Jakieś dwa lata temu wybrałam się na urlop do Egiptu razem z koleżanką Beatą, z którą pracuję. Pierwotnie miałam tam lecieć ze swoim chłopakiem, ale los chciał inaczej. Na dwa miesiące przed wyjazdem nasza relacja zakończyła się w dość nieprzyjemny sposób... zostawiając mnie samą z wykupioną wycieczką.
– Olej tego głupka! Same będziemy się tak dobrze bawić, że wyrzucisz z głowy wszystkie smutki – mówiła Beatka podczas jazdy taksówką, gdy zmierzałyśmy z lotniska do naszego hotelu.
Po zameldowaniu się w hotelu i rozpakowaniu rzeczy, chciałam tylko położyć się i złapać oddech po całej tej jeździe. Ale nie Beatka – ona miała zupełnie inne plany.
– No już, zakładaj kostium, lecimy na basen! – krzyczała podekscytowana, przerzucając ubrania w swojej rozbebeszonej walizce.
Od razu się zaczęło
Momentalnie dopadła najmłodszego chłopaka w grupie wycieczkowej, niemal rzucając mu się na szyję. Pochłonęła tyle trunków, że szybko straciła kontakt z rzeczywistością. Chciałam ją zabrać na filiżankę kawy, ale Beata kompletnie ignorowała moje propozycje. Przepadła gdzieś na dobre dwie godziny, zanim znowu ją zobaczyłam.
– Kochana, ale odjazd! Wszyscy gadają, że Niemcy są do bani w łóżku, ale ten facet to prawdziwy wyjątek – zachichotała, rzucając się na wolny leżak.
– Nie wierzę! Przespałaś się z nim?! – wydusiłam zszokowana.
– No pewnie! Od tego są przecież wakacje! Szkoda tylko, że dziś się wymeldowuje, chociaż... Przecież tu jest pełno przystojnych kolesi. O, spójrz na niego! – Beatka bezczelnie wskazała młodego pracownika hotelu z Egiptu i posłała mu szeroki uśmiech.
Nie mogłam wyjść z szoku
Mimo że nie łączyła nas bliska przyjaźń i znałyśmy się głównie z miejsca pracy, spontanicznie postanowiłyśmy razem wyjechać na urlop. Do tej pory wydawała mi się osobą z zasadami i kulturalną. „Jak to możliwe, że nie minęły nawet 4 godziny od lądowania, a ona już zdążyła pójść do łóżka z przypadkowym facetem i teraz próbuje poderwać kolejnego?” – kręciło mi się w głowie. – „Może coś jednak jest prawdy w tych stereotypach o Polkach? W tym, że podobno gdy tylko opuszczą kraj, to natychmiast zapominają o wszelkich normach moralnych”.
Z dnia na dzień coraz bardziej szokował mnie sposób, w jaki Beata spędzała wakacje. Dla niej urlop oznaczał wyłącznie okazję do przygodnych kontaktów intymnych z poznanymi mężczyznami. Kompletnie nie interesowały jej nurkowanie, zwiedzanie okolicy czy odkrywanie lokalnych atrakcji. Liczyło się tylko jedno – czerpanie fizycznej przyjemności podczas wizyt u nieznajomych panów, których spotykała przy hotelowym basenie. Kiedy ostatniego dnia pakowałyśmy się do powrotu, z dumą oznajmiła mi, że przespała się z ośmioma różnymi mężczyznami. Po prostu nie mogłam uwierzyć – osiem przygód w ciągu zaledwie tygodnia?!
– Te wakacje były po prostu odlotowe! Złapałam jakiegoś gościa z Niemiec, potem drugiego, spotkałam też Holendra, jakiegoś typka ze Stanów, trzech przystojnych tubylców no i chyba rodaka z Polski, ale tego ostatniego słabo pamiętam, bo byłam już mocno wstawiona – opowiadała Beatka, malując rzęsy tuszem. – Było super! Koniecznie musimy to powtórzyć w przyszłym roku!
„Za żadne skarby!” – pomyślałam ze zgrozą, przypominając sobie, jak Beata na lotnisku całowała się z ledwo poznanym blondynem o opalonej skórze. Kiedy następnego dnia w biurze koledzy pytali nas o wspomnienia z urlopu, sprytna Beata świetnie wiedziała, jak się wykręcić.
– Było naprawdę wspaniale! Cieplutko, palmy się bujały na wietrze, no i oczywiście zaliczyłyśmy trochę nurkowania. Wróciłyśmy całkiem opalone, czasem przeholowałyśmy z drinkami, krótko mówiąc – tydzień kompletnego luzu – rzuciła, sprytnie omijając wszystkie pikantne szczegóły swoich wakacyjnych przygód.
– No a może jakaś miłostka? Nic się nie wydarzyło? – dociekała Aga.
– Kręcił się tam taki jeden Niemiec, poflirtowałam z nim trochę, ale szybko się ulotnił – Beata machnęła od niechcenia ręką.
Dla niej wakacje były udane
Kiedy Agnieszka wyszła na chwilę, Beata nachyliła się do mnie i szepnęła skrycie:
– Słuchaj, Karolina, ani słówka o naszych przygodach, dobra? Przecież wiesz, że ta nasza cnotliwa przyjaciółka mogłaby zejść na zawał, gdyby się dowiedziała – zachichotała, dodając, że niektórym lepiej oszczędzić szoku.
– Masz rację, lepiej milczeć – odpowiedziałam, próbując ukryć ironię w głosie.
„No nieźle, nieźle” – pomyślałam. – „Taka z niej spryciara! Po tylu podbojach podczas wyjazdu teraz udaje niewiniątko” – nie mogłam wyjść z podziwu.
Nowy tydzień przyniósł do firmy świeżą twarz – poznaliśmy Szymona, wysokiego przystojniaka o jasnych włosach. Natychmiast przypomniał mi chłopaka, w którym się kiedyś podkochiwałam, choć nigdy nic z tego nie wyszło. Pech chciał, że moja koleżanka Beata też go zauważyła.
– Założę się, że w mig go zdobędę – pochwaliła się, gdy nikogo więcej nie było w pomieszczeniu.
– Ale się wymądrzasz – rzuciłam ze złością, czując, jak rośnie moja antypatia do niej.
Obrała nowy cel
Beata nie czekała długo – gdy tylko skończyła pracę, zabrała Szymona na drinka. Później podobno obejrzeli film w kinie, a wieczór zakończyli w jej kawalerce.
– Było naprawdę fajnie – mówiła rozpromieniona, poprawiając rajstopy następnego poranka.
– I co teraz planujesz? Z tego co pamiętam, preferujesz raczej krótkie znajomości, prawda? – zapytałam z wyczuwalnym przekąsem.
– Kochana, przygody z wakacji to już przeszłość. Tym razem szukam czegoś na dłużej! – odparła z nutą wyższości w głosie. – A Szymon idealnie pasuje do moich planów, zresztą już się o tym przekonałam – rozpływała się z zadowolenia.
Związek Szymona i Beaty trwał już od dłuższego czasu, a przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. On kompletnie stracił dla niej głowę i zrobił z siebie pantoflarza – nie ma co owijać w bawełnę. Po każdej zmianie odwoził ją do mieszkania, zasypywał prezentami i bukietami, snuł plany o wspólnym życiu i pierścionku zaręczynowym. Tymczasem ona? Zwyczajnie z niego kpiła! Co najgorsze, była na tyle bezczelna i przebiegła, że sama mi się z tego zwierzała.
– Wiesz, co mi się przytrafiło? Nie uwierzysz! Na wieczorze panieńskim koleżanki poszłam do łóżka ze striptizerem! Rany, ale to było coś! Musisz wiedzieć, że facet miał naprawdę świetną sylwetkę! – opowiadała podekscytowana w poniedziałek rano.
– Chwila moment, przecież jesteś z Szymonem! Myślałam, że to między wami to prawdziwe uczucie? – spytałam zdumiona.
– Bo tak właśnie jest. Szymon to wymarzony kandydat do ożenku. A słuchaj, jak go nabrałam w sobotę! Wymyśliłam historię o chorej cioci i że muszę u niej przenocować. Kiedy następnego dnia pojawiłam się w domu rozczochrana i skacowana, on tylko współczująco dopytywał o zdrowie ciotki – wybuchnęła śmiechem.
– Serio, zachowujesz się koszmarnie. Szymek to porządny facet – powiedziałam cicho.
– Oczywiście, że porządny. Może wydaje ci się, że to ty powinnaś być na moim miejscu, co? – zaśmiała się drwiąco.
– Może faktycznie tak jest – odburknęłam, po czym do końca dnia prawie w ogóle się do siebie nie odzywałyśmy.
Nie uwierzył mi
Minęło sześć miesięcy, które przeleciały błyskawicznie. W naszej relacji z Beatą zaczęły pojawiać się tajemnice – ona ukrywała różne rzeczy, a my otwarcie okazywałyśmy sobie niechęć, nie szczędząc uszczypliwości. Właściwie nie musiała mi się zwierzać ze swoich nocnych wypadów – nietrudno było połączyć fakty. Co rusz zdradzała swojego chłopaka, a ten naiwniak wręczył jej nawet pierścionek! Wtedy poczułam, że muszę zainterweniować. Szymon to naprawdę wartościowy gość – wywodzi się z dobrego domu, kieruje się moralnością, świetnie wygląda, ma spokojną naturę i dobre serce. Szkoda by było, gdyby związał się na zawsze z kimś, kto tak łatwo zmienia partnerów.
Zazdrość nie dawała mi spokoju. Zebrałam się w końcu na odwagę i zaproponowałam mu kawę, podczas której wysypałam z siebie wszystko na temat Beaty. Zaczęłam od jej egipskich podbojów, wspomniałam o tym, jak przespała się z tancerzem na wieczorze panieńskim, a potem wylałam z siebie całą resztę o jej kłamstwach i podstępnym charakterze. Popełniłam jednak podstawowy błąd – Szymon nie dał wiary żadnemu z moich oskarżeń.
– Wygląda na to, że gadki o babskich przyjaźniach to jednak prawda. Wszystko kręci się wokół zazdrości i wzajemnego wbijania noża w plecy – zarechotał mi prosto w oczy.
– Posłuchaj mnie Szymek, mówię ci prawdę! Zamierzasz się żenić z jakąś puszczalską! – wysyczałam, łapiąc za klapę jego marynarki.
– Ostrożnie z takimi tekstami, bo za oczernianie można się spotkać w sądzie! – rzucił ze złością i zostawił mnie samą przy stoliku.
W niewiele ponad rok po tamtej rozmowie w kawiarni, Szymon stanął na ślubnym kobiercu z Beatą. Uroczystość była wystawna – zjawiło się ze dwieście osób, a kościół tonął w przepięknych kwiatowych dekoracjach. Ponieważ nigdy nie wspomniał swojej wybrance o naszej dawnej rozmowie, znalazłam się wśród zaproszonych. Siedząc w ławce, z trudem powstrzymywałam się od płaczu, gdy ta oszustka składała mu przysięgę wierności i oddania. Nie były to bynajmniej łzy szczęścia. Po uroczystości zostałam sama ze swoimi myślami i butelką alkoholu, użalając się nad tym, jak łatwo faceci dają się nabierać.
Karolina, 30 lat
Czytaj także:
„Laski leciały na mnie jak ćmy do światła. Przestałem skakać z kwiatka na kwiatek, gdy poznałem pewną mężatkę”
„Mąż składał ręce do pacierza i nie chciał tknąć mnie kijem. Zamiast w objęcia Morfeusza, oddałam się dłoniom kochanka”
„Mam żonę, dwójkę dzieci i kochankę. Żyję tak od 3 lat bez wyrzutów sumienia, bo żona wie o wszystkim”