„Kazałam synowi dorosnąć, bo ma już 40 lat. Wziął to sobie do serca i uwiódł 80-letnią sąsiadkę. To dobry biznes”

smutna kobieta fot. Adobe Stock, aletia2011
„–Przestań nachodzić panią Teresę, kiedy spadek jest prawie mój. Ona długo już nie pociągnie, a ja mam zapisane mieszkanie i kilkaset tysięcy. Nie robię niczego złego, staruszka może trochę nacieszyć się przez ostatnie miesiące życia, zamiast siedzieć w samotności. Podzielę się spadkiem z tobą. Zasłużyłaś na to po tych wszystkich latach”.
/ 11.09.2023 07:45
smutna kobieta fot. Adobe Stock, aletia2011

Mój syn był na moim utrzymaniu aż do 40-stki. Kiedy kazałam mu zabrać tyłek w troki, przeprowadził się do nieuleczalnie chorej staruszki, której dni były policzone. Ja zostałam teraz bez dziecka, a on żyje za pieniądze z testamentu.

Dałam mu wszystko

W ciążę zaszłam jako 19-latka, po nocy spędzonej z Hiszpanem, który był przez jakiś czas w Polsce na wymianie studenckiej. Kiedy dowiedział się, że będziemy mieć dziecko, słuch o nim zaginął. Zostałam więc sama z małym dzieckiem, niedołężną matką i dwoma kotami. Porzuciłam marzenia o studiach i karierze, żeby tylko móc wychowywać dziecko. Kiedy Darek bawił się w najlepsze w żłobku i przedszkolu, ja pracowałam na pół etatu, tylko po to, żeby po kilku godzinach go odebrać i nakarmić, a na noc znowu pójść na 8 godzin do innej pracy.

Przez to, że wypruwałam sobie żyły i dawałam dziecku wszystko, czego sama nigdy nie mogłam mieć, Darek wyrósł na rozkapryszonego nastolatka, a potem na wiecznego studenta. Po ukończeniu jednych studiów, lawirował, żeby tylko nie znaleźć sobie pracy. W ten sposób zdobył drugiego magistra, którego nigdy nie wykorzystał na ścieżce kariery. Raz na jakiś czas zatrudniał się byle gdzie, żeby tylko odłożyć niezbędne minimum na swoje wydatki. Kupił w ten sposób markowe ciuchy i samochód, podczas gdy ja tyrałam dalej na utrzymanie naszej dwójki.

Koniec tego dobrego

Choć poznawał wiele kobiet, z żadną z nich nie udało mu się ustatkować. Kiedy tylko w grę wchodziły rozmowy o założeniu rodziny czy chociaż wspólnym zamieszkaniu, Darek się ulatniał. Ja zaś świeciłam oczami przed ewentualnymi kandydatkami na przyszłą synową. Kiedy Darek skończył 40 lat, postawiłam sprawę jasno.

– Albo znajdziesz sobie wreszcie jakąś kobietę i zaczniesz zarabiać pieniądze, albo wynocha. Mam już dosyć niańczenia dorosłego faceta.

– Dobrze, mamo. Da się załatwić. – odpowiadał, wracając do zajadania chipsów przed telewizorem.

Kiedy po trzech miesiącach nie znalazł ani pracy, ani wybranki, wykopałam go za drzwi. Dopiero wtedy zauważył, że mówię serio, i wrócił z podkulonym ogonem.

– Daj mi miesiąc. Proszę.

– Dobrze. Jak nie kobieta, to chociaż źródło zarobku. Nie wymagam, żebyś naraz dokonał dwóch cudów. odparłam prześmiewczo.

Chyba oszalał

Kilka dni później nakryłam go, jak wychodzi z mieszkania sąsiadki z dołu.

– A co ty tam robisz? Nie wierzę, że postanowiłeś zatrudnić się jako opiekunka? Nie umiesz zrobić nic nawet przy sobie.

– Tylko gadałem z panią Teresą, szukam życiowych rad, nie, mamuś? Właśnie tego chciałaś.

Kolejny raz przymknęłam więc oko na jego wygłupy. Myślałam, że jeśli ja nie jestem w stanie, to może chociaż 80-letnia kobieta nauczy go życia. Starsi ludzie skrywają przecież w sobie pokłady mądrości.

Kiedy jednak jakiś czas później, wiecznie plotkujący sąsiad powiedział mi, że mój syn urządza sobie z nią schadzki, nie chciałam uwierzyć w to, co słyszę.

– Co pan mówi, panie Staśku? Znów pan za dużo wypił? – starałam się wyciągnąć z faceta jak najwięcej.

– No nie! Mówię pani, zajrzałem kiedyś im w okno, a on przytulał tamtą babcię. Długo już nie pożyje, pewno chodzi mu o spadek!

Słysząc te słowa, czułam, że muszę zrobić porządek z tym gówniarzem. Zastałam go jednak pakującego swoje toboły.

– Co ty robisz?

– Wyprowadzam się do pani Teresy. Zamierzam z nią żyć, skoro ty mnie tu nie chcesz.

Wiedziałam, że staruszce pieniędzy nie brakuje. Lata temu, gdy wychodziła jeszcze regularnie z mieszkania, widywałam ją zawsze wystrojoną i umalowaną.

– Robisz sobie jaja? Wracaj tu, ale już!

Czuł łatwą kasę

Próbowałam tłumaczyć sobie to na wszystkie sposoby. Pani Teresa mogła dojrzeć w nim obraz dawnego męża, w końcu pewnie zmaga się już z zaburzeniami pamięci i sama nie wie, co jest prawdziwe. A może łączy ich jedynie relacja babci i przyszywanego wnuczka? Babcię można przecież przytulać wyłącznie po rodzinnemu.

Kiedy jednak zobaczyłam ich razem na ławce pod blokiem, oniemiałam. On ją całował, muskał po rączce i obejmował ramieniem. Jak zdołał w ogóle namówić na spacer staruszkę, która od lat nie wychodziła z domu?

– Co to ma być? Co znowu odstawiasz? – od razu na niego naskoczyłam.

– Teresa to moja partnerka. A właściwie to dziewczyna. Spotykając się z nią, w ogóle nie zauważam dzielącej nas różnicy wieku. Jest wiecznie młoda.

– Dzień dobry. – przywitała się grzecznie pani Teresa, chyba nie mogąc ocenić trzeźwo własnego położenia. – Byliśmy w kawiarni i w banku. Od dawna tak dobrze się nie bawiłam. Mam jeszcze trochę ciasta, może się pani poczęstuje? - mówiąc to, wyciągnęła z torebki pakunek.

– Pani Tereso. Jaki bank? Czy wypłaciła pani dla niego jakieś pieniądze?

– Darek mówił, że zamierza założyć własną firmę. Postanowiłam go wspomóc.

Po raz kolejny zaniemówiłam. Mój syn i firma? Ten gówniarz wymyślił jakiś blef, żeby tylko wyłudzić pieniądze od biednej staruszki! Postanowiłam, że od razu się z nim rozmówię, jednak ten nie otwierał drzwi. Porzuciłam sprawę na następne tygodnie, nie mogąc dobić się do mieszkania, które pani Teresa dzieliła z Darkiem. W pewnym momencie po bloku zaczęła jednak krążyć plotka, że pani Teresa wyszła spisać nowy testament. 

Czekał na spadek

Do syna nie odzywałam się przez następne miesiące. Kilkukrotnie, gdy wychodził z domu, bo nie odmawiał sobie towarzystwa kumpli i młodych kobiet, próbowałam skontaktować się z panią Teresą. Ta jednak wydawała się nie do końca świadoma sytuacji, tak, jak gdyby sama uwierzyła w to, że z powrotem ma 30 czy 40 lat. W jej wieku i przy jej schorzeniach nietrudno było o nietrzeźwy pogląd na świat. Moje starania za każdym razem spełzały więc na niczym.

Po pewnym czasie zobaczyłam nie tylko, jak Darek wnosi na klatkę nowy telewizor czy komputer, ale również, jak zmienia zdezelowane auto na znacznie nowszy model. Ile pieniędzy mogła mieć ta kobieta? Z tego co wiem, nigdy nie doczekała się dzieci ani wnucząt, wszystkie oszczędności życia gromadziła, czekając, aż pójdą do grobu wraz z nią.

– Mamo.– zaskoczył mnie pewnego razu Darek. – Przestań nachodzić panią Teresę, kiedy spadek jest prawie mój. Ona długo już nie pociągnie, a ja mam zapisane mieszkanie i kilkaset tysięcy. Nie robię niczego złego, staruszka może trochę nacieszyć się przez ostatnie miesiące życia, zamiast siedzieć w samotności. Podzielę się spadkiem z tobą. Zasłużyłaś na to po tych wszystkich latach.

Już miałam mu odpyskować, ale moje myśli zaślepił fakt, że pierwszy raz w życiu poczułam się doceniona przez własnego syna. Kiedy tylko do mojej głowy napłynęły obrazy wizyt u fryzjerów, kosmetyczek i zasłużonych wakacji, odpuściłam. Zgodziłam się na ten układ.

Kilka miesięcy później pani Teresa umarła, w związku z powikłaniami wynikającymi z jej choroby. Widziałam przez okno, że syn ubiera się w garnitur i idzie na pogrzeb czy do notariusza, czekałam więc cierpliwie. Nie zobaczyłam go jednak ani razu więcej.

W mieszkaniu pani Teresy pojawili się z kolei agenci nieruchomości, którym najwidoczniej Darek przekazał klucze. Nie wiem, gdzie jest teraz mój syn i w jakich luksusach żyje, ale znając go, od razu przehula całe fundusze na głupoty. Ja, choć zostałam z niczym, czuję zaś żal wobec biednej staruszki. Zapisałam się na wolontariat w domu starców, żeby choć trochę wynagrodzić jej bierność. Syna wyrzuciłam ze swoich myśli, uznając niefortunne wydarzenie za drugą szansę od życia.

Czytaj także: „Broniłem się przed uczuciem do sąsiadki, bo myślałem, że jest prostytutką. Rozpaliła we mnie ogień”„Dzieci wolą się kisić w warszawskich dziuplach, niż pobudować blisko mnie. A kto mi na starość szklankę wody poda?”
„Chciałam zrobić karierę przez łóżko. Szef nie mógł się mnie nachwalić, ale i tak wyszłam na tym, jak Zabłocki na mydle”

Redakcja poleca

REKLAMA