„Letni romans był dla mnie ważniejszy niż małżeństwo. Gdy chciałam przyznać się mężowi, wydarzyła się tragedia”

zamyślona kobieta fot. iStock by Getty Images, aire images
„Flirtowaliśmy, śmialiśmy się, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy to, co się dzieje, jest właściwe. Marek nigdy nie poświęcał mi tyle uwagi. Czy romans z Łukaszem byłby dobrym pomysłem? Czy to właśnie tego potrzebowałam, by poczuć się szczęśliwa?”.
/ 04.07.2024 18:30
zamyślona kobieta fot. iStock by Getty Images, aire images

Życie małżeńskie nigdy nie jest proste, ale moje z Markiem to ostatnio prawdziwy koszmar. Marek jest typowym pracoholikiem. Choć minęło już 12 lat od naszego ślubu, trudno mi przypomnieć sobie, kiedy ostatnio spędziliśmy wspólnie jakiś weekend. Kiedyś był inny, bardziej zaangażowany, troskliwy. Teraz praca pochłania go całkowicie, a ja czuję się jak niewidzialna. Mam 37 lat, a czuję się, jakbym miała o 10 więcej.

Rutyna mnie dobija

Każdy dzień wygląda tak samo. Wstaję, robię kawę, szykuję śniadanie, ale Marek już wychodzi, często nawet nie zjadając tego, co przygotowałam. Wraca późno, zmęczony, jedząc kolację w milczeniu przed telewizorem. Kiedy próbuję z nim porozmawiać, odrzuca mnie zdawkowymi odpowiedziami lub narzeka na stres w pracy. Nasza sypialnia jest pusta, nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie.

Niedawno zauważyłam, że zaczęłam marzyć o innym życiu, o ucieczce od tej rutyny. Podczas jednego z wieczorów, kiedy Marek znów zignorował moją próbę rozmowy, postanowiłam coś zmienić. Zaplanowałam wyjazd, krótki urlop nad morzem, aby przemyśleć, co dalej. Potrzebowałam przestrzeni, oddechu i chwili dla siebie.

Natalia, moja najlepsza przyjaciółka, od lat namawiała mnie na taki wyjazd.

Kamila, musisz się oderwać. – mówiła. – Zasługujesz na chwilę spokoju, dla siebie, dla swojego zdrowia psychicznego.

Zarezerwowałam pokój w małym nadmorskim kurorcie. Wiedziałam, że Marek tego nie zauważy, a ja miałam nadzieję, że choć na chwilę uda mi się zapomnieć o problemach. Nie wiedziałam jeszcze, że ten wyjazd zmieni moje życie na zawsze.

Mąż mnie nie rozumiał

– Marek, możemy porozmawiać? – zapytałam cicho, ale stanowczo.

Był sobotni wieczór, a on znowu siedział przed telewizorem, z laptopem na kolanach, pracując nad jakimś projektem. Miał na sobie te same, znoszone dresy, które nosił od tygodni, jakby całkowicie zapomniał o tym, że jest jeszcze coś poza jego pracą.

– O co chodzi, Kamila? – rzucił z irytacją, nie odrywając wzroku od ekranu.

– Chodzi o nas, Marek. O to, że w naszym małżeństwie coś się popsuło. – Zaczęłam ostrożnie, starając się nie wywołać kłótni.

– Naprawdę? Teraz? – mruknął, przewracając oczami. – Wiesz, że mam ważny projekt do skończenia.

– Marek, zawsze masz ważny projekt. Ale my... my też jesteśmy ważni. – Czułam, jak wzbiera we mnie frustracja. – Kiedy ostatnio spędziliśmy razem czas? Porozmawialiśmy? Zrobiliśmy coś wspólnie?

– Kamila, nie teraz. Proszę – jego głos był chłodny, obojętny. – Nie mam teraz na to czasu.

Wzięłam głęboki oddech, próbując uspokoić narastający gniew.

– Marek, czy ty w ogóle jeszcze chcesz być ze mną? – zapytałam w końcu, czując łzy napływające do oczu.

Praca była ważniejsza

Na chwilę oderwał wzrok od ekranu, patrząc na mnie z zaskoczeniem.

– Oczywiście, że chcę. Ale musisz zrozumieć, że praca jest teraz dla mnie priorytetem.

– A ja? Ja nie jestem priorytetem? – wybuchłam, nie mogąc już dłużej tłumić emocji. – Czy w ogóle mnie jeszcze kochasz, Marek?

– Kamila, nie dramatyzuj – powiedział, wracając do laptopa. – Po prostu teraz jest ciężki okres w pracy.

Nie mogłam uwierzyć w jego obojętność. Czułam, jak coś we mnie pęka.

– Marek, wyjeżdżam na kilka dni. Potrzebuję odpocząć, przemyśleć wszystko. Może wtedy zrozumiesz, co tracisz.

– Rób, co chcesz – odpowiedział beznamiętnie, nawet na mnie nie patrząc.

Wzięłam walizkę, którą wcześniej przygotowałam i wyszłam z mieszkania. Kiedy drzwi zamknęły się za mną, poczułam mieszaninę ulgi i smutku. Byłam gotowa na nowy początek, ale bałam się, co przyniesie przyszłość.

Wyjechałam nad morze

Zameldowałam się w małym, urokliwym hotelu nad morzem. Pokój był przytulny, z balkonem wychodzącym na plażę. Usłyszałam szum fal, który zawsze działał na mnie kojąco. Byłam tu, by odnaleźć siebie i przemyśleć swoje życie.

Wieczorem zeszłam do hotelowego baru. Chciałam się odprężyć, zapomnieć o problemach i napić się czegoś mocniejszego. Bar był przytulny, oświetlony ciepłym światłem, z nastrojową muzyką w tle. Zamówiłam drinka i usiadłam przy stoliku, obserwując ludzi dookoła.

Nagle moje spojrzenie przyciągnął młody barman. Był wysoki, dobrze zbudowany, z ciemnymi włosami i uśmiechem, który mógłby rozjaśnić najciemniejszy dzień. Jego pewność siebie i charyzma były niemal namacalne. Podszedł do mnie z drinkiem, który zamówiłam.

– Dla pani, proszę – powiedział, kładąc drinka na stoliku. – Nazywam się Łukasz. Jeśli będziesz potrzebowała czegoś więcej, jestem do dyspozycji.

– Dziękuję, Łukasz – odpowiedziałam, uśmiechając się. – Jestem Kamila.

– Miło mi cię poznać, Kamila. Co cię tu sprowadza? – zapytał, zasiadając obok mnie.

Barman mnie intrygował

Zastanawiałam się chwilę, czy powinnam być szczera, ale coś w jego spojrzeniu sprawiło, że postanowiłam się otworzyć.

– Potrzebowałam oddechu od życia w domu – wyznałam. – Mój mąż i ja... cóż, mamy problemy.

Łukasz skinął głową, jakby rozumiał więcej, niż mówiłam.

– Czasem taki oddech jest dokładnie tym, czego potrzebujemy – powiedział cicho. – Jeśli mogę jakoś pomóc, po prostu powiedz.

Spędziliśmy resztę wieczoru na rozmowie. Łukasz był niezwykle dobrym słuchaczem, a ja czułam się przy nim swobodnie. Opowiedział mi o swoim życiu, o tym, jak trafił do pracy w hotelu, a ja z kolei mówiłam o swoim małżeństwie, o frustracjach i marzeniach, które z czasem zanikały.

Flirtował ze mną

Był pełen zrozumienia i współczucia, a jego uwaga była skupiona wyłącznie na mnie. Przez chwilę zapomniałam o Marku i naszych problemach. Czułam się znów atrakcyjna, a nawet pożądana.

– Dziękuję ci za ten wieczór, Łukasz – powiedziałam, kiedy bar zaczynał pustoszeć. – Naprawdę tego potrzebowałam.

– To ja dziękuję, Kamila – odpowiedział, dotykając delikatnie mojej dłoni. – Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

Uśmiechnęłam się, czując, jak moje serce bije szybciej.

– Ja też mam taką nadzieję.

Czułam się kobietą

Następnego dnia, gdy zasiadłam na plaży z książką, zauważyłam, że Łukasz idzie w moim kierunku. Usiedliśmy razem, kontynuując naszą rozmowę z poprzedniego wieczoru. Wkrótce stało się jasne, że jest między nami coś więcej niż tylko przyjacielska relacja.

Flirtowaliśmy, śmialiśmy się, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy to, co się dzieje, jest właściwe. Marek nigdy nie poświęcał mi tyle uwagi. Czy romans z Łukaszem byłby dobrym pomysłem? Czy to właśnie tego potrzebowałam, by poczuć się szczęśliwa?

Po kilku dniach beztroskich rozmów i wspólnie spędzonych chwil, nie mogłam już ignorować tego, co czułam do Łukasza. Z każdym dniem stawał się dla mnie coraz ważniejszy. Czułam się znów młoda, pełna życia i pożądana. Ale z tyłu głowy cały czas miałam myśli o Marku i naszym małżeństwie. 

Powiedziałam koleżance

Jednego wieczoru, po kolejnym dniu spędzonym z Łukaszem, usiadłam na balkonie z telefonem w ręku. Postanowiłam zadzwonić do Natalii, mojej najlepszej przyjaciółki. Zawsze miała dla mnie dobre rady.

– Hej, Natalia – zaczęłam, kiedy odebrała. – Muszę ci coś powiedzieć.

– Kamila! Jak tam wakacje? – zapytała entuzjastycznie. – Wszystko w porządku?

– Tak, jest cudownie – odpowiedziałam, czując narastającą potrzebę wyznania prawdy. – Ale... poznałam tu kogoś.

– Kogoś? – w jej głosie zabrzmiało zainteresowanie. – Opowiadaj.

– To młody barman, Łukasz – powiedziałam cicho. – Jest... niesamowity. Spędzam z nim dużo czasu i coś do niego czuję.

Na chwilę zapadła cisza po drugiej stronie.

– Kamila, czy jesteś pewna, że to dobry pomysł? – zapytała w końcu Natalia. – Co z Markiem?

– Nie wiem, Natalia – westchnęłam. – Marek jest zupełnie nieobecny. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam się przy nim tak, jak przy Łukaszu.

– Kamila, rozumiem, że czujesz się zaniedbana, ale czy to naprawdę rozwiązanie? – Natalia próbowała być rozsądna. – Może powinnaś spróbować porozmawiać z Markiem jeszcze raz, zamiast uciekać w romans?

Wiedziałam, że ma rację, ale byłam rozdarta.

– Spróbuję, Nat, naprawdę spróbuję. Ale teraz... teraz chcę po prostu cieszyć się tym, co mam.

Mąż coś podejrzewał

Wieczorem, kiedy wróciłam do swojego pokoju, włączyłam telefon i zauważyłam, że mam kilka nieodebranych połączeń od Marka. Zaniepokojona, oddzwoniłam.

– Kamila? – Marek odebrał od razu. Był zdenerwowany. – Gdzie ty jesteś? Dlaczego nie odbierasz?

– Marek, jestem na urlopie, tak jak mówiłam. Coś się stało? – zapytałam, starając się brzmieć spokojnie.

– Kamila, musimy porozmawiać – powiedział. – O nas. O tym, co się dzieje.

Serce mi zabiło mocniej. Czyżby Marek wreszcie zrozumiał, jak bardzo się oddaliliśmy? – Dobrze, Marek. Porozmawiamy, kiedy wrócę.

– Nie, Kamila. Musimy porozmawiać teraz – naciskał. – Natalia mi o wszystkim powiedziała.

Zamarłam.

– Co? Jak to?

– Co robisz? – Marek był wyraźnie zdenerwowany.

– Marek, to nie tak... – zaczęłam, ale nie wiedziałam, jak to wytłumaczyć. – Po prostu czuję, że już ci na mnie nie zależy.

– Kamila, wiem, że ostatnio dużo pracowałem, ale to nie znaczy, że cię nie kocham – powiedział, jego głos łagodniejąc. – Proszę, wróć do domu i porozmawiajmy o tym. Razem możemy to naprawić.

Zrozumiałam, że Marek naprawdę się martwił. Może rzeczywiście warto było dać mu szansę na naprawienie naszego małżeństwa. Ale co z Łukaszem? Czy mogłam po prostu porzucić to, co zaczynałam czuć do niego?

– Marek, potrzebuję jeszcze trochę czasu. Muszę to wszystko przemyśleć – odpowiedziałam. – Ale wrócę. I wtedy porozmawiamy.

– Dobrze, Kamila. Będę czekał – powiedział cicho, a ja zakończyłam rozmowę, czując się jeszcze bardziej zagubiona.

Chciałam odejść od męża

Dni mijały, a ja coraz bardziej zbliżałam się do Łukasza. Choć wciąż miałam w głowie Marka i nasze małżeństwo, z każdym dniem czułam się bardziej związana z młodym barmanem. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale serce i rozum ciągnęły mnie w dwóch różnych kierunkach.

Postanowiłam powiedzieć mężowi, że chcę rozwodu. Poprosiłam, żeby po mnie przyjechał, ale nie zdradziłam powodu. Myślał, że przemyślałam wszystko i wrócę z nim do domu. 

Następnego dnia rano czekałam na Marka. Siedziałam w holu hotelu, nerwowo sprawdzając telefon. Minęła godzina, potem dwie. Marek nie przyjeżdżał, a ja zaczynałam się martwić. W końcu zdecydowałam się zadzwonić do niego, ale jego telefon był wyłączony. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. To była Natalia.

– Kamila, musisz natychmiast wrócić do domu – powiedziała zaniepokojonym głosem.

– Co się stało, Natalia? – zapytałam, czując, jak serce bije mi szybciej.

– Marek miał wypadek samochodowy w drodze do ciebie. Jest w szpitalu. Stan jest poważny – wyjaśniła.

Zamarłam. Wszystkie emocje, które towarzyszyły mi przez ostatnie dni, nagle skumulowały się w jedno uczucie przerażenia. Marek, mimo naszych problemów, był częścią mojego życia. Natychmiast spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam w drogę powrotną.

Czułam się winna

Gdy dotarłam do szpitala, Natalia już tam była, czekając na mnie. Podeszłam do niej z trudem, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Jak on się czuje? – zapytałam, ledwo powstrzymując płacz.

Jest w śpiączce, ale lekarze mówią, że ma szanse na wyzdrowienie – odpowiedziała Natalia, przytulając mnie mocno.

– To moja wina – rozpłakałam się. 

Usiadłam na krześle przed salą, w której leżał Marek. Próbowałam zebrać myśli, zastanawiając się, co teraz zrobić. Łukasz, Marek, moje małżeństwo – wszystko to zdawało się teraz tak skomplikowane.

Weszłam do sali, gdzie leżał Marek. Patrzyłam na jego nieprzytomną twarz, zastanawiając się, jak doszło do tego, że nasze życie tak się skomplikowało. Wiedziałam jedno – nie mogę go teraz zostawić.

Byłam rozdarta

Spędzałam długie godziny przy łóżku Marka, trzymając go za rękę i modląc się o jego wyzdrowienie. Lekarze byli ostrożni w swoich prognozach, ale dawali nadzieję. Wszyscy w szpitalu byli dla mnie bardzo uprzejmi, rozumieli, przez co przechodzę. Ale moje myśli wciąż krążyły wokół Łukasza i tego, co miałam mu powiedzieć.

Kilka dni po wypadku postanowiłam zadzwonić do Łukasza. Musiałam go poinformować o tym, co się stało i wyjaśnić, dlaczego nagle zniknęłam.

– Kamila? – odebrał od razu, a jego głos był pełen niepokoju. – Co się dzieje? Martwiłem się o ciebie.

– Łukasz, przepraszam, że cię tak zostawiłam bez słowa – zaczęłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Marek miał wypadek. Jest w szpitalu, w śpiączce.

– O Boże, Kamila, tak mi przykro – powiedział, a jego głos był pełen troski. – Jak się trzymasz?

– To wszystko jest takie trudne, Łukasz – wyznałam, nie mogąc powstrzymać łez. – Nie wiem, co robić. Zakochałam się w tobie, ale Marek potrzebuje mnie teraz bardziej niż kiedykolwiek.

Miał rację

Łukasz milczał przez chwilę, jakby próbując przemyśleć, co powiedzieć.

– Kamila, rozumiem. Marek jest twoim mężem, a teraz jest w trudnej sytuacji. Musisz być przy nim.

– Ale co z nami? – zapytałam, czując, jak moje serce się łamie.

– Kamila, nie mogę od ciebie oczekiwać, że teraz podejmiesz decyzję – powiedział spokojnie. – Skup się na Marku i na sobie. Będę tu, jeśli będziesz mnie potrzebować.

Po rozmowie z Łukaszem czułam się nieco uspokojona.  Codziennie odwiedzałam męża w szpitalu, rozmawiałam z lekarzami i modliłam się o cud.

Zostałam wdową

Jednak dni mijały, a stan Marka się nie poprawiał. Pewnego wieczoru, kiedy siedziałam przy jego łóżku, pielęgniarka podeszła do mnie z wyrazem współczucia na twarzy.

– Pani Kamilo, muszę panią uprzedzić, że stan męża się pogarsza – powiedziała cicho. – Proszę być przygotowana na najgorsze.

Czułam, jak moje serce łamie się na tysiąc kawałków. Zrozumiałam, że muszę się pożegnać z Markiem. Przytuliłam się do niego, łzy płynęły mi po policzkach.

– Marek, kocham cię – wyszeptałam, trzymając go za rękę. – Przepraszam za wszystko, że leżysz tu przeze mnie. Przepraszam, że nie potrafiłam być wystarczająco silna. Chcę, żebyś wiedział, że zawsze będziesz częścią mojego życia.

Czułam, jak jego oddech staje się coraz bardziej płytki. Lekarze weszli do sali, próbując go reanimować, ale wiedziałam, że to koniec. Wkrótce potem lekarz spojrzał na mnie z wyrazem smutku w oczach.

– Przykro mi, pani Kamilo. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.

Zamknęłam oczy, czując, jak fala bólu przetacza się przez moje ciało. Marek odszedł, a ja musiałam teraz znaleźć sposób, aby żyć bez niego.

Łukasz okazał mi wsparcie

Kilka dni po pogrzebie, wciąż oszołomiona bólem, postanowiłam spotkać się z Łukaszem. Przyjechał do mnie. Umówiliśmy się w małej kawiarni. Gdy weszłam, zobaczyłam go siedzącego przy stoliku, z niepokojem wypisanym na twarzy.

– Kamila – powiedział, gdy mnie zobaczył. – Jak się trzymasz?

To wszystko jest takie trudne, Łukasz – odpowiedziałam, siadając naprzeciwko niego. – Marek nie żyje. Czuję się, jakbym straciła część siebie.

Łukasz spojrzał na mnie z troską i współczuciem.

– Kamila, jestem tu dla ciebie.

Siedzieliśmy razem przez długi czas, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Łukasz był dla mnie ogromnym wsparciem, ale wiedziałam, że muszę teraz skupić się na sobie i na tym, jak poradzić sobie z bólem po stracie Marka.

Podjęłam decyzję

Mijały tygodnie, a ja próbowałam znaleźć sposób, by żyć dalej po stracie Marka. Chociaż Łukasz był dla mnie ogromnym wsparciem i zawsze mogłam na niego liczyć, w moim sercu zaczęły pojawiać się wątpliwości. Czułam, że potrzebuję czasu, aby naprawdę przeżyć żałobę i odnaleźć siebie na nowo.

Pewnego dnia, zdecydowałam się na szczerość wobec Łukasza. Zadzwoniłam do niego.

– Kamila, jak się czujesz? – zapytał, gdy odebrał.

– Łukasz, bardzo ci dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Byłeś dla mnie ogromnym wsparciem w najtrudniejszych chwilach... To jest dla mnie bardzo cenne – kontynuowałam, starając się zapanować nad emocjami. – Ale muszę być szczera. Potrzebuję czasu, aby naprawdę przeżyć żałobę po Marku i odnaleźć siebie na nowo. Nie mogę teraz myśleć o nowym związku.

Łukasz milczał przez chwilę.

– Rozumiem, będę czekał...

– Dziękuję, Łukasz – powiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Naprawdę dziękuję za wszystko.

Kamila, 37 lat

Czytaj także: „Podczas spowiedzi przeżyłam najgorszy koszmar w życiu. Chciałam oczyścić duszę, a najadłam się wstydu”
„Cierpiałam, gdy narzeczony rzucił mnie dla bogatej panny. Brat znalazł sposób, by wyleczyć moje złamane serce”
„Sąsiadka znalazła sposób, jak oszczędzić na zakupach w spożywczaku. Nie wie, że za to można pójść siedzieć”

Redakcja poleca

REKLAMA