„Boję się, że przez to, że jestem za stary, żona zostawi mnie dla młodszego. Nie mogę dać jej dzieci, których tak pragnie”

zmartwiony mężczyzna fot. T.Den_Team
„Zakochałem się w dziewczynie młodszej ode mnie o 16 lat. Była dla mnie ideałem, świetnie się ze sobą czuliśmy. Kiedy wzięliśmy ślub i zapragnęliśmy mieć dzieci, w naszym życiu zaczęły się problemy... Chcieć to nie zawsze móc, a wszystkiemu winien był mój dojrzały wiek”.
/ 07.07.2023 19:15
zmartwiony mężczyzna fot. T.Den_Team

„Myślałem, że kiedy poznam idealną kobietę równie wspaniale będzie wyglądać moje życie. Nie zdawałem sobie sprawy, że spora różnica wieku nastręczy nam wielu problemów i trosk".

Stary kawaler nie chce zobowiązań

Uchowałem się w stanie kawalerskim do czterdziestki. Choć swoim życiu miałem kilka poważnych związków, żaden nie skończył się ślubem. Albo dochodziliśmy do wniosku, że nie patrzymy w tym samym kierunku, albo odkrywałem, że wielka miłość mojej lubej nie wyklucza skoków w bok. Cóż, jestem jedynakiem i nie lubię się dzielić. Kiedy patrzyłem na znajomych, którzy męczyli się w nieudanych małżeństwach, właściwie cieszyłem się, że nigdy nie dobrnąłem do tego etapu. Zdrady, szarpanina o dzieci i majątek…

Rodzice marudzili, że chcą wnuków, znajomi kpili, nazywając mnie Piotrusiem Panem. Spływało to po mnie jak po kaczce. Trudno, żyłem niezgodnie z ogólnie obowiązującym schematem, który nakazywał wiązać się i rozmnażać. Dla mnie liczyło się to, że żyłem w zgodzie ze sobą. Nie zdradzałam, nie kłamałem, nie obiecywałem gruszek na wierzbie. Starałem się być uczciwy. Dlatego, szczerze mówiąc, sam nie mam pojęcia, co mi odbiło…

Dużo młodsza dziewczyna zawróciła mi w głowie

Zuzka była śliczna, radosna i bardzo młoda. Dopiero co skończyła studia i pracowała w wakacje jako kelnerka w pubie, do którego wstąpiłem któregoś wieczoru. Zagadałem do niej, zaczęliśmy rozmawiać. Po jej zmianie poszliśmy do mnie… i stało się. Oszalałem na jej punkcie, zakochałem się jak sztubak. Boże drogi, była ode mnie szesnaście lat młodsza! Teoretycznie mogłaby być nawet moją córką, a ja marzyłem, by została ze mną jak najdłużej, może na zawsze?

Nie ukrywam, miłe komentarze moich kumpli łechtały moje męskie ego.

– No, no, niezłą dziewczynę sobie znalazłeś – mówili z zazdrością.

– Nie ma to jak młoda laska w łóżku, co? – dodawał kolejny znajomy – Wychowasz ją i będziesz miał fajną żonkę.

Takie teksty mogą wydawać się chamskie i seksistowskie, ale faceci w swoim gronie tak się zachowują. W gruncie rzeczy nie chcieli urazić ani jej, ani mnie, tylko w niewybredny sposób wyrażali swoją zazdrość. Nigdy nie traktowałem Zuzki jak zabawki albo trofeum. Nie próbowałem też odmładzać się na siłę, a ona nie szukała we mnie ojca. Związaliśmy się mimo różnicy wieku, a nie ze względu na nią. Oboje traktowaliśmy naszą relację serio. Poznaliśmy nawzajem swoje rodziny, spędzaliśmy czas z moimi i jej rodzicami. Jak nigdy wcześniej poczułem, że to jest to. Trafiłem w końcu na kobietę, która jest mi przeznaczona. Po raz pierwszy naprawdę poważnie myślałem o ślubie, a nawet dzieciach.

Pora się ustatkować

– Nie gniewaj się, ale nie chcę jeszcze zachodzić w ciążę. Dopiero skończyłam studia, jeszcze nawet nie mam pracy, która by mnie interesowała. Poczekajmy trochę, co? – mówiła Zuza, gdy zaczynałem ten temat.

Zgadzałem się, choć w moim wypadku czekanie oznaczało, że będę tatą-dziadkiem. Z drugiej strony rozumiałem ją.

– Ale lubię, że myślisz tak przyszłościowo… – mruczała, przytulając się do mnie. – Moi rówieśnicy to chłopcy, nie mężczyźni. A ja potrzebuję przy sobie mężczyzny. Kogoś takiego jak ty, na kim mogę polegać, kto już coś osiągnął, kto wie, co jest w życiu ważne.

Jednak wciąż nie rozumiałem, co ona we mnie widzi. Nie byłem jakimś wielkim biznesmenem, nie osiągnąłem Bóg wie czego. Pracowałem w biurze, nawet nie musiałem nosić krawatów do pracy. A jednak mnie pokochała. Ja dosłownie ją uwielbiałem. Za całokształt. A podziwiałem za to, że była ciągle w ruchu. Gdybym miał podać jedną cechę, która najlepiej Zuzkę opisywała, to właśnie owa radosna, energiczna żywotność. Wszędzie było jej pełno. Rano potrafiła się ze mną kochać szybko i zapamiętale, by za chwilę robić kawę i biec do pracy. Po powrocie wyciągała mnie z domu: wernisaż, wystawy, piwo ze znajomymi, wycieczka w góry, wypad nad jezioro… Biegała i jeździła na rowerze. Nawet zapisała się na pole dance, bo stwierdziła, że to świetny fitness.

Uwielbiałem ją każdego dnia bardziej i w końcu założyłem jej obrączkę na palec. Miałem czterdzieści pięć lat i czułem się wspaniale! Moja młoda żona była inteligentna, śliczna, była moją ukochaną, przyjaciółką i towarzyszką życia. Długo na nią czekałem, ale się doczekałem. Gdybym się pospieszył, mógłbym przeoczyć tę najwspanialszą z kobiet. Idealną dla mnie.

Za stary na kredyt

Planowaliśmy wspólną przyszłość, więc uznaliśmy, że przydałoby się własne miejsce do życia. Myśleliśmy o kupnie mieszkania. Kiedy wróciliśmy z podróży poślubnej, zaczęliśmy szukać odpowiedniego lokum. Moje dwupokojowe mieszkanko było wystarczające dla nas dwojga, ale skoro chcieliśmy mieć dzieci… I tu rzeczywistość zaskrzeczała. Mój wiek stanowił przeszkodę dla banku, by udzielić nam kredytu na odpowiednio długi czas.

– Bardzo mi przykro – uśmiechnęła się przepraszająco miła pani – dwadzieścia lat to maksymalny okres, na jaki możemy rozłożyć spłatę. Rata będzie…

– Za wysoka – dokończyła za panią Zuzia.

Fakt. Kredyt to zawsze ryzyko, nie mogliśmy zgodzić się na ratę, która mogłaby nas w pewnym momencie zarżnąć. Musieliśmy myśleć rozsądnie.

– Cholera! – wściekała się moja żona po wyjściu z kolejnego banku, w którym pracownik przekazał nam z tę samą informację.

– Co poradzić, wzięłaś sobie starego męża, to teraz cierp – próbowałem żartować, ale sytuacja wcale nie była zabawna.

Żeby kupić większe lokum sprzedaliśmy moje małe mieszkanie. Miało być ono moim zabezpieczeniem na czas emerytury, ale dzięki tej transakcji mogliśmy zdecydować się na mniejszy kredytNie było innego wyjścia. Teraz mogliśmy urządzić pokoik dla dziecka i brać się do przyjemnych działań zmierzających do powiększenia rodziny.

Zajście w ciążę może być wyzwaniem

Po półtora roku starań wylądowaliśmy w klinice leczenia niepłodności.

– Nie będzie tak łatwo zajść w ciążę – lekarz, który analizował nasze wyniki, nie miał zbyt dobrych informacji. – Pana plemników jest mało i nie są zbyt ruchliwe, ale jeszcze bym się nie poddawał.

Czułem, jak rumieniec pojawia się na moich policzkach. No tak, dziadek dorwał młodą żonkę i dopiero teraz zabrał się za płodzenie potomków. O piętnaście lat za późno! Niemal fizycznie czułem rozczarowanie Zuzki, choć robiła dobrą minę do złej gry.

– Jeśli się uda, to się uda, a jak nie, to nie – mówiła dzielnie.

Wiedziałem swoje. Odezwał się w niej instynkt macierzyński. Pochylała się nad każdym wózkiem, a w jej oczach pojawiała się wyraźnie czytelna tęsknota. Bardzo chciała zostać mamą, a przeze mnie nie mogła. Z adopcją też byłyby problemy ze względu na mój wiek. Dobiegałem pięćdziesiątki i choć nie czułem się staro ani nie wyglądałem na dziadka, organizm wiedział lepiej, na ile może sobie pozwolić. A mógł coraz mniej.

Nie miałem już ochoty spędzać wieczorów poza domem. Męczyło mnie towarzystwo trzydziestolatków, którzy dopiero robili kariery i zachowywali się jak sportowcy na sterydach. Ich hasło brzmiało: szybciej, wyżej, lepiej, sprawniej! Ja byłem wśród nich dinozaurem. Nie szalałem za nowymi apkami w smartfonach, często nie rozumiałem co do mnie mówią, bo używali jakiejś dziwnej nowomowy. Boże, dzieliło nas tylko kilkanaście lat, a czułem się jak z innej epoki. Z przykrością uzmysłowiłem sobie, że bliżej mi do pokolenia ich rodziców. Tak, bliżej mi było do teściów niż do mojej żony!

Zuzia jest piękną, młodą kobietą, pełną życia i pasji. Nie ma jeszcze trzydziestu pięciu lat i może wszystko. Może zmieniać pracę, może robić karierę, zostać matką, przebierać w facetach, gdyby tylko chciała. Widziałem, jakimi spojrzeniami za nią wodzili, gdy wychodziliśmy gdzieś razem. Pewnie się zastanawiali, co u jej boku robi ten stary dziad, który coraz częściej ucinał sobie drzemkę na kanapie, gdy wracał z pracy, i którego plemniki zrobiły się równie nieruchliwe jak on.

Zastanawiałem się czy ode mnie odejdzie

W spojrzeniu Zuzi zacząłem dostrzegać znużenie. Coś, czego się obawiałem od samego początku. Kiedy wkładałem jej obrączkę na palec, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a zarazem w moim sercu pojawił się lęk. Zastanawiałem się nie tyle „czy”, ale „kiedy” moja piękna żona dostrzeże, kim naprawdę jestem w jej życiu – kulą u nogi. Byłem sporo starszy i blokowałem właściwie wszystko, co mogłaby robić i mieć, gdyby związała się z kimś w swoim wieku. Zdobyłem się na odwagę i powiedziałem jej o tym.

– Nie bądź głupi, kocham cię! – zdenerwowała się. – Najwyżej nie będziemy mieć dziecka. Poza tym nie znamy dnia ani godziny. Jutro mogę wpaść pod samochód albo w pół roku załatwi mnie białaczka, a ty dożyjesz setki i doczekasz się prawnuków.

W swoim stylu bagatelizowała moje lęki i swoje pragnienia. Niestety, już mnie nie przekonała. Widziałem, że drgnęła, jakby chciała coś dodać, ale zrezygnowała. Może chciała powiedzieć, że nie chodzi o dzieci, ale o moje nastawienie? Że to nie moje plemniki są stare, a moja dusza?

Od tamtego dnia codziennie się boję. Niby nic się nie zmieniło. Nadal mówimy sobie, że się kochamy, nadal całujemy się na dzień dobry i tulimy na kanapie, jednak moje obawy rosną. Bo robię się coraz starszy… Pewnego dnia Zuzia przyjdzie z pracy i powie, że poznała kogoś innego, bardziej odpowiedniego, kto da radę wnieść ją na rękach na szczyt szklanej góry. Obiecałem sobie, że nie będę stać jej na drodze. Choć sam pogrążyłbym się w rozpaczy, nie mam prawa jej ograniczać. Dała mi dużo szczęścia, będę się więc cieszył wspólnymi dniami, póki trwają… 

Czytaj także:
„Mąż jest bezpłodny, więc chce adopcji, ale ja nie umiem się zdecydować. Przecież to on nie może mieć dzieci, ja mogę...”
„Byłem pewien, że żona mnie zdradza, bo jestem bezpłodny. Zbierałem szczękę z podłogi, gdy odkryłem, że stoi za tym... mój ojciec”
„Teściowa dręczy mnie, bo jestem bezpłodna. Na imieniny zaprosiła tylko ciężarne, by pokazać mi, że jestem bezwartościowa”

Redakcja poleca

REKLAMA