„Kochanki wyrastały przed moim mężem, jak grzyby po deszczu. Rwał co chciał. Przesadził, gdy połasił się na synową przyjaciółki”

Strapiona kobieta fot. Adobe Stock, Eléonore H
„Moje małżeństwo było szczęśliwe. A przynajmniej tak to przedstawiałam całemu światu. Michał był dobrym ojcem, ciekawym i inteligentnym mężczyzną. Jeszcze kilka lat temu byłam w nim beznadziejnie zakochana. Ślepa na wszelkie wady. Byłam gotowa skoczyć za mężem w ogień i wybaczyć mu nawet zbrodnię”.
/ 30.09.2023 20:30
Strapiona kobieta fot. Adobe Stock, Eléonore H

Oczekiwałam od Michała tylko jednego: lojalności. To była dla mnie bezwzględnie najważniejsza wartość. Mógł nie sprzątać skarpetek, co doprowadza wiele kobiet do szału. Nie ma sprawy, sprzątałabym je po nim. Mógł nie myć po sobie talerzy i wracać na rauszu z imprez z kolegami. Nie miałam z tym żadnego problemu. Jedyną rzeczą, której nie byłabym w stanie mu wybaczyć, była zdrada. A przynajmniej tak myślałam, dopóki faktycznie nie zostałam zdradzona.

Myślałam, że daję mężowi wszystko, o czym marzy każdy mężczyzna. Byłam zawsze chętną kochanką, dobrą żoną, pracowitą gospodynią domową i oddaną matką. Byłam przyjaciółką i pocieszycielką, partnerką i oparciem, dlatego wiadomość o zdradzie męża kompletnie mnie złamała psychicznie. „Dlaczego? Dlaczego on to zrobił? Co jeszcze mogłabym mu dać, żeby wystarczyło? Dalej mu za mało?”, myślałam zrozpaczona.

O romansie Michała dowiedziałam się od koleżanki z jego pracy. Pewnego dnia umówiła się ze mną na kawę i bezpardonowo poinformowała mnie, że mój mąż sypia ze swoją dwadzieścia lat młodszą asystentką. Znajoma odkryła to zupełnie przez przypadek, bo Michał i jego kochanica nieźle się ukrywali.

Niestety, raz byli nieostrożni i to wystarczyło. Koleżanka pokazała mi zdjęcie, które nie pozostawiało złudzeń co do niewierności Michała. Po powrocie do domu natychmiast zabrałam się za pakowanie walizek męża. Postanowiłam, że to koniec naszego małżeństwa. Czułam się przede wszystkim upokorzona. Oddałam temu mężczyźnie całą siebie, a on mi się tak odpłacił? „Gorzko tego pożałuje”, obiecałam sobie.

Michał błagał o wybaczenie

Niestety wściekłość nie wymazała wszystkich moich uczuć do męża w ciągu jednego dnia. Gdy pojawił się w domu, spojrzał na bagaże i zobaczył mnie na kanapie całą we łzach, już wiedział. Nie strugał pajaca, nie kręcił. Od razu się przyznał.

– Karina, przepraszam. Wiem, że to nie wystarczy, ale to nic nie znaczy, nie wymaże tego, co zrobiłem, ale chcę, żebyś wiedziała, że niczego w życiu tak nie żałuję jak tego. To już dawno skończone, z Oliwią nic mnie już nie łączy – tłumaczył się, a po policzkach płynęły mu łzy.

Na początku nie chciałam go słuchać, ale im dłużej mi się tłumaczył, im dłużej przekonywał mnie, że ta zdrada była tylko błędem, chwilowym zamroczeniem umysłu, słabością, tym bardziej miękło mi serce. Miałam przekreślić lata małżeństwa, wspólne życie, przyszłość naszego nastoletniego syna? Tak po prostu?

Coraz bardziej biłam się z myślami. Tamtej nocy nie wyrzuciłam męża za drzwi, ale przez następne miesiące spaliśmy w osobnych pokojach. Czasem, gdy nie mogłam spać po nocach, siedziałam w internecie i śledziłam byłą kochankę męża na portalach społecznościowych. Oglądałam jej zdjęcia i wpisy, klnąc pod nosem i życząc jej wszystkiego najgorszego. Michał stawał na głowie, żeby zrekompensować mi swoje winy. Obsypywał kwiatami, prezentami, dbał o mój komfort, wyręczał z domowych obowiązków. To było miłe, ale w żaden sposób nie przywracało mojego utraconego zaufania do męża.

Z czasem jednak moje emocje coraz bardziej zaczęły stygnąć. W którymś momencie uznałam, że skoro nadal jestem z Michałem, tworzymy rodzinę i nie umiałam od niego odejść, to znaczy, że powinnam w końcu mu wybaczyć. Powiedziałam, że mu wybaczam, ale teraz wiem, że w środku nie do końca byłam szczera sama ze sobą. Zakończyłam ciche miesiące i chłodne traktowanie męża, ale nadal czułam się zraniona. Nie byłam gotowa zaufać mu tak samo, jak kiedyś, nie byłam też gotowa do tylu poświęceń. Nasze małżeństwo jednak trwało.

Michał nadal był moim mężem

Ale nie był już osobą, z którą uwielbiałam spędzać czas najbardziej na świecie. Znacznie bardziej komfortowo czułam się w towarzystwie przyjaciółki – Basi. To jej zwierzałam się teraz ze wszystkich problemów i zmartwień. Wszystkich, tylko nie tych dotyczących mojego małżeństwa. Zdrada męża tak bardzo mnie upokorzyła, że nigdy nikomu o niej nie powiedziałam. Poza tym drobnym szczegółem, z Baśką znałyśmy się jak łyse konie, a przyjaciółka wiedziała o mnie niemalże wszystko.

Byłyśmy w podobnym wieku, chociaż Basia wcześniej niż ja została matką. Kiedy ja biegałam na licealne wywiadówki do Adasia, Baśka poznawała już pierwsze poważne sympatie swoich dzieci i słuchała o studenckich imprezach. O jednej z nich opowiedziała mi pewnego dnia przy kawie.

– Mówię ci, Karina, jakaś ta dziewczyna dziwna… Taka bezczelna się wydaje, bez skrupułów. Mam przeczucie, że ona pomiata moim synem i zrobi mu świństwo przy pierwszej lepszej okazji.

– Oj, wygadujesz głupoty… Żadnej matce nie podoba się przyszła synowa – zaśmiałam się.

– Maciek jest w niej taki zakochany! Boję się, że zaraz jeszcze przyjdzie mu do głowy jakiś ślub – żaliła się Basia.

– To niech bierze ten ślub. Nie powstrzymasz go, Basia, dorosły jest. Ludzie powinni się uczyć wyłącznie na swoich błędach. A może to nie będzie błąd? Może będzie z nią szczęśliwy? Nie wiesz tego. Nie bądź matką-kwoką – poradziłam jej.

– Ech… Karina, ej! – podekscytowała się znienacka przyjaciółka. – Weź do mnie wpadnij następnym razem, jak ta dziewczyna przyjdzie do nas na obiad. Ocenisz swoim okiem. Jeśli uznasz, że przesadzam, to się odczepię, obiecuję!

– Hm, no dobrze, jeśli tak chcesz – zgodziłam się.

Do domu przyjaciółki zostałam zaproszona już dwa tygodnie później. Trochę mnie to bawiło. Czy moja decyzja wpłynie na przyszłość biednego Maćka? Nie wiem, ale właściwie czułam się trochę podekscytowana. Zastanawiałam się, na ile oskarżenia Basi mogą mieć związek z prawdą, a na ile były jedynie wytworem matczynej wyobraźni.

Nie mogłam się doczekać tej kolacji

– Dobrze, udawaj, że wpadłaś tu bez zapowiedzi po drodze z pracy – pouczyła mnie przyjaciółka, gdy usłyszała, że jej syn i „synowa” wchodzą do domu.

– O, ciocia, cześć! Mamo, pamiętasz Oliwię – Maciek wszedł do jadalni zamaszystym krokiem, a za nim dziewczyna z burzą blond loków.

Spojrzałam na nią i znieruchomiałam. Oliwia. Kochanka Michała sprzed kilku lat. Dziewczyna, której poprzysięgałam zemstę i która prawie zniszczyła moją rodzinę. Czułam, jak zaciskają mi się mięśnie szczęki.

– Dzień dobry – ukłoniła się nam delikatnie dziewczyna.

– Cześć, Oliwia. To moja przyjaciółka, Karina. Wpadła chwilę temu, więc zostanie z nami na kolację, mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza – Basia idealnie odgrywała swoją rolę.

Podczas posiłku błądziłam myślami po zakamarkach swoich wspomnień. Zupełnie nie słuchałam tego, co mówili Baśka, Maciek ani nawet Oliwia. Nie chciałam patrzeć w jej stronę, nie chciałam nawiązywać z nią kontaktu wzrokowego ani odpowiadać na jej pytania. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.

Nie miałam wyboru, musiałam skłamać

– Basia, bardzo cię przepraszam, ale widzę, że Adaś i Michał dzwonili do mnie już kilka razy. To pewnie coś ważnego, muszę spadać. Zadzwonię do ciebie jutro! – wymyśliłam na poczekaniu, pospiesznie zbierając swoje rzeczy.

– Naprawdę? Już? Szkoda, ciocia, chciałem cię podpytać o parę rzeczy związanych z ogródkiem. Nikt się na tym nie zna lepiej od ciebie – powiedział Maciek.

– Następnym razem, słońce, obiecuję! Wybaczcie, obowiązki wzywają – odpowiedziałam zmierzając szybko w stronę drzwi wyjściowych.

Widziałam, że Baśka jest wyraźnie zawiedziona moją nagłą ewakuacją. Na pewno nastawiała się na mój obiecany werdykt na temat Oliwii, ale nie byłam w stanie go wydać. Nie tego wieczoru.

Wracając do domu, zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Będę musiała powiedzieć Basi prawdę, nie mogę w to dalej brnąć. Niestety, to wiąże się z rozdrapywaniem starych ran, których moje małżeństwo może nie przetrwać… Nie mam na to siły. Obiecałam sobie, że więcej nie będę wracać do tego rozdziału. Tylko co zrobić, skoro on sam do mnie wrócił?

Czytaj także:
„Boję się, że mąż odejdzie do kochanki. To on mnie utrzymuje, więc zostałabym bez środków do życia”
„Romansowałam w pracy dla własnych korzyści. Do momentu, aż były kochanek wydał mnie i zrobił ze mnie puszczalską”
„Zdradziłam męża z kochankiem z pracy. Negocjacje z przystojnym kontrahentem zakończyłam z kontraktem i brzuchem”

Redakcja poleca

REKLAMA