„Kumpel chciał wyrwać kochankę na podróże w głąb dziczy. A to dureń, przecież to oczywiste, że panienki lecą tylko na kasę”

dumny mężczyzna fot. Adobe Stock, All king of people
„Facet żył w innym wymiarze i prawa rządzące światem go nie obchodziły. Był pewien, że lada chwila księżniczki będą przyjeżdżać z najodleglejszych królestw, z prośbą, by którąś wybrał na oblubienicę, bo każda marzy, by zmywać tłuste menażki w zimnym potoku”.
/ 16.11.2022 14:30
dumny mężczyzna fot. Adobe Stock, All king of people

Nikt u nas w korpo nie traktował Przemka poważnie: ludzie unikali kontaktów z nim albo wręcz podśmiewali się po kątach z dziwaka. Miałem przekichane, pracując z nim w tym samym boksie – siłą rzeczy robiłem za jedynego kolegę. Chłopakowi nie mogłem nic zarzucić, oprócz tego, że był śmiertelnie nudny. Nie chodzi o to, że nie miał żadnej pasji, bo miał, tyle że graniczącą z obsesją: Alaska. Mógł opowiadać godzinami o jej topografii, faunie i florze. O sztuce przetrwania i sprzęcie surwiwalowym.

On był nawiedzony

– Czekam teraz na przesyłkę z Ameryki – z wypiekami relacjonował przy śniadaniu. – Dmuchany kajak o wadze czterech kilogramów, czaisz? Kosztował sporo, ale robią je tylko na zamówienie. Kosmiczny materiał odporny na uszkodzenia, nie jakiś tam plastik, bracie.

– Po co ci takie cuda, Przemek? – studziłem jego emocje. – Możesz kajak wypożyczyć nad każdym jeziorem.

– Dajże spokój! – prychnął pogardliwie. – Czy wyglądam na emeryta, który w niedzielę organizuje wyprawę z kanapkami nad zamuloną sadzawkę? Alaska, bracie, to jest wyzwanie. Myślisz, że całe życie zamierzam siedzieć za biurkiem i gapić się w monitor? Nigdy. Skompletuję sprzęt i ruszam.

– Jak długo się znamy, Przemek? – spytałem przewracając oczami. – Rok?

– Dokładnie rok i trzy miesiące – uściślił.

– Właśnie, rok i trzy miesiące, a ja ciągle słyszę tę samą śpiewkę: „Ruszam na podbój Alaski”. Wszyscy sobie z ciebie jaja robią!

Wzruszył ramionami.

– Orientujesz się, choćby pobieżnie, ile trzeba mieć sprzętu w dziczy? I musi to być sprzęt najlepszej jakości, od niego będzie zależeć moje życie. A to, niestety, kosztuje. Ale myślę optymistycznie, że za dwa, może trzy miesiące, będę gotów.

Zamyślił się, potakując machinalnie swoim słowom, a potem jakby się ocknął.

– Oni? – ruchem dłoni wskazał na gmach naszej firmy. – Ich opinie mam w nosie. Niech tańczą na pasku korporacji, skoro ich to rajcuje. Kiedy się staną niepotrzebni, dostaną kopa w tyłek i skończą w kolejce do pośredniaka. Pieprzeni konsumenci! Nie mają pojęcia, czym jest wolność. Ty jesteś inny, Paweł, dlatego z tobą trzymam.

– Nie przeceniaj mnie. W tym roku kończę trzydziestkę, tonę w kredytach i o niczym innym nie marzę, tylko o podwyżce, by je jak najszybciej spłacić. Nie różnię się od innych w firmie.

– Tak – zmarkotniał. – Dałeś się zaprząc w wyścig szczurów, bracie, ja nigdy nie popełnię tego błędu… Wiesz co, zdradzę ci pewien sekret, tylko nie rozgadaj, okej?

Skinąłem głową na znak zgody.

– Tak naprawdę to mógłbym już dziś wyruszyć w głuszę, ale brakuje mi najważniejszego elementu. Kobiety, która chciałaby dzielić ze mną życie.

Zamurowało mnie

– Muszę cię zdołować, chłopie. Jak poznasz dziewczynę, skoro olewasz wszystkie imprezy, nawet wyjścia na kręgielnię?

– E, tam… – machnął lekceważąco ręką. – W takich miejscach nie spotkasz kobiety, która wyjedzie z tobą na Alaskę.

– A w jakim miejscu taką znajdziesz? – spytałem, tłumiąc śmiech.

– Wierzę w przeznaczenie – odpowiedział śmiertelnie poważnie. – Wierzę, że dwie bratnie dusze same się odnajdą.

– No to powodzenia – mruknąłem. – Możesz czekać do usranej śmierci, zanim znajdzie się panna, chcąca spędzić resztę życia bez łazienki i centralnego ogrzewania.

Tak jak się spodziewałem moja uwaga nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Facet żył w innym wymiarze i prawa rządzące światem go nie obchodziły. Był pewien, że lada chwila księżniczki będą przyjeżdżać z najodleglejszych królestw, z prośbą, by którąś wybrał na oblubienicę, bo każda marzy, by zmywać tłuste menażki w zimnym potoku, sikać za namiotem i ogrzewać gorącym ciałem śpiwór bohatera.

Ja wziąłem kredyt na kupno mieszkania, by moje notowania na rynku matrymonialnym podskoczyły choć trochę, a i tak niewielki mam wybór, a ten chce rwać laski na życie w dziczy. Powodzenia, frajerze. Miesiąc później zagadnął mnie Marcel, kolega z działu promocji i marketingu.

– Czy to prawda, że twój odleciany koleś wyrwał Marysię z drugiego piętra?

– Naszą Marysię?! – nie mogłem uwierzyć swoim uszom. – Tę laskę od kontaktów z klientami?!

– Tę samą – potwierdził.

– Niemożliwe… – stwierdziłem niepewnie. – Ktoś sobie robi jaja z chłopaka.

To była najładniejsza dziewczyna w firmie, jej istnienie było powodem ciągłego wrzenia hormonów u męskiej populacji. Uchodziła za niezdobytą twierdzę, co nie zrażało kolejnych śmiałków, ale jeszcze nikomu nie udało się przejść do finałowych rozgrywek. Z reguły kończyło się na etapie wspólnego wyjścia na kawę.

Szeptano, że uważa się za bóg wie co, że ma muchy w nosie, że sprawy damsko-męskie są jej obce, ale adoratorów nie ubywało. Też miałem na koncie nieudany start, tyle że od początku nie miałem złudzeń. Marysia była z zupełnie innej ligi, więc jakie szanse mógł mieć Przemo?

– Faktycznie, spotykamy się od jakiegoś czasu – potwierdził, kiedy zagadnąłem go w temacie. – To bardzo fajna dziewczyna.

– Fajna?! – wykrzyknąłem z oburzeniem. – To najgorętsza laska w firmie, ty głąbie. Jak udało ci się z nią umówić?!

Mój światopogląd zawalił się w jednej chwili

– Sama zagadała – Przemek wzruszył ramionami. – Słyszała o mojej wyprawie na Alaskę, a zawsze marzyła o ucieczce od cywilizacji i jej wątpliwych dobrodziejstw.

– Zalewasz – szczęka opadła mi do ziemi.

– Ani trochę – stwierdził. – W kwietniu bierzemy urlop i jedziemy w Bieszczady wypróbować sprzęt turystyczny.

– Spędzicie wspólnie urlop? – dopytywałem. – Przyjęła twoje zaproszenie?

– To w sumie był jej pomysł – mruknął. – Wiesz, dziewczyńskie obawy o to, czy wszystko gra, generalna próba, tego typu bzdety. Zgodziłem się, bo chciałem ją uspokoić, ale trochę mnie osłabia takie asekuranctwo. Albo się chce wyjechać na Alaskę, albo nie, mam rację?

Nie odpowiedziałem na to pytanie – byłem po prostu w zbyt wielkim szoku. Jeszcze się łudziłem, że bajeruje, ale faktycznie zacząłem ich widywać razem. Nie kryli się nawet specjalnie i faktycznie oboje wzięli urlop w tym samym czasie. Mój światopogląd zawalił się w jednej chwili.

To jak właściwie jest z tymi dziewczynami, są wyrachowane czy nie? Lecą na kasę czy na ideały? Uroda czy bogate wnętrze? Kurna, upieprzyłem się w kredyt na trzydzieści lat, a mogłem zainwestować w naukę gry na gitarze albo w szkołę tańca flamenco.

Taniej by wyszło i efekty mogły być nieporównywalnie lepsze. Zaufałem internetowym mędrcom i gównianym stereotypom, a w tym czasie nawiedzony koleś zdmuchnął mi sprzed nosa dziewczynę marzeń. Zamieszkają na Alasce i jedynym ich zajęciem będzie majstrowanie dzieci. Szlag!

Byłem pewien, że już nie zobaczę Przemka, bo przed wyjazdem na urlop pożegnał się wylewnie, obiecując, że jego noga więcej nie postanie w firmie, ale się myliłem. Po dwóch tygodniach, jakby nigdy nic, Przemo przylazł do roboty i z głupim uśmiechem zajął swoje stanowisko.

Muszę do niej napisać, może mam jeszcze szansę

– Co jest? – zapytałem. – Wróciliście do korpo?!

– Nie wiem, jak Marysia – wzruszył ramionami – ale ja jeszcze trochę muszę popracować na lepszy sprzęt. Nie pojadę z takim gównem w dzicz. Śpiwór miał trzymać ciepło nawet w trzydziestu stopniach poniżej zera, a przemarzłem już przy minus pięciu.

– No, jeżeli ty miałeś dość, to dziewczyna do końca życia nie ruszy się z miasta – odetchnąłem, bo jeszcze nie wszystko stracone.

– Nie wiem – skrzywił się z niesmakiem. – Ta Marysia jakaś dziwna się okazała, wiesz?

– Co masz na myśli? – spytałem.

Jakby jakaś nawiedzona była. Wszystko jej się podobało, wszystko budziło podziw, ale pojęcia o przetrwaniu w naturze zero. Miałem dość.

– To super – wyrwało mi się, ale zaraz się poprawiłem. – Super, że wróciłeś. Nudno było trochę bez ciebie.

Postanowiłem, że na przerwie zagadnę Marysię o wrażenia z wyprawy. Może uda mi się ją nawet zaprosić na kawę? Nic z tego nie wyszło. Okazało się, że dziewczyna złożyła wymówienie i już nie pracuje w firmie. Dlaczego?

Przemek udawał, że jest mu to obojętne i twierdził, że nie ma pojęcia, co Marysia aktualnie robi. Śmierdziało to na kilometr urażoną męską ambicją, ale niczego konkretnego nie mogłem z chłopaka wyciągnąć.

A to szalona dziewczyna, podoba mi się!

– Pomysł z dziewczyną był do dupy – stwierdził w końcu. – Tylko mnie niepotrzebnie rozproszył. Teraz wiem, co powinienem robić. Jeszcze pół roku i wyjeżdżam z tego wariatkowa.

Pokiwałem głową z udawanym zrozumieniem, ale zaczynały mnie ogarniać wątpliwości, czy rzeczywiście Przemek zwolni swoje miejsce przy biurku. Pewności nabrałem jakiś miesiąc później, kiedy na adres firmy przyszła kartka pocztowa od Marysi. „Pozdrowienia z Petersburga dla całej ekipy śle Marysia”

– Z Petersburga? – ktoś wyraził na głos zdumienie, jakie nas wszystkich ogarnęło. – Wyjechała do Rosji?!

Na kartce widniało zdjęcie niedźwiedzia polarnego, więc chyba rzeczywiście dziewczyna wylądowała za kręgiem polarnym. Ale czy Petersburg leży za kręgiem polarnym? Wziąłem do ręki kartkę i spojrzałem na stempel pocztowy.

Poszukałem oczami Przemka, ale nie było go pośród nas. Siedział przy swoim biurku i udawał, że pracuje. Pieprzony mitoman! Ale że Marysia rzuciła wszystko i wyjechała na koniec świata? Zaimponowała mi, ma dziewczyna charakter. Gdyby tylko mnie zechciała…. Zaraz, a może pieprznąć ten kredyt i dołączyć do niej? Chyba byłbym szczęśliwy z taką kobietą, nawet w dziczy. Muszę do niej napisać, może mam jeszcze szansę.

Czytaj także:
„Kolega syna kazał chłopcom robić niebezpieczne rzeczy, żeby zaimponować dziewczynom. Dam mu popalić tak, że się nie pozbiera”
„Zarzekał się, że mnie kocha i nigdy mnie nie zostawi, a potem zaszłam w ciążę. Zerwał ze mną SMS-em i zostawił z brzuchem”
„Żona nagoniła mi kochankę, żeby nie musieć ze mną sypiać. W zamian zaoferowała jej posadę w naszej firmie”

Redakcja poleca

REKLAMA