„Kocham Beatę, ale nasz związek wymaga za dużych poświęceń. Już wolę lizać rany po rozstaniu niż użerać się z jej synalkiem”

mężczyzna, któremu nie udał się związek fot. Adobe Stock, marjan4782
„Nie spodziewałem się oczywiście, że chłopak rzuci mi się od razu z radosnym okrzykiem na szyję i zacznie nazywać tatusiem, ale miałem nadzieję, że zachowa się normalnie. Będzie chciał mnie poznać. Tymczasem on nawet nie odpowiedział na powitanie. A potem było tylko gorzej...”.
/ 10.01.2023 17:15
mężczyzna, któremu nie udał się związek fot. Adobe Stock, marjan4782

Byłem przekonany, że nie zdołam już zaufać żadnej kobiecie. I wtedy w moim życiu pojawiła się ona… Pracowała w sklepie nieopodal bloku, w którym kupiłem mieszkanie po rozwodzie. W pewnym momencie złapałem się na tym, że choć nie lubię robić zakupów, biegam tam nawet dwa, trzy razy dziennie. Po to tylko, by ją zobaczyć, przywitać się, chwilę porozmawiać…

Któregoś dnia zebrałem się na odwagę i zaprosiłem ją na kolację do restauracji. Odmówiła. Powtórzyło się to chyba z sześć razy. Mimo to nie rezygnowałem. Nie wiem dlaczego, ale miałem przeczucie, że w końcu się zgodzi. I rzeczywiście tak się stało. Zaiskrzyło, zaczęliśmy się spotykać. Była zupełnie inna niż moja była żona. Spokojna, zrównoważona, a przy tym taka ciepła i opiekuńcza. Im lepiej poznawałem Beatę, tym coraz mocniej utwierdzałem się w przekonaniu, że chcę z nią być. A i ona odwzajemniła moje uczucie, po prostu to czułem.

Zacząłem planować z Beatą przyszłość. Myślałem, że razem zamieszkamy, może się nawet pobierzemy. Zamiast tego się rozstaliśmy. A dokładniej mówiąc, to ja zakończyłem znajomość. A wszystko przez Maćka…

Nie przeszkadzało mi, że ma syna

Beata nie ukrywała, że ma jedenastoletniego syna. Opowiedziała mi o nim na początku naszej znajomości. Wychowywała go sama, bo jego tatuś wyjechał do pracy za granicę, jeszcze zanim mały pojawił się na świecie. Obiecywał ponoć, że zarobi wielkie pieniądze i wróci, ale nie dotrzymał słowa. Zamiast tego zniknął, starannie zacierając za sobą wszystkie ślady. 

– Czyli Maciek nigdy nie widział ojca? – dopytywałem się.

– No nie… Nawet na zdjęciu, bo wszystkie ze złości zniszczyłam – zaczerwieniła się.

– Naprawdę? To nawet lepiej!

– Lepiej? Dlaczego?

– Bo gdy się poznamy, to przynajmniej nie będzie miał do kogo mnie porównywać. Ojczym rzadko wygrywa z ojcem.

– Czyli nie przeszkadza ci, że mam dziecko?

– Absolutnie nie! Zawsze chciałem mieć syna – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy. – I to najlepiej już trochę odchowanego – zażartowałem jeszcze, przytulając ją mocno. Chciałem, żeby wiedziała, że mi na niej bardzo zależy i jestem gotowy pokochać jej dziecko jak własne.

Poznałem Maćka na początku tego roku. Ale to nie było, delikatnie mówiąc, miłe spotkanie. Nie spodziewałem się oczywiście, że chłopak rzuci mi się od razu z radosnym okrzykiem na szyję i zacznie nazywać tatusiem, ale miałem nadzieję, że zachowa się normalnie. Będzie chciał mnie poznać… Tymczasem on nawet nie odpowiedział na powitanie. W trakcie wspólnej kolacji, łypał na mnie jak na największego wroga, gdy go o coś pytałem, wzruszał ramionami lub stroił głupie miny, a w końcu ostentacyjnie wyszedł do swojego pokoju, choć matka prosiła go, żeby został.

Próbowałem się z nim zaprzyjaźnić

– Przepraszam cię… To dobry chłopak… Tylko przyzwyczaił się, że w naszym życiu nigdy nie było żadnego mężczyzny…  – zaczęła tłumaczyć zmieszana Beata.

– Spokojnie, przecież wiem. Na jego miejscu też byłbym o ciebie zazdrosny. I nie martw się. Zrobię wszystko, by zrozumiał, że twojej miłości wystarczy i dla niego, i dla mnie – odparłem. – Chcę się zbliżyć do twojego syna, być dla niego, jeśli nie ojcem, to chociaż przyjacielem – mówiłem szczerze. Naprawdę miałem dobre chęci.

Od tamtego dnia starałem się zaprzyjaźnić z Maćkiem. Ale chociaż stawałem na głowie, chłopak nadal traktował mnie jak powietrze. Doprowadzało mnie to do białej gorączki, w środku cały się gotowałem ze złości, ale nie okazywałem tego. Nie chciałem sprawiać przykrości Beacie, która też starała się jak mogła, żebyśmy znaleźli wspólny język.

Wierzyłem, że w końcu znajdę sposób, by dotrzeć do chłopaka. Szukając pomocy, spotkałem się nawet z kolegą, który ożenił się z kobietą z dzieckiem. Wiedziałem, że pasierb wielbi go jak ojca. A i on jest wpatrzony w chłopaka jak w obrazek. Opowiedziałem mu w kilku słowach o swoim problemie. 

– Stary, nie przejmuj się, początki zawsze bywają trudne. Mój Kuba też się tak zachowywał. Potrafił tak mnie wkurzyć, że ciśnienie mi skakało do dwustu i wychodziłem w połowie obiadu. Ale z czasem odpuścił, a i mnie złość przeszła. Dogadaliśmy się. Dajcie sobie czas, zaprzyjaźnicie się, a nawet pokochacie, zobaczysz – przekonywał.

Skorzystałem z jego rady. Postanowiłem dać nam ten czas. Ale minął miesiąc, drugi i trzeci, i zamiast lepiej było tylko gorzej, bo Maciek przerwał ostentacyjne milczenie i zaczął dla odmiany wrzeszczeć. Obrażał mnie, wyzywał. Krzyczał, że nie chce mnie oglądać na oczy, że mam się odczepić od jego matki, że nigdy nie pozwoli na to, żebyśmy wszyscy razem zamieszkali. Próbowałem z nim rozmawiać, ale nawet nie chciał słuchać. Gdy kończył wrzaski, zamykał się w swoim pokoju.

Był arogancki, niegrzeczny i opryskliwy

– I co zamierzasz z tym zrobić? Długo znosiłem fochy chłopaka, ale tak dalej być nie może! – powiedziałem do Beaty podniesionym głosem po kolejnym wystąpieniu Maćka.

– Wiem… Kocham cię i nie chcę wybierać. Ale jeśli będę musiała, wybiorę syna. Pamiętaj, że rodziną możemy być tylko we trójkę. Może więc jednak jeszcze trochę wytrzymasz… Pogadam z nim jeszcze… – patrzyła na mnie błagalnie.

Wytrzymałem. Kolejne dwa miesiące. Łudziłem się, że Beacie uda się jednak przemówić synowi do rozumu i spojrzy na mnie łaskawszym okiem. Nic z tego. Ciągle był arogancki, niegrzeczny i opryskliwy. Miałem tego serdecznie dość. Nie mogłem pozwolić, by nazywał mnie dupkiem i dłużej mną pomiatał.

– Wybacz, ale się poddaję. Nie dogadam się z twoim synem. Próbowałem, ale mi się nie udało. Chyba więc jednak nie będziemy szczęśliwą rodziną – powiedziałem do Beaty.

– Chcesz powiedzieć, że to koniec naszej znajomości? – głos jej drżał, gdy to mówiła.

– Przykro mi, ale tak. Sama musisz przyznać, że to nie ma sensu. On zawsze będzie stał między nami – popatrzyłem na nią smutno i zanim zdążyła coś odpowiedzieć, wyszedłem. Bałem się, że zmienię zdanie.    

Od tamtej pory nie widziałem się z Beatą. Tęsknię za nią jak diabli, bo ciągle bardzo ją kocham. Ale nie zamierzam do niej wracać. Wolę już lizać rany i leczyć złamane serce, niż użerać się z jej synem. Tak mi zalazł za skórę, że nie chcę go oglądać, nawet gdyby nagle zmienił się w aniołka…

Czytaj także:
„Syn mojej partnerki za mną nie przepadał. A ona wciąż wymyślała nam wspólne zajęcia. Nie miałem wyjścia, okłamałem ją”
„Los mojego związku zależał od rozkapryszonej jedynaczki. Nie akceptowała mnie, ciekawe jak przyjmie moją ciążę?”
„Marzyłem, by ożenić się po raz 2, ale moja córka nie akceptowała przyszłej macochy. Teresa postawiła mi ultimatum”

Redakcja poleca

REKLAMA