Jeszcze nie tak dawno biegałem z aktówką pełną dokumentów, a teraz zmagam się z każdym dniem, szukając sposobu na utrzymanie siebie i rodziny. Życie jakie prowadziłem, wydawało się tak przeciętne i pozbawione jakichkolwiek perspektyw, że ciężko było mi nawet wstać rano z łóżka. Moja żona Daria, zawsze pełna zrozumienia i wsparcia, teraz często siedziała przy naszym kuchennym stole, zasłaniając twarz rękami, martwiąc się, jak poradzimy sobie z kolejnymi rachunkami.
Utrata pracy mnie dobiła
Nasza codzienność, kiedyś przewidywalna jak kolejne odcinki serialu, teraz zmieniała się w niepokojący thriller. Gdzieś w głębi czułem, że tak naprawdę to ja zawiodłem, nie potrafiąc zapewnić rodzinie lepszego jutra. Miłosz, mój najlepszy przyjaciel, często mówił, żebym się nie martwił, że wszystko się jakoś ułoży.
– Głowa do góry, jeszcze zaskoczysz wszystkich – powtarzał. Choć chciałem w to wierzyć, nie potrafiłem.
Pewnego deszczowego popołudnia, wracając z kolejnej jałowej rozmowy kwalifikacyjnej, na chodniku moim oczom ukazał się porzucony kupon Totolotka. Bez większego entuzjazmu podniosłem go, nie spodziewając się, że los właśnie się do mnie uśmiechnął. Po powrocie do domu, z ciekawości sprawdziłem wyniki losowania. Zdębiałem. Cyfry na ekranie monitora były dokładnym odbiciem tych na znalezionym kawałku papieru. Wygrałem – nie, wygraliśmy, choć moja żona jeszcze o tym nie wiedziała.
– Bartek, czy ty mnie słuchasz? – głos Darii wyrwał mnie z zamyślenia. Stała przed mną z fakturą za prąd w ręku i zmarszczonym czołem. – Musimy coś z tym zrobić, bo inaczej...
Zamiast odpowiedzi, przytuliłem ją mocno, starając się zagłuszyć uczucie, które kazało mi natychmiast podzielić się z nią nowinami. Nie, jeszcze nie. Coś mnie powstrzymywało, wewnętrzny głos podpowiadał, żeby poczekać, przemyśleć wszystko. Nie chciałem, aby ta wygrana zniszczyła to, co mamy, albo co gorsza, zamieniła mnie w kogoś, kogo nie poznaję.
Stojąc na środku pokoju, przytuliłem ją.
Daria odwzajemniła gest, ale spojrzała na mnie z nutą zdziwienia.
– Co się stało? Tak nagle... – jej słowa przecięły powietrze niczym nóż. Nie wiedziała, że jej życie może się właśnie zmienić, że możemy wyjść z tego dołka. Chciałem krzyknąć, skakać, śmiać się, a jednocześnie coś krępowało mój entuzjazm.
– Nic, nic... Po prostu cię kocham. – wyjąkałem to szybko, chcąc zakończyć konwersację..
W głębi duszy czułem, że ta wygrana to szansa, ale też próba. Odkładając kupon na bok, postanowiłem, że na razie zachowam tę tajemnicę dla siebie. Musiałem to przemyśleć, nie mogłem dopuścić, aby nagła zmiana zaszkodziła naszej relacji. Daria spojrzała na mnie podejrzliwie, ale ostatecznie uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło.
– Jakiś dziwny jesteś – powiedziała, a ja tylko wzruszyłem ramionami.
Resztę wieczoru spędziłem na analizowaniu sytuacji. Siedząc w fotelu, wpatrywałem się w ten skrawek papieru, który równie dobrze mógł być przepustką do innego świata. I tak oto, zacząłem opracowywać plan, który pozwoli mi wykorzystać wygraną w sposób, który nie zniszczy wszystkiego, co do tej pory zbudowałem. Ale czy to w ogóle możliwe? Przyszłość rysowała się kusząco i jednocześnie niepewnie. Tylko jak długo mogłem to ukrywać?
Nadal nikt o tym nie wiedział
Dni mijały, a moja podwójna gra stawała się coraz bardziej skomplikowana. Zacząłem inwestować wygraną, kupując coś, co do tej pory wydawało mi się niedostępne. Powiedziałem Darii, że dostałem pracę w dużej agencji marketingowej. Pierwsze luksusowe zakupy, które zrobiłem, były niczym pierwszy oddech po wypłynięciu na powierzchnię.
Nowy garnitur, elegancki zegarek, a nawet ekskluzywne kolacje w restauracjach, gdzie ceny dań były wyższe niż moje dotychczasowe tygodniowe wydatki. Każda z tych przyjemności była jak małe zwycięstwo nad szarą codziennością, ale jednocześnie stały się ciężarem, który musiałem ukrywać przed Darią.
– Bartek, skąd masz ten nowy zegarek? – zapytała pewnego wieczoru, a ja odpowiadałem byle jak wymyśloną na szybko historią o bonusie za projekt, którego nigdy nie było.
Z Miłoszem było trudniej. Spotykaliśmy się regularnie na piątkowe piwa i choć starałem się zachowywać normalnie, on wyczuwał, że coś się zmieniło.
– Zmieniłeś fryzjera, czy co? Wyglądasz jakoś... drożej – żartował, ale jego spojrzenie było badawcze.
– Ach, to nic takiego, promocja w salonie, wiesz – odpowiadałem, próbując zmienić temat.
Narastały we mnie wewnętrzne konflikty. Czy bycie bogatym oznaczało, że muszę stać się kimś innym? Czy mogłem w ogóle żyć normalnie, kiedy w moim kieszeni spoczywała tajemnica, która mogłaby zmienić wszystko?
Pewnej nocy, leżąc obok śpiącej Darii, zastanawiałem się, jak długo będę w stanie prowadzić to podwójne życie.
Czy mogę sprawić, że moje małżeństwo przetrwa to próbę, czy jednak uczciwość i zaufanie, które do tej pory były naszą siłą, zostaną poświęcone w imię próżności i luksusu? W głębi duszy wiedziałem, że nie mogę tak żyć wiecznie. Decyzja wisiała w powietrzu. Czy rzeczywiście jestem gotowy, aby zaryzykować wszystko, co mam, dla chwili zapomnienia i złudnego poczucia wyższości?
Tak będzie najlepiej
Nadszedł dzień, w którym decyzja, którą od tygodni przekładałem, wydobyła się na światło dzienne niemal bez mojej zgody. Wstałem wcześniej niż zwykle, patrząc na Darię jeszcze śpiącą i bezbronną. W jej cichym oddechu było coś uspokajającego, lecz ja byłem pełen niepokoju.
– Muszę wyjechać – oświadczyłem podczas śniadania. – Sprawy zawodowe, nowy projekt, długa podróż.
Daria spojrzała na mnie zaskoczona.
– Ale kiedy wrócisz? – zapytała.
– Nie wiem – odpowiedziałem, unikając jej wzroku. – Może to trochę potrwać. Wiesz, muszę się postarać w tej nowej pracy.
Widziałem, jak jej dłonie zacisnęły się na filiżance.
– Nie rozumiem. Wszystko tak nagle, nic wcześniej nie mówiłeś...
Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy, wiedząc, że każde kolejne słowo oddala mnie od niej, od naszego wspólnego życia. I tak, oto z kłamstwa w kłamstwo, zbudowałem opowieść, która miała usprawiedliwić moje tchórzostwo. Pożegnanie było krótkie. Przytuliłem Darię, a serce ściskało mi się tak, że z trudem łapałem oddech. Wychodząc z domu, czułem, jakbym opuszczał część siebie.
Mijając po raz ostatni ulice miasta, które znałem jak własną kieszeń, zastanawiałem się, czy decyzja o zerwaniu z przeszłością jest słuszna. Walka z wyrzutami sumienia toczyła się w mojej głowie, ale już byłem zbyt daleko, aby zawrócić.
Teraz, siedząc w pustym przedziale, z kartonem z rzeczami obok, wiedziałem, że nie ma już odwrotu. Przede mną było nowe życie, którego wcale nie byłem pewien. W mojej głowie wybrzmiewały echa pożegnania i słowa, których nigdy nie powiedziałem. Czy porzucenie wszystkiego było wartym zachodu wyborem? Miałem nadzieję znaleźć odpowiedź, w nowym miejscu, które sam sobie wybrałem.
Życie na bogato
Nowe miasto, nowe możliwości, nowe ja. Tak przynajmniej myślałem, przekraczając próg luksusowego apartamentowca, który teraz miał być moim domem. Po kilku dniach napisałem Darii sms-a, że nie wrócę do domu i poprosiłem ją, by mnie nie szukała. Po tym zmieniłem numer telefonu.
Zacząłem prowadzić wygodne życie, na które nigdy bym sobie nie pozwolił, stało się moją codziennością. Restauracje, kluby, drogie ubrania – to wszystko zaczęło zapełniać pustkę, którą zostawiłem za sobą. Na jednym z eventów biznesowych, gdzie każdy przechwalał się swoimi sukcesami, poznałem Magdę. Była piękna, inteligentna, z klasą. Jej fascynacja moim statusem była oczywista, a ja, łaknący akceptacji w tym nowym świecie, dawałem się pochłaniać tej uwadze bez oporów.
– Jak to się stało, że tu trafiłeś? – zapytała pewnego wieczoru, patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
– Życie czasem rzuca nam wyzwania – odpowiedziałem ogólnikowo. – Musiałem podjąć ryzyko, zacząć wszystko od nowa.
Jej dotyk wydawał się leczyć rany, które sam sobie zadałem, ale jednocześnie pogłębiał moje wątpliwości. Ile jeszcze będę mógł żyć tym życiem, które tak naprawdę nie było moje? Pustka w moim sercu nie malała, a refleksje o tym, czy dokonałem właściwego wyboru, coraz częściej zakłócały sen. Tęsknota za Darią, za prostotą naszego życia, stała się niemal namacalna. Magda wyczuwała, że coś jest nie tak, ale ja zbyt dobrze nauczyłem się ukrywać prawdziwe uczucia.
W życiu, które wydawało się być snem, zaczęły pojawiać się pierwsze rysy. Bogactwo nie przynosiło mi spokoju, a wygoda nowego życia nie była w stanie zastąpić szczęścia, które miałem i którego tak lekkomyślnie się pozbyłem.
Wtedy wyznałem mu prawdę
Właśnie wtedy, gdy zacząłem myśleć, że może uda mi się zapomnieć, przeszłość zatoczyła koło. Do drzwi mojego nowego apartamentu zapukał Miłosz. Nie wiem, jak mnie znalazł, ale stał tam, z tą samą niezadowoloną miną, którą miałem okazję widzieć wiele razy.
– Na litość boską, co ty wyprawiasz? – jego słowa były jak uderzenie młotem.
– Miłosz... Jak... – zacząłem, ale nie miałem pojęcia, co powiedzieć.
– Nie udawaj, że nie wiesz, o co chodzi. – przerwał mi. – Daria jest załamana, wszyscy się o ciebie martwimy.
Stałem przed nim, z poczuciem winy, którego nie dało się już dłużej ignorować. Wiedziałem, że rozmowa nie będzie łatwa, ale nie spodziewałem się, że będą to najtrudniejsze słowa, jakie kiedykolwiek będę musiał wypowiedzieć.
– Uciekłem – wydusiłem to z siebie. – Nie potrafiłem inaczej, wydawało mi się, że wygrana to wyjście, że wszystko się zmieni...
Miłosz spojrzał na mnie z mieszaniną gniewu i rozczarowania.
– I co, zmieniło się? Jesteś szczęśliwy? Warto było porzucić wszystkich, którzy byli ci bliscy?
To pytanie zadane z taką prostotą, a jednocześnie wbijające się w najgłębsze zakamarki sumienia. Wiedziałem, że odpowiedź jest jednoznaczna. Nie, nie byłem szczęśliwy. Bogactwo, które miało być rozwiązaniem, stało się więzieniem zbudowanym na kłamstwie.
– Miłosz, ja... – zacząłem, ale on machnął ręką.
– Nie chcę tego słuchać. Musisz to naprawić, Bartek. Nie dla mnie, ale dla Darii. Dla siebie.
Stałem tam, w milczeniu, kiedy Miłosz odwrócił się i wyszedł, zostawiając mnie sam na sam z myślami, które już dawno powinienem był uporządkować.
Czy mogę to naprawić?
Siedziałem samotnie w przestronnym, ale bezosobowym apartamencie, gapiąc się na swoje odbicie w panoramicznym oknie. Miłosz odszedł, ale jego słowa nadal brzmiały mi w uszach. Zrozumiałem, że bogactwo, którego tak pragnąłem, nie niesie za sobą nic dobrego.
Zdałem sobie sprawę, że to, co straciłem, było znacznie więcej warte niż cyfry na koncie bankowym. W związku z Darią była miłość, a przyjaźń z Miłoszem dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Teraz byłem tu, w świecie, który wydawał mi się o wiele przyjemniejszy, kiedy był odległym marzeniem.
Pustka, którą czułem, wydawała się nie do wypełnienia. Bogactwo, które miało przynieść szczęście, stało się źródłem samotności. Ostatecznie zrozumiałem, że nie ma większego bogactwa niż życie, które porzuciłem.
Zamiast cieszyć się z wygranej, żałowałem. Żałowałem każdego kroku, który mnie od niej oddalił. Prawdziwa wygrana była w domu, w prostych porankach z Darią, w długich rozmowach z Miłoszem, w życiu, które nie było idealne, ale było moje.
Podjąłem decyzję. Być może nie da się naprawić wszystkich błędów, ale musiałem spróbować. Wstałem, spakowałem kilka rzeczy, które miały dla mnie jeszcze jakieś znaczenie i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi do życia, które już nigdy nie miało być moim.
Nie wiedziałem, co mnie czeka, ale wiedziałem jedno – to był kierunek, w którym musiałem podążać. Czas naprawić to, co zepsułem. Tak kończy się moja historia. Historia człowieka, który musiał zgubić wszystko, aby zrozumieć, co naprawdę ma wartość. Czas pokaże, czy uda mi się odzyskać to, co najważniejsze.
Bartek, 31 lat
Czytaj także:
„Już w noc poślubną zrozumiałam, że popełniłam błąd. Mąż oczekiwał, że w łóżku będę spełniać jego fantazje”
„Nie chcieliśmy mieć dzieci, ale strzeliłem gola i mamy córkę. Niechciana ciąża zmieniła nasze życie na lepsze”
„Harowałam na studiach inżynierskich, a i tak dałam się wpędzić w pieluchy i gary. Mąż mną pomiatał, bo to on zarabiał”