„Ktoś mnie uśpił i okradł podczas podróży pociągiem. Myślałam, że to niewyróżniający się mężczyzna, ale prawda była bardziej złożona”

Kobieta samotnie podróżująca pociągiem fot. Adobe Stock
Od razu zwrócił moją uwagę. Był dziwny. Taki... nijaki, łatwo wtapiający się w tłum, a jednak było w nim też coś, co mnie fascynowało. Podobny do... nikogo? Patrzyłam na niego spod przymkniętych powiek, aż złapałam jego spojrzenie. Pan Nijaki zauważył, że go obserwuję!
/ 02.02.2021 14:33
Kobieta samotnie podróżująca pociągiem fot. Adobe Stock

Nie do wiary! Pociąg wjechał na peron punktualnie. Ucieszyłam się, że zaraz usiądę i wyciągnę tablet, na którym miałam zamiar obejrzeć zaległe odcinki ulubionego serialu. Otworzyłam drzwi wagonu, wsiadłam i zaczęłam przesuwać się wąskim korytarzem w poszukiwaniu właściwego przedziału.

Wyjątkowo kupiłam miejscówkę, czekała mnie cała noc jazdy. Mój skromny budżet nie pozwalał na takie wyskoki, ale nie wyobrażałam sobie, jak miałabym przetrwać do rana na stojąco. Skoro pożałowałam na InterCity, to i tak byłam do przodu.
– Jedziesz sama, w nocy? Ja bym się bała – przypomniałam sobie rozmowę z siostrą.
– Nie sama, tylko z tłumem ludzi – odparowałam.

Nie chciałam, żeby Gabrysia mnie straszyła, nie lubiłam podróżować samotnie, ale tak się złożyło, że nie miałam innego wyjścia. Albo dojadę do przyjaciół nad morze teraz, albo spędzę urlop w rozpalonym słońcem mieście.
No właśnie, nie wiadomo kto z tobą wsiądzie do przedziału. Złodziej czy psychopata? A uciekać nie ma dokąd – Gabi lubiła horrory i postanowiła nie pożałować mi przedwyjazdowych rad. – A tak poważnie, uważaj siostra na siebie. Nie zasypiaj, pilnuj bagażu, i jakby coś ci się nie podobało, szukaj konduktora.

Ostrzeżenia siostry wydawały się śmieszne

Usiadłam po oknem, ulokowałam walizkę na półce i wyciągnęłam tablet. Drzwi przedziału otworzyły się i wszedł chłopak, na oko w moim wieku, ze słuchawkami w uszach. Uśmiechnął się i klapnął z rozmachem koło drzwi.

Za chwilę o mało nie zostałam zdeptana przez hałaśliwą rodzinę z bardzo ruchliwym dzieckiem. Tata zajął się bagażem, a mama pacyfikacją potomka, co udało jej się dopiero wtedy, gdy mały wylał na podłogę zawartość puszki trzymanej w ręku. Rodzice chłopca kłócili się o to, kto tak wychował dziecko, a ja uśmiechnęłam się. „Złodzieje i psychopaci! Gabi ma fantazję. Szkoda, że nie może zobaczyć moich towarzyszy podróży”.

Ostatnie wolne miejsce zajął mężczyzna, który niczym się nie wyróżniał. Wtopił się natychmiast w tło, zasłonił gazetą i przestał istnieć. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Zainteresował mnie do tego stopnia, że odłożyłam na później oglądanie serialu. Patrzyłam na niego spod przymkniętych powiek, aż złapałam jego szybkie spojrzenie. Zauważył, że go obserwuję.

Zrobiło mi się głupio, wcisnęłam w uszy słuchawki i włączyłam tablet. Nie mogłam jednak przestać o nim myśleć. Coś mnie niepokoiło. Zrozumiałam, że dopóki nie odkryję, co to jest, z oglądania nici. Pozorując brak zainteresowania, lustrowałam ostrożnie to, co nie było zasłonięte gazetą. Znoszone dżinsy i czarny T-shirt, nic szczególnego. Utkwiła mi w pamięci jego twarz, widziałam ją bardzo krótko, ale to wystarczyło. Idealnie nijakie rysy twarzy. Z czymś mi się to kojarzyło.

„Już wiem!” – ucieszyłam się. Przypomniał mi się film o złodzieju, który miał podobną urodę. Drobna charakteryzacja sprawiała, że mógł być każdym, a zmiana szczegółu takiego jak zarost – czyniła go nierozpoznawalnym. „Pewnie dlatego zwróciłam na niego uwagę” – wytłumaczyłam sobie ten nagły wybuch zainteresowania obcym i wcale niespecjalnie przystojnym facetem.

Sąsiad wyczuł, że poświęcam mu zbyt wiele uwagi, odłożył na chwilę gazetę i zniechęcił mnie spojrzeniem. Zaczerwieniłam się. Pan Nijaki miał o sobie zbyt wysokie mniemanie. Oderwałam od niego wzrok i napotkałam uśmiechnięte oczy chłopaka ze słuchawkami. Musiał widzieć moje manewry, i pewnie dobrze się bawił. W przeciwieństwie do mnie. Żeby się uspokoić, przeniosłam wzrok na rodzinę naprzeciwko.

Jedli kolację, napełniając przedział zapachem kiełbasy. Napiłam się wody, a gdy to nie pomogło, wyszłam na korytarz zaczerpnąć powietrza.
Też się ewakuowałem, nawet kawy nie dopiłem – powiedział chłopak, domykając starannie drzwi przedziału. Za chwilę w nasze ślady poszedł Pan Nijaki. Zanosiło się na podróż w korytarzu.

Wróciliśmy dopiero wtedy, gdy straszna rodzinka skończyła posiłek i ułożyła się wygodnie, zajmując większą część kanapy. Zaczęłam oglądać serial, ale poczułam się strasznie senna. „Za chwilę zasnę z otwartymi oczami” – przestraszyłam się.

– Proszę się obudzić – ktoś potrząsał moim ramieniem. – Pociąg za chwilę kończy bieg, to pani stacja – mówił konduktor. Otworzyłam oczy. Rozejrzałam się. Byłam sama w przedziale.
– Już się zbieram – wymamrotałam, rozglądając się za bagażem. I nagle...
– Gdzie mój tablet? – krzyknęłam, nie widząc na stoliku ukochanego gadżetu.
– Zginęło pani coś? Trzeba pilnować swoich rzeczy – konduktor miał najlepsze chęci. – Na dworcu jest komisariat, tam może pani zgłosić kradzież.

Wyrzuciłam butelkę po wodzie do śmietnika, zdjęłam z półki walizkę i wyszłam na korytarz. Zobaczyłam, że pan Nijaki przeciska się przez wysiadający tłum, jakby chciał uniknąć spotkania ze mną. Nigdzie nie było widać strasznej rodzinki ani chłopaka ze słuchawkami. Musieli wcześniej wysiąść.

Powlokłam się do dworcowego komisariatu, jak mi poradził konduktor. Zajęto się mną życzliwie, zgłosiłam kradzież tabletu i, jak się okazało, pieniędzy, które złodziej wyciągnął z mojego portfela. Na szczęście nie ruszył karty płatniczej i dokumentów.
– Kradzież „na miękko” – stwierdził policjant. – Wziął tylko to, co trudno będzie wytropić. Użycie cudzej karty jest zbyt niebezpieczne. Ma pani jakieś podejrzenia?
– Podróżował ze mną człowiek, który od początku zwrócił moją uwagę. Coś w nim było takiego, sama nie wiem co. Miał twarz, którą łatwo jest zmienić, a jednocześnie potrafił stopić się z otoczeniem, nie rzucał się w oczy. To na pewno on!

Ostatnie słowa wykrzyknęłam, widząc pana Nijakiego wychodzącego z drugiego pokoju.
– Złapaliście go? – spytałam oszołomiona.
– Sprawdzamy, sprawdzamy – mruknął uspokajająco policjant. – Ktoś się z panią skontaktuje, proszę podać adres pensjonatu i numer telefonu. I czekać. Wszystko będzie dobrze – dodał na koniec. Nie byłam tego taka pewna.

Wypuścili Nijakiego…

Telefon zadzwonił następnego dnia. Dostałam wezwanie do wojewódzkiej komendy. Na szczęście nie miałam daleko i już po dwóch godzinach siedziałam w pokoju śledczego, składając zeznania. Opisałam towarzyszy podróży, ze szczególnym uwzględnieniem pana Nijakiego. Położyłam nacisk na fakt, że próbował mnie unikać.
– Ten typ tak ma – mruknął śledczy.
– To on jest znany policji?
– Jeszcze jak! Mogę go nawet pani pokazać – roześmiał się policjant.

Byłam pod wrażeniem. Co za szybka akcja! Wyszliśmy na korytarz i śledczy zapukał do kolejnych drzwi. Uchylił je i przepuścił mnie przodem. Pod oknem stał pan Nijaki! Cofnęłam się.
– Proszę wejść – odwrócił się Nijaki. – Ja też padłem ofiarą kradzieży. Uśpiono nas czymś w pociągu.
– A ponieważ to mój szef, śledztwo ruszyło z kopyta – dodał śledczy i zamilkł.
– Wszystkie sprawy traktujemy jednakowo – Nijaki obdarzył go ciężkim spojrzeniem. – Mogłaby nam pani pomóc. Co zrobiła pani z butelką po wodzie? Pamiętam, że piła pani mineralną. Chcielibyśmy oddać resztkę do laboratorium. Jestem pewien, że ktoś, korzystając z naszej nieobecności w przedziale, dosypał nam do napojów tabletki nasenne, ale potrzebny jest dowód.
– Wyrzuciłam ją do śmietnika pod oknem – powiedziałam. Wciąż nie mogłam oderwać oczu od pana Nijakiego, fascynowała mnie jego zadziwiająca przemiana w policjanta.

– Znów to samo – jęknął teatralnie śledczy, kiedy wychodziliśmy z gabinetu jego szefa. – Żeby to mnie kobiety chciały się tak przyglądać! Co on w sobie ma?

Policjant posadził mnie przed komputerem i otworzył bazę danych.
– Poogląda sobie pani notowanych złodziejaszków. Może kogoś pani rozpozna.
Oczywiście, ale wydaje mi się, że najlepszą okazję, żeby wrzucić tabletkę usypiającą do wody czy kawy miała rodzina, która podróżowała z nami w przedziale.
– Wyszli na prowadzenie, kiedy okazało się, że pani główny podejrzany jest kapitanem policji – kiwnął głową śledczy. Chyba nie traktował mnie poważnie.

Przeglądałam zdjęcia ofiarnie, ale po pewnym czasie zaczęło mi się wydawać, że wszystkie twarze są do siebie podobne.
– Chyba nie na wiele się zdam – westchnęłam. I nagle… – To on! – poderwałam się z miejsca.
– Poznaje go pani? – ożywił się śledczy. Z policyjnego komputera patrzył na mnie ojciec rodziny.
– Jestem pewna – sapnęłam.
– To nasz stary znajomy, wielokrotnie karany za kradzieże. Mówi pani, że podróżował z żoną i synkiem? Dziwne, kiedy ostatnio się widzieliśmy, nie miał rodziny. Myślę, że jesteśmy na dobrym tropie, dziękuję za pomoc. Niech pani postara się nie zmarnować urlopu do końca. Zawiadomimy o postępach śledztwa.

Tablet odzyskałam dwa tygodnie później. Zgłosiłam się po niego, mając nadzieję, że spotkam jeszcze raz pana Nijakiego. Niestety, jak się dowiedziałam, był w terenie. A śledczy znowu dziwił się, że atrakcyjne kobiety uganiają się za jego nijakim szefem

Zobacz więcej kryminalnych historii:
„Zakochałam się w Januszu od razu. Gdybym wiedziała, że zamorduje mojego męża, dalej bym go kochała”
„Obrobiłem dom bandziora działającego w gangu porywaczy dla okupu. Tak odkryłem, gdzie jest moja siostra”
„Matka chciała mnie tylko dla siebie. Skłamała, że mój ojciec nie żyje. Nie zasłużyła na życie po tym, co zrobiła”

Redakcja poleca

REKLAMA