„Laski leciały na mnie jak ćmy do światła. Przestałem skakać z kwiatka na kwiatek, gdy poznałem pewną mężatkę”

pewny siebie chłopak fot. Getty Images, Westend61
„Wtedy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Jej łagodny uśmiech rozjaśnił cały open space. Miała rude włosy związane w luźny kok i oczy w kolorze szmaragdów. Przez moment wydawało mi się, że serce mi stanęło. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie poczułem”.
/ 12.12.2024 08:30
pewny siebie chłopak fot. Getty Images, Westend61

Od zawsze miałem powodzenie u kobiet. Już w liceum odkryłem, że działam na dziewczyny i chętnie to wykorzystywałem. Potem studia, gdzie wpadłem w prawdziwy wir romansów. Dziewczyny przychodziły i odchodziły. Nigdy nie byłem tym typem faceta, który zatrzymuje się na dłużej. Wolałem korzystać z życia, czerpać z niego pełnymi garściami, nie wiążąc się z nikim na stałe.

Lubiłem być pożądany

Żyłem tak latami, bo lubiłem czuć się pożądany. Wiadomo, faza miesiąca miodowego nie trwa wiecznie, a ekscytacja i seksualne napięcie w końcu mijają. A wtedy ja zwykle traciłem zainteresowanie i szukałem przygody i motyli w brzuchu gdzieś indziej. Nie sądziłem, że mi się zmieni jeszcze przez długi czas, nie byłem gotów się ustatkować, nie interesowały mnie związki. A jednak... Wszystko zmieniło się, gdy do naszego biura przyszła Aneta.

Był zwykły poniedziałkowy poranek: kawa smakowała gorzej niż zwykle, papiery piętrzyły się na moim biurku. Wtedy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Wchodziła do biura pewnym krokiem, niosąc w dłoni segregator. Jej łagodny uśmiech rozjaśnił cały open space. Miała rude włosy związane w luźny kok i oczy w kolorze szmaragdów. Przez moment wydawało mi się, że serce mi stanęło. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie poczułem.

– To Aneta, nasza nowa analityczka – powiedział Paweł, mój kolega z działu. – Noo... Nie da się ukryć, piękna, ale niestety, stary, mężatka.

Mężatka. To jedno słowo powinno od razu zgasić moje zainteresowanie. Zawsze trzymałem się z dala od zajętych kobiet. Jednak z Anetą było inaczej... Coś w niej sprawiło, że poczułem się jak zupełnie inny człowiek. Zamiast skupić się na pracy, myślałem o jej uśmiechu. Zamiast cieszyć się kolejnymi wieczorami w towarzystwie pięknych dziewczyn, które już miałem rozplanowane na najbliższe dwa tygodnie, w mojej głowie krążyła tylko ona.

Przez pierwszy miesiąc starałem się zachowywać dystans. Byłem dla niej uprzejmy, ale nie wychodziłem poza granice zwykłej koleżeńskiej relacji. Pewnego dnia przypadkiem trafiliśmy jednak razem na lunch...

– Stefan, co sądzisz o tym projekcie dla klienta z Wrocławia? – zapytała, gdy siedzieliśmy przy małym stoliku w pobliskiej kawiarni.

Jej głos miał w sobie coś kojącego, jakby każdy dźwięk układał się w melodię. I tak, od słowa do słowa, rozwinęła się rozmowa o wszystkim. Rozmawialiśmy długo, o pracy, o życiu. Wtedy po raz pierwszy dostrzegłem w jej oczach coś, co roznieciło moją nadzieję. Zainteresowanie? Fascynację? Sam już nie wiedziałem.

Całkowicie przepadłem

Mimo że próbowałem zająć się czymś innym, myśl o Anecie nie dawała mi spokoju. Zacząłem znów chodzić na randki, w nadziei, że oderwę się od tej obsesji. Poznawałem różne kobiety. Każda z nich była atrakcyjna, inteligentna, zabawna... A jednak żadna nie mogła równać się z Anetą.

– Co się z tobą dzieje, Stefan? – zapytała w końcu Monika, dziewczyna, z którą spotykałem się od dwóch tygodni. – Patrzysz na mnie, jakbyś myślami był gdzie indziej.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Bo prawda była brutalna: każda chwila spędzona z kimś innym wydawała mi się być stratą czasu. Zrozumiałem, że te myśli nie dadzą mi spokoju, dopóki nie spróbuję rozwinąć tej relacji. Zapomniałem o wszystkich hamulcach, o jej mężu, o moim poczuciu winy, a nawet o tym, że ryzykuję swoim stanowiskiem i reputacją w pracy.

Zacząłem bardziej otwarcie szukać kontaktu z Anetą. Przypadkowe rozmowy w kuchni, wspólne wyjścia na kawę po pracy... Byłem ostrożny, nie chciałem przesadzić, ale coraz częściej miałem wrażenie, że i ja nie jestem jej obojętny.

Nie mogłem znieść niepewności, wykańczała mnie... Więc pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy w biurze po godzinach, odważyłem się na coś, co jeszcze trzy tygodnie wcześniej znajdowało się jedynie w moich zakazanych marzeniach.

– Aneta, mogę zadać ci osobiste pytanie? – zapytałem, odwracając się od komputera.

Spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem, ale w jej oczach lśniła ciekawość. Była tak niesamowicie zmysłowa, a jednocześnie niewinna, że moje serce kompletnie się rozpływało...

– Jasne. Pytaj.

– Czy jesteś... szczęśliwa? W swoim małżeństwie?

To było ryzykowne. Moje serce biło jak szalone. Aneta przez chwilę milczała, a potem westchnęła.

– To skomplikowane, Stefan. Myślałam, że będę, ale... czasami czuję, że czegoś mi brakuje.

Jej słowa były jak zaproszenie do tego, aby dalej zgłębiać temat. Nie mogłem już się cofnąć.

– Wiesz, Aneta, od kiedy się pojawiłaś, wszystko w moim życiu się zmieniło... Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale... myślę o tobie cały czas.

Zamilkła. W pokoju zapadła cisza tak głęboka, że słyszałem tykanie zegara na ścianie. W końcu spojrzała na mnie i powiedziała cicho:

– Stefan... Nie powinnam tego mówić, ale... ja też często o tobie myślę.

Zapadła słodka cisza. W środku aż wariowałem ze szczęścia, ale wiedziałem, że muszę bardzo dobrze przemyśleć następny krok. Sytuacja była trudna, nie mogłem działać pochopnie.

To był moment, który zmienił wszystko

Tamtego dnia nic między nami nie zaszło, ale... nasze relacje przestały być zwykłą koleżeńską znajomością. Zaczęliśmy się coraz częściej spotykać po pracy. Spacerowaliśmy po parkach, chodziliśmy do kina, na obiady. Czułem, że między nami rozwija się coś, czego nie da się już zatrzymać.

Minęły dwa miesiące. Mogę to powiedzieć z pełną świadomością swoich słów: zakochałem się w Anecie po uszy. Z jednej strony byłem przeszczęśliwy, że mogę z nią spędzać coraz więcej czasu, ale z drugiej... wykańczało mnie oczekiwanie. Nie pozwalaliśmy sobie na objęcia, na pocałunki, a już tym bardziej nic więcej. Nasza relacja stawała się coraz bardziej intensywna, ale jednocześnie bardziej skomplikowana. Wiedziałem, że Aneta czuje się rozdarta. Czułem, że pragnie mnie tak samo, jak ja jej, ale bała się wykonać stanowczego kroku.

– Stefan, ja nie wiem, co robić – powiedziała któregoś dnia, gdy siedzieliśmy w jej samochodzie zaparkowanym na pustym parkingu. – Jesteś dla mnie ważny, ale... to wszystko jest takie trudne.

Chciałem jej odpowiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że znajdziemy sposób, ale nie mogłem. Sam czułem się jak bohater taniej telenoweli. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że może powinienem się wycofać. Że to, co robimy, prowadzi donikąd. Ale nie potrafiłem. Zbyt mocno ją kochałem.

Marzyłem, aby była tylko ze mną

Cierpliwie czekałem na decyzję Anety. Wierzyłem, że w końcu pokona lęk i odejdzie z nieszczęśliwego małżeństwa. Nie chodziło już nawet o pocałunki czy łóżko. Ja po prostu pragnąłem, aby była tylko moja. Niestety, wtedy Aneta podjęła decyzję, której zupełnie się nie spodziewałem.

Tamtego dnia nie przyszła do pracy. Już to mnie zaalarmowało, bo wcześniej ani razu nie brała żadnego zwolnienia. O urlopie przecież bym wiedział. Gdy połowie dnia zobaczyłem na wyświetlaczu telefonu jej numer, serce prawie wyskoczyło mi z klatki piersiowej.

– Stefan, musimy porozmawiać. Spotkajmy się – wyszeptała w napięciu.

Próbowałem wypytać ją, co się dzieje, ale zbyła mnie. Powiedziała tylko, żebym po pracy przyszedł do kawiarni, w której zaczęła się nasza historia. Byłem tak zestresowany, że do końca dnia nie mogłem się na niczym skupić. Szalałem z nerwów, a jednocześnie miałem nadzieję, że wieści, które otrzymam od Anety będą dobre.

Gdy dotarłem do kawiarni, Aneta wyglądała na zmęczoną. Nie uspokoiło to moich obaw.

– Anetka? – zagaiłem niepewnie.

– Postanowiłam, że wrócę do męża – powiedziała bez ogródek i żadnego wstępu, patrząc w stół. – Nie mogę dłużej żyć w takim rozdarciu, przepraszam.

Poczułem się, jakby ktoś wbił mi sztylet w serce. Chciałem protestować, przekonywać ją, że jesteśmy dla siebie stworzeni, ale nie dała mi takiej możliwości.

– Naprawdę bardzo cię przepraszam. Zależy mi na tobie, ale nie mogę postawić na coś tak niepewnego, kiedy w domu mam męża. Jeszcze mogę naprawić to małżeństwo. Powinnam to naprawić, jestem mu to winna. Zwolniłam się dziś z pracy i postanowiłam, że zniknę. Tak będzie łatwiej dla nas obojga – oznajmiła.

Jej zimny, opanowany ton ranił mnie jeszcze bardziej. Spojrzała na mnie po raz ostatni, po czym wyszła. Zrozumiałem, dlaczego wybrała miejsce publiczne: żebym nie mógł zrobić sceny. Gdybyśmy byli sami, pewnie bym ją gonił, płakał, błagał... Ale dała mi do zrozumienia, że tego nie chce. Może i dla niej byłoby to wtedy zbyt ciężkie?

Minęło kilka tygodni. Nasza relacja zakończyła się tak nagle, jak się zaczęła. W dalszym ciągu za nią tęsknię i boli mnie, że życie nie dało nam szansy, ale zrozumiałem, że muszę się z tym pogodzić. Niemniej, historia z Anetą coś we mnie zmieniła. Przestałem mieć ochotę na przelotne romanse na kilka tygodni. Aneta sprawiła, że zacząłem marzyć o czymś prawdziwym. Ba, sprawiła, że zrozumiałem, że potrafię pokochać.

I kto wie, może następnym razem los ześle na moją drogę kobietę, z którą wszystko ułoży się tak, jak powinno. Od razu, bez bólu, bez tajemnic, bez cierpienia. Ale to jeszcze nie teraz. Teraz dalej mam w sercu Anetę.

Stefan, 27 lat

Czytaj także:
„Mąż myślał, że pełny portfel zamknie mi usta. Zbuntowałam się, bo odkryłam, że nie walczę już tylko o siebie”
„Podczas Wigilii matka mojego chłopaka potraktowała mnie jak śmiecia. Wszystko przez to, co zrobił jej syn”
„Pod choinką znalazłam wyjątkowy prezent. Poznałam rodzinną tajemnicę, skrywaną od dnia moich narodzin”

Redakcja poleca

REKLAMA