„Kumpel zawsze był niechlujem. Myślał, że żonka i teściowa będą po nim sprzątać, ale to one wzięły go w obroty”

facet fot. iStock by Getty Images, PeopleImages
„Przywołałem wspomnienia z okresu, kiedy chodziliśmy do szkoły średniej, przypomniałem sobie, że wielokrotnie widziałem, jak jego mama podążała za nim krok w krok i podnosiła ciuchy, które on raczył uprzejmie zrzucić z pleców”.
/ 29.07.2024 19:30
facet fot. iStock by Getty Images, PeopleImages

Odezwał się do mnie kumpel, z którym nie rozmawiałam od dwóch lat. Gdy rozmawialiśmy ostatnio, Norbert dopiero co wziął ślub z Agnieszką, również moją dobrą znajomą. Wtedy był pełen życia, ciągle chichrał się pod nosem i wyglądało na to, że czuje się panem całego świata. Miał dobrą passę nie tylko w sprawach prywatnych, ale także w pracy. Przedsiębiorstwo, w którym pół roku przed ślubem objął pozycję szefa, podpisało właśnie ważną umowę.

Miał życie jak z bajki

Muszę przyznać, że byłem zazdrosny o to, co miał – atrakcyjną małżonkę, przemiłą teściową i przestronne cztery pokoje w centrum miasta. Ta nieruchomość była własnością pani Aldony, teściowej żyjącej samotnie, która od samego początku polubiła męża swojej córki. Podczas odwiedzin u nich widziałem, że była skłonna zrobić dla niego dosłownie wszystko.

Minęły dwa długie lata bez okazji na wspólne pogaduchy. Aż tu nagle telefon! Ucieszyłem się na dźwięk jego głosu, ale coś mi nie grało. Był jakiś markotny. Czyżby fortuna odwróciła się od niego plecami? Nie zdziwiłbym się wcale. Często tak bywa, że kiedy nam się układa, nie mamy czasu dla starych przyjaciół, bo jesteśmy zaślepieni własnym powodzeniem. A jak tylko oberwiemy od losu, to pędzimy do sprawdzonych kumpli szukać pomocy.

Spotkaliśmy się w lokalu, który odwiedzaliśmy często, będąc jeszcze w szkole średniej. Zawsze było tu sporo gości, a mimo to dało się spokojnie porozmawiać. Kumpel przyszedł trochę przed umówionym czasem. Kiedy przekroczyłem próg knajpy, on już siedział przy barze. Na blacie stał przed nim kufel z piwem.

Kiedy go zobaczyłem, ledwo poznałem Norberta. Zamiast swojego zwyczajowego uśmiechu, miał ponurą twarz, a jego barki wyglądały, jakby dźwigały olbrzymi ciężar. Sprawiał wrażenie kogoś, kto dopiero co skończył pracę przy rozładunku całej ciężarówki z węglem.

Kiepsko wyglądał

– Nie najlepiej się prezentujesz – przywitałem go szczerze, bo tak właśnie było.

– Padam z nóg. Jedyne o czym marzę, to zakopać się w pościeli i nie wychodzić z niej przez cały dzień – jęknął.

– Aż tyle roboty? Coś nie tak w pracy?

– Nie, wszystko w porządku w pracy – zaprzeczył ruchem głowy. – Oczywiście mam sporo na głowie, ale daję radę. Przecież wiesz, że nudzi mnie, jak jest za prosto. Poza tym zarabiam niezłe pieniądze, więc nie narzekam. I chwała Bogu, bo dzięki temu Agnieszka może pisać ten swój wymarzony doktorat. Liczę na to, że lada moment go ukończy…

– No to git – powiedziałem z uśmiechem, zamawiając browara.

Ale on chwilę nic nie mówił, a kiedy gość za barem postawił piwo również dla mnie, wypalił:

– Nie byłoby źle, gdyby jeszcze teściowej nie było. Ale ona mnie po prostu wykańcza.

– Jak to?

– Ona kiedyś pracowała jako nauczycielka.

– Gdzie tu połączenie… – urwałem, bo nie za bardzo łapałem, co wspólnego ma stosunek Norberta do teściowej z tym, czym kiedyś się zajmowała.

– Ciągle mnie poucza: „Przed jedzeniem najpierw umyj ręce”, „Nie zostawiaj skarpet na podłodze”, „Ścisz muzykę, nie mieszkasz tu sam”…

Narzekał na ukochaną teściową

Na początku miałem ochotę stwierdzić, że rady pani Aldony wydają się dość rozsądne, ale ugryzłem się w język. Chwilę potem dotarło do mnie. Norbert nie miał rodzeństwa. Gdy przywołałem wspomnienia z okresu, kiedy chodziliśmy do szkoły średniej, przypomniałem sobie, że wielokrotnie widziałem, jak jego mama podążała za nim krok w krok i podnosiła ciuchy, które on raczył uprzejmie zrzucić z pleców.

Kiedy wpadałem do kolegi, aby razem odrabiać zadania domowe, musieliśmy najpierw przeczekać parę minut w kuchni, bo jego mamusia ścieliła łóżko po wielmożnym paniczu. Raz zdarzyło mi się zasugerować kumplowi, że jego matka ma i tak sporo na głowie, żeby jeszcze sprzątać po swoim dorosłym już synu. Wtedy nasze drogi po raz pierwszy mocno się rozeszły. Od tamtej pory dałem sobie spokój z prawieniem Norbertowi morałów. Koniec końców, to były jego sprawy, a nie moje. A teraz najwidoczniej także jego teściowej.

– Z tego, co mówisz, wynika, że pani Aldona ciągle ci dokucza? – upewniłem się.

– Dokładnie tak. Non stop się mnie przyczepia. Dwa lata znoszenia tego i mam już serdecznie dosyć. Tak się zwyczajnie nie da żyć.

– No a małżonka coś na to?

– Ją tylko jej lektury obchodzą, cały czas w nich siedzi zatopiona i nic innego dla niej się nie liczy – skwitował, wykonując gest ręką.

Bacznie przyjrzałem się koledze

Kręcił się niespokojnie, a dłonie schował po sam brzeg kieszeni. Dobrze wiedziałem, co to oznacza. Tak się zazwyczaj zachowywał, gdy zamierzał mnie poprosić o pożyczkę.

– Mogę ci jakoś pomóc? – zagadnąłem.

– Wiesz, mam taki pomysł, żeby pozamieniać mieszkania z moją teściową – powiedział mi. – Ona ma teraz cztery pokoje, a ja jej zaproponuję dwie kawalerki. Pokryję koszty przeprowadzki i odświeżę lokale. Ale sam rozumiesz, potrzebuję na to funduszy. Za jakieś dwanaście tygodni wpłynie mi niezła sumka z premii za ten nowy projekt, więc gdybyś mógł mnie trochę podratować do tego czasu…

– Mów, o jaką kwotę chodzi – przeszedłem od razu do sedna.

– Wydaje mi się, że trzydzieści kawałków powinno w zupełności starczyć.

Pożyczyłem kumplowi trochę kasy. Akurat miałem odłożone parę groszy, bo wraz z moją drugą połówką Martą zamierzaliśmy sprawić sobie nowe auto. Nie stresowałem się tym. Norbert zawsze spłacał swoje zobowiązania w terminie, co do dnia.

Był w porządku

Po kwartale zobaczyłem przelew na swoim koncie, ale kolega nie raczył się odezwać, żeby podziękować. Takie jest życie, trudno.

Jakiś czas później wpadłem na ulicy na panią Aldonę. Uśmiechała się od ucha do ucha, najwyraźniej w świetnym humorze. Od razu skojarzyła, że jestem kolegą jej córki i zięcia, więc przycupnęliśmy na moment w pobliskiej kafejce, żeby powspominać dawne i nowe czasy.

– Kiedyś się pan podkochiwał w Agnieszce? – rzuciła nagle.

– Aż tak to było widać? – byłem zaskoczony.

– No raczej – na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, po czym głęboko westchnęła. – Tyle że my dwie wzdychałyśmy do kogoś innego…

Po roku niespodziewanie w progu mojego mieszkania stanął Norbert. Przyznam szczerze, że kompletnie mnie zaskoczył, bo nie raczył wcześniej nawet zasygnalizować swojej wizyty, najzwyczajniej w świecie się zjawił. Wyglądał kiepsko, pod oczami miał sine worki, zupełnie jakby od wielu tygodni nie zmrużył oka.

Znów wyglądał jak facet, który tyrał w pocie czoła, przerzucając kupę węgla, a wyraz jego twarzy zdradzał, że w dodatku nie otrzymał za tę pracę ani grosza.

Nie współczułem mu

W czasach naszej zażyłej przyjaźni puszczałem w niepamięć mnóstwo jego przywar. Gdy byłem zauroczony Agnieszką, on mi ją sprzątnął sprzed nosa, mimo że wiedział o moim zakochaniu. On zawsze musiał zdobyć to, co najlepsze, najbardziej kuszące i rozchwytywane przez resztę. Nie obchodziło go nic oprócz własnej osoby. Być może właśnie dlatego odczułem osobliwy rodzaj zadowolenia, wyobrażając sobie, że za moment zwierzy mi się z następnego kłopotu, jaki spadł mu na kark.

– Kiepsko wyglądasz – powiedziałem szczerze.

– Padam na twarz ze zmęczenia – odpowiedział ze znużeniem w głosie.

– Co jest grane?

– Agnieszka została mamą bliźniaków. To nie są normalne dzieci, to istne diabełki! W domu panuje totalny chaos, nikt nie ogarnia bałaganu.

– Ty też nie pomagasz? – wyrwało mi się nieco uszczypliwie.

– Słuchaj, nie mam czasu na takie pierdoły – chyba nie wyczuł ironii w moim tonie. – Mam na tapecie wielką robotę. Jak mi się uda, to do końca życia mam z głowy problemy finansowe.

– No to gratuluję – bąknąłem.

– Ale żeby to wypaliło, ktoś będzie musiał nas wesprzeć… – uzupełnił swoją wypowiedź.

Zatęsknił za teściową

„Chyba sobie żartuje – przeszło mi przez myśl. – Czyżby naprawdę chciał, żebym…?".

– Raczej nie przypuszczasz, że nadaję się na opiekunkę do twoich dzieciaków – zażartowałem.

– Nawet przez myśl mi nie przeszło, że chodzi o ciebie. Zastanawiałem się nad zachowaniem teściowej – sprostował pospiesznie. – Kiedy załatwialiśmy formalności związane z lokalem, bez mrugnięcia okiem przystała na podział mieszkań. Zrobiła to z zadziwiającą wręcz chęcią. Najpewniej zdawała sobie sprawę, że razem z Agą planujemy powiększenie rodziny.

– No przecież nie chciałeś z nią mieszkać – odparłem, przypominając mu jego wcześniejsze słowa.

– Sytuacja uległa zmianie. Jak sądzisz… – popatrzył na mnie wzrokiem, który sugerował, że jestem jakimś cudotwórcą zdolnym rozwiązać jego kłopot za pomocą jednego gestu. – Jeśli poszedłbym do niej i szczerze porozmawiał, to kto wie, może zdecydowalibyśmy się wymienić nasze dwa lokale na jeden przestronny. A przy odrobinie szczęścia moglibyśmy sobie pozwolić na zakup domu na obrzeżach – powiedział z nutą fantazji w głosie.

Miała już własne życie

– Obawiam się, że to raczej nieaktualne. Ostatnio miałem okazję spotkać panią Aldonę.

– Słucham? – rzucił mi nieufne spojrzenie.

– Zupełnym zrządzeniem losu wpadliśmy na siebie podczas spaceru. Poszliśmy na kawałek ciasta i filiżankę herbaty. Niedługo potem zjawił się sympatyczny nieco starszy mężczyzna, który najwyraźniej po nią przyszedł. Odnoszę wrażenie, że wreszcie odnalazła swoje szczęście i raczej nie palą się jej ręce do opiekowania się wami.

– No to jak mam postąpić w tej sytuacji?! – zapytał zrozpaczonym tonem mój ziomek.

Zmrużyłem oczy, marszcząc czoło.

– Moim zdaniem najlepiej będzie, jak wrócisz do siebie i poświęcisz czas swoim pociechom – odpowiedziałem. – Nie gniewaj się, ale zjawiłeś się bez zapowiedzi, a ja za moment mam ważne spotkanie.

Wojtek, 34 lata

Czytaj także:
„Szwagier nie widzi świata poza córeczką. Ale nie wie, że ciąża mojej siostry to zwykła poimprezowa niespodzianka”
„Narzeczona naciskała na ślub, a potem sama uciekła sprzed ołtarza. Okazało się, że cały czas ukrywała brzydką prawdę”
„Dla moich rodziców liczy się tylko kasa i prestiż. Wydziedziczą mnie, jeśli wyjdę za mąż za mechanika”

Redakcja poleca

REKLAMA