Liczyłam na to, że ta praca szybko postawi mnie na nogi. Zwłaszcza że od czasu rozwodu nie mogłam wyjść na prostą. Kiedy odszedł Marcin, szybko zrozumiałam, że nie utrzymam siebie i Kasi z samych zasiłków i alimentów. Musiałam znaleźć jakieś zajęcie. Tylko kto zatrudni samotną matkę z trzyletnią córeczką? Gdziekolwiek poszłam, wszędzie odsyłano mnie z kwitkiem. I kiedy już prawie straciłam nadzieję, moja kuzynka Patrycja zaproponowała, że załatwi mi pracę w telemarketingu.
– Dzwonisz do klientów, kiedy chcesz, kasujesz wysokie premie za sprzedane towary lub umówione spotkania. I żyjesz sobie jak królowa. Ja, odkąd się za to zabrałam, nie mam żadnych problemów finansowych – przekonywała.
Nigdy nie bałam się rozmawiać z ludźmi, niektórzy twierdzili nawet, że jestem zbyt gadatliwa, więc chętnie się zgodziłam. Oczami wyobraźni już widziałam, jak zamiast liczyć każdą złotówkę, idę do sklepu i kupuję to, na co tylko mam ochotę. Nie posadzono mnie od razu przy telefonie. Najpierw musiałam przejść szkolenie. Uczestniczyło w nim kilka osób. Okazało się, że na początek wszyscy będziemy zapraszać seniorów na bezpłatne badania w ramach narodowego programu ochrony zdrowia.
Byłam w szoku
– Nawet nie wiedziałam, że jest taki program. Muszę powiedzieć o tym mamie – szepnęłam do dziewczyny siedzącej obok.
– Lepiej nie mów. Przecież to ściema.
– Ściema? Nie rozumiem…
– O rany, to tylko pretekst, żeby ściągnąć na spotkanie jak najwięcej ludzi. A tam już spece od sprzedaży będą próbować im wcisnąć cudowne urządzenie mające uchronić ich przed różnymi chorobami. To dzisiaj prawdziwy hit, bo przez pandemię ludzie boją się o zdrowie jak nigdy.
– A to urządzenie jest naprawdę takie cudowne?
– Zwariowałaś? Ale ciemna masa wszystko kupi. I bardzo dobrze, bo od sprzedaży też dostajemy prowizję – zatarła ręce.
Byłam zszokowana. Podejrzewałam, że telemarketerzy jak wszyscy sprzedawcy muszą trochę koloryzować i naciągać fakty, ale coś takiego nie mieściło mi się w głowie. Nie mogłam uwierzyć, że można bez żadnych skrupułów żerować na ludzkiej naiwności, niewiedzy i strachu przed chorobami. Myślałam nawet o tym, żeby wyjść ze szkolenia, ale zostałam do końca. Nie chciałam narobić kłopotów kuzynce. Przecież to ona załatwiła mi tę pracę. Kiedy jednak dzień dobiegł końca, natychmiast do niej zadzwoniłam.
W nocy długo nie mogłam zasnąć
– No i jak tam nowa praca? Zadomowiłaś się już? – zaszczebiotała.
– Nie i chyba się nie zadomowię. Nie potrafię w tak bezczelny sposób oszukiwać ludzi – odparłam i streściłam jej tamtą rozmowę.
– Oszukiwać? Przecież ty nie sprzedajesz tych urządzeń! Tylko zachęcasz do pójścia na spotkanie! A co się dzieje potem, to już nie twoja sprawa. Ci ludzie mają przecież rozum i sami podejmują decyzję.
– I nie masz żadnych wątpliwości?
– Miałam przez chwilę. Ale jak sobie uświadomiłam, że mam także kredyty i rachunki do zapłacenia, to zniknęły. Przestań więc zadawać głupie pytania, tylko dokończ szkolenie i zabieraj się do roboty. No chyba że chcesz razem z Kasią trawę jeść!
Zastanawiałam się, co zrobić. Z jednej strony nie chciałam brać udziału w tym procederze. Nie potrafiłam się tak łatwo rozgrzeszyć jak Patrycja. Ale z drugiej… Na samą myśl, że nadal mam klepać biedę, wszystkiego sobie odmawiać, robiło mi się słabo. Koniec końców postanowiłam więc posłuchać rady kuzynki. Dokończyłam szkolenie i dwa dni później połączyłam się z pierwszym potencjalnym klientem.
Odebrała starsza kobieta. Nie czuła się najlepiej, bo w słuchawce słyszałam jej ciężki oddech.
Od tamtej pory minęły 2 tygodnie
– Dzień dobry. Dzwonię z narodowego programu zdrowotnego… Chcę panią zaprosić na bezpłatne badania… – zaczęłam recytować wyuczoną formułkę.
– Naprawdę? Nawet nie wie pani, jak się cieszę. Jestem ostatnio taka słaba i schorowana, a nie mogę dostać się do lekarza. To gdzie mam przyjść? – zapytała z ufnością w głosie. Wtedy coś we mnie pękło.
– Nigdzie, bo to jedno wielkie oszustwo. I w przyszłości niech pani nie wierzy we wszystko, co obiecują pani przez telefon. Najlepiej w ogóle nie rozmawiać, tylko natychmiast się rozłączyć – dokończyłam, a potem wstałam i wyszłam z tej pożal się Boże firmy, nie oglądając się za siebie.
Nadal szukam pracy i liczę każdy grosz. Czy żałuję, że zrezygnowałam z telemarketingu? Nie! Brzydzę się kłamstwem. Wolę już klepać biedę, niż żerować na innych. Zwłaszcza na starszych, bezradnych ludziach, którzy z ufnością słuchają telemarketerów i potem nieraz tracą pieniądze, które są im potrzebne na lekarstwa.
Czytaj także:
„Moja przyjaciółka to zwykła złodziejka. Jest dumna z tego, że oszukuje sprzedawczynie i zarabia na ich roztargnieniu”
„Z mlekiem matki wyssałem nienawiść do kobiet. Rozkochiwałem, oszukiwałem i zdradzałem, by pomścić jej ból”
„Przez 15 lat prowadziłam podwójne życie, oszukiwałam męża i dzieci. Moją grę kłamstw i pozorów przerwała... choroba”