„Kłamałam na temat chłopaków córki, by z żadnym się nie związała. Skoro mnie rzucił mąż, ją na pewno też to spotka”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Ucieczkę męża wzięłam sobie mocno do serca. Moja córeczka Marysia, niestety również. Codziennie szlochała i wypytywała o swojego tatę. Starałam się ją uspokajać, ale w głębi duszy złorzeczyłam na małżonka. Nie mieściło mi się w głowie, jak był w stanie wystawić swoje maleństwo na taką udrękę?”.
/ 18.06.2024 16:00
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Zostałam sama z dzieckiem, kiedy mój partner odszedł niemal dwie dekady temu. Nasza córeczka Marysia skończyła wtedy zaledwie pięć lat. On odnalazł nową miłość i niedługo potem wyemigrował z tą niewiastą w nieznane. Od tego momentu zniknął z naszego życia na dobre, jakby rozpłynął się w powietrzu.

Ani jednego telefonu, listu czy wsparcia finansowego. Nawet najmniejszego drobiazgu dla naszego dziecka. Zupełnie wymazał z pamięci, że ma córkę. Szukałam informacji u jego rodziców, dopytywałam o wieści na jego temat, ale mogli jedynie przepraszać i bezradnie rozkładać ręce.

Ucieczkę Jarka bardzo przeżyłam

Także Marysia, niestety. Każdego dnia ronila łzy, pytając o swojego tatę. Starałam się ją pocieszać, jednocześnie w myślach wyzywając Jarka od najgorszych. Nie mogłam pojąć, jak był w stanie skazać swoje maleństwo na takie męki? Gdyby przynajmniej od czasu do czasu zadzwonił, powiedział, że jest daleko, ale wciąż darzy ją miłością. Być może wtedy łatwiej byłoby jej oswoić się z tą sytuacją.

Czas płynął nieubłaganie. Obie z córką poradziłyśmy sobie z nową rzeczywistością i oswoiłyśmy się z myślą, że od teraz jesteśmy zdane tylko na siebie. Moje serce pozostało wolne, choć nie brakowało mężczyzn, którzy starali się o moje względy. Szybko jednak rozwiewałam ich nadzieje, nie potrafiąc obdarzyć ich zaufaniem.

Gdzieś z tyłu głowy ciągle czaił się strach, że prędzej czy później i tak zostanę porzucona, jak to było w przypadku mojego byłego męża. Nie miałam siły ani ochoty po raz kolejny zmagać się z bólem zdrady i rozstania... Poza tym całą moją uwagę pochłaniały inne sprawy, więc nie było miejsca na spotkania z potencjalnymi partnerami.

Całe dnie spędzałam z moją córeczką Marysią, starając się zrekompensować jej nieobecność taty. I muszę przyznać, że ona naprawdę to doceniała. Świetnie radziła sobie w szkole, nigdy nie wpadała w żadne tarapaty i między nami nie dochodziło do sprzeczek. Marysia traktowała mnie jak swoją najlepszą przyjaciółkę, dzieliła się ze mną wszystkimi swoimi troskami i radościami. Inne mamy narzekały, że kompletnie nie potrafią dogadać się z dorastającymi pociechami. Z Marysią miałyśmy naprawdę świetny kontakt. Byłam pewna, że zawsze tak będzie.

Los chciał inaczej...

Kilka lat temu, gdy Marysia miała prawie osiemnaście lat, wydarzyło się coś niezwykłego. Pewnego dnia zaprosiła do siebie swoją sympatię, Patryka, z którym łączyły ją wspólne zajęcia pozalekcyjne. Jejku, jakże ona promieniała wtedy radością! Pierwszy raz poczuła motylki w brzuchu i co najlepsze – okazało się, że te uczucia były odwzajemnione.

Mogłabym słuchać bez końca, jak wychwalała go pod niebiosa. Niby powinnam dzielić jej radość, ale... coś mi nie pozwalało. Kiedy patrzyłam na Patryka, sympatycznego i dobrze wychowanego faceta, od razu przypominał mi się mój były. Jarek początkowo również wpatrywał się we mnie jak zaczarowany, także zapewniał, że jestem tą jedyną, uśmiechał się szeroko do mojej mamy...

Moja córka wpadała w coraz większy zachwyt nad swoim chłopakiem, a mnie on z każdym dniem coraz bardziej działał na nerwy. Strasznie mnie irytowało, że kręci się wokół mojej Marysi. Robiłam wszystko, by jakoś ich rozdzielić i odsunąć go od niej. Kiedy Maria mówiła o nim w samych superlatywach, ja od razu starałam się sprowadzić ją na ziemię i spuścić nieco z tonu.

Kiedyś jej powiedziałam, że on tak naprawdę nie darzy jej uczuciem, bo woli przebywać ze swoimi ziomkami, zamiast padać przed nią na kolana. Ona tylko zbywała te słowa, starała się go usprawiedliwiać, ale zauważyłam, że zaczęła mieć pewne obawy. Wszystko się posypało, gdy pewnego razu niby od niechcenia wspomniałam, że zobaczyłam go, jak obściskiwał się na środku drogi z jakąś inną dziewczyną.

Powiedziałam rzecz niezgodną z prawdą, lecz nie zaprzątałam sobie tym głowy. Sądziłam, iż dla dobra córki mogę mijać się z prawdą. Marysia zareagowała na tę nowinę niezwykle impulsywnie. Wpierw zalała się łzami, a następnie zerwała z chłopakiem. Nawet nie dała Patrykowi szansy na wyjaśnienia. Pocieszałam córkę, tuliłam ją, a w głębi duszy radowałam się, że to już definitywny koniec ich związku.

Robiłam tak trzy razy

Kiedy Patryk przestał być chłopakiem mojej córki, związała się z Arturem, potem z Dominikiem, a na końcu z Maćkiem. Oczywiście miałam okazję poznać każdego z nich osobiście, a córka szczegółowo opisywała mi, jacy są. Mimo że za każdym razem jej sympatie zachowywały się bez zarzutu, cechowała ich uprzejmość i sympatyczne usposobienie, ja i tak byłam temu przeciwna.

Doskonale zdawałam sobie sprawę, o co w tym wszystkim chodzi. Po raz kolejny robiłam niezadowoloną minę, grymasiłam i rzucałam uszczypliwe komentarze. Moja córka jakiś czas mnie słuchała, ale widziałam, że powoli traci cierpliwość i zaczyna być coraz bardziej poirytowana. Pewnego dnia, kiedy po raz kolejny usiłowałam wbić jej do głowy, że Maciek nie jest wart jej zainteresowania i wcale nie jest taki cudowny, jak się wydaje, w końcu puściły jej nerwy.

– Czemu ciągle masz coś przeciwko każdemu facetowi, z którym się spotykam? Nie zależy ci na moim szczęściu, na tym, żebym dobrze ułożyła sobie życie? – w jej głosie dało się wyczuć wyrzut.

– Nie, to nie tak. Ja tylko sądzę, że nie powinnaś aż tak bardzo wskakiwać w te relacje. Facetom nie da się ufać w stu procentach. Trzeba mieć do nich dystans i kierować się rozsądkiem. Zaufaj mi, mam w tym temacie spore doświadczenie. Twój tata też z początku robił wrażenie idealnego. A jak to się skończyło, sama świetnie wiesz… Mówię ci, lepiej być singielką, niż przeżywać ból rozstania – westchnęłam.

– No to teraz łapię, o co chodzi... Nie spodziewałam się, że wciąż trzymasz w sobie tyle urazy i pretensji. Sądziłam, że to już za nami, że rany się zabliźniły – pogrążyła się w rozmyślaniach.

– Takich blizn nic nie jest w stanie uleczyć! To po prostu niewykonalne! Dlatego tak uważnie lustruję twoich facetów, doszukuję się w nich wad. Pragnę cię ustrzec przed wpadką, którą ja sama kiedyś zrobiłam. I bólem, którego zaznałam – zapewniłam ją żarliwie.

Sądziłam, że dotarło to do niej, tym bardziej że po paru dniach zerwała z Maćkiem…

Miałam przeczucie, że mówi nieprawdę

Marysia od kilku miesięcy ma nowego faceta. Szkoda tylko, że nawet nie wiem, jak on się nazywa, ponieważ nie dość, że mnie z nim nie zapoznała, to w ogóle nie pisnęła mi słówka o tym, że ktoś nowy zagościł w jej życiu. Zdziwiło mnie to, bo przecież nigdy nie miała przede mną tajemnic jeśli chodzi o sprawy sercowe czy świeże znajomości.

Teraz jednak siedziała cicho jak mysz pod miotłą. Parę razy starałam się delikatnie dowiedzieć, czy przypadkiem nie straciła głowy dla jakiegoś chłopaka, ale za każdym razem zbywała temat. Zapewniała mnie, że to tylko moje urojenia, że nie ma ani czasu, ani chęci na jakieś amorki. Jednak intuicja podpowiadała mi, że kłamie. No bo przecież wychodziła z domu wieczorami, przed lustrem doprowadzała się do ładu. A jak wracała, to cała promieniała, tryskała radością… Ciekawość zżerała mnie od środka. W zeszłym tygodniu puściły mi nerwy.

– Marysiu mnie nie zwiedziesz... Od razu widać, że się z kimś spotkałaś. Może w najbliższą niedzielę go do nas ściągniesz? Zrobię pyszny obiadek i przygotuje jakieś ciacho – powiedziałam z uśmiechem. Rzuciła mi ukradkowe spojrzenie.

– Niby po co? Żebyś znów zaczęła krytykować? Wmawiać mi, że ten ktoś to za mało na moje zasługi? I rozwaliła mi kolejną relację? O nie, nie ma mowy! Mam serdecznie dosyć tych twoich cennych wskazówek! – wykrzyczała.

Oniemiałam. Jeszcze nigdy nie zwróciła się do mnie takim tonem.

– Córuniu, ale o czym ty opowiadasz? Przecież ja to wszystko czyniłam dla twojego własnego dobra! Żebyś potem nie musiała cierpieć jak ja! Gadałyśmy o tym i sądziłam, że pojęłaś moje intencje! – wymamrotałam, kiedy już doszłam do siebie. Moja pociecha aż spurpurowiała z gniewu.

– Nie jestem już dzieckiem i sama mogę decydować o swoim życiu, nawet jeśli popełnię parę pomyłek po drodze. Poza tym nie można wszystkich facetów wrzucać do jednego wora! Fakt, że wam się z tatą nie udało, wcale nie oznacza, że ja też poniosę porażkę. Czy ty w ogóle widzisz, ile jest naokoło udanych związków? – warknęła i pomaszerowała do swojego pokoju. Nawet nie raczyła posłuchać tego, co chciałam jej przekazać.

Byłam totalnie załamana

Nie mogłam zrozumieć, czemu jest wobec mnie taka nieuczciwa i bezlitosna. No bo co ja takiego zrobiłam? Po prostu troszczyłam się o to, co ją czeka. Czułam się z tym tak fatalnie, że zdecydowałam się zadzwonić do swojej najbliższej koleżanki. Liczyłam na to, że jak jej wszystko zrelacjonuję, to razem ponarzekamy na to, jaka ta Marysia jest niewdzięczna. A tu niespodzianka, bo przyjaciółka od razu zaczęła na mnie naskakiwać.

– Marysia słusznie się wkurzyła. Daj jej żyć własnym życiem. Okej, może nie przepadasz za facetami, ale to nie znaczy, że ona musi myśleć tak samo. Zamiast zapewniać jej bezpieczeństwo, robisz jej krzywdę. Nie pozwalasz jej zaznać prawdziwego uczucia i radości – powiedziała szczerze, nie owijając w bawełnę.

Kiedy moja znajoma powiedziała mi parę słów do słuchu, poczułam się mocno urażona. Jednak po dłuższym namyśle nad tą rozmową, zaczęłam odczuwać wstyd. Dotarło do mnie, że zarówno przyjaciółka, jak i moja pociecha mają stuprocentową rację.

Po bolesnym rozstaniu z mężem, postanowiłam zaszufladkować całą męską część populacji jako „łajdaków. To była moja życiowa pomyłka. W związku z tym muszę ponownie odbyć rozmowę z Marysią i ją przeprosić. Liczę na to, że da wiarę moim słowom i pozwoli mi poznać swojego nowego wybranka. Wprost nie mogę się doczekać tego momentu…

Danuta, 50 lat

Czytaj także:
„Przez 20 lat ojciec kłamał, że nie mam innej rodziny oprócz niego. Prawdy dowiedziałam się od obcych kobiet”
„Babskie wakacje z plecakiem przyniosły coś więcej niż wspomnienia. Na górskim szlaku w Tatrach znalazłam miłość”
„Siostra załatwiła mi łatwą pracę na koloniach. Zamiast pilnować dzieciaków, troszczyłem się o piękną opiekunkę”

Redakcja poleca

REKLAMA