„Ktoś rozsiał po mieście plotkę, że nasz ksiądz ma kochankę i 3 dzieci. O mały włos, a uwierzyłabym w te pomówienia”

kobieta, która nie uwierzyła w plotki fot. iStock by Getty Images, Highwaystarz-Photography
„Wieść o grzesznym życiu księdza Adama rozeszła się po parafii. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Przy obleganym dotąd konfesjonale wikarego, który uchodził za świetnego spowiednika, ziało pustką. Niektórzy parafianie nie chcieli przyjmować od niego komunii. Byli też tacy, którzy ostentacyjnie opuszczali kościół, gdy ksiądz Adam głosił kazanie”.
/ 25.06.2023 09:15
kobieta, która nie uwierzyła w plotki fot. iStock by Getty Images, Highwaystarz-Photography

– Widziała pani, pani Jasiu? – zagadnęła znajoma z osiedla. – Ksiądz Adam znów kupował lizaki!

Pewnie dla ministrantów, którymi się opiekuje – odparłam.

– A właśnie, że nie! – oznajmiła z triumfem. – Pani Terenia wypytała wnuka, który jest ministrantem, i on powiedział, że nie dostali żadnych słodyczy! Ha! A co pani powie na to, że Kwietniowa widziała, jak ksiądz kupował lalkę?

– Nie wiem, co o tym myśleć i, prawdę mówiąc, niewiele mnie to obchodzi – mruknęłam niechętnie.

Nie przepadałam za panią Hanką, bo nie podobało mi się jej nadmierne, moim zdaniem, zainteresowanie bliźnimi. Mówiąc krótko – lubiła ploteczki. Byli jednak tacy, którzy chętnie z nią gawędzili, chcąc dowiedzieć się czegoś o sąsiadach. Znaleźli się też tacy, których bardzo zainteresowały zakupy księdza Adama. Osobiście lubiłam naszego spokojnego i miłego wikarego. Często się uśmiechał, lubił dzieci i mówił mądre kazania. Nie rozumiałam, czemu tak nagle zaczęły się nim interesować parafialne kumoszki.

Ksiądz miałby prowadzić podwójne życie?

Wkrótce zauważyłam, że na osiedlu komentowany jest każdy krok księdza Adama. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale wyjaśniła mi to Irka, moja sąsiadka z naprzeciwka, z którą często piłyśmy poranną kawkę. Irena wiele wiedziała o tym, co się dzieje w parafii.

– No i co ty na to wszystko powiesz, Jasieńko?! – zaczęła od drzwi. – Ja sama nie mogłam uwierzyć! Coś podobnego! Ale cóż, takie rzeczy się zdarzają…

– Ale o co chodzi? – zapytałam.

– To ty jeszcze nie wiesz?! Ksiądz Adam ma babę. Taki skandal!

– Skąd ci to przyszło do głowy? – spytałam. – Przecież to taki pobożny ksiądz, z powołania!

– Prawda?! Ja też tak myślałam! Popatrz, jak łatwo można się pomylić co do człowieka!

Pół godziny później byłam już wtajemniczona w całą aferę. Parafialnym kumoszkom nie dawały spokoju dziwne zakupy księdza Adama, podjęły więc swoiste śledztwo. Jego wynikiem było stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że nasz wikary ma kobietę i trójkę dzieci w jakiejś małej miejscowości na zachód od naszego miasta.

– Podobno kupił tej kobiecie dom i gospodarstwo! – zdawała mi relację Irka. – Jedzenie jej wozi! Sama widziałam, jak w markecie brał kaszkę dla niemowlaka!

– Ale za co by jej gospodarstwo kupował? I po co? – zdziwiłam się. – Jesteś pewna, że to prawda?

– Oj po co, po co? Pewnie, żeby tam z nią zamieszkać, jak zrzuci sutannę. Podobno on ze wsi pochodzi, to go ciągnie do ziemi – odparła Irena. – A za co? No, moja droga! A mało to księża mają pieniędzy?

Przyznam szczerze, że z prawdziwą przykrością wysłuchałam tych rewelacji. I bardzo nie chciałam w nie uwierzyć. Nie mogłam pojąć, jak taki dobry i wspaniały ksiądz mógłby prowadzić podwójne życie?

Ze smutkiem patrzyłam, jak wieść o grzesznym życiu księdza Adama rozchodzi się po parafii. Na jej efekty nie trzeba było długo czekać. Przy zawsze obleganym dotąd konfesjonale wikarego, który uchodził za znakomitego spowiednika, ziało pustką. Niektórzy parafianie nie chcieli nawet przyjmować od niego komunii. Byli też tacy, którzy ostentacyjnie opuszczali kościół, gdy ksiądz Adam głosił kazanie. Zaczęto przebąkiwać o delegacji do proboszcza i biskupa z żądaniem usunięcia gorszyciela…

Do księdza Adama musiało dotrzeć, co się dzieje, bo już się nie uśmiechał i był coraz bardziej przygnębiony. Współczułam mu. Podobno wszystkie rewelacje na jego temat były udowodnione, ale ja jakoś nadal nie mogłam w nie uwierzyć.

Kiedy w sklepie usłyszałam rozmowę pani Hanki z ekspedientką na temat księdza, nadstawiłam uszu.

– Wiem, gdzie on chowa tę swoją babę! – oznajmiła pani Hanka.

Ku mojemu zdumieniu wymieniła nazwę wsi, w której mieszkała moja kuzynka. Postanowiłam pojechać do Basi i na miejscu wypytać ją, jak sprawy wyglądają.

A więc to tak wygląda prawda?

Dwa dni później stałam przed drzwiami domu kuzynki. Kiedy mi otworzyła, zza jej pleców wyjrzała ciekawie parka małych dzieciaków. Nie były to jednak jej wnuki, które przecież doskonale znałam.

A co to za maluchy? – zagadnęłam, kiedy po powitaniu usiadłyśmy w przytulnej kuchni przy kubku herbaty i domowym cieście. – Przecież to nie twojej Iwonki.

– No pewnie, że nie! – roześmiała się Basia. – To dzieci sąsiadki.

– Zajmujesz się nimi? – spytałam.

– Na co dzień nie, ale kiedy trzeba, to pomagam Ewelince. Dzisiaj pojechała z najmłodszym do ośrodka zdrowia na szczepienie, dlatego zaproponowałam, że posiedzę, ze starszymi.

– Miło z twojej strony – pochwaliłam ją i się uśmiechnęłam.

– Taka biedna dziewczyna! – westchnęła kuzynka. I dzieci szkoda…

Wyjaśniła mi, że pięcioletnia Ninka, trzyletni Kacperek i najmłodsza Zosia niedawno stracili ojca w wypadku. Kiedy obsługiwał młockarnię, zerwał się pas transmisyjny. Lekarze robili, co mogli…

– Biedactwa! – wyszeptałam ze łzami w oczach, zerkając na bawiące się w kącie kuchni rodzeństwo.

– Ewelinka została sama z trójką dzieci, bo jej rodzice dawno nie żyją. Gdyby nie brat, na pewno nie dałaby sobie rady. Pomaga jej finansowo, przyjeżdża często i zajmuje się gospodarstwem. My, sąsiedzi, też robimy, co się da, ale mamy własne pola, więc z konieczności nie możemy zrobić dla niej tyle, ile byśmy chcieli.

Pokiwałam ze zrozumieniem głową, a kuzynka mówiła dalej:

– Brat namawia ją, żeby sprzedała wszystko i zamieszkała z nim, ale ona nie wyobraża sobie życia w mieście, no i nie chce pozbyć się ziemi, w końcu to ojcowizna…

Opowieść Basi przerwało pukanie. Poszła otworzyć i za chwilę dzieci rzuciły się w stronę kuchennych drzwi z głośnym okrzykiem:

– Wujek! Wujek przyjechał!

Spojrzałam w tamtym kierunku i zdębiałam! W drzwiach kuchni kucał… ksiądz Adam! Ninka i Kacper wieszały mu się na szyi, a on tulił je z czułym uśmiechem. Mój Boże! Nie mogłam uwierzyć! A więc to tak wygląda prawda?! Więc to do siostry jeździł nasz wikary! Do owdowiałej siostry z trójką dzieci, której pomagał po tragicznej śmierci jej męża! Przypomniałam sobie wszystkie sensacyjne opowieści pani Hanki i jej koleżanek, i poczułam, jak narasta we mnie potężny gniew.

Chwilę później ksiądz Adam siedział z nami przy stole, z dziewczynką na jednym kolanie i chłopcem na drugim, i pałaszował babkę jogurtową. A ja patrzyłam na niego i myślałam ze skruchą, że o mały włos, a uwierzyłabym w te straszne pomówienia. Czyż nie przyjechałam do Basi po to, żeby na miejscu, we wsi, w której mieszkała rzekoma kochanka księdza Adama, wypytać ją, co wie o całej sprawie? Oczywiście nie przyznałam się do tego księdzu…

Tak łatwo pomylić się co do człowieka

Po wyjściu wikarego Basia dosłownie rozpływała się nad nim.

– To prawdziwy ksiądz z powołania. Znam go od dziecka, bo mieszkał po sąsiedzku, przychodził do moich dzieci. Zawsze taki miły, serdeczny, uprzejmy. Dla każdego miał dobre słowo. I taki boży człowiek! Naprawdę, boży człowiek! Gdyby nie on, Ewelinka załamałaby się po śmierci męża. Trójka maleństw i gospodarstwo – wyobrażasz sobie? A Adaś jest na każde wezwanie. Zawsze coś przywiezie do jedzenia, bo im naprawdę ciężko!

Drgnęłam, bo przypomniała mi się opowieść Irki o zakupach księdza Adama i jej komentarz. „To prawda – pomyślałam. – Łatwo można się pomylić co do człowieka! I jak łatwo przez taką pomyłkę wyrządzić komuś krzywdę…”.

Postanowiłam o całej historii opowiedzieć Basi.

– Co za podłość! – kuzynka miała łzy w oczach. – Jak można tak oszkalować człowieka?! Musisz zrobić wszystko, żeby to wyjaśnić.

Obiecałam to Basi, i słowa dotrzymałam. Po powrocie opowiedziałam prawdę o księdzu Adamie wszystkim znajomym z parafii. Część z nich uwierzyła, ale część nadal sądziła, że wikary ma romans… Cóż! Ludzie chętniej dają posłuch kłamstwu niż prawdzie, zwłaszcza jeśli to kłamstwo ma posmak sensacji, a prawda jest taka zwyczajna i oczywista

Kilka miesięcy później dowiedziałam się, że ksiądz Adam odchodzi z naszej parafii. Podobno sam poprosił biskupa o przeniesienie na placówkę bliżej rodzinnej miejscowości. Teraz łatwiej mu będzie pomagać siostrze i częściej będzie mógł widywać małych siostrzeńców.

Ludzie szybko zapomnieli o aferze wokół księdza Adama. Znacznie ciekawszym tematem rozmów stał się nowy wikary, jeżdżący na harleyu. Ale ja na zawsze zapamiętam księdza Adama – wspaniałego kapłana i oddanego brata. Nie zapomnę też życiowej lekcji, którą była dla mnie jego historia.

Czytaj także:
„Miałam 19 lat i romans z księdzem. Wykorzystał mnie i zostawił, ale dzięki niemu poznałam miłość życia”
„Wiedziałam, że ksiądz ma jakąś tajemnicę. Nie sądziłam jednak, że nosi ona szpilki, ma długie włosy i ciało modelki”
„Gdy brat wybrał babę zamiast bycia księdzem, matce pękło serce. Obrzydziła mi kobiety i zrobiła ze mnie psa na posyłki”

Redakcja poleca

REKLAMA