„Kocham Karinę, ale nie znoszę jej córki. Nie pozwolę, by 8-letnia smarkula zniszczyła mój związek”

Mężczyzna nie może się dogadać z pasierbicą fot. Adobe Stock
Jestem coraz bardziej zazdrosny o Karinę. Ledwie udaje mi się ukryć złość, kiedy mówi, że nie może się ze mną spotkać. Chciałbym, żeby była w tym czasie ze mną! Jestem naprawdę szczęśliwy, gdy Marysię zabiera do siebie babcia.
/ 29.03.2021 09:18
Mężczyzna nie może się dogadać z pasierbicą fot. Adobe Stock

Nie wiem, czy chodzi o moją niechęć konkretnie do Marysi, czy w ogóle do dzieci. No ale problem jest…

Karinę poznałem dwa lata temu. Była kelnerką w restauracji, w której akurat tamtego dnia umówiłem się ze znajomymi na obiad. Zobaczyłem ją i wprost oniemiałem. Od tamtej chwili przychodziłem tam prawie codziennie. Siadałem w kącie, zamawiałem coś do jedzenia i przyglądałem się jej dyskretnie. Im dłużej to trwało, tym bardziej mi się podobała.

Czułem, że to właśnie ta jedyna

Któregoś dnia zebrałem się na odwagę i zaprosiłem ją na randkę. Odmówiła. Powtórzyło się to potem jeszcze wiele razy. Ale ja byłem cierpliwy. Czułem, że to właśnie ta jedyna. Nie zrażałem się więc, tylko próbowałem dalej. Wreszcie się zgodziła.

Zaczęliśmy się spotykać. Szybko zorientowałem się, że jest taka, jak to sobie wyobrażałem. Spokojna, zrównoważona, bardzo ciepła i opiekuńcza. Nie potrafię bez niej żyć, a i Karina odwzajemnia moje uczucie. Chciałbym się jej oświadczyć, wybrałem już nawet pierścionek zaręczynowy. Niestety, do tej pory jeszcze go nie kupiłem. Co mnie powstrzymuje? Otóż Karina ma córkę, ośmioletnią dziś Marysię.

Powiedziała mi o niej na początku naszej znajomości. Przyznaję, byłem zaskoczony, ale nie zmieniło to moich uczuć. Każde z nas miało przecież jakąś przeszłość… Urodziła, gdy miała 18 lat. Nie wyszła za mąż za ojca dziecka. Zerwała z nim jeszcze przed rozwiązaniem. Próbowałem z niej wyciągnąć, co to za jeden, ale mnie zbywała.

– Nieważne. Był i zniknął. Nie chcę już do tego wracać – odpowiadała za każdym razem. Jej córka nigdy go nie widziała, podejrzewam, że przyzwyczaiła się do tego, że ma tylko mamę, babcię, a jedynym mężczyzną w jej życiu jest dziadek.

Najlepiej było, kiedy dziewczynka szła do siebie

Po roku znajomości Karina uznała, że czas najwyższy, abym poznał Marysię. Zaprosiła mnie na sobotni obiad. Nie byłem zachwycony. Nigdy nie lubiłem dzieci, nie wiedziałem, jak z nimi rozmawiać. Chciałem jednak, by moja ukochana była szczęśliwa. Niestety, tamto spotkanie nie wypadło, delikatnie mówiąc, najlepiej. Dziewczynka nie odezwała się do mnie ani słowem. Mruknęła tylko „dzień dobry”, a potem przez całe popołudnie spoglądała na mnie złym wzrokiem.

Jej mama dwoiła się i troiła, żeby to się zmieniło, jednak mała była nieugięta. Stroiła głupie miny, mówiła do Kariny, że nie ma ochoty rozmawiać z „tym panem”, że chce, bym sobie już poszedł. A gdy Karina oświadczyła, że jednak zostanę, poszła obrażona do swojego pokoju.

– Wybacz… Na pewno jest ci przykro. Ale zrozum. Do tej pory miała mnie tylko dla siebie. Trudno jej zaakceptować fakt, że w moim sercu znalazło się miejsce dla ciebie – tłumaczyła.

– Nie przejmuj się, kochanie. Wytrzymam. Jestem już duży. Przytuliłem Karinę, choć prawdę mówiąc, wcale nie było mi przykro. Wręcz przeciwnie. Ucieszyłem się, że wreszcie zostaliśmy sami. I to nie dlatego, że poczułem się dotknięty zachowaniem Marysi. Po prostu nie zależało mi na jej obecności, akceptacji. Nie zamierzałem jednak przyznawać się do tego Karinie.

Wiedziałem, że kocha córkę nad życie i bardzo by jej się to nie spodobało. Po tym obiedzie starałem się unikać spotkań z Marysią. Umawiałem się z Kariną u mnie lub na mieście. Wiedziałem jednak, że nie może to trwać wiecznie, że jeśli chcemy być razem, wcześniej czy później będę musiał się zaprzyjaźnić także z jej córką. Próbowałem i nic mi z tego nie wychodziło.

Szukając ratunku, umówiłem się z kumplem, który ożenił się z kobietą z dzieckiem. Wiedziałem, że kocha je, jakby było jego własne, a i ono było w niego wpatrzone jak w obrazek.

– Jak ty to robisz? Ja jakoś nie mogę przekonać się do Marysi. Ona też ciągle traktuje mnie jak wroga – przyznałem, a kolega tylko się uśmiechnął.

– Stary, początki zawsze są trudne. Dajcie sobie czas. Powarczycie na siebie, powarczycie, a w końcu się dogadacie i będziecie jedną wielką szczęśliwą rodziną – przekonywał mnie.

Staram się, przekonuję sam siebie – bez skutku! Skorzystałem z jego rady. Postanowiłem dać nam ten czas. Ale mijają kolejne miesiące i nic się nie zmienia. Przynajmniej z mojej strony. Choć Marysia, pewnie dzięki Karinie, nie patrzy na mnie już takim złym wzrokiem jak na początku, ja ciągle nie jestem w stanie jej polubić. Ba, chwilami wydaje mi się, że czuję do niej jeszcze większą niechęć.

Jestem coraz bardziej zazdrosny o Karinę. Ledwie udaje mi się ukryć złość, kiedy mówi, że nie może się ze mną spotkać albo ma dla mnie tylko chwilkę, bo musi pomóc Marysi w lekcjach, idzie z nią na basen albo na zakupy. Chciałbym, żeby była w tym czasie ze mną! Jestem naprawdę szczęśliwy, gdy Marysię zabiera do siebie babcia. Wtedy nareszcie mam swoją ukochaną tylko dla siebie… Karina nie jest ślepa. Wydaje mi się, że choć staram się to ukryć, wie, że nie potrafię dogadać się z jej córką. I bardzo z tego powodu cierpi.

Myślę, że sobie wymarzyła, że zastąpię małej ojca, którego nigdy nie miała. Robi więc wszystko, byśmy znaleźli wspólny język. Organizuje wspólne wypady na ciacho, do kina… Ale niewiele to pomaga. Oczywiście udaję, że wszystko jest w najlepszym porządku, że świetnie się bawię z tą smarkulą, lecz tak naprawdę myślę tylko o tym, by nasze spotkanie wreszcie się skończyło. Jestem w kropce.

Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli nie zmienię swojego stosunku do Marysi, mój związek wkrótce się rozpadnie. Karina nieraz powtarzała, że córka jest dla niej wszystkim, i rodziną możemy być tylko we trójkę. Chciałbym spróbować, kupić ten pierścionek zaręczynowy, bo nie wyobrażam sobie życia bez Kariny, ale… Boję się, że jak zamieszkamy wszyscy pod wspólnym dachem, nie będę już w stanie ukryć niechęci do jej córki. I wtedy zranię i zawiodę Karinę, sprawię, że mnie znienawidzi. Co mam robić? Zaryzykować czy jednak odejść? A może jeszcze poczekać?

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Nie bawi mnie bycie babcią. Nie dla mnie niańczenie 4-latki
Mój 13-letni syn ma konto na portalu erotycznym
Gdy mój mąż umierał, odkryłam że ma romans

Redakcja poleca

REKLAMA