„Kilka dni przed ślubem zostałam zaatakowana, a mój przyszły mąż bezczynnie się przyglądał. Wtedy zerwałam zaręczyny”

załamana dziewczyna fot. Adobe Stock, NinaMalyna
„Zostałam sama z trzema pijanymi mężczyznami, którzy nie zamierzali zostawić mnie w spokoju. Czułam, że moja krótka, pokryta cekinami sukienka, wysoko związane włosy, wyrazisty makijaż i wysokie obcasy, które założyłam po raz pierwszy od długiego czasu, tylko podsycają ich agresję i pożądanie”.
Listy od Czytelniczek / 01.01.2024 12:30
załamana dziewczyna fot. Adobe Stock, NinaMalyna

Miesiąc temu miał się odbyć nasz ślub. Planowałam założyć białą suknię z koronką, przypiąć do włosów babciny welon i trzymając bukiet róż, czekać na przybycie przyszłego męża, który miał przyjechać po błogosławieństwo moich rodziców. Po upływie kolejnych dwóch godzin już jako para małżeńska, obsypywani ryżem, opuścilibyśmy kościół.

Niestety, ślub się nie odbył. Na siedem dni przed planowaną uroczystością postanowiłam definitywnie zakończyć związek z Michałem. Powodem był brak wieczoru kawalerskiego, którego… Michał nie zorganizował. Nie był zainteresowany hucznym pożegnaniem ze swoim stanem wolnym. Na samo wspomnienie o męskim wyjściu do klubu wyraził swoje niezadowolenie. A może gdyby się zdecydował, nie stałoby się, to co nas zniszczyło?

To była jego decyzja

– Od momentu, kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem, chciałem, żebyś została moją żoną. Zamiast spędzać czas na nudnym wieczorze kawalerskim, wolę za tydzień bawić się dobrze na naszym weselu – oznajmił.

Nie miał jednak nic przeciwko temu, żebym ja korzystając z ostatniej nocy jako panna, bawiła się ze swoimi przyjaciółkami.

– Jeśli chcesz, mogę być nawet twoim kierowcą na ten wieczór, ale jeśli wolisz wrócić sama, nie będę się narzucał. Baw się dobrze – powiedział mi tego wieczoru, a na widok mojej nowej sukienki, skinął głową z aprobatą.

– Czy kiedyś ubierzesz się tak dla mnie? – spytał, próbując mnie uwieść.

Tej nocy świetnie się bawiłam. Jednak z każdym kolejnym tańcem z nieznajomymi chłopakami i kolejnym kolorowym drinkiem, coraz bardziej tęskniłam za Michałem. Brakowało mi jego silnych ramion, uśmiechu, zapachu jego perfum... Ostatecznie, nie mogłam już wytrzymać i zadzwoniłam do niego, z prośbą, aby po mnie przyjechał.

Cierpliwie czekał przy klubie, gdy żegnałam się z przyjaciółkami. Nie skomentował naszego zachowania i tego, że byłyśmy po alkoholu, co sprawiło, że jeszcze cieplej o nim pomyślałam. Delikatnie podał mi swoje ramię, żebym mogła się oprzeć i prowadził mnie ulicami Starego Miasta na parking.

Zaczepili nas obcy faceci

Idąc, śpiewałam i śmiałam się na zmianę. Czułam się szczęśliwa, nie tyle z powodu tej szalonej nocy, ale przede wszystkim dlatego, że już niedługo zostanę żoną tak wspaniałego, lojalnego i troskliwego mężczyzny.

– Popatrz, jaki to jest cudowny świat – powiedziałam.

– Hej, panienko! Może być jeszcze cudowniejszy. – usłyszałam za sobą gromki śmiech i natychmiast spoważniałam i przestałam śpiewać.

Niestety grupa mężczyzn idąca za nami nie miała zamiaru przestać.

– Kokietko, może pójdziesz z nami, co? Cukiereczku, po co ci ten mężczyzna? No chodź... Pójdź z nami. Zobacz, jacy z nas przystojni chłopcy.

Panowie byli od nas nieco starsi, choć widocznie pijani, zdołali szybko zmniejszyć dystans, jaki nas dzielił. Zauważywszy to, Michał zdecydował się podkręcić tempo, nakazując mi iść szybciej.

– Powinnaś była milczeć... – warknął niezadowolony.

Przerażona, spuściłam wzrok. Starałam się nadążyć za nim, lecz w obcasach było to trudne.

– Przyspiesz! Przejdziemy przez ten mały park i dotrzemy do parkingu – naciskał, nie zważając na to, że się potykam w szpilkach.

Nigdy jeszcze tak się nie bałam

– Facet, może ją podnieś. Ja bym tak postąpił, ale do tego potrzeba siły, prawda?! – wrzasnął jeden z mężczyzn, po czym wszyscy wybuchli śmiechem. Komentarze w naszym kierunku stawały się coraz bardziej wulgarne i chamskie.

– Kochanie – jęknęłam, potykając się o krawężnik.

Michał nawet nie spojrzał w moją stronę. Szarpnął mnie tak mocno, że aż zabolało mnie ramię. Wiedziałam, że jest wściekły.

– Hej, gościu! – nagle jeden z prześladowców ruszył pełnym biegiem, wyprzedził nas i zablokował nam drogę.

– Twój płaszcz jest naprawdę elegancki – oznajmił, podchodząc do przestraszonego Michała. Zanim mój przyszły mąż zdołał cokolwiek powiedzieć, obcy mężczyzna złapał go i cisnął na ziemię.

– Proszę, nie krzywdźcie go – wydarłam z siebie, kiedy Michał usiłował wstać. – Za tydzień mamy ślub.

– Aha, to zasługujecie na podarunek, prawda chłopcy?! – krzyknął jeden z mężczyzn, kierując się w moją stronę.

Czułam, jak serce zaczyna mi bić w przyspieszonym tempie. Wyciągnęłam rękę, poszukując oparcia u Michała, jednak natrafiłam jedynie na pustkę. Zamiast mnie chronić, mój partner wycofał się, jakby pragnął zniknąć w mroku.

Mało brakowało

Zostałam sama z trzema pijanymi mężczyznami, którzy nie zamierzali zostawić mnie w spokoju. Czułam, że moja krótka, pokryta cekinami sukienka, wysoko związane włosy, wyrazisty makijaż i wysokie obcasy, które założyłam po raz pierwszy od długiego czasu, tylko podsycają ich agresję i pożądanie.

– Michał... – zawołałam, kiedy jeden z mężczyzn uśmiechnął się obleśnie.

– Co teraz z nami będzie? Twój kochaś zwiał – zapytał, zbliżając do mnie twarz śmierdzącą alkoholem.

Nie mam pojęcia, co by się z nami, a raczej ze mną, stało, gdyby nie patrol policji, który w tym samym momencie wyłonił się zza zakrętu. Mężczyźni, dostrzegając światła nadjeżdżającego radiowozu, zbiegli. Zostałam sama, ale nie miałam siły nawet się poruszyć.

– Czy wszystko jest w porządku? – zapytał stróż prawa, wystawiając głowę z pojazdu. – Pani nie powinna spacerować sama o tej godzinie. Możemy panią odwieźć do postoju taksówek. Ta dzielnica nie jest zbyt bezpieczna.

– Nie ma takiej potrzeby, ale jesteśmy wdzięczni – z mroku wyszedł Michał. – To moja przyszła żona. Nie wraca sama do domu – dodał, starając się zachować spokój.

– Rozumiem... W takim razie życzę miłego wieczoru... – funkcjonariusz obserwował mnie uważnie, jakby miał pełną świadomość, co tu się przed chwilą wydarzyło.

Opuścił głowę, widząc, jak Michał chwyta moją rękę. Chciałam ją wycofać, ale on mocno mnie przytrzymał. Wracając do domu, oboje milczeliśmy. Następnego dnia borykałam się z kacem i było mi potwornie smutno. Płakałam zamknięta w swoim pokoju, nie chcąc nawet myśleć o tym, co mogli mi zrobić ci faceci.

Nie chciałam jego przeprosin

Nawet nie poinformowałam rodziców, że pozbyłam się sukienki i butów, wrzucając je do śmieci. Nie chciałam, aby przypominały mi, jak bardzo zawiodłam się tego dnia. Nie chciałam rozmawiać ani ze znajomymi, ani z moim partnerem. Wyłączyłam komórkę. Próbowałam przekonać rodziców, że mam straszliwego kaca. Wieczorem Michał zapukał do mojego domu z bukietem kwiatów. Nie potrafił spojrzeć mi prosto w oczy, jednak nie przestawał przepraszać za swoje postępowanie. Zapewniał, że mimo iż stał z boku, był gotów stawić czoła tym mężczyznom.

– Przyznam, że bałem się, ale doszedłem do siebie... Jeszcze chwila, a rzuciłbym się na tego faceta. Zauważyłaś, jak spojrzał na ciebie?! Kochanie, nigdy nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. Musisz mi zaufać... – błagał Michał ze łzami w oczach. – Czemu musiało do tego dojść... Tak, postąpiłem źle, bardzo źle, ale ludzie są słabi... – biadolił, całując moje dłonie.

Z miłości byłam gotowa zaakceptować jego przeprosiny i zapomnieć o tych mężczyznach, ich nieczystych myślach, obrzydliwych spojrzeniach, nieprzyjemnym zapachu. I być może zdołałabym oszukać samą siebie, gdyby nie to, że Michał próbował mnie pocałować. Kiedy zbliżył swoje usta do moich, poczułam, że zaraz zwymiotuję. Wstręt okazał się silniejszy niż uczucie i odwróciłam twarz. Michał zaczął płakać i prosić o wyrozumiałość. Płakał tak głośno, że to zaniepokoiło moich rodziców, a słysząc łzy, zdecydowali się wejść do mojego pokoju.

Nie będzie moim mężem

– Nie będzie wesela – powiedziałam im, gdy tylko otworzyli drzwi. – To nie jest mój kaprys. Mam swoje powody.

Podniosłam się z sofy, poszłam do łazienki, nalałam wody do wanny, rozebrałam się i zanurzyłam. Musiałam z siebie zmyć ten stres, łzy Michała, jego pocałunki i wyznania. Zapomnieć, że kiedykolwiek go kochałam.

– Spokojnie, mamo, poradzę sobie – zawołałam, kiedy mama zaczęła szarpać za klamkę. – To nie jest koniec świata – dodałam, uśmiechając się pierwszy raz tego dnia do siebie, bo wiedziałam, że podjęłam właściwą decyzję.

Amelia, 27 lat

Czytaj także: „Dzieci nigdy nie zapraszały mnie do siebie. Kiedy próbowałam się z nimi spotkać mówiły, że mam zająć się swoim życiem” „Matylda straciła cały dobytek przez wioskowych głupków. Uwierzyli w durną plotkę i chcieli się zemścić”
„Dla rodziny byłam pustą lalą, a w pracy pośmiewiskiem. Marzyłam o tym, by mój nos nie wyglądał jak klamka do zakrystii”

Redakcja poleca

REKLAMA