„Ksiądz z ambony grzmiał o rozpuście, a sam zmajstrował parafiance dzieciaka. Nie będzie klecha mi mówił, jak mam żyć”

Ksiądz w kościele fot. iStock by GettyImages, gorodenkoff
„Żeby ludziom zaglądać pod kołdry, a samemu takie rzeczy wyrabiać? No nie, to się w głowie nie mieści”.
/ 17.12.2023 08:30
Ksiądz w kościele fot. iStock by GettyImages, gorodenkoff

U nas w domu zawsze było konserwatywnie. Ostatnie słowo należało do ojca, co niedzielę chodziliśmy do kościoła, a ja, jak to dziewczynka, miałam być zawsze grzeczna i posłuszna.

Przez wiele lat trzymałam się tego wzorca i nawet w okresie nastoletnim nieszczególnie się buntowałam. Do czasu, aż poznałam Karola z sąsiedniej wsi. Och, jak on mi się podobał! Zupełnie zawrócił mi w głowie.

Rodzicom kłamałam, że idę do sąsiadki, a tak naprawdę siedzieliśmy z Karolem w polach i godzinami rozmawialiśmy o swoich marzeniach, planach i przyszłości. Miałam szesnaście lat, a moje hormony buzowały, ale nie zrobiłam niczego głupiego. To nie będzie kolejna historia o nastoletniej ciąży i chłopaczku, który zbałamucił naiwną nastolatkę, a potem uciekł w siną dal.

W końcu przedstawiłam Karola rodzicom. Ojciec z początku kręcił nosem na tę znajomość, bo to nieznajomy, spoza wsi, nie znał jego rodziców i w ogóle niczego o nim nie wiedział. Wkrótce jednak Karol zaskarbił sobie zaufanie zarówno mojej mamy, jak i taty.

Rychło nam było do ślubu

Zaręczyliśmy się od razu, gdy tylko skończyłam osiemnaście lat. Byliśmy absolutnie pewni, że chcemy być ze sobą do końca życia. Karol był nie tylko mądry i troskliwy, ale także wyjątkowo szarmancki. Miał do mnie bardzo dużo szacunku, co zrozumiałam, gdy oznajmiłam mu, że chciałabym czekać do ślubu ze współżyciem. Bardzo bałam się jego reakcji.

– Coś ty, od razu cię rzuci! – straszyły mnie wiejskie koleżanki. – Chłopakom to jedno w głowie. Jak nie dostanie tego od ciebie, to poszuka gdzieś indziej!

Okazało się jednak, że moje obawy były zupełnie nieuzasadnione. Karol objął mnie i powiedział, że w pełni szanuje moją decyzję i zaczekamy tyle, ile będę chciała. Byłam wniebowzięta!

Cały nasz okres narzeczeństwa był dla mnie jak jeden wielki film romantyczny. Czasem naprawdę ciężko było mi wytrwać w postanowieniu czystości... Tak bardzo kochałam Karola! Przez całe lato poprzedzające nasz ślub przesiadywaliśmy w sadach i na polach obejmując się i całując tak, jak za naszych pierwszych wspólnych miesięcy. Podczas jednej z takich „randek” przyłapał nas ksiądz z mojej wiejskiej parafii.

– Szczęść Boże! – pozdrowiłam go, a on spojrzał na mnie z niesmakiem i odwrócił się.

– O co mu chodzi? – zapytał mnie Karol.

– Nie mam pojęcia... Może mnie nie poznał? – głowiłam się.

Upokorzył mnie na najbliższej mszy

Już wkrótce miałam jednak okazję się przekonać, o co chodziło naszemu księdzu... Jego kazanie w najbliższą niedzielę było tak nieprzyjemne i sugestywne, że mógłby równie dobrze wymienić mnie z imienia i nazwiska! Czułam się upokorzona i poniżona, chociaż prawdopodobnie tylko ja wiedziałam, że jego nauki dotyczą właśnie mnie. A przecież nawet nie zrobiłam niczego złego!

– Rozpusta to grzech ciężki, o którym zdaje się zapominać zwłaszcza dzisiejsza młodzież – grzmiał. – Jedna chwila zapomnienia potrafi przekreślić lata posługi Bogu, a on srogo karze za niewstrzemięźliwość i nieodpowiedzialność! Może się takim czasem wydawać, że już po słowie, już ślub planują to i już można... Ale zaręczyny to jeszcze nie ślub! Dopiero po świętym sakramencie Bóg dopuszcza złączenie się kobiety z mężczyzną i nie ma od tego wyjątków!

Całego kazania słuchałam ze wzrokiem wbitym w posadzkę kościoła. Czułam, jak pieką mnie policzki i bardzo bałam się, że w pewnym momencie rodzice zauważą moje poczucie winy, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Miałam osiemnaście lat i byłam zakochana: to było bardziej niż pewne, że prędzej uwierzyliby księdzu, a nie mnie. Rodzicom nie musiałam się z niczego tłumaczyć, ale Karolowi wylałam swoje żale już godzinę po powrocie z kościoła.

– Żebyś to słyszał! – łkałam. – Jak on mógł? Przecież nic tak naprawdę nie widział! Czy całowanie to też grzech? Jak można być tak oceniającym? Co jeśli nie będzie chciał nam teraz udzielić ślubu?

– A to drań! Co za obłudnik! – denerwował się mój narzeczony.

– Obłudnik? A to dlaczego? – zdziwiłam się.

– Bo nie uwierzysz, czego się o nim dowiedziałem w swojej wsi! On ma dziecko i normalnie po mieście prowadza się bez koloratki i z panną!

– Co ty wygadujesz? To niemożliwe!

– U nas to żadna tajemnica, jak się okazało. Jak tylko poruszyłem temat tego, że ostatnio go spotkaliśmy, usłyszałem z dziesięć wiązanek pod jego adresem. Taki grzesznik, a ludzi śmie pouczać!

Nie mogłam w to uwierzyć

Rewelacje, które usłyszałam od narzeczonego były dla mnie nie do wiary, bo w naszej wsi ksiądz był niemalże na równi z samym papieżem. Ludzie go szanowali, a wręcz czcili. Był praktycznie bezkarny, nikt nigdy nie śmiał mu się sprzeciwić, a na tacę ludzie dawali zawsze dużo i posłusznie, bo bali się złego słowa usłyszeć albo i nawet groźnego karcącego spojrzenia doświadczyć.

Postanowiłam sprawdzić prawdziwość tych plotek. Wspólnie z Karolem zaczęliśmy zbierać informacje od ludzi w jego wsi. Okazało się, że historia o dziecku księdza była prawdziwa. Wielu mieszkańców potwierdziło te doniesienia, a niektórzy nawet opowiedzieli nam o innych kontrowersyjnych zachowaniach duchownego. Byłam naprawdę oburzona.

– To mnie tak poucza, mimo że nic złego nie robię, a sam takie praktyki ma? – piekliłam się. – Już ja mu powiem, co o nim sądzę! Ale zaczekam, aż znowu mnie zaczepi.

Umówiłam się z nim na spotkanie w plebanii, bo i tak przed ślubem musiałam odbyć spowiedź świętą. Miałam podejrzenia, że ksiądz może robić problemy ze spowiedzią albo odmówić mi rozgrzeszenia. Teraz na szczęście miałam na niego haka.

Nie myliłam się

Ksiądz był dla mnie oschły i nieprzyjemny. Dopuścił mnie do spowiedzi, ale szybko zauważyłam, że sugeruje mi odpowiedzi. Wyznałam wszystkie grzechy, a wśród nich nie było współżycia pozamałżeńskiego.

– Jesteś pewna, że to już wszystko? Mnie możesz okłamać, ale Bóg wie, jeśli kłamiesz. Małżeństwo z nieczystym sercem od razu będzie skażone i przeklęte... – mruczał nieprzyjemnie.

– Dlaczego ksiądz sądzi, że kłamię? – zapytałam niewinnie.

– Bo wiem, co widziałem!

– Niczego ksiądz nie widział. Obejmowałam się z moim narzeczonym, ale do niczego więcej nie doszło – oznajmiłam dość bezczelnie jak na siebie.

Ksiądz był wyraźnie rozjuszony moim buntem.

– Brak ci pokory, dziewczyno. Nie wiem, czy zasługujesz na rozgrzeszenie, a i ślubu nie powinienem wcale udzielać komuś takiemu! – napadł na mnie.

– Rozumiem, oczywiście. Ale póki jeszcze spowiedź trwa, chciałabym się dowiedzieć, czy naprawdę uważa ksiądz, że jest odpowiednią osobą do udzielania mi rozgrzeszenia, skoro sam łamie przykazania, które głosi?

Proboszcz wyraźnie poczerwieniał

– O czym ty opowiadasz?

– Zamiast pouczać, może ksiądz powinien zacząć od siebie. Ja nie złamałam czystości i dobrze o tym wiem. Bóg również. Ksiądz jednak chyba złamał wiele reguł, które narzuciła mu sutanna... Czyż nie? Ja o tym wiem, ale okazuje się, że większość naszej parafii nadal nie ma pojęcia. A widzę, że księdzu zależy, żeby tak zostało – oznajmiłam twardo.

Ksiądz wyglądał na zażenowanego. Niby chciał się tłumaczyć, ale od razu zaczynał gubić się w słowach. Wiedziałam już, że zapędziłam go w kozi róg.

– To ja wyspowiadam się w innej parafii i przyjdę z zaświadczeniem. Nie będzie mi ksiądz robił problemów, prawda? – zapytałam słodkim głosem, po czym wstałam z krzesła w konfesjonale i opuściłam plebanię.

Może to było ryzykowne posunięcie, ale czułam, że muszę stanąć w obronie swojej godności i uczciwości. Nie chciałam, aby ktoś taki jak on pouczał mnie o moralności! Do naszego ślubu został już tylko tydzień, ale wiem, że ksiądz mocno się wystraszył po moim małym szantażu. Matka powtarza mi, że co i rusz wypytuje ją o szczegóły ceremonii, bo „chce wszystko dopiąć na ostatni guzik, a i ładne kazanie przygotować”.

– Ale z ciebie lwica! – pochwalił mnie Karol, gdy opowiedziałam mu o swoim starciu z proboszczem. – Bezkarny obłudnik myślał, że jest nietykalny, a rozgromiła go osiemnastolatka!

– Kierowałam się wyłącznie chrześcijańskim dążeniem do prawdy – odpowiedziałam, po czym uścisnęłam narzeczonego i głośno się roześmiałam.

Czytaj także:
„Żałuję, że zostawiłem żonę dla młodszej. Moja była miała klasę i ogładę, a ta młoda furiatka zaraz mnie wykończy”
„Czym jest miłość, dowiedziałam się mając 10 lat. Trafiłam do rodziny zastępczej i tam po raz pierwszy ktoś mnie przytulił”
„Mieszka ze mną moja mama, i zachowuje się jak kapryśna księżniczka. Kiedyś nie wytrzymam i wywalę prukwę na bruk”

Redakcja poleca

REKLAMA