Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie, ale zawsze dostaję od teściowej jakieś za duże ciuchy, stare kosmetyki albo inne barachło. Nie jestem szczególnie zawzięta, ale po ostatnich świętach dałam sobie słowo honoru, że nie będę więcej przygotowywać prezentów dla teściowej, a jeśli już życie mnie do tego zmusi, odegram się za wszystkie upokorzenia. Dość udawania, że deszcz pada, gdy ktoś mi pluje w twarz!
– Przesadzasz – stwierdził Filip, gdy go uczciwie poinformowałam o swojej decyzji. – Mama już taka jest…
– Złośliwa i wredna? – podsunęłam.
– Po prostu nie przywiązuje takiej wagi do prezentów jak ty – nadął się.
Akurat! Nikt mi nie powie, że przypadkowo można kogoś tak sponiewierać jak ona mnie – to wymaga zastanowienia. Na przykład kapcie; nie widziałam podobnego modelu, odkąd z bazarów zniknęli Rosjanie – podeszwa tak sztywna, że można nią zabić, góra z miśka w sraczkowatym kolorze. Nie dość, że paskudztwo, to jeszcze w rozmiarze 42, gdy noszę 36. Do tego perfumy z zepsutym psikaczem, płyn do higieny intymnej i książka „Nałóg jedzenia”. Myślałam, że się popłaczę, gdy rozpakowałam paczkę po wigilii.
A synuś zołzy twierdzi, że „taka już jest”! To dlaczego on dostał nowego iPhona, a nie na przykład kalesony i środek przeciwko grzybicy stóp?!
Tym razem dam jej popalić
Zaznaczam, że to nie zdarzyło się jeden raz, lecz jest stałą praktyką przez całe nasze pięcioletnie wspólne życie! Gdybym gromadziła te skarby od teściowej, jak nic uzbierałby się pełen kosz na śmieci przeterminowanych kosmetyków, gadżetów rozsypujących się już przy odwijaniu pozłotka i niewymiarowych ciuchów.
Najgorsze, że za każdym razem trzeba zadzwonić do szanownej mamusi i podziękować, bo tak wypada. Pewnie, że mogłoby być gorzej, mogłaby jeszcze osobiście pojawiać się na różnych uroczystościach, na szczęście ma za daleko… Ale może wtedy wstyd by ją powstrzymał przed dawaniem takich „cudów”? Tak czy inaczej, obiecałam sobie, że się więcej w jej gry bawić nie będę. Skończyło się bieganie po sklepach i pilnowanie aukcji na Allegro, żeby mamusi dogodzić.
Filip niby zaakceptował moją decyzję, ale coś mi się zdaje, że nie do końca do niego dotarło: za tydzień teściowej urodziny, a ten wciąż zasłania się brakiem czasu.
– Nie miałem kiedy iść do galerii po prezent – powtarza codziennie. – Moja wina, że jestem zagoniony?
Akurat… Codziennie ma godzinę wolną na lunch, ale on woli siedzieć z kolegami w pizzerii, niż rozejrzeć się za podarkiem dla mamusi. Mógł zresztą kupić go przez internet, gdyby nie zwlekał do ostatniej chwili!
Trzy dni przed urodzinami teściowa zadzwoniła i zaczęła opowiadać Filipowi, jaką piękną imprezę organizuje. Taka szkoda, że go nie będzie! Może by jednak przyjechał? Przyjdą jego wychowawczyni z podstawówki, zastępca wójta i ta Halinka, z którą chodził, zanim go na dziecko złapałam… A mój mąż, idiota, jeszcze mi wszystko zreferował słowo po słowie, a na końcu zawołał:
– Reniuśka, kup prezenty jakieś, nie wiedziałem, że już tak późno! Załatw to, proszę, wiesz, że ja głowy nie mam do takich rzeczy!
– Ja paczkę mogę zrobić – zgodziłam się łaskawie. – Ale taką, jak ona dla mnie zawsze szykuje. I uprzedzam cię solennie, zemsta moja będzie słodka! Miód i orzeszki.
– Na pewno nie będziesz złośliwa, przecież wiem… Ty nie jesteś taka.
– Jestem – zapewniłam. – Żebyś potem żalu nie miał. I telefony z podziękowaniami odbierasz sam, jasne? – zastrzegłam lojalnie.
Sama nie wiem, czy ten mój chłop taki wygodny czy zwyczajnie naiwny… Może w czary wierzy, w moc zaklinania rzeczywistości?
Nie spodobało się? Niemożliwe!
Na drugi dzień, zaraz po pracy wyrwałam się na zakupy i, powiem szczerze, takiej frajdy z wydawania ciężko zarobionych pieniędzy dawno nie miałam. Potem drugi raz się cieszyłam przy pakowaniu, aż mi się gęba śmiała na myśl o minie teściowej. Jeszcze tego samego dnia zaniosłam pakunek na pocztę i wysłałam, żeby mnie przypadkiem wyrzuty sumienia nie powstrzymały.
A z Filipa taki dobry synuś, że nawet nie zapytał, co mamusi sprawiłam. „Chyba mnie nie traktuje serio” – pomyślałam. – Jego błąd”.
Jakoś trzy dni później ktoś zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz – teściowa, więc dałam telefon mężowi. Ten łapami zamachał, że nie, tylko nie on. Położyłam więc komórkę na stole i wyszłam – mieliśmy umowę, że on podziękowania przyjmuje! Matula męczyła Filipa z pół godziny albo i dłużej, już się zaczęłam zastanawiać, czy mu kanapek nie zanieść, zanim z głodu padnie.
– Coś ty jej na te urodziny wysłała? – rzucił się na mnie, ledwo skończyli gadać. – Chyba nie jakieś przeterminowane barachło?!
Uśmiechnęłam się skromnie. I pomyślałam, że jednak doskonale rejestrował, co jego ślubna od szanownej mamuni dostawała.
– Nie podobało się? – zapytałam.
– Co jej wysłałaś?
– Same porządne rzeczy, ja dziadostwa ludziom nie daję. Płytę z koncertem chóru żydowskiego, czas w końcu, żeby posłuchała czegoś innego niż Czerwone Gitary, najwyższa pora też zainwestować w odtwarzacz kompaktów. Strój kąpielowy i czepek, bo chyba nie zamierza do końca życia bać się wody jak przedszkolak, zresztą chodzenie na basen jest zdrowe… Czekoladę ze scenami z Kamasutry i koronkowe pończochy samonośne – zakończyłam. – Niech teść też ma trochę uciechy.
– Tyś chyba na łeb upadła! – wydarł się Filip. – Jak mogłaś?!
– Nie „mogłam”, tylko musiałam – wyjaśniłam. – Ty dałeś ciała i proszę bez scen, bo cię uprzedzałam.
– Nie przypuszczałem, że jesteś taka porąbana – rzucił we mnie ze złości poduszką. – Ty wiesz, że ona otworzyła paczkę przy gościach?!
No, sorry… Po prostu nie wytrzymałam i ryknęłam śmiechem, wyobrażając sobie ten obrazek. Ależ musiała mieć minę!
Filip spojrzał tylko na mnie tarzającą się na fotelu i wyszedł, trzasnąwszy drzwiami, aż szyby zadzwoniły. Teraz będzie miał focha i czekał na przeprosiny – niedoczekanie! Skończyły się czasy, gdy się po Reni jeździło jak po łysej kobyle!
Czytaj także:
„Facet zdradził mnie z przyjaciółką. Rzuciłam go, ale nadal mieszkamy razem, bo pies jest smutny, kiedy go nie ma”
„Siostra zdradziła mnie, pozbawiła spadku po rodzicach i paskudnie okłamała. Wykreśliłam ją ze swojego życia”
„Mąż zmarł, dzieci wyjechały, przyjaciół nie miałam. Czułam się samotna i bezużyteczna. A jednak ktoś mnie potrzebował...”