Między Marzeną a Karoliną jest tylko siedemnaście lat różnicy. Licealna ciąża Marzeny to był prawdziwy skandal w szkole i na osiedlu. Podobno nie wyleciała z ogólniaka tylko dlatego, że jej ojciec był wicedyrektorem. Ale wstydu i ona, i rodzice najedli się po uszy.
– Taka dobra, inteligencka rodzina, a córunia się puściła na wakacjach – słyszała Marzena na każdym kroku.
Nie załamała się jednak
Wprawdzie musiała powtarzać trzecią klasę, a ojciec dziecka zniknął, zanim urodziła się Karolina, ale ona wzięła sprawy w swoje ręce i nie dość, że zrobiła maturę, to po kilku latach przerwy poszła na studia i zdobyła zawód.
Wszystko to wiedziałem, zanim jeszcze przekroczyłem próg ich mieszkania. Karolina od zawsze była zachwycona swoją matką. Uwielbiała o niej opowiadać, chwalić się, że ma mamę, która wygląda jak jej siostra, jest zaradna, ma silny charakter i jest dla niej największym autorytetem.
Karolinę poznałem na studiach. Przed pierwszą sesją poprosiłem ją o pożyczenie notatek. Oczywiście miałem swoje i był to tylko pretekst, żeby zbliżyć się do najładniejszej dziewczyny na roku. Udało się. Najpierw wyciągnąłem Karolinę na wspólny wypad do biblioteki, a później wylądowaliśmy w dyskotece.
Na ferie zimowe po sesji pojechaliśmy razem do Zakopanego. Bardzo mi się podobała. Była ładna, wysportowana, inteligentna, ale też bardzo wrażliwa i miała poukładane w głowie. Różniła się od większości moich koleżanek na roku, które zachowywały się jak pies, co zerwał się z łańcucha. Karolinie nie w głowie było szlajanie się po klubach i picie piwa. Imponowała mi jej dojrzałość.
– Chyba po prostu szybciej dorosłam, bo nie miałam ojca i musiałyśmy sobie z mamą same radzić w trudnych sytuacjach – mówiła.
Dla mnie Karolina nie tylko była piękna. Była też po prostu mądra.
Już po 2 miesiącach chciałem się jej oświadczyć
– Synu, przecież tak krótko się znacie – mama próbowała ostudzić mój zapał. – Dopiero zacząłeś studia, jeszcze zdążycie z tym ślubem.
Ale ja uważałem, że znalazłem kobietę mojego życia i nie chciałem czekać, aż ktoś sprzątnie mi ją sprzed nosa.
– Chciałbym poznać w końcu twoją mamę – powiedziałem któregoś dnia.
To był element mojego planu. Przed zaręczynami chciałem zobaczyć się z jej matką. Tyle o niej słyszałem, wypadało wybadać, czy rzeczywiście jest fajna, i czy mnie polubi.
– Pewnie – ucieszyła się Karolina. – Ona sama pytała, dlaczego jeszcze u nas nie byłeś i czy mam coś do ukrycia, skoro trzymam cię z dala od naszego domu – śmiała się.
Przyszła teściowa zaprosiła mnie na obiad. Nie żaden sztywny, niedzielny, na którym siedziałbym zestresowany nad talerzem rosołu z ciasno zawiązanym krawatem, tylko zwyczajny, na luzie, któregoś czwartkowego popołudnia, prosto po zajęciach na uczelni.
Ona naprawdę przypominała siostrę Karoliny!
Po drodze wpadłem do kwiaciarni, żeby kupić Marzenie jakieś kwiaty. Nie miałem pojęcia, że najbardziej lubi słoneczniki. A takie właśnie kupiłem. Gdy otworzyła drzwi, poczułem się dziwnie. Ona naprawdę przypominała siostrę Karoliny! Filigranowa brunetka, nawet włosy zaplatała podobnie jak córka.
Wyszedłem od nich z domu po siedmiu godzinach. Po prostu nie mogłem odejść od stołu. Już dawno się tak nie uśmiałem i nie miałem takiego polotu do zwierzeń. Dopiero w domu zorientowałem się, że chyba więcej rozmawiałem z matką Karoliny niż z nią. Ale jeszcze nie czułem zagrożenia.
– Tak się cieszę, że się polubiliście z mamą – powiedziała mi następnego dnia Karolina. – Wiesz, ona żartowała nawet, że gdyby była młodsza, sama chciałaby mieć takiego faceta.
Problem w tym, że Marzena chyba nie żartowała. Po tamtej kolacji zaczęła mnie częściej zapraszać do domu. Karolina zdawała się niczego nie zauważać, ale ja widziałem, że jej matka próbuje mnie podrywać. Niby niewinnie flirtowała, niechcący dotykała, robiła wszystko, byśmy zostali w pokoju sami. Nie jestem głupi, od razu się zorientowałem, że wpadłem jej w oko.
Nie wiem, co się ze mną dzieje
Najgorsze jest to, że wcale nie miałem zamiaru przerywać tej jej gry. Wręcz przeciwnie. Po paru takich spotkaniach złapałem się na tym, że to o Marzenie myślę częściej niż o Karolinie. To do niej chętniej przychodzę, z nią wolę rozmawiać, i o zgrozo, o niej częściej mam fantazje seksualne!
Ostatnio Marzena zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebyśmy umówili się na mieście tylko we dwoje i kupili prezent urodzinowy dla Karoliny. Zgodziłem się, ale po zakupach ona zaciągnęła mnie na kolację. Było bardzo romantycznie, mało brakowało, a zaczęlibyśmy się całować!
Nie wiem, co się ze mną dzieje. Przestałem myśleć o zaręczynach, nie czuję już do Karoliny tego, co wcześniej. Ale nie wiem o co chodzi Marzenie. Boję się, że może ona udaje, próbuje mnie podpuścić, żeby sprawdzić czy jestem godny jej córki. A z drugiej strony jeśli jej uczucia są szczere i też się we mnie zakochała, to przecież i tak nie mamy szans. A wykładając karty na stół, wiem, że stracę je obie…
Czytaj także:
„Dopiero na emeryturze zdałam sobie sprawę, że mój mąż to nudziarz. Nie chcę przeżyć moich ostatnich lat przed telewizorem”
„W dzieciństwie było mi wstyd za siwe włosy i podkrążone oczy mamy. Sądziłam, że to obrzydliwe rodzić dzieci mając 40 lat”
„Przyjaciółka zrobiła sobie dziecko i je zaniedbuje. Ciągle siedzi w pracy, a jej syna wychowuje telewizor i telefon”