„Koleżanka z pracy sądziła, że bez trudu uwiedzie nowego informatyka. Była w szoku, gdy odkryła, kogo wybrał zamiast niej”

kobieta uwodzi kolegę z pracy fot. iStock by Getty Images, KatarzynaBialasiewicz
„Marta wychodziła z siebie, by go sobą zainteresować. O ile na co dzień zwykła ubierać się dość skąpo, to teraz niewiele brakowało, żeby przyszła do pracy w bikini. Radek natomiast zupełnie ją ignorował, był absolutnie odporny na wdzięki koleżanki. Dotąd się jej to nie zdarzyło”.
/ 20.06.2023 22:30
kobieta uwodzi kolegę z pracy fot. iStock by Getty Images, KatarzynaBialasiewicz

– Dlaczego tracisz czas na tę nudziarę? – Marta parę razy pstryknęła zapalniczką i w końcu zabłysł płomień, którym przypaliła papierosa. Zaciągnęła się nim i wypuściła serię kółeczek z dymu.

– Olę? Ola wcale nie jest nudna.

– No co ty! Ile razy zapraszałyśmy ją na babski wieczór albo do dyskoteki, to zawsze się wykręcała. I jak ona się ubiera? Beznadziejnie!

Zanurzyłam usta w filiżance, pociągając łyk kawy z mlekiem i zastanowiłam się chwilę. Olę znałam jeszcze z podstawówki, była spokojną dziewczynką o wielkich, brązowych oczach. Aż do liceum nosiła dwa grube warkocze. Była małomówna, ale życzliwa i piekielnie inteligentna. Taki mały anioł. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek się o coś rozzłościła, łatwiej ją było doprowadzić do łez niż do wybuchu gniewu. Czy ubierała się dziwnie? Powiedziałabym, że raczej skromnie.

Marta nazywała ją nudziarą

Zdecydowanie była inna niż siedząca naprzeciwko mnie Marta – w ostrym makijażu, bębniąca o blat stolika pomalowanymi na wściekłą czerwień paznokciami, z głębokim dekoltem, bez skrępowania taksująca wchodzących do baru mężczyzn.

– Wiesz, Ola zawsze była cicha. Nigdy nie lubiła zgiełku, tłoku, gwaru.

– Czyli jest nudna.

– Ech, i co ja mam ci niby powiedzieć, skoro dla ciebie przejawem atrakcyjności kobiety jest ilość wypitego przez nią alkoholu i liczba facetów, z którymi spała?

Martę zatkało na moment.

– No wiesz? – prychnęła. – Wydawało mi się, że ciebie też to bawi!

Teraz mnie zamurowało. No tak, wytykałam Marcie swobodę obyczajową, a przecież tak naprawdę niewiele się od niej różniłam. Widzimy źdźbło w oku bliźniego, a nie dostrzegamy belki we własnym…

Nazajutrz rano, gdy tylko przekroczyłam próg biura, usłyszałam podekscytowane szczebiotanie koleżanek. Otaczały wianuszkiem Martę i słuchały jej relacji z ostatniego wieczoru.

– Mówię wam, jest po prostu boski. Chyba się zakochałam! – teatralnie przewróciła oczami.

– Zaraz, zaraz, czy ostatnio nie byłaś zakochana w tym, jak mu tam, Mariuszu? – zaśmiałam się i pomachałam na przywitanie dziewczynom.

Tylko Ola siedziała przy swoim biurku i przyglądała się całej scenie z jakimś dziwnym smutkiem w oczach. Czyżby zazdrościła Marcie powodzenia? Marta zmierzyła mnie wrogim spojrzeniem i odwróciwszy się w stronę Oli, spytała:

– A ty? Kiedy wreszcie pochwalisz nam się swoim Romeo?

Ola uśmiechnęła się i odparła:

– Gdy tylko pojawi się ktoś wart mojego zainteresowania, wtedy nie omieszkam wam o nim opowiedzieć. Ale na pewno nie zamierzam robić z tego porno story.

W biurze zapanowała cisza. Ola nigdy w ten sposób nie odpowiadała na zaczepki Marty, więc jej riposta tym bardziej wszystkich zaskoczyła.

– Porno story? Dziewczyno, skąd ty znasz takie wyrażenia? Z kółka różańcowego? – zachichotała Marta.

– Marta, mam zupełnie inne podejście do życia i pogódź się z tym. Nie każdy musi co chwila zmieniać partnerów i jeszcze publicznie o tym opowiadać. Zastanów się, chciałabyś, żeby jakiś chłopak opowiadał kolegom, co wyczynialiście w sypialni i jak się sprawiłaś? Nie sądzę. To intymna sprawa i nie powinno się tego wywlekać na forum publiczne.

– Już nie udawaj takiej cnotki, co?

– Nie udaję cnotki, po prostu mam do siebie szacunek i zwyczajnie wstyd byłoby mi opowiadać takie rzeczy, ba, brzydziłabym się siebie, gdybym szła do łóżka z każdym nowo poznanym…

– Sugerujesz, że jestem jakąś dziwką?! – syknęła Marta.

– Nie Marta, niczego nie sugeruję. Mówię to, co myślę. Poza tym dziwce płaci się za seks, więc sama oceń.

Łasiła się do niego niczym lisica

Ciszę, jaka zapadła po tym stwierdzeniu, można było kroić nożem. Na twarzach dziewczyn malował się taki szok, jakby z biurowego akwarium nagle wyszła Godzilla. Marta, czerwona na twarzy, złapała swoją torebkę i już miała wyjść, gdy próg przekroczyła nasza szefowa, a wraz z nią nieznany nam młody mężczyzna.

– Dzień dobry – powiedziała szefowa i wskazała na chłopaka: – To jest Radek, nasz nowy informatyk. Ze wszystkimi problemami natury komputerowej zwracajcie się do niego.

– Jestem do usług – Radek uśmiechnął się rozbrajająco.

– No, moje panie, zaczynamy pracę, miłego dnia – pożegnała się szefowa i wyszła, a za nią wybył nasz nowy informatyczny nabytek.

Marta z miejsca zapomniała o rozmowie sprzed kilku minut. Przysiadła się do mnie i zaczęła komentować:

Widziałaś go?

– No raczej. Jest tak wysoki, że niemal zahaczył głową o futrynę.

– No… Słodziak, co?

– Owszem, przystojny.

Przez kilka najbliższych dni Marta ciągle miała „komputerowe problemy”, do których rozwiązania niezbędny był, oczywiście, Radek. Cierpliwie usuwał wirusy, na nowo instalował popsute programy i tłumaczył najprostsze nawet rzeczy. Marta tymczasem wychodziła z siebie, by go sobą zainteresować. O ile na co dzień zwykła ubierać się dość skąpo, to teraz niewiele brakowało, żeby przyszła do pracy w bikini. Radek natomiast zupełnie ją ignorował, był absolutnie odporny na wdzięki koleżanki. Dotąd się jej to nie zdarzyło.

– Może to gej? – zagadnęła mnie Marta, gdy wyszłyśmy z pracy.

– Gej?! Skąd taka myśl? – spojrzałam na nią zdumiona.

– No wiesz, każdy normalny facet jakoś by zareagował, a ten co? Nic! Jedno wielkie nic! Ślepy przecież nie jest.

– Może… nie obraź się, może nie jesteś w jego typie?

– Cooo?!

Do tej pory nie wiem, czy był to komentarz do mojej wypowiedzi, czy do sceny, której byłyśmy świadkami.

Co takiego ma ona, czego nie mam ja?

Ola wyszła z biurowego budynku, nawet nas nie zauważając. Nic dziwnego, bo natychmiast podszedł do niej Radek, delikatnie musnął ustami jej wargi i wręczył dziewczynie herbacianą różyczkę. Ola uśmiechnęła się, wzięła kwiatek i ruszyli do pobliskiej kawiarni, trzymając się za ręce.

Nazajutrz Marta była zupełnie nie w sosie. Nawet gdy wysypał się jej system (i tym razem to nie była jej wina), nie poprosiła Radka o pomoc, tylko mnie. Cały dzień wyglądała jak chodząca definicja wyrażenia: „Poniosłam sromotną klęskę”. W końcu na przerwie dorwała w swoje szpony Radka.

– Możesz mi uprzejmie powiedzieć, co takiego ma Ola, czego nie mam ja, że umawiasz się z nią, a nie ze mną? – zapytała bez ogródek.

Radek osłupiał, widać nie przywykł do tak bezpośrednich konfrontacji i nieuzasadnionych pretensji.

– Naprawdę mam zacząć wymieniać, czy to był żart? – wypalił w końcu. – W ogóle nie bardzo rozumiem, dlaczego rościsz sobie jakiekolwiek prawa do mojej uwagi?

– Ależ chętnie posłucham, czym ta nudna dziewucha tak cię zainteresowała. No proszę, słucham!

– Sobą, po prostu sobą. Tak się składa, że miałyście w biurze otwarte okno i dokładnie słyszałem twoją opowieść tamtego ranka, zanim szefowa mnie wam przedstawiła. I powtórzę ci to, co kiedyś powiedział mi mój starszy brat. Kobiety dzielą się na takie na raz i takie na zawsze. Ty należysz do pierwszej kategorii, Ola do drugiej. Więc nie dziw się, że zainteresowałem się dziewczyną z zasadami, a nie… dziewczyną dla zasady.

Marta zbladła, zaczerwieniła się, znów zbladła. Potem odwróciła się na pięcie i obrażona ruszyła przed siebie. A gdy rok później patrzyłam na Olę w pięknej, białej ślubnej sukni i w wianku, wiedziałam, że ta dziewczyna jak najbardziej na tę biel i wianek zasługuje. I na swojego księcia, na którego czekała, a który teraz wpatrywał się w nią jak w obrazek.

Czytaj także:
„Żona przyjaciela ciągle mnie podrywała. Kiedy odrzuciłem jej zaloty, powiedziała mężowi, że zaciągnąłem ją do łóżka”
„Jestem po 60-tce, ale chciałam poderwać nieznajomego z autobusu. Było mi wstyd, bo mój nie poszedł tak, jak chciałam”
„Kiedy Jurek rozstał się z Anką, postanowiłam go poderwać. Byliśmy szczęśliwi, ale cały czas bałam się, że ona mi go zabierze”

Redakcja poleca

REKLAMA