„Koleżanka bajerowała 8 kolesi na raz, a jej narzeczony i tak miał ją za anioła. Zakochani faceci są naiwni jak dzieci”

Flirtująca kobieta fot. iStock by Getty Images, elenaleonova
„Chłopak kompletnie stracił dla niej głowę, ale ona tylko wykorzystywała jego uczucia. Szymon codziennie woził ją do pracy i z powrotem, zasypywał prezentami i kwiatami, snuł plany o małżeństwie. A Beata? Po prostu z niego kpiła! I mi o tym mówiła”.
/ 13.12.2024 21:15
Flirtująca kobieta fot. iStock by Getty Images, elenaleonova

Jakieś dwa lata temu wybrałam się na urlop do Egiptu razem z koleżanką Beatą, z którą pracuję. Pierwotnie miałam tam lecieć ze swoim chłopakiem, ale los chciał inaczej. Na dwa miesiące przed wyjazdem nasza relacja zakończyła się w dość nieprzyjemny sposób... zostawiając mnie samą z wykupioną wycieczką.

– Olej tego głupka! Same będziemy się tak dobrze bawić, że wyrzucisz z głowy wszystkie smutki – mówiła Beatka podczas jazdy taksówką, gdy zmierzałyśmy z lotniska do naszego hotelu.

Po zameldowaniu się w hotelu i rozpakowaniu rzeczy, chciałam tylko położyć się i złapać oddech po całej tej jeździe. Ale nie Beatka – ona miała zupełnie inne plany.

– No już, zakładaj kostium, lecimy na basen! – krzyczała podekscytowana, przerzucając ubrania w swojej rozbebeszonej walizce.

Od razu się zaczęło

Momentalnie dopadła najmłodszego chłopaka w grupie wycieczkowej, niemal rzucając mu się na szyję. Pochłonęła tyle trunków, że szybko straciła kontakt z rzeczywistością. Chciałam ją zabrać na filiżankę kawy, ale Beata kompletnie ignorowała moje propozycje. Przepadła gdzieś na dobre dwie godziny, zanim znowu ją zobaczyłam.

– Kochana, ale odjazd! Wszyscy gadają, że Niemcy są do bani w łóżku, ale ten facet to prawdziwy wyjątek – zachichotała, rzucając się na wolny leżak.

– Nie wierzę! Przespałaś się z nim?! – wydusiłam zszokowana.

– No pewnie! Od tego są przecież wakacje! Szkoda tylko, że dziś się wymeldowuje, chociaż... Przecież tu jest pełno przystojnych kolesi. O, spójrz na niego! – Beatka bezczelnie wskazała młodego pracownika hotelu z Egiptu i posłała mu szeroki uśmiech.

Nie mogłam wyjść z szoku

Mimo że nie łączyła nas bliska przyjaźń i znałyśmy się głównie z miejsca pracy, spontanicznie postanowiłyśmy razem wyjechać na urlop. Do tej pory wydawała mi się osobą z zasadami i kulturalną. „Jak to możliwe, że nie minęły nawet 4 godziny od lądowania, a ona już zdążyła pójść do łóżka z przypadkowym facetem i teraz próbuje poderwać kolejnego?” – kręciło mi się w głowie. ­– „Może coś jednak jest prawdy w tych stereotypach o Polkach? W tym, że podobno gdy tylko opuszczą kraj, to natychmiast zapominają o wszelkich normach moralnych”.

Z dnia na dzień coraz bardziej szokował mnie sposób, w jaki Beata spędzała wakacje. Dla niej urlop oznaczał wyłącznie okazję do przygodnych kontaktów intymnych z poznanymi mężczyznami. Kompletnie nie interesowały jej nurkowanie, zwiedzanie okolicy czy odkrywanie lokalnych atrakcji. Liczyło się tylko jedno – czerpanie fizycznej przyjemności podczas wizyt u nieznajomych panów, których spotykała przy hotelowym basenie. Kiedy ostatniego dnia pakowałyśmy się do powrotu, z dumą oznajmiła mi, że przespała się z ośmioma różnymi mężczyznami. Po prostu nie mogłam uwierzyć – osiem przygód w ciągu zaledwie tygodnia?!

– Te wakacje były po prostu odlotowe! Złapałam jakiegoś gościa z Niemiec, potem drugiego, spotkałam też Holendra, jakiegoś typka ze Stanów, trzech przystojnych tubylców no i chyba rodaka z Polski, ale tego ostatniego słabo pamiętam, bo byłam już mocno wstawiona – opowiadała Beatka, malując rzęsy tuszem. – Było super! Koniecznie musimy to powtórzyć w przyszłym roku!

„Za żadne skarby!” – pomyślałam ze zgrozą, przypominając sobie, jak Beata na lotnisku całowała się z ledwo poznanym blondynem o opalonej skórze. Kiedy następnego dnia w biurze koledzy pytali nas o wspomnienia z urlopu, sprytna Beata świetnie wiedziała, jak się wykręcić.

– Było naprawdę wspaniale! Cieplutko, palmy się bujały na wietrze, no i oczywiście zaliczyłyśmy trochę nurkowania. Wróciłyśmy całkiem opalone, czasem przeholowałyśmy z drinkami, krótko mówiąc – tydzień kompletnego luzu – rzuciła, sprytnie omijając wszystkie pikantne szczegóły swoich wakacyjnych przygód.

– No a może jakaś miłostka? Nic się nie wydarzyło? – dociekała Aga.

– Kręcił się tam taki jeden Niemiec, poflirtowałam z nim trochę, ale szybko się ulotnił – Beata machnęła od niechcenia ręką.

Dla niej wakacje były udane

Kiedy Agnieszka wyszła na chwilę, Beata nachyliła się do mnie i szepnęła skrycie:

– Słuchaj, Karolina, ani słówka o naszych przygodach, dobra? Przecież wiesz, że ta nasza cnotliwa przyjaciółka mogłaby zejść na zawał, gdyby się dowiedziała – zachichotała, dodając, że niektórym lepiej oszczędzić szoku.

– Masz rację, lepiej milczeć – odpowiedziałam, próbując ukryć ironię w głosie.

„No nieźle, nieźle” – pomyślałam. – „Taka z niej spryciara! Po tylu podbojach podczas wyjazdu teraz udaje niewiniątko” – nie mogłam wyjść z podziwu.

Nowy tydzień przyniósł do firmy świeżą twarz – poznaliśmy Szymona, wysokiego przystojniaka o jasnych włosach. Natychmiast przypomniał mi chłopaka, w którym się kiedyś podkochiwałam, choć nigdy nic z tego nie wyszło. Pech chciał, że moja koleżanka Beata też go zauważyła.

Założę się, że w mig go zdobędę – pochwaliła się, gdy nikogo więcej nie było w pomieszczeniu.

– Ale się wymądrzasz – rzuciłam ze złością, czując, jak rośnie moja antypatia do niej.

Obrała nowy cel

Beata nie czekała długo – gdy tylko skończyła pracę, zabrała Szymona na drinka. Później podobno obejrzeli film w kinie, a wieczór zakończyli w jej kawalerce.

– Było naprawdę fajnie – mówiła rozpromieniona, poprawiając rajstopy następnego poranka.

– I co teraz planujesz? Z tego co pamiętam, preferujesz raczej krótkie znajomości, prawda? – zapytałam z wyczuwalnym przekąsem.

– Kochana, przygody z wakacji to już przeszłość. Tym razem szukam czegoś na dłużej! – odparła z nutą wyższości w głosie. – A Szymon idealnie pasuje do moich planów, zresztą już się o tym przekonałam – rozpływała się z zadowolenia.

Związek Szymona i Beaty trwał już od dłuższego czasu, a przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. On kompletnie stracił dla niej głowę i zrobił z siebie pantoflarza – nie ma co owijać w bawełnę. Po każdej zmianie odwoził ją do mieszkania, zasypywał prezentami i bukietami, snuł plany o wspólnym życiu i pierścionku zaręczynowym. Tymczasem ona? Zwyczajnie z niego kpiła! Co najgorsze, była na tyle bezczelna i przebiegła, że sama mi się z tego zwierzała.

– Wiesz, co mi się przytrafiło? Nie uwierzysz! Na wieczorze panieńskim koleżanki poszłam do łóżka ze striptizerem! Rany, ale to było coś! Musisz wiedzieć, że facet miał naprawdę świetną sylwetkę! – opowiadała podekscytowana w poniedziałek rano.

– Chwila moment, przecież jesteś z Szymonem! Myślałam, że to między wami to prawdziwe uczucie? – spytałam zdumiona.

– Bo tak właśnie jest. Szymon to wymarzony kandydat do ożenku. A słuchaj, jak go nabrałam w sobotę! Wymyśliłam historię o chorej cioci i że muszę u niej przenocować. Kiedy następnego dnia pojawiłam się w domu rozczochrana i skacowana, on tylko współczująco dopytywał o zdrowie ciotki – wybuchnęła śmiechem.

– Serio, zachowujesz się koszmarnie. Szymek to porządny facet – powiedziałam cicho.

– Oczywiście, że porządny. Może wydaje ci się, że to ty powinnaś być na moim miejscu, co? – zaśmiała się drwiąco.

– Może faktycznie tak jest – odburknęłam, po czym do końca dnia prawie w ogóle się do siebie nie odzywałyśmy.

Nie uwierzył mi

Minęło sześć miesięcy, które przeleciały błyskawicznie. W naszej relacji z Beatą zaczęły pojawiać się tajemnice – ona ukrywała różne rzeczy, a my otwarcie okazywałyśmy sobie niechęć, nie szczędząc uszczypliwości. Właściwie nie musiała mi się zwierzać ze swoich nocnych wypadów – nietrudno było połączyć fakty. Co rusz zdradzała swojego chłopaka, a ten naiwniak wręczył jej nawet pierścionek! Wtedy poczułam, że muszę zainterweniować. Szymon to naprawdę wartościowy gość – wywodzi się z dobrego domu, kieruje się moralnością, świetnie wygląda, ma spokojną naturę i dobre serce. Szkoda by było, gdyby związał się na zawsze z kimś, kto tak łatwo zmienia partnerów.

Zazdrość nie dawała mi spokoju. Zebrałam się w końcu na odwagę i zaproponowałam mu kawę, podczas której wysypałam z siebie wszystko na temat Beaty. Zaczęłam od jej egipskich podbojów, wspomniałam o tym, jak przespała się z tancerzem na wieczorze panieńskim, a potem wylałam z siebie całą resztę o jej kłamstwach i podstępnym charakterze. Popełniłam jednak podstawowy błąd – Szymon nie dał wiary żadnemu z moich oskarżeń.

– Wygląda na to, że gadki o babskich przyjaźniach to jednak prawda. Wszystko kręci się wokół zazdrości i wzajemnego wbijania noża w plecy – zarechotał mi prosto w oczy.

– Posłuchaj mnie Szymek, mówię ci prawdę! Zamierzasz się żenić z jakąś puszczalską! – wysyczałam, łapiąc za klapę jego marynarki.

Ostrożnie z takimi tekstami, bo za oczernianie można się spotkać w sądzie! – rzucił ze złością i zostawił mnie samą przy stoliku.

W niewiele ponad rok po tamtej rozmowie w kawiarni, Szymon stanął na ślubnym kobiercu z Beatą. Uroczystość była wystawna – zjawiło się ze dwieście osób, a kościół tonął w przepięknych kwiatowych dekoracjach. Ponieważ nigdy nie wspomniał swojej wybrance o naszej dawnej rozmowie, znalazłam się wśród zaproszonych. Siedząc w ławce, z trudem powstrzymywałam się od płaczu, gdy ta oszustka składała mu przysięgę wierności i oddania. Nie były to bynajmniej łzy szczęścia. Po uroczystości zostałam sama ze swoimi myślami i butelką alkoholu, użalając się nad tym, jak łatwo faceci dają się nabierać.

Karolina, 30 lat

Czytaj także:
„Laski leciały na mnie jak ćmy do światła. Przestałem skakać z kwiatka na kwiatek, gdy poznałem pewną mężatkę”
„Mąż składał ręce do pacierza i nie chciał tknąć mnie kijem. Zamiast w objęcia Morfeusza, oddałam się dłoniom kochanka”
„Mam żonę, dwójkę dzieci i kochankę. Żyję tak od 3 lat bez wyrzutów sumienia, bo żona wie o wszystkim”

Redakcja poleca

REKLAMA