„Kochanek przez rok mówił, że zostawi żonę. Zrobił to, ale wrócił do niej po 5 godzinach”

smutna kobieta fot. Getty Images, Arman Zhenikeyev
„Miał zostawić swoją żonę, ale to mnie zdradził. Dlaczego tak się stało? Od tamtego momentu nieustannie myślę o nich. O niej i o nim. Jak się bawią, kochają, kłócą i przepraszają. Jak spędzają czas, jedzą, idą razem do łóżka. To ja miałam być tą żoną, a teraz jestem oszukaną kochanką”.
/ 10.02.2024 08:30
smutna kobieta fot. Getty Images, Arman Zhenikeyev

Obiecywał przysięgał, że to zrobi. Mieliśmy być razem i wieść wspólne życie. Nie rozumiem, dlaczego tak strasznie zabawił się mną i moimi uczuciami?

To nie był tylko romans

Dzień jest niesamowicie słoneczny. Mimo to jest dość chłodno, więc ludzie na ulicach spieszą się. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, mimo że siedzę samotnie na ławce... Przyzwyczaiłam się do przychodzenia w to miejsce. Do tej części parku. Jest tutaj bardzo słonecznie, nieopodal jest ruchliwa droga, a kościół i opera są po drugiej stronie ulicy.

Rok temu również tu byłam. Ale siedziałam bliżej miejsca z krzewami i drzewami. Było tak samo senne. Było gorąco. Stałam i czekałam. Widziałam ich z daleka. Piotra i Renatę. Wciąż byli małżeństwem. Ale za moment ich przysięga małżeńska przestanie być ważna. Renata nie będzie już żoną swojego męża. On stanie się moim mężem.

Było to tylko kwestią czasu, aż zdecyduje się na rozwód. Oczekiwałam na to z takim napięciem, że czułam ból w brzuchu. Wciąż to pamiętam. Zmrużyłam oczy, próbując coś dostrzec i usłyszeć. Byłam jednak zbyt daleko. Nie dosłyszałam ich rozmowy. Stali naprzeciwko siebie. Nie mogłam więc zobaczyć ich min. To on coś mówił do Renaty. Poruszał rękoma. Nagle zrobili szybki krok. Zobaczyłam jak Renata odchodzi. Piotr machnął ręką, jakby chciał ją mimo wszystko zatrzymać.

Dostrzegłam ten ruch i ból we mnie się powiększył. Czułam, jakbym miała zaraz stracić nieprzytomność od mieszaniny niepokoju i radości, która mnie zalewa. Nie będziemy już musieli się ukrywać, chować z uczuciem – pomyślałam. Ja, ta druga kobieta. Już nie. Czekałam na ten moment rok. Całe 365 dni. 12 miesięcy, ileż to tygodni, dni, godzin, sekund? Podzielone pomiędzy dwie kobiety. Każdy moment ukradziony na chybcika, oznaczony grzechem.

Zgłębialiśmy swoje dusze w stanie ciągłego napięcia. Wierzyliśmy, że radosne chwile są na wyciągniecie ręki. Piliśmy razem kawę, dzieliliśmy to samo postrzeganie świata. Cały rok. Nie chciałam go przekonywać, żeby opuścił swoją żonę. Ale musiałam spróbować. Każdy by tak zrobił.

Cały rok na to czekałam 

– Czy rozmawiałeś z Renatą? – zapytałam w któryś letni dzień.

Dzień był upalny, a powietrze nasycone było aromatem kwiatów. Siedzieliśmy wśród roślin, na tarasie mojego mieszkania. Od kiedy nasze drogi się skrzyżowały, minęło już parę miesięcy. Obiecaliśmy sobie wszystko, co tylko zakochani mogą obiecać.

Spędzaliśmy ze sobą czas w łóżku, podczas kąpieli, pisząc do siebie wiadomości. Byliśmy ze sobą nawet w nieodebranych połączeniach. Piotr z trudem się ze mną żegnał. Ja zaś spędzałam coraz więcej czasu w drzwiach, w nadziei, że może wróci. Czy możliwe, że zdecyduje się na zakończenie naszej relacji jedną nocą nieobecności, kiedy jego żona zacznie tracić zmysły z powodu niepokoju?

– Nie – odpowiedział prędko, stanowczym i pewnym tonem.

Zorientował się, że jego sposób w jaki to powiedział był nieodpowiedni. Patrzył na mnie z delikatnością w spojrzeniu.

– Nie, ale zrobię to niedługo.

Nie powtórzyłam tego pytania. Mimo to cały czas wisiało ono w powietrzu między nami. Pragnęłam, aby odszedł od niej. Ja również zasługuję na coś od życia – powtarzałam sobie podczas wieczorów, które były zarezerwowane dla jego małżonki.

Przez cały rok park pozostał taki sam. Nie dosadzono nowych drzew, nie usunięto też starych. Czas zatrzymał się w miejscu. Piotra już tu nie ma, ale ciągle widzę jak Renata odchodzi. Z początku powoli, potem coraz szybciej, aż w końcu niemal biegnie. Nerwowo grzebie w torebce. Nagle zatrzymuje się. Rozmawia przez telefon. Siada na stopniach opery.

Wtedy nie czułam litości dla Renaty. Przecież miała swoje momenty z Piotrem. Teraz – moim Piotrem. Moim mężczyzną, powtarzałam w głowie, idąc mu na spotkanie. Stał w tym samym miejscu. Czyżby mnie nie zauważył? Musiał mnie zobaczyć! Mnie, tramwaj jadący mostem w kierunku centrum, dzieci biegające obok jego nóg. Ale jego wzrok był całkowicie nieobecny.

Kiedyś też zostałam porzucona

Pół dekady oczekiwałam na tę uczucie. Tyle lat temu zostałam zepchnięta na margines. Jak zniszczona zabawka. Gdy nasz syn, Michał, skończył rok, Stefan oświadczył, że nasz związek go przytłacza, niszczy jego indywidualność. Spotkał kobietę, która dostrzegła w nim cechy prawdziwego mężczyzny.

– Przepraszam – ciągle słyszę te słowa. – Przepraszam, ale nie mam uczuć do dziecka, do ciebie, tych dziwnych lalek, które nie wiadomo czemu kolekcjonujesz... W tym małżeństwie nie widzę kompletnie nic pozytywnego. Zamiast tego jestem pewien, że życie szybko przemija, a razem z nim moje marzenia. Przepraszam.

Spoglądał w dal, a dopiero teraz obrócił twarz w moją stronę. Twarz wyglądała na nieżywą, pozbawioną jakiejkolwiek emocji. Nagle zapanowała taka cisza, że słyszeliśmy oddychanie śpiącego Michałka. Cisza między nami była tak intensywna, jakbyśmy wpadli w sidła wygłoszonych słów. Nadal siedzieliśmy naprzeciwko siebie, ale już każde z nas osobno.

Co on ma na myśli mówiąc o tych lalkach? Zastanawiałam się nad tym, jakby akurat to było najważniejsze w tamtym momencie. I ta myśl jest nadal obecna w mojej pamięci.

– Dlaczego tak mówisz? – zapytałam – Co zrobiłam źle? Planujesz odejść? Przecież mamy za sobą tylko dwa lata małżeństwa.

Słyszałam swój sztywny ton głosu. Jakie to ma znaczenie, ile lat jesteśmy po ślubie, zastanawiałam się sama przed sobą.

– Czy jest ktoś inny?

Stefan spojrzał na mnie swoim nieobecnym spojrzeniem. Było w nim dużo napięcia i zdenerwowania. Nie, nie jestem na niego zła. Jest uczciwy, regularnie wpłaca na konto alimenty. Ale Michała, który ma już sześć lat, prawie nie zna.

Myślałam, że tym razem będzie inaczej

Rysunek Stefana z ciepłego letniego poranka zlewa się z wizerunkiem mojego Piotra. W parku tego dnia próbuję dostrzec w jego spojrzeniu radość, uczucie wolności i niezależności. Oczekuję potwierdzenia, że od teraz jesteśmy ze sobą. Renata poszła. Zgubiła się gdzieś wśród nieznajomych, obcych osób. Chciałam kochać i być kochaną, powtarzałam sobie w myślach. Mam 30 lat. Mogę zacząć wszystko od początku. Pamiętam, że zrobiłam głęboki oddech. Poczułam świeżość powietrza. Dostrzegłam bezchmurne niebo.

Ale Piotr miał spojrzenie zmęczone i napięte. Czy tak powinno się wyglądać po rozstaniu z osobą, której się nie kocha? – zastanawiałam się. Balansowałam na granicy i na moment straciłam czujność, gdy z uśmiechem na ustach rzekłam:

– Koniec z tym.

– Proszę, wróć do domu – odpowiedział.

Odczułam zimno na plecach. Te cztery słowa zabrały mi cały zapał.

– Dobrze – zgodziłam się pokornie.

Poszłam. Powoli, stopa za stopą. Musiałam przejść obok opery. Renata wciąż tam była. Nieobecna, zamyślona. Była żoną, a jednak nie była. Wyglądało na to, że na coś czekała. Ale na pewno nie na mojego Piotra, pomyślałam z satysfakcją.

Zwyciężyłam. Przez cały rok, codziennie, z sekundy na sekundę, oczekiwałam na ten moment. Ale nie znałam całej prawdy. Nie miałam jak przecież słuchać ich dyskusji, która miała miejsce tego samego dnia, tylko kilka godzin wcześniej.

Telefon dzwoni, przynosząc ze sobą drastyczną zmianę w życiu.

– Piotr? – Renata powtórzyła to imię, ponieważ głos po drugiej stronie linii był trudny do rozpoznania.

W tle słychać było hałas sobotniego rynku. Jajko prosto od kury kosztuje 90 groszy, a za kurę do rosołu zapłacisz już 20 złotych. Ktoś inny przekonuje, że 10 złotych za płyn do czyszczenia prysznica to nie jest dużo. Życie niespodziewanie wchodzi przez telefon i zagłusza wszystko dookoła.

– Piotrek, musimy coś z tym zrobić. Oboje wiemy, że coś się u ciebie dzieje, może romans, a może tylko flirt. Ale to trwa już od kilku miesięcy. Nie szanujesz ani siebie, ani mnie. Unikasz rozmów i nie chcesz znaleźć rozwiązania. Nie możemy tak dalej żyć.

Wypowiedziała te słowa jakby z ulgą. Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza. W jej głowie nagle pojawiły się słowa ciotki, które jakby znikąd wróciły do jej pamięci:

– Pamiętaj, że życie nie daje drugiej szansy – ciągle powtarzała. – Dbaj o to, aby każdy dzień był wartościowy. Nie rób krzywdy, szanuj siebie i innych. Życie potrafi być niezwykłe i tajemnicze. Zawsze zwraca to, co otrzyma.

– Piotr? – powtórzyła niepewnie, nie wiedząc czy on ją słyszy.

– Gdzie teraz jesteś? Możemy porozmawiać? – odpowiedział zwięźle.

– W ciągu kilkunastu minut mogę dojechać do opery.

– W porządku – natychmiast rozłączył się i zadzwonił jeszcze raz.

– Cześć, Paulinko. Od teraz będziemy razem – oznajmił mi bez ogródek.

Ta chwila nadeszła

Zdumiała mnie ta sytuacja. Wyczekiwałam tych słów, ale kiedy w końcu dobiegły do moich uszu, były zaskakujące. Teraz również weekendy będą dla mnie. Do tej pory zawsze były przeznaczone dla żony. Udało mu się uciec tylko na chwilę po południu. Na krótki spacer z psem. Renata wtedy nie chciała wychodzić. Teraz weekendy również będą moje.

– Gdzie i kiedy się zobaczymy?

– Za moment. W parku, obok opery. Przyjedź, jeśli dasz radę. Kocham cię – rozłączył się.

Zawsze mogłam dać radę. Zawsze, kiedy on miał wolny czas. Wiedział o tym. Zauważyłam ich z daleka. Usiadłam na parkowej ławce. Przymrużyłam powieki, chcąc lepiej ich dostrzec. Byłam jednak za bardzo oddalona, nie mogłam więc usłyszeć, kiedy do niej powiedział:

– Zostawiam cię – nie owijał w bawełnę. – Kocham inną kobietę. Chcę z nią zbudować przyszłość. Czy zgodzisz się na rozwód? Ponieważ...

Zamierzał coś jeszcze powiedzieć, może wyjaśnić. Ona jednak machnęła ręką w geście zaprzeczenia.

– Masz moją zgodę. Ale to ty musisz powiedzieć o tym naszej rodzinie. To twoja decyzja. I do szóstej wieczorem musisz się wynieść.

W parku było głośno i kolorowo. Nikt nie zwracał na nikogo uwagi. Nikogo nie obeszło, że dla jednej osoby świat właśnie się skończył. Tą osobą była Renata. Odwróciła się szybko.

– Nie chcę cię już dalej słuchać. I nie muszę tego robić.

Próbowała skontaktować się z przyjaciółką. I z przyjaciółmi swojej przyjaciółki. Należy sprzedać dom. Podzielić cały majątek. Nerwowo przeszukiwała torebkę w poszukiwaniu telefonu. To właśnie dostrzegłam. Ona mnie – nie. Ale co jeśli tak? Co gdyby przypuszczała, że ta ciemnowłosa to partnerka jej męża? Czy to coś by zmieniło?

Poszukuję usprawiedliwienia dla siebie. Nie, nie muszę szukać. Zasłużyłam na Piotra. Kiedy Stefan odszedł, doświadczyłam samotności jak w piekle. Michałek dorastał. Wracał z przedszkola z pytaniami o ojca. Czemu nie mieszkaliśmy wspólnie? Dlaczego tak rzadko wpadał? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Miałam tego dość. Dni przelatywały, niemal identyczne.

Aż do momentu, kiedy spotkałam Piotra. To była miłość od pierwszego spojrzenia. Wiem, że się powtarzam, ale jestem pewna... Nawet teraz. Choć tamten wieczór, kiedy się poznaliśmy, jest już tylko w mojej pamięci. Jest dźwiękiem i uczuciem. Ale mogę opowiedzieć o szczegółach, na przykład o tym, jak ktoś nas sobie przedstawił. Pamiętam, że Piotr patrzył na mnie z pewnym smutkiem, prośbą i obietnicą. Obietnicą, którą dotrzymał. Nigdy nie czułam, że jestem kochanką. Zawsze czułam się jak żona. I nadal czuję się zdradzona. Ja – nie jestem żoną.

Poprosił ją o przebaczenie

To on wpadł na pomysł rozwodu. Nie rozumiem, dlaczego rozstał się ze swoją żoną, niedaleko parku, przed budynkiem opery, tylko po to, aby kilka godzin później prosić ją o to, żeby mógł wrócić do domu. Miał opuścić żonę, ale zdradził mnie. Czemu? Nie rozumiem, nie mogę zrozumieć... Od tego momentu niemalże obsesyjnie myślę o nich. O niej i o nim. Jak się bawią, jak się kłócą, kochają i wybaczają sobie. Jak spędzają czas, jedzą, idą razem do łóżka. Resztki emocji, obrazy, które pozostały. Dlaczego mnie oszukał?

Tego samego dnia zadzwonił. Potem dzwonił wielokrotnie. Próbował nawiązać ze mną rozmowę pod dowolnym pretekstem.

– Przepraszam – szeptał.

Zapewniał, że będzie pomagał w każdej sytuacji.

– Nie chcę czuć się jak szczeniak – stwierdził.

Nie potrafiłam już nic zrozumieć. Przepraszam, rezonowało w wiadomościach tekstowych. „Naprawdę kocham jedynie ciebie, ale muszę wrócić do mojej żony”.

Zajmuję miejsce na ławce, z której roztacza się dobry widok i przypominam sobie fragmenty przeszłości. Nie powinnam ulegać emocjom, ale znowu ogarnia mnie złość i uczucie bezradności. Są pytania, których nie zadałam. Są sytuacje, o których nie mam pojęcia. Co wydarzyło się między 13 a 18, kiedy miała nadejść zmiana mojego dotychczasowego, absurdalnego życia?

– Co się wtedy, do diabła, stało?! Co?! – czasem wykrzykuję na głos.

Przechodnie omijają moją ławkę z daleka. Może myślą, że jestem szalona.

Czytaj także:
„Dla rodziców byłam głupią wpadką, dla mężczyzn - marną kandydatką na żonę. Całe życie muszę żebrać o uwagę i miłość”
„Mam 3 dzieci, każde z innym facetem. Dostaję alimenty, a weekendy mam dla siebie dzięki 3 dodatkowym parom dziadków”
„Zarobki w mojej firmie są skandaliczne. Żeby mieć pieniądze, zostałam panią do towarzystwa, bo mam swoje potrzeby”

Redakcja poleca

REKLAMA