„Kiedy zaszłam w ciążę, mój facet się rozpłynął bez słowa. Po 7 latach przypomniał sobie, że jest ojcem i ma obowiązki”

matka z dzieckiem fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Od naszego ostatniego spotkania minęło prawie siedem lat. Zmężniał. Niewiele zostało z tego młodzika, którego kiedyś znałam. Na mój widok podniósł się z miejsca, a jego twarz oblał rumieniec. I bardzo dobrze”.
/ 08.11.2024 11:15
matka z dzieckiem fot. iStock by Getty Images, fizkes

– Dlaczego nie może to być brat Jacka? – spytałam zirytowana, gdy Ada, która już za tydzień miała stanąć na ślubnym kobiercu, oznajmiła mi, że pierwszego drużbę jej narzeczonego zobaczę dopiero dzień przed ceremonią.

Nie lubiłam facetów

– Bo Marek to prawdziwy pechowiec na weselach. Był świadkiem na ślubach trzech swoich znajomych i każde z tych małżeństw rozpadło się przed upływem roku. Nie chcę kusić losu. Postawiłam Jackowi ultimatum: albo znajdzie innego świadka, albo zostaniemy w nieformalnym związku.

Szczerze mówiąc, zależało mi na tym, by nic nie stanęło na drodze do szczęścia mojej siostry, jednak trzeba to jasno powiedzieć – miałam awersję do facetów, a sama myśl o spędzeniu wieczoru w towarzystwie obcej osoby przyprawiała mnie o dreszcze. Za moje obecne nastawienie ponosi odpowiedzialność Michał.

Spotkałam go w momencie, gdy za mną było już kilka nieudanych związków. Sprawiał wrażenie miłego faceta – kulturalny, solidny, można powiedzieć: zwyczajny gość. Kompletnie nie zastanawiając się nad konsekwencjami, dałam się porwać uczuciu. Jednak w chwili, gdy podzieliłam się z nim informacją o ciąży, Michał rozpłynął się w powietrzu. Dzisiaj wychowuję cudownego sześcioletniego chłopca, ale noszę w sobie też głęboką bliznę, przez którą na samą myśl o relacji z mężczyzną dostaję wysypki.

W przeddzień wesela Ada zaprosiła mnie do małej kafejki na coś słodkiego. Spojrzała na mnie bardzo poważnie.

– Miałam sen – powiedziała znienacka.

Uwielbiała przepowiednie

Poczułam, jak robi mi się zimno. Te jej przeczucia i wróżby. Zawsze doszukiwała się znaków we wszystkim dookoła. Ciekawe, co tym razem los chciał jej przekazać?

– Chcesz przełożyć datę ceremonii? – spytałam ostrożnie.

– Nie, coś ty – zaprzeczyła gestem dłoni. – Z ceremonią wszystko będzie dobrze. Układy planet są teraz sprzyjające, bo Wenus spotyka się z Jowiszem.

– Ulżyło mi – wypuściłam powietrze. – To opowiedz, co ci się śniło?

Przez chwilę milczała.

– Śniłam o tobie i przyjacielu Jacka.

– Ada, nie! – wykrzyknęłam przestraszona i zawiedziona. Odpowiedziała silnym uściskiem mojej ręki.

– Posłuchaj. Wiem, że nie bierzesz na poważnie moich przeczuć, ale tym razem naprawdę musisz mi zaufać, to twoja szansa. Obiecaj, że jej nie zmarnujesz…

– Okej, łapię – nie dałam jej dokończyć. – Mam na niego nie fukać, nie pokazywać zębów i nie uciekać z pomieszczenia, gdy zostaniemy sami.

– Dokładnie. Spróbuj z nim porozmawiać. Daj mu szansę, niech pokaże, jaki jest naprawdę.

No cóż, w końcu nie kazała mi od razu brać z nim ślubu.

– No dobra. Ale robię to tylko ze względu na ciebie!

Myślałam, że to sen

Myślałam, że skoro Ada tyle naopowiadała, to wiedziałam, czego się spodziewać. A jednak kompletnie zamarłam. Okazało się, że kumpel Jacka to Michał. „No pięknie! – przeszło mi przez głowę, gdy na chwilę zamknęłam oczy – Ada, tego ci nie wybaczę!”.

Od naszego ostatniego spotkania minęło prawie siedem lat. Zmężniał. Niewiele zostało z tego młodzika, którego kiedyś znałam. Na mój widok podniósł się z miejsca, a jego twarz oblał rumieniec. I bardzo dobrze. Powinien się wstydzić.

– Idź do babuni, dostaniesz tam jakieś słodkości – zwróciłam się do synka.

– Powiedziałeś mu prawdę o sobie? – warknęłam ze złością, gdy tylko mały zniknął za drzwiami kuchennymi.

– Skąd, nawet bym nie śmiał – szepnął. – Czuję, że nie powinienem. A ty… wyglądasz tak pięknie…

– Jak w ogóle możesz mówić takie rzeczy?

– Kasiu…

– Ustalmy coś na początek. Nie powinno cię tu być, bo przecież nawet nie znasz Jacka. Pewnie moja siostra znowu dostała jakiegoś olśnienia i coś wykombinowała, ale nie znaczy to, że musimy się na to godzić.

– Kasiu…

– Daj mi skończyć. Nie będę robić żadnej awantury, ale trzymajmy się na dystans. I słusznie zauważyłeś, nie masz nic do Tomka.

Zaplanowali to

Musiałam stamtąd wyjść, bo jeszcze moment i nie dałabym rady powstrzymać się od płaczu albo zrobiłabym jakąś scenę. Później był obiad, na którym pojawił się też Michał. Atmosfera była naprawdę kiepska. Ada, jak to ona, sprytnie pokierowała rozmową, żebym mogła się dowiedzieć jak najwięcej o moim eks.

Wciąż jest singlem – nie ma ani żony ani dziewczyny. W ostatnim czasie zdecydował się wrócić na stałe do miasta, w którym się wychował. Zaczął opowiadać o swoich planach założenia rodziny. Spoglądał wtedy na mnie w taki sposób, jakby był pewien, że łapię jego aluzje.

Sprytnie to sobie wymyślił. Ominęły go wszystkie trudne momenty – wstawanie w nocy do dziecka, przewijanie i ten koszmarny wiek trzech lat. A teraz się pojawił, gdy mały jest już odchowany. Poczułam narastającą wściekłość. Szybko się pożegnałam, tłumacząc się tym, że muszę wracać do domu położyć Tomka.

Nawet nie zareagowałam, gdy Michał zaoferował transport. Widziałam smutne spojrzenia moich rodziców. Bolało mnie to, bo przecież doskonale wiedzieli o tym, jak mnie potraktował – zostawił samą, spodziewającą się dziecka. Nie mogłam pojąć, dlaczego zamiast stanąć po mojej stronie i zatrzasnąć przed nim drzwi, zachowują się tak, jakbym to ja była wszystkiemu winna i celowo pozbawiła Tomka kontaktu z tatą.

Może miała rację?

– Pamiętaj, córeczko, że każdy z nas ma jakieś wady – odezwała się mama podczas pożegnania w progu. – Poprzez własne pomyłki nabieramy życiowej mądrości. Bywa, że warto komuś zaufać ponownie.

– Do czego zmierzasz? – Spytałam przyciszonym głosem.

– Zależy mi tylko na twoim szczęściu. Wsłuchaj się w to, co podpowiada ci serce. Przecież darzyłaś go prawdziwym uczuciem. A Tomek powinien mieć tatę.

Nie spałam tej nocy. W głowie kłębiło mi się mnóstwo przemyśleń, a serce było przepełnione różnymi uczuciami. Nie mogłam przestać myśleć o rozradowanej twarzy mojego synka, kiedy Michał snuł opowieści o swoich koniach i psach biegających wokół jego posesji. Z upływem czasu ludzie się zmieniają. Stają się dojrzalsi. Zastanawiałam się, czy potrafiłabym puścić to wszystko w niepamięć?

O świcie podjęłam decyzję – pozwolę Michałowi spróbować od nowa. W końcu mały Tomek zasługuje na obecność ojca w swoim życiu i nie powinien cierpieć przez to, co zaszło między nami, dorosłymi. Nie musimy tworzyć na siłę rodziny ani udawać szczęśliwego związku.

Chciałam zaryzykować

Wystarczy, że umożliwię Michałowi nawiązanie więzi z synem i wspieranie go w roli taty. To może być dobry początek. Oczywiście, będę musiała zmienić swoje nastawienie i przestać go traktować jak wroga, ale dla dobra mojego dziecka jestem w stanie naprawdę wiele zrobić…

Ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Codziennie znajdował czas dla Tomka – zabierał go na konie, basen albo do siebie, gdzie chłopiec mógł się bawić z jego psiakami. Tomek po prostu oszalał na punkcie taty. Co więcej, widziałam, jak Michał też jest nim zauroczony i traktuje go jak cały swój świat.

Czasami, kiedy Tomek już spał, Michał zostawał jeszcze chwilę pogadać. Poruszaliśmy różne tematy, ale ani razu nie wspomnieliśmy o naszej przeszłości. Rozumiałam, dlaczego wcześniej się wycofał – bał się, że dziecko pokrzyżuje jego plany życiowe. W końcu miał przed sobą podróżowanie i budowanie kariery…

Pewnego razu przyznał mi się, że spełnił wszystkie swoje marzenia, a mimo to nie czuł się spełniony. Tłumaczył, jak długo musiał zastanawiać się nad przyczyną tej pustki i odkryć, co naprawdę jest dla niego ważne. Spojrzał na mnie znacząco, ale szybko odwróciłam rozmowę na inne tory.

Bałam się tej relacji

Wciąż miałam w sobie zbyt dużo niewypowiedzianych uczuć, żeby móc normalnie o tym rozmawiać. Jednak w miarę upływu kolejnych dni, nasza relacja zaczęła wracać do dawnej normalności…

Po kwartale wspólnego życia mój synek nagle spytał, dlaczego tata nie mieszka pod jednym dachem z nami. Siedzący obok Michał zerknął na mnie z zainteresowaniem. W tym momencie uderzyło mnie ich podobieństwo. Poczułam ukłucie w sercu.

– No właśnie, dlaczego nie jesteśmy razem? – włączył się Michał.

– Bo normalnie dzieci mieszkają ze swoimi tatami – wtrącił Tomek.

Stałam jak wryta, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Przed sobą miałam dwóch facetów, którzy znaczyli dla mnie wszystko i czekali, aż coś powiem. Dotarło do mnie, że sama wpakowałam się w tę sytuację. Olśniło mnie, że przecież sama tego chcę!

Patrząc wstecz, można by uznać za naiwne, że dałam wspomnieniom złych chwil rozpłynąć się w pamięci. Z drugiej strony, może to właśnie świadczy o mojej mądrości – ta gotowość, by rozpocząć wszystko od nowa i spojrzeć w przyszłość z czystą kartą.

Minęły już cztery lata odkąd wzięłam ślub z Michałem. Naprawdę uważam, że wszyscy, łącznie ze mną, powinni dostać w życiu drugą szansę!

Katarzyna, 30 lat

Czytaj także:
„Mój narzeczony nawet w trakcie numerka wyskoczyłby z łóżka, gdyby zadzwonił telefon. Ruszał na pomoc każdej ofermie”
„Mężowi zachciało się szalonego romansu, więc ja zrobiłam mu z życia rollercoaster. Z rozwodu wyjdzie w skarpetkach”
„Mąż wyjechał za chlebem, a ja zaszłam w ciążę. Myślałam, że przyleci jak na skrzydłach, a on ani myślał tu wracać”

Redakcja poleca

REKLAMA