tylko nie staraj się za bardzo, to zawsze przynosi odwrotny skutek” – przypomniałam sobie radę przyjaciółki.
Trudno mi będzie wkupić się w jej łaski
Daniel nacisnął dzwonek. Nie musieliśmy długo czekać. Drzwi się rozwarły i w progu stanęła Natalia, by… zlustrować mnie wzrokiem od stóp do głów. Wolno i bez cienia uśmiechu.
Była uderzająco podobna do Daniela. Te same mocne rysy twarzy, to samo przenikliwe spojrzenie jasnych oczu… Zmroziło mnie, gdy uświadomiłam sobie, że nie będzie mi łatwo wejść do tej rodziny. Wsunęłam rękę w dłoń Daniela. Ścisnął moje palce i obdarzył mnie pocieszającym uśmiechem, co tylko bardziej mnie zdeprymowało.
Weszliśmy do środka. Mieszkanie było urządzone nowocześnie, ale przytulnie. Natalia jest zaledwie trzy lata młodsza ode mnie, a już osiągnęła tak wiele. Oj, nie dodało mi to odwagi.
– A więc jesteś pielęgniarką? – zagadnął Krystian, chłopak Natalii.
Ona przysiadła na podłokietniku fotela i wodziła palcem po brzegu filiżanki, od czasu do czasu spoglądając na ojca.
– Tak, pracuję w dużym ośrodku zdrowia – potwierdziłam.
Nie opanowałam drżenia głosu i poczułam, jak na policzki wypełzły mi rumieńce, które pogłębiły się, gdy wzrok Natalii skierował się wprost na mnie.
– Za dużo tam chyba nie płacą, co? – burknęła.
Nie czekając na odpowiedź, wstała i skierowała się do kuchni, skąd dochodził intensywny zapach zapiekanki. Spojrzałam na Krystiana, który tylko wzruszył ramionami. Zapadła niezręczna cisza.
Daniel siedział obok mnie, a mimo to czułam się osamotniona.
Natalia była jedynaczką, ukochaną córeczką tatusia
Po chwili w drzwiach saloniku ponownie ukazała się Natalia z parującym naczyniem do przed sobą. Postawiła je na stole i zręcznym ruchem zsunęła rękawice z dłoni, by rzucić je na fotel.
– Przepis mamy – uśmiechnęła się do Daniela, co cudownie złagodziło jej rysy twarzy. – Pamiętasz, tato? – uśmiech zniknął jak zdmuchnięty i Natalia znowu wyglądała jak surowa nauczycielka.
– Usiądźmy, jestem strasznie głodny – wtrącił Krystian.
Byłam mu niesamowicie wdzięczna za próby łagodzenia niezręcznych sytuacji, a jednocześnie czułam, że to dopiero początek tej nieprzyjemnej „wywiadówki”. Natalia była jedynaczką, ukochaną córeczką tatusia. Daniel ją uwielbiał i nawet nie przyszło mi do głowy, żeby cokolwiek w ich relacji zmieniać. Przeciwnie, cieszyło mnie, że jest oddanym i troskliwym ojcem.
Miałam nadzieję, że gdybyśmy zdecydowali się na dziecko, też by mu nieba przychylił. Przekroczyłam trzydziestkę i byłam gotowa na macierzyństwo. Zresztą w naszym przypadku nie bardzo mogliśmy zwlekać. Daniel był ode mnie dużo starszy, co w ogóle mi nie przeszkadzało. Po kilku burzliwych i nieudanych związkach z rówieśnikami znalazłam swoją bezpieczną przystań przy mężczyźnie po pięćdziesiątce, który umiał adorować i troszczyć się o partnerkę.
Nie miał też problemu z podejmowaniem decyzji, jak moi byli. Rozumiałam, oczywiście, że ma jakąś przeszłość; trudno jej w tym wieku nie mieć. Był wdowcem od trzech lat. Nie rozmawialiśmy o tym zbyt wiele, bo dla niego to był chyba nadal bolesny temat, a dla mnie trochę niezręczny.
Nie chciałam za dużo wiedzieć o zmarłej żonie Daniela, by się z nią nie porównywać i nie próbować jej naśladować. To nie miałoby sensu, skoro Daniel postanowił ułożyć sobie życie na nowo, właśnie ze mną, kimś całkiem innym niż jego zmarła żona.
Natalia miała z tym problem
– No to jak się poznaliście, dowiem się wreszcie? – rzuciła nagle niemal napastliwym tonem.
Poczułam się wywołana do tablicy.
– Daniel kilka razy przyszedł do ośrodka, robił badania i… – zaczęłam, wracając myślami do tamtych chwil.
Od razu wpadł mi w oko. Szarmancki, dowcipny, charyzmatyczny. Wydał mi się też przystojny, mimo tak dużej różnicy wieku. Uroku dodawały mu niemal białe włosy i tego samego koloru wąsy i broda. Ten odcień wyjątkowo uwydatniał jego jasne oczy.
Budowa wskazywała, że uprawiał jakiś sport. Nie pomyliłam się: lubił biegać. Brał nawet udział w maratonach. Zatem wpadł mi w oko mężczyzna w sile wieku, a nie starszy pan czy żałosny gościu odmładzającym się na siłę, również młodszą partnerką u boku.
– No tak, tata jest już w takim wieku, że badań nie powinien unikać – przerwała mi niegrzecznie Natalia.
– Nata! – Daniel obrzucił córkę ostrzegawczym spojrzeniem.
Odezwał się po raz pierwszy tego popołudnia. Był wyraźnie spięty. Zauważyłam to, kiedy ze świstem wypuścił powietrze. Atmosfera przy stole stała się niesamowicie gęsta.
– Tato, nie widzisz, jakie to śmieszne? – Natalia rzuciła serwetkę na talerz.
Zrobiło mi się niedobrze. Pewnie ze stresu.
– Mama w tym roku skończyłaby pięćdziesiąt cztery lata, a ona… – Natalia skrzywiła się – mogłaby być waszą córką, moją siostrą, nie macochą.
Macocha… ależ to zabrzmiało. Wzdrygnęłam się
Daniel położył swoją ciepłą dłoń na moim udzie i lekko je ścisnął.
– Mama odeszła i nic tego nie zmieni – odparł nadąsanej jak dziecko dorosłej córce. – Teraz kocham Darię – dodał, spoglądając na mnie.
Zarumieniłam się i spuściłam głowę. To publiczne wyznanie odebrało mi mowę. Miałam ochotę skakać i krzyczeć z radości. Jednocześnie chciało mi się płakać.
– Jesteś pielęgniarką, więc namów go na szczepienie – odezwał się Krystian; znowu w porę. – Nas w ogóle nie słucha.
Natalia parsknęła śmiechem, a Daniel jej zawtórował. Ja też się uśmiechnęłam…
– Hej, ale to wcale nie jest śmieszne – zauważyła Natalia.
– Racja – wymsknęło mi się. – Powinieneś to w końcu zrobić.
– Słuchaj kompetentnych osób – podjęła wątek Natalia, nie patrząc na mnie.
Niby atmosfera trochę się rozluźniła, ale z całą pewnością nie mogłam zaliczyć tego spotkania do udanych. Kiedy wracaliśmy z Danielem do domu, w aucie panowała cisza. Każde z nas pogrążone było we własnych myślach. Nasz związek znajdował się już na dość zaawansowanym etapie, ale nagle poczułam się zagrożona.
Natalia była córką Daniela, jego jedynym dzieckiem, i nie dziwiło mnie, że to ją stawia na pierwszym miejscu. Co jednak mogło oznaczać, że jeśli ona mnie nie zaakceptuje, to prawdopodobnie nasza relacja nie przetrwa.
– Przepraszam za nią – westchnął Daniel, kiedy dotarliśmy już do domu.
Usiadłam na kanapie i szczelnie owinęłam się kocem. Chciałam się zdystansować od… wszystkiego. Choćby w taki sposób.
– Dla niej to musi być trudne. Ma tylko mnie – dodał.
– Jasne – burknęłam.
Zabrzmiało to arogancko, ale po raz pierwszy, odkąd pół roku temu zdecydowaliśmy się zostać parą, poczułam się nieswojo i niepewnie. Dotąd Daniel był dla mnie jak opoka, na której mogłam się oprzeć w każdej sytuacji. Jego córka jako jedyna osoba na świecie mogła to zniweczyć. W jednej chwili. Pewnie dlatego zwlekał tak długo, by nas sobie przedstawić. Chciał się upewnić, że… No właśnie – co?
– Natalia jest moją córką, a ty moją kobietą – Daniel usiadł na brzegu kanapy, oparł łokcie na kolanach i zapatrzył się w trzaskający na kominku ogień. – Musicie zaakceptować siebie nawzajem. Nie ma innej opcji – ciągnął, a ja czułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła.
Akceptacja ze strony Natalii nie zależała ode mnie
Czy to oznaczało, że to ona wyda werdykt w kwestii przyszłości naszego związku? Bo ja jestem tylko jego kobietą, a ona jego jedyną córką?
– Myślałam, że mnie kochasz, że naprawdę… – poczułam łzy w oczach.
Daniel natychmiast odwrócił się w moją stronę. Chwycił mnie za dłonie i przycisnął je do swoich policzków.
– Kocham. Jak nigdy wcześniej, nie sądziłem, że tak umiem… – westchnął ciężko. – Wiesz, że pobraliśmy się z Elą z powodu wpadki. Wszystko działo się tak szybko… bo tak należało, przyzwoitość nakazywała… A potem nie było mnie przy Natce, bo musiałem harować, by utrzymać rodzinę. Owszem, zbudowałem firmę, bardzo dobrze mi się wiedzie, ale… nigdy nie czułem się w pełni szczęśliwy, kochany… Dopiero przy tobie zrozumiałem, że nie o to chodziło, by ktoś kochał mnie, ale żebym ja kochał, bezwarunkowo, w pełni, duszą i ciałem. Tak jak kocham ciebie…
Słuchałam tych pięknych wyznań i bałam się, zamiast cieszyć. Bałam się tego, co powie za chwilę.
– Ale, kochanie, Natalia to moje dziecko, jeśli się ode mnie odwróci, nie zniosę tego… Wiesz, dopiero gdy dorosła, znaleźliśmy wspólny język, a śmierć Eli bardzo nas do siebie zbliżyła. Ona ma tylko mnie, rozumiesz? – powtórzył.
– Przepraszam, niedobrze mi.
Odrzuciłam koc. Dobiegłam do łazienki w ostatnim momencie, by zwymiotować wprost do muszli, nie na podłogę. Oj, odchoruję tę wizytę u Natalii – myślałam, wycierając twarz ręcznikiem.
– Daruniu, dobrze się czujesz? – usłyszałam za plecami zatroskany głos Daniela. – A może ty…
– Nic mi nie jest – ucięłam i zaraz zmieniłam temat. – Ale ty rzeczywiście powinieneś się zaszczepić, twoja córka ma rację.
– Wiesz, że jestem sceptyczny. Skutki uboczne mogą być zauważalne dopiero za parę lat. Szczepionki są w fazie testów…
– Szczepionki są zawsze w fazie testów, geniuszu, a te na Covid są najlepiej przebadanymi szczepionkami w historii ludzkości, więc już nie wymyślaj. Aż tak boisz się zastrzyków?
Bałam się, że to najgorszy moment na ciążę
Przez kilka kolejnych dni nie czułam się najlepiej. Przez głowę przemknęła mi nawet myśl, że to zapiekanka Natalii mi zaszkodziła… Odpoczywałam po pracy, kiedy do domu wrócił Daniel. Położył teczkę na krześle i wyjął z niej prostokątne pudełeczko.
– Co to jest?
– Jako przedstawicielka ochrony zdrowia powinnaś wiedzieć – uśmiechnął się.
Jasne, że wiedziałam, ale odsuwałam od siebie tę możliwość. Prawdę mówiąc, obawiałam się reakcji Daniela. Zwłaszcza w momencie, kiedy nasz związek stanął pod znakiem zapytania z powodu jego córki. Wyraźnie podkreślał przecież, jak ważna jest dla niego jej akceptacja. Dokładniej, nasza wzajemna akceptacja.
Najwyraźniej nie chciał stracić żadnej z nas, nie chciał też wybierać. Dziecko by namieszało…
Z tłukącym się w piersiach sercem zamknęłam się w łazience. Po kilku minutach wyszłam, ściskając w dłoni plastikowy test. Od razu wpadłam w ramiona stojącego pod drzwiami Daniela.
Wcisnęłam mu test do ręki i oparłam głowę o jego tors. Cała się trzęsłam. Chciałam mieć dziecko, ale nie tak szybko. Nie zdążyliśmy nawet sformalizować naszego związku, choć mieliśmy to w planach. O ile szanowna pani Natalia wydałaby zgodę… Przez kilka minionych dni żyłam w zawieszeniu, wyczekując na jakikolwiek znak z jej strony. Miałam nadzieję, że zadzwoni do ojca i powie mu kilka ciepłych słów. Nic z tego. A teraz jeszcze to…
– Hmm… – mruknął Daniel. – No i nie mam wyjścia, teraz to już na pewno się zaszczepię. Chcę jak najdłużej być z wami.
– Co… co ty mówisz? – uniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Miał zarumienione policzki, a oczy zaszły mu łzami. Chwyciłam test i zrobiło mi się słabo. Dwie wyraźne czerwone kreski nie pozostawiały wątpliwości. Daniel przytulił mnie jeszcze mocniej.
– Kocham cię, wiesz? – pocałował mnie w czubek głowy. – Kocham was. Jak wariat.
Lęk mnie niemal paraliżował
Rozbeczałam się. Już sama nie wiedziałam, czy z radości, czy ze strachu, czy z powodu hormonów. Pomyślałam o jego pierwszym małżeństwie. Nie chciałam, żeby z nami było tak samo, żeby ożenił się ze mną z poczucia obowiązku, przyzwoitości.
Lęk mnie niemal paraliżował, kiedy ponownie odwiedziliśmy Natalię. Skoro na mnie reagowała alergicznie, jak się zachowa, gdy do niechcianej macochy dołączy rodzeństwo? Już nie będzie jedynym dzieckiem swojego ojca… Daniel natomiast zdawał się dziś zupełnie spokojny, niemal radosny. Poprzedniego dnia wybrał się na szczepienie.
– Więc go namówiłaś, widać masz swoje sposoby – zażartował Krystian, gdy usiedliśmy na sofie. – Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale cieszę się. – w salonie pojawiła się Natalia.
Zauważyłam, że w jej głosie nie było już tej napastliwości, co ostatnio.
– Taki z niego uparciuch, że szkoda gadać… – uśmiechnęła się.
– A my chcemy, żebyś żył sto lat i jeden dzień dłużej – wszedł jej w słowo Krystian.
Zdążyłam go polubić. Był zabawny i starał się, by wszyscy czuli się komfortowo.
– Zwłaszcza że rodzina się powiększa – wypalił Daniel, łapiąc mnie za rękę.
Policzki, czoło i dekolt pokryły mi się pąsem. Zacisnęłam powieki, gotowa na lawinę wyrzutów ze strony Natalii. Zamiast tego poczułam, jak mnie obejmuje.
– Zawsze chciałam mieć rodzeństwo – wydukała. – Co prawda bardziej na ciocię będę pasować niż siostrę… Boże, plotę… ja… ja naprawdę nie wiem, co powiedzieć, ale cieszę się i… gratuluję.
I znowu się pobeczałam. Nie spodziewałam się, że Natalia tak dobrze przyjmie tę nowinę. Ledwie kilka dni temu miała wrogie nastawienie. Może w międzyczasie Daniel z nią porozmawiał, przetłumaczył? Grunt, że moje lęki okazały się nieuzasadnione. Teraz wszyscy oczekujemy narodzin najmłodszego członka rodziny.
Czytaj także:
„Gdy dowiedziałam się, że będę babcią, odzyskałam chęci do życia. Wcześniej moja samolubna synowa nie chciała być matką”
„Stał się cud, NFZ wyznaczył mi szybki termin badania. Był tylko jeden problem - wyjazd z okazji 40 rocznicy ślubu...”
„Syn trafił do szpitala ze złamaną kostką. Mąż miał go odebrać, ale... sam miał wypadek. Nieszczęścia jednak chodzą parami”