„Kochanka męża śledzi mnie i wysyła groźby. Boję się o dzieci. To wina mojego głupiego męża”

Kobieta jest prześladowana przez kochankę męża fot. Adobe Stock
Nie umiał trzymać w spodniach interesu i zadał się z wariatką! Przepraszał, ale ja już nie mam siły i chcę go wyrzucić z domu - przecież ona grozi mi, że mnie okaleczy, jeśli go nie zostawię!
/ 25.02.2021 10:22
Kobieta jest prześladowana przez kochankę męża fot. Adobe Stock

Próbowałam wybaczyć mężowi zdradę i jakoś poskładać nasze małżeństwo. Jednak była kochanka Michała skutecznie mi to utrudniała.

Siedziałam oniemiała na kanapie i od kilku minut wpatrywałam się w mojego męża. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, ale w mojej głowie trwała gonitwa myśli. „Nie, to nie możliwe! On tego nie powiedział! Błagam, niech to będzie tylko kiepski żart!”. Roześmiałam się nerwowo. Kiedy jednak zobaczyłam jego poważną minę, śmiech ugrzązł mi w gardle. Wybuchłam głośnym płaczem.

– Jak mogłeś? – zaczęłam okładać go pięściami. – A ja głupia wierzyłam w te wszystkie delegacje, wyjazdy! Zniszczyłeś naszą rodzinę! Ty świnio!

– Kochanie… – zaczął, ale nie dałam dojść mu do słowa.

– Nie waż się do mnie tak mówić! Nie jestem twoim kochaniem! Do niej możesz się tak zwracać! Michał ze wstydem spuścił wzrok.

– Kocham tylko ciebie. Popełniłem błąd, rozumiesz? Kłamstwo bardzo mi ciążyło. Mogłem zakończyć tę znajomość i o niczym ci nie mówić, ale chciałem być z tobą szczery.

– Jak… jak długo to trwało? Kim ona jest?

– To nie ma nic do rzeczy – odbił piłeczkę, ale nie odpuściłam tak łatwo.

Wpatrywałam się w niego tak długo, aż w końcu westchnął i wszystko mi opowiedział.

– Spotykaliśmy się jakieś dwa, może trzy miesiące. Poznałem ją na urodzinach Arka. Byłam wściekła.

– Na tych, na które nie mogłam pójść, bo Mikołaj był chory, miał trzydzieści dziewięć stopni gorączki? – szybko skojarzyłam fakty. – Ty bydlaku! Siedziałam z chorym dzieckiem w domu, podczas gdy ty zabawiałeś się z jakąś panienką… Nie chcę cię znać!

– Kochanie…

– Zostaw mnie! Wybiegłam z domu.

Padał ulewny deszcz... łez

Ja nie zwracałam na ulewę najmniejszej uwagi. Wsiadłam do samochodu i przez kilka godzin po prostu jeździłam po mieście, bez celu. „A więc kochanka. Mój wspaniały, ułożony i zawsze kulturalny mąż miał kochankę”. Roześmiałam się głośno. Kuriozum! Ta myśl wydawała mi się idiotyczna. Nie mogłam w to uwierzyć. A jednak przyznał się sam, prosząc o wybaczenie. Czy byłam w stanie wybaczyć zdradę? Nie miałam pojęcia.

Kiedyś wydawało mi się, że nie, ale przecież chodziło o nasze małżeństwo, o rodzinę. Nie wiedziałam, co robić… On może i zakończył znajomość, ale tamta kobieta raczej nie! Wróciłam do domu późnym wieczorem. Dzieci już spały, Michał położył je do łóżek. Kiedy weszłam do domu, próbował złapać mnie za rękę, ale szybko go odepchnęłam.

– Nie dotykaj mnie! Odsunął się wyraźnie zawstydzony.

– Czy podjęłaś jakąś decyzję? –

Zostaw mnie w spokoju.

– Mam się wyprowadzić?

– Możesz zostać – wzruszyłam ramionami.

– Na razie. Dopóki czegoś nie postanowię. Mogłabym przysiąc, że Michał w jednej sekundzie odmłodniał o parę lat, jakby z jego serca spadł ogromny ciężar. Przez kilka dni traktowałam go obojętnie, udawałam, że nie zauważam, iż cały czas ktoś do niego wydzwania, a on konsekwentnie odrzuca połączenia, ale w końcu się zdenerwowałam. Odezwałam się do niego pierwszy raz od dnia, kiedy wyznał mi prawdę.

– Dlaczego nie odbierzesz? Teraz już nie musisz się kryć ze swoim romansem! – fuknęłam.

– To nie tak – wyjaśnił. – Ja zakończyłem tę znajomość, ale ona… cały czas do mnie wydzwania. Nie daje mi spokoju.

– Zakochała się – prychnęłam ze złością.

W głębi duszy wiedziałam już, że postaram się wybaczyć mężowi. Nie miałam pojęcia, czy potrafię przejść do porządku dziennego nad krzywdą, którą mi wyrządził, ale postanowiłam, że chociaż spróbuje zawalczyć o rodzinę. Jeszcze nie doszłam do siebie po szoku wywołanym informacją o romansie męża, kiedy zaczęłam dostawać dziwne wiadomości.

„Myślisz, że wygrałaś tę wojnę? Mylisz się. To była tylko jedna bitwa.” „Śpij spokojnie. Niedługo nie będziesz miała takiej możliwości.” „Michał został z tobą tylko ze względu na dzieci. Nic już do ciebie nie czuje. Powiedział mi o tym.” Pierwsze dwa SMS-y zignorowałam, trzeci wzbudził mój niepokój. Pokazałam je Michałowi.

– Masz mi coś do powiedzenia?

– To… to wariatka! Nie wierz w ani jedno jej słowo. Nigdy nic takiego nie powiedziałem! Kocham cię nad życie, a do niej nic nie czuję – zapewnił.

– Skąd ona ma w ogóle mój numer?

– Kiedyś spisała z mojego telefonu – przyznał niechętnie. – Powiedziała mi o tym, kiedy oznajmiłem jej, że to koniec. Zaczęła mi grozić, że zadzwoni do ciebie.

– Więc przyznałeś się ze zwykłego strachu, prawda?

– Nie – zaprzeczył, patrząc mi w oczy. – I tak bym ci powiedział.

Nieprzyjemne SMS-y zaczęły przychodzić do mnie coraz częściej. To było straszne. Czułam na karku oddech tej kobiety, a przecież nawet jej nigdy nie widziałam! Za to miałam wrażenie, że jestem obserwowana. „Może to przez te wiadomości popadam w paranoję?” – myślałam. „Był dzisiaj u mnie. Wiedziałam, że zatęskni”. „Michał najbardziej lubi kochać się w pozycji od tyłu. Wiedziałaś o tym?”. „On i tak od ciebie odejdzie. Po co się łudzisz?”.

Michał wszystkiemu zaprzeczał, ale ja nie wiedziałam, czy mogę mu ufać. Przecież już raz mnie okłamał! A co, jeśli znów romansuje z tą kobietą?

Ona jest nienormalna, nie wierz jej, błagam cię – prosił mnie Michał. Chciałam mu wierzyć, ale kolejne SMS-y wzbudzały we mnie coraz większy niepokój.

Tego już za wiele!

Dłużej nie wytrzymam tej nagonki! Pewnego dnia, kiedy wracałam z pracy, zorientowałam się, że przed naszym blokiem stoi kobieta i przypatruje mi się z zaciekawieniem. Przyspieszyłam kroku. Gdy weszłam do mieszkania, otrzymałam kolejną wiadomość: „Nie wiem, co on w tobie widzi. Jesteś zupełnie nijaka, a w tej sukience w kwiaty wyglądasz jak wieśniaczka”.

Do tego wszystkiego doszły głuche telefony, dziwne przesyłki, które ktoś podrzucał pod nasze drzwi. Byłam przerażona i gotowa zrezygnować z walki o moje małżeństwo. Miałam po prostu już dość i poprosiłam Michała, żeby się wyprowadził. Chciałam już tylko świętego spokoju.

– Dlaczego? Myślałem, że mi wybaczyłaś…

– Przykro mi, Michał. To wszystko przez ciebie. Sam nawarzyłeś piwa, to teraz je wypij. Ja nie zamierzam użerać się z wariatką. Muszę myśleć o bezpieczeństwie swoim i dzieci. Nie wiadomo, co jeszcze strzeli jej do głowy.

– Ona jest niegroźna! – przekonał mnie Michał. – Daj mi ostatnią szansę. Załatwię to.

Miarka się przebrała, gdy następnego dnia zobaczyłam, że porysowano mój samochód. Wyglądało, jakby ktoś przejechał czymś ostrym, najpewniej kluczem, po lakierze. Wyjęłam telefon, żeby zadzwonić do Michała. Czekał na mnie SMS. „To samo zrobię z twoim życiem. Zniszczę cię. Będziesz błagać o litość. Zostaw Michała w spokoju, bo następnym razem zarysuję nie twój samochód, a twoją twarz.” Wybuchłam histerycznym płaczem i zadzwoniłam do Michała, a później do pracy, tłumacząc, że muszę wziąć urlop na żądanie. Byłam roztrzęsiona. Mąż przyjechał najszybciej jak mógł.

– Jedziemy na policję – zdecydował. Policjant pochwalił mnie, że nie kasowałam żadnych wiadomości.

– Będą stanowiły dowód w sądzie. Groźby karalne, stalking, zniszczenie mienia… Ta kobieta się nie wywinie – zapewnił nas. – Radziłbym państwu na początek zmienić numery telefonów. Resztą zajmiemy się my.

Chciałam mu wierzyć, ale wiadomo, jak działa polska policja. Obawiałam się, że zanim zajmą się sprawą, ta wariatka zdąży zrobić mi albo dzieciom krzywdę. O Michała się nie martwiłam. Wiedziałam, że jest w nim szaleńczo zakochana i nigdy by go nie skrzywdziła. Policja pozytywnie mnie zaskoczyła, tak jak i sąd, który w błyskawicznym trybie wydał tamtej kobiecie sądowy zakaz zbliżania się do naszej rodziny.

Jeśli go złamie, trafi do więzienia. Chyba naprawdę się wystraszyła, bo, o dziwo, od tej pory mamy spokój. Powoli odzyskuję równowagę, chociaż nadal rozglądam się niepewnie, kiedy idę sama ulicą. Kto wie, do czego ta baba jest zdolna? Chyba wybaczę Michałowi. Zatroszczył się o mnie podczas tej całej sprawy i zrobił wszystko, aby ta kobieta zniknęła z naszego życia. Potrzebuję czasu, ale może w końcu będę potrafiła żyć normalnie.

Zobacz więcej kryminalnych historii:
„Zakochałam się w Januszu od razu. Gdybym wiedziała, że zamorduje mojego męża, dalej bym go kochała”
„Obrobiłem dom bandziora działającego w gangu porywaczy dla okupu. Tak odkryłem, gdzie jest moja siostra”
„Matka chciała mnie tylko dla siebie. Skłamała, że mój ojciec nie żyje. Nie zasłużyła na życie po tym, co zrobiła”

Redakcja poleca

REKLAMA