„Kuzynka wciąż narzeka na męża, a przecież to naprawdę świetny facet. Skoro ona go nie chce, to może ja go sobie wezmę?"

kobieta flirtuje z mężem kuzynki fot. Adobe Stock, Goran
„Tomek bardzo potrzebował kogoś, kto będzie go wspierał, a ja się do tego idealnie nadawałam. Jestem osobą współczującą, potrafię słuchać. A jak wiadomo, z takich szczerych rozmów rodzi się poczucie bliskości… Pewnego dni przyłapałam się na myśleniu, że chciałabym mieć w domu takiego mężczyznę”.
/ 05.02.2023 22:00
kobieta flirtuje z mężem kuzynki fot. Adobe Stock, Goran

Mówi się, że podobnie jak człowiek zmienia się w ciągu siedmiu lat, tak i po siedmiu latach niemal w każdym związku zaczyna się pierwszy kryzys. Zarówno w wypadku mojego małżeństwa, jak i małżeństwa mojej ciotecznej siostry, ta zasada się sprawdziła. Brałyśmy ślub prawie jednocześnie, w odstępie zaledwie kilku miesięcy. Grażyna była moją druhną. Zawsze dogadywałyśmy się świetnie i nie było między nami żadnych niesnasek.

Z moim mężem dobraliśmy się na zasadzie przeciwieństw. On jest rozrywkowym facetem. Lubi przebywać poza domem:  pojechać gdzieś z kumplami na motorze, poszaleć, wyjść na imprezę. Mnie za to można z powodzeniem nazwać domatorką. Przypominam trochę Matkę Polkę. Uwielbiam gotować. Nauczono mnie, że co niedziela na stole musi być porządny obiad, najlepiej schabowy lub bigos. No i oczywiście ciasto. Trzeba go jeść razem, jak przystało na prawdziwą rodzinę. Za to Maciek wolałby iść do pizzerii.

Ona też narzekała na swojego męża

Denerwowało mnie, że ciągle go nie ma, a jak już jest, to nie potrafi zachowywać się jak mężczyzna. Nie zliczę, ile razy sama wymieniałam uszczelki w kranach, przybijałam gwoździe czy malowałam. Wszystkie naprawy zawsze były na mojej głowie… Nie rozumiałam, jak to możliwe, że chłop nie umie utrzymać w ręce młotka! Często z tego powodu wybuchały awantury, nie można było się z nim dogadać. Zawsze po prostu wychodził, trzaskając drzwiami. W końcu, po siedmiu latach małżeństwa, usłyszałam, że go... ograniczam.

– Chcesz mnie zamknąć w czterech ścianach! – wrzeszczał Maciek. – Ale ja się nie dam!

A potem spakował swoje rzeczy i zwyczajnie odszedł. Zamieszkał u jakiegoś kolegi, tyle wiedziałam. Wierzyłam jednak, że nasze małżeństwo jeszcze nie jest skończone. „Przecież nie będzie przez całe życie zachowywał się jak mały chłopiec! Musi w końcu dorosnąć, a wtedy do mnie wróci – myślałam. – Przyjdzie taki dzień, że zrozumie, jak bardzo potrzebuje i mnie, i Justynki”.

Niedługo później okazało się, że nie tylko ja mam problemy. W małżeństwie mojej ciotecznej siostry także nie działo się zbyt dobrze. Jej mąż podobno pił. Ile ja się od niej nasłuchałam! Był nawet taki moment, że doradzałam jej rozwód, no bo jak można żyć z alkoholikiem?

– Tacy ludzie nigdy się nie zmienią i nie zadbają o rodzinę  – tłumaczyłam z przekonaniem.

W duchu myślałam, że jest głupia, przecież „widziały gały, co brały”. Tomek pił już przed ślubem, Grażyna zdawała sobie z tego sprawę. Z drugiej strony, jak mogłam osądzać siostrę? W końcu ja też widziałam, co brałam. Maciek na przykład spóźnił się dwie godziny na pierwsze spotkanie z moimi rodzicami, bo musiał odholować zepsute auto kumpla. Jakby tamten nie mógł sobie znaleźć kogoś innego do pomocy w tak ważnym dniu. Wysłuchiwałam więc cierpliwie tego, co siostra opowiadała o mężu. Nie pomyślałam wtedy, że z jego strony wszystko może wyglądać nieco inaczej.

Nie wiedziałam, jak się zachować

Pewnego dnia pękł mi w kuchni kran i woda wylała się aż na korytarz. Biegałam właśnie ze ścierkami, kiedy zadzwoniła Grażyna. Słysząc, jaki mam problem rzuciła tylko, że zaraz podeśle mi Tomka, a on całą sprawę błyskawicznie załatwi. I faktycznie przyszedł i naprawił, co trzeba, w bardzo krótkim czasie. Potem jednak jakoś nie kwapił się z odejściem, więc zaproponowałam mu kawę i ciasto.

Kiedy jadł, pomyślałam, że wygląda na przybitego. Zdziwiło mnie, że nie poprosił o piwo, jak zwykle. Zresztą i tak, odkąd Maciek się wyprowadził, nie trzymałam w domu alkoholu. Nagle, jakby czytając w moich myślach, Tomek powiedział:

– Wiesz... Nie piję już od dziewięciu miesięcy.

– Grażyna jest pewnie szczęśliwa – odparłam mile zaskoczona.

Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. Aż zrobiło mi się żal.

– Grażynie to dokładnie wisi  – stwierdził z miną zbitego psa.

A potem wylał z siebie cały żal. Słuchałam jego wywodu z otwartymi ustami i sama nie wiedziałam, jak się zachować. Powiedział, że Grażyna już go w ogóle nie zauważa. Rozmawia z nim tylko wtedy, gdy trzeba w domu coś zrobić. Albo na tematy związane z dziećmi.

– Jestem kierowcą, mechanikiem i niańką, ale już nie mężem – mówił z goryczą. – Nawet do łóżka się według niej nie nadaję.

Kiedy wyszedł, zaczęłam się zastanawiać nad tym, co powiedział. W sumie... faktycznie Tomek zawsze zajmował się dzieciakami, a i w domu potrafił zrobić wszystko. Położył parkiety, wyremontował łazienkę, tapetował, malował ściany. Kiedy przychodziłam do nich z wizytą, zawsze było zrobione coś nowego. Ja się zachwycałam, jednak Grażyna wcale nie była zadowolona. Wciąż tylko narzekała. Kiedyś kazała mu skuć kafelki, które dopiero co położył.

Sprawy wymknęły się spod kontroli

Po tamtej rozmowie z Tomkiem zaczęłam inaczej patrzeć na moją cioteczną siostrę. Uznałam, że jest zapatrzoną w siebie egoistką. Biedny ten jej mąż!

– Wpadaj, kiedy tylko będziesz miał ochotę – powiedziałam mu, nie zdając sobie sprawy, że popełniam straszny błąd.

Tomek bardzo potrzebował kogoś, kto będzie go wspierała ja się do tego idealnie nadawałam. Jestem osobą współczującą, potrafię słuchać. A jak wiadomo, z takich szczerych rozmów rodzi się poczucie bliskości…

Pewnego dni przyłapałam się na myśleniu, że chciałabym mieć w domu takiego mężczyznę jak Tomek. Na własne oczy widziałam, jak bawi się z dzieciakami, i zazdrość mnie brała, bo mój Maciej wpadał do córki tylko raz w tygodniu. Właściwie nie wiedziałam już, czy rzeczywiście chcę, aby wrócił do domu, bo niby po co? Żebym mu znowu gotowała i prała skarpetki?

Któregoś razu Tomek pomagał mi zawiesić karnisze. Jak zwykle długo potem rozmawialiśmy. Wtedy pierwszy raz usłyszałam w jego głosie czułą nutę.

– Nikt mnie nie rozumie tak jak ty… – powiedział, patrząc mi przy tym głęboko w oczy.

Tydzień później mnie pocałował. Byłam zaskoczona, jednak chwilę później poddałam się temu, spragniona bliskości i uczucia. I wtedy wszystko wymknęło mi się spod kontroli...

Spotykam się z Tomkiem od trzech miesięcy i na razie udaje nam się ukrywać naszą miłość przed wszystkimi. Jednak długo tak się przecież nie da! Nie wiem, co robić. Nie chcę ranić siostry, ale kocham Tomka, a on mnie. Czy to nie najważniejsze?

Czytaj także:
„Ukradłam siostrze faceta i niczego nie żałuję. W końcu dostałam wyczekaną miłość, a moje ciało doznało rozkoszy”
„Mój facet zdradził mnie z moją siostrą. Byliśmy razem 7 lat i nawet się nie zająknął o ślubie, a ją od razu poprosił o rękę”
„Siostra uparcie twierdziła, że miała romans z moim mężem. Nie wierzyłam w te brednie, dopóki nie zobaczyłam nagrania…”

Redakcja poleca

REKLAMA