Cios przyszedł stosunkowo nagle. To była randomowa niedziela, gdy prawie nakładałam kotlety na przygotowane talerze. Mój mąż wtedy wypalił jak z procy:
– Mamy okropne życie... czuję się jak chomik w kołowrotku. Każdy dzień wygląda tak samo. Jak tak dalej pójdzie, to zwariuję. Musimy to zmienić bo...
– Bo co? – zapytałam zaciekawiona.
– ... bo dłużej tak nie pociągniemy.
– Ale o co ci chodzi? Nie podoba ci się to, że o nic nie musisz się martwić? Wolałbyś szalone życie i strach o to, czy będziesz miał co jutro do garnka włożyć?
– Nie o to mi chodzi...
– To o co? Nie lubisz stabilizacji i odrobiny rutyny?
– Odrobinę? Kobieto, nasze życie od kilku lat wygląda jak zapętlający się film i to w dodatku całkiem kiepski i nudny.
Popatrzyłam wtedy na kuchenkę, na której stał garnek z pomidorówką. Tą samą nudną, co każdej niedzieli. Może mąż nie mówi wcale takich głupot? Nigdy na to nie zwróciłam uwagi. Lubiłam rutynę, ona daje mi poczucie bezpieczeństwa. Może i nasze życie jest dość skrupulatnie zaplanowane, ale czy jest nudne? Tego bym nie powiedziała.
– Wiesz, ja myślę, że jest ci za wygodnie – rzuciłam.
– Dobra, daj już sobie spokój. Nic nie rozumiesz – powiedział i wstał od stołu.
– Gdzie ty idziesz? A obiad? Cały dzień stałam przy...
– Zjedz sobie to sama – odwrócił się na pięcie i trzasnął za sobą drzwiami.
Było mi przykro. Nie doceniał tego, co ma. To wstrętne, ale postanowiłam, że nie będę się wściekać. Może przechodził jakiś kryzys? Dałam mu się w spokoju wyżyć i nie wchodziłam mężowi w paradę.
Chciałam odciągnąć głowę od dziwnej rozmowy z mężem, ale nie potrafiłam. Zaczęły nurtować mnie coraz dziwniejsze pytania. A co, jak monotonia to tylko najmniejszy problem? Co jak w jego głowie dzieje się coś gorszego? Może to ze mną jest coś nie tak, skoro własny mąż nudzi się w moim towarzystwie? Na te i wiele więcej pytań po prostu nie znałam odpowiedzi. Pozostało mi tylko być czujną, bo może one nasuną się same.
Nie pomyliłam się
Nie trzeba być detektywem, żeby zauważyć nagłą zmianę w zachowaniu mojego męża. Wystarczyło wytężyć wzrok i nadstawić uszy i wszystko stało się jasne. Kupił karnet na siłownię, odstawił cukier, słodkie bułeczki, poprosił o mniejsze porcje obiadu. Całe jego dnie skupiały się wokół aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia. Początkowo ucieszyłam się, że to w tej dziedzinie ulokował swoje frustracje. To było jednak złudzenie.
Mój 50-letni głupiutki mąż wymyślił sobie romans. Tak moi drodzy. Męskie ego poszybowało w górę, gdy biuściasta koleżanka z pracy i to do tego młodsza zwróciła na niego uwagę. Od słowa do słowa okazało się, że oboje mają na siebie chrapkę.
Nie jestem głupia, znam go w końcu od 20 lat. Dobrze wiedziałam, że firmowe spotkania przeciągają się, bo miał ważne sprawy do załatwienia w łóżku kochanki. Wciskał mi kit o nowym ważnym kontrahencie, a tak naprawdę umowę zawierał na ślinę z tą lafiryndą.
Początkowo nie reagowałam, bo sądziłam, że poszaleje kilka razy i wróci do domowego ciepła. Ale niestety, nic na to nie wskazywało. Brnął w ten romans, upokarzał mnie, kłamał w żywe oczy. To było gorsze niż najmocniejszy cios w policzek.
Tego było za wiele
Skoro zachciało mu się szaleć, to niech z innej kobiety robi idiotkę. Jeśli chciał rozrywki, to teraz przyszła moja kolej, żeby mu jej dostarczyć:
– Michalina, ty gdzieś wyjeżdżasz? Czemu nic nie mówiłaś?
– Ja? Nie mój drogi. Ja się nigdzie nie ruszam. To są twoje rzeczy.
– Moje? Co ty wymyśliłaś?
– No jak to? Przecież chciałeś rozrywki, tak? To leć sobie do tej swojej kochanki. Może ona da ci więcej szaleństw niż nudna żona. No już, zabieraj rzeczy i spadaj.
– Miśka, to nie tak... Ja tylko.. – zacinał się jak stara płyta.
– Nie przejmuj się kochany. Resztę rzeczy możesz odebrać jutro. Wszystko ci zapakuje. Wiesz przecież, jak twoja nudna żona kocha uporządkowane życie. Nie wciskaj mi już więcej kłamstw.
– Nie wygłupiaj się, to było jednorazowe, nic do niej nie czuję!
–Nie interesuje mnie to. Zapomniałam dodać, skontaktuje się z tobą mój prawnik. Opowie ci więcej o papierach rozwodowych, które niebawem dostaniesz. Nie myśl też, że ujdzie ci to na sucho. Rozwód będzie z twojej winy, mam dowody twojej niewierności. Jak będziesz się stawiał, to nie zostawię na tobie suchej nitki.
–Proszę cię! Nie rób mi tego! Ja tylko chciałem spróbować czegoś nowego, zatraciłem się, to był błąd.
– No widzisz, w prawdziwym nudnym życiu za błędy się płaci. Żegnam.
Dla mnie to koniec. Definitywny. Nie dam się poniewierać. Już następnego dnia wymieniłam zamki w drzwiach. I dobrze, bo Mariusz próbował się dobijać i przepraszać. Nasłał na mnie nawet teściową. Jednak gdy tylko powiedziałam jej, co nawywijał jej synalek, nie odezwała się nawet słowem. Wole nudne samotne życie niż szalonego i rozwiązłego męża.
Czytaj także:
„Latami opiekowałam się schorowaną ciotką. Skneruska w podziękowaniu nie zostawiła mi w spadku ani grosza”
„Wyjechałam za granicę, żeby zapewnić synowi lepszy start. Ale odcinając go, zrujnowałam jego przyszłość”
„Po 30 latach z mężem łączyła mnie już tylko córka. Gdy się wyprowadziła, ja też chciałam spakować manatki i zniknąć”