„Jestem rodzinnym wyrzutkiem, bo nie poszłam na prawo. Nie chciałam, by rodzice zniszczyli mnie chorymi ambicjami”

poważna dziewczyna fot. Getty Images, Lilly Roadstones
„– Ale to nie jest odpowiedzialne! – wybuchnął, uderzając pięścią w stół. – Ojciec zainwestował w ciebie. Czas, pieniądze, nadzieje. A ty wszystko to odrzuciłaś, żeby malować jakieś bohomazy!”.
/ 11.07.2024 19:00
poważna dziewczyna fot. Getty Images, Lilly Roadstones

Od zawsze czułam, że prawo to nie moja bajka. Zamiast ksiąg prawniczych i sal sądowych, wolałam pędzle, płótna i kolory. Mimo że decyzja ta wywołała wiele emocji w mojej rodzinie, przede wszystkim u mojego brata Jurka, nigdy jej nie żałowałam. Ojciec miał dla nas inne plany.

Nie akceptowali mojego wyboru

Moja decyzja o studiowaniu malarstwa była jak burza, która przeszła przez nasz dom. Ojciec był zawiedziony, matka, próbowała nas pogodzić, a Jurek... Jurek był wściekły. Nigdy nie rozumiał, dlaczego porzuciłam coś, co mogło zapewnić mi stabilną przyszłość, dla czegoś, co wydawało mu się kaprysem. Może dlatego nasze relacje są teraz takie napięte.

Każdy dzień w pracowni jest dla mnie pełen emocji. Uwielbiam to uczucie, kiedy zaczynam nowy obraz, nie wiedząc jeszcze, dokąd mnie to zaprowadzi. To moje życie. Moja pasja. Ale czy jest tego warte, skoro straciłam bliskość z bratem?

– Nie możesz tak dłużej żyć w chmurach – Jurek nie potrafił ukryć irytacji w głosie. – To, co robisz, to zwykłe marnowanie talentu i tradycji rodziny.

– Sztuka to moja pasja. Wiesz, że nigdy nie chciałam być prawnikiem – odpowiedziałam, próbując zachować spokój.

– Pasja? Pasja nie zapłaci rachunków. Tylko popatrz na ojca – dodał, wskazując na zdjęcie naszego ojca wiszące na ścianie salonu. – On zbudował karierę, która nas utrzymała. A ty? Co ty masz do pokazania?

Nie wszystko sprowadza się do pieniędzy – odparłam, czując, jak wzbiera we mnie gniew. – Sztuka to coś więcej. To sposób na wyrażenie siebie, na komunikację z ludźmi na całym świecie.

– Ale to nie jest odpowiedzialne! – wybuchnął, uderzając pięścią w stół. – Ojciec zainwestował w ciebie. Czas, pieniądze, nadzieje. A ty wszystko to odrzuciłaś, żeby malować jakieś bohomazy!

Nic nie rozumiał

Wzięłam głęboki oddech, próbując uspokoić bijące serce. Wiedziałam, że rozmowa z Jurkiem będzie trudna, ale nie sądziłam, że będzie aż tak emocjonalna.

– Nie chcę, żebyś myślał, że nie doceniam tego, co ojciec dla nas zrobił – powiedziałam, starając się opanować drżenie w głosie. – Ale każdy z nas musi znaleźć swoją drogę. Ty wybrałeś prawo, ja wybrałam malarstwo. To nie znaczy, że jedno jest lepsze od drugiego.

– Ty po prostu nie rozumiesz – westchnął Jurek, opadając na krzesło. – Ojciec całe życie ciężko pracował, żebyśmy mieli lepszą przyszłość. A ty teraz odrzucasz wszystko, co nam dał.

– Nie odrzucam rodziny ani naszych wartości. Po prostu wybrałam inaczej. I musisz to zaakceptować – odparłam, czując łzy napływające do oczu.

– Boję, że zmarnujesz swoje życie na coś, co nigdy nie przyniesie ci stabilności finansowej ani sukcesu – powiedział cicho, patrząc na mnie z troską w oczach.

– Dziękuję, że się o mnie martwisz. Ale musisz zaufać, że wiem, co robię. Sztuka to moje życie. I jestem gotowa na to, co przyniesie przyszłość – odpowiedziałam, czując, jak ciężar spada mi z serca.

Wyszłam z pokoju, zostawiając brata samego z jego myślami. Wiedziałam, że to nie koniec naszych kłótni, ale przynajmniej wyraziłam swoje zdanie. Teraz musiałam się zastanowić, jak odbudować naszą relację. Ale najpierw musiałam zająć się sobą i swoją sztuką.

Jurek cenił tradycje rodziny

– Mamo, dlaczego Jurek jest taki surowy? – zapytałam, siadając w kuchni. Matka przerwała mieszanie zupy i spojrzała na mnie z troską.

– Jurek zawsze był odpowiedzialnym dzieckiem – zaczęła, odkładając łyżkę na bok. – Kiedy ojciec zaczął naciskać na waszą przyszłość, on przyjął to na siebie. Może dlatego tak bardzo przejmuje się twoimi decyzjami.

– Ale on nie rozumie, mamo. Dla niego sztuka to strata czasu. Ciągle tylko słyszę, że marnuję talent – westchnęłam, czując, jak frustracja rośnie we mnie na nowo.

–Twój brat czuje się odpowiedzialny za kontynuowanie rodzinnej tradycji – mama usiadła obok mnie i chwyciła moją rękę. – On myśli, że musi to zrobić dla ojca.

– Ale dlaczego nie może zrozumieć, że każdy z nas ma prawo do własnej drogi? – zapytałam, patrząc matce prosto w oczy.

Mama westchnęła głęboko, jakby szukała odpowiednich słów.

– Twój brat zawsze chciał być prawnikiem, ale również czuł, że musi to zrobić dla ojca – powiedziała w końcu. – Może nie zdajesz sobie sprawy, ale on też miał marzenia, które musiał porzucić.

– Jakie marzenia? – zapytałam zaskoczona.

– Kiedy byliście dziećmi, Jurek marzył o zostaniu inżynierem – wyznała matka, delikatnie uśmiechając się na wspomnienie. – Ale ojciec zawsze mówił, że zawód prawnika to najlepsza ścieżka zawodowa.

– Nigdy o tym nie wiedziałam – odparłam cicho, zaskoczona tym, co właśnie usłyszałam. – Mamo, co mogę zrobić, żeby Jurek mnie zrozumiał?

– To nie jest łatwe – ścisnęła moją rękę. – Ale musisz z nim rozmawiać. Nie kłócić się, tylko naprawdę rozmawiać. Pokaż mu, że twoja sztuka to nie kaprys, ale coś, co naprawdę kochasz.

– Spróbuję – obiecałam, czując, jak wzbiera we mnie nadzieja. – Ale boję się, że to nie wystarczy.

– Czasami potrzeba czasu, żeby zrozumieć i zaakceptować decyzje innych – powiedziała matka łagodnie. – Ale nie poddawaj się. Jurek to twój brat i w głębi serca cię kocha. Musi tylko zobaczyć, jak bardzo ta sztuka jest dla ciebie ważna.

Pocałowałam matkę w policzek i wyszłam z kuchni, czując, że może jest jeszcze szansa na naprawienie naszych relacji. Ale musiałam zacząć od siebie – pokazać Jurkowi, że moja sztuka to nie tylko pasja, ale i moja przyszłość.

Ojciec go do tego zmusił

Wieczorem, gdy wróciłam do domu, usłyszałam przyciszone głosy rodziców dochodzące z salonu. Zatrzymałam się na korytarzu, nie chcąc im przeszkadzać, ale ich rozmowa przykuła moją uwagę.

– Staszek, musisz przestać naciskać na Jurka – mówiła mama łagodnym, lecz stanowczym tonem. – On już podjął swoją decyzję i robi wszystko, żeby cię zadowolić.

– Ja tylko chcę, żeby nasze dzieci miały stabilną przyszłość – odpowiedział Stanisław, wzdychając. – Jurek zawsze miał talent do prawa. To była jedyna słuszna decyzja.

– Może i miał talent, ale czy kiedykolwiek zapytałeś, czy naprawdę tego chce? – dopytywała. – Wiem, że marzył o inżynierii, ale zrezygnował z tego dla ciebie.

Poczułam, jak serce zaczyna mi szybciej bić. Ojciec był zawsze tak pewny swoich decyzji, że nigdy nie brał pod uwagę uczuć innych.

– Wiedziałem, że Jurek się poświęcił – powiedział cicho Stanisław. – Ale myślałem, że to dla niego najlepsze.

– Może byłoby dobrze, gdybyś z nim porozmawiał – zaproponowała mama. – I spróbował zrozumieć, co naprawdę czuje.

Nie mogłam dłużej stać bezczynnie. Otworzyłam drzwi do salonu i weszłam do środka.

– Przepraszam, ale podsłuchiwałam – powiedziałam, czując, jak na policzkach pojawiają mi się rumieńce. – Ale muszę wiedzieć, dlaczego Jurek nigdy nie powiedział mi o swoich marzeniach.

– Kochanie, to nie jest tak proste – zaczęła mama, ale tata przerwał jej, unosząc rękę.

– Chodź, usiądź – powiedział, wskazując na fotel obok. – Myślę, że nadszedł czas na szczerość.

Usiadłam na fotelu, czując, jak wszystkie emocje wirują we mnie.

– Jurek od zawsze czuł, że musi kontynuować rodzinną tradycję – zaczął tata. – Wiedział, że ja i mój ojciec byliśmy prawnikami, i że oczekiwałem, że on również pójdzie tą drogą. Nigdy nie chciałem, żeby czuł się zmuszony, ale może... może naciskałem zbyt mocno. Może dlatego czuł, że nie ma wyboru – kontynuował ojciec. – Że to jedyna droga, którą może iść, żeby zadowolić mnie i całą rodzinę.

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Jurek zawsze wydawał się taki pewny siebie, taki zdecydowany. A teraz zrozumiałam, że on również czuł się uwięziony w oczekiwaniach rodziny.

– Muszę porozmawiać z Jurkiem – powiedziałam stanowczo, wstając. – Muszę mu pokazać, że rozumiem, co czuł. I że możemy razem znaleźć sposób na to, żeby oboje byli szczęśliwi.

– Pamiętaj, że czasami potrzeba czasu, żeby zrozumieć i zaakceptować decyzje innych – powiedziała matka, ściskając mnie za rękę. – Ale nie poddawaj się. Jurek to twój brat i w głębi serca cię kocha.

Wyszłam z salonu, czując, że pierwszy raz od dłuższego czasu mam nadzieję. Wiedziałam, że rozmowa z Jurkiem nie będzie łatwa, ale musiałam spróbować. Musiałam pokazać mu, że jesteśmy rodzeństwem i że możemy wspólnie znaleźć drogę do szczęścia.

Wiem, że nie było mu łatwo

Następnego dnia wcześnie rano usłyszałam, jak Jurek wchodzi do domu. Wyszedł na jogging, jak to miał w zwyczaju. Postanowiłam, że nie będę zwlekać i podejmę próbę rozmowy. Zaparzyłam kawę i czekałam na niego w kuchni.

– Możemy porozmawiać? – zapytałam, gdy wszedł, wycierając pot z czoła ręcznikiem.

– Oczywiście – odpowiedział, siadając naprzeciwko mnie przy stole. – O co chodzi?

– Wczoraj podsłuchałam rozmowę rodziców – zaczęłam ostrożnie. – Dowiedziałam się, że zawsze chciałeś być inżynierem, ale zrezygnowałeś z tego dla ojca. Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś?

Jurek wziął głęboki oddech, przymknął oczy, a potem spojrzał na mnie z wyrazem zmęczenia na twarzy.

– Nie chciałem, żebyś się tym martwiła – powiedział cicho. – Wiedziałem, że ktoś musi kontynuować rodzinną tradycję. Ojciec zainwestował w nas tyle czasu i energii, że czułem się zobowiązany. Ty miałaś swój własny świat, swoje marzenia. Nie chciałem ci tego odbierać.

– Ale Jurek, to nie jest fair. Obydwoje powinniśmy mieć prawo do realizowania swoich marzeń – powiedziałam, próbując zapanować nad emocjami. – Czy to dlatego jesteś taki surowy wobec mnie? Bo czujesz, że ja miałam wybór, a ty nie?

– Może po części – odpowiedział, wzruszając ramionami. – Czasami czuję, że twoja sztuka to ucieczka od odpowiedzialności. Że nie bierzesz pod uwagę tego, co nasza rodzina zrobiła dla nas.

– To nie tak. Ja naprawdę kocham to, co robię. I wiem, że malarstwo może nie jest tak bezpieczne jak prawo, ale to jest moje życie, moja pasja – powiedziałam z determinacją. – Nigdy nie chciałam uciekać od odpowiedzialności. Chciałam tylko być sobą.

Jurek milczał przez chwilę, a potem pokiwał głową.

– Wiesz, nigdy nie myślałem o tym w ten sposób – powiedział cicho. – Może jestem zazdrosny, bo miałem poczucie, że nie mam wyboru. A ty miałaś odwagę podążać za swoimi marzeniami.

– Przecież wciąż masz wybór – powiedziałam, chwytając go za rękę. – Możesz robić to, co naprawdę chcesz. Nigdy nie jest za późno, żeby zmienić swoje życie.

Jurek spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

– Może masz rację – powiedział. – Ale to nie jest takie proste. Zainwestowałem w tę karierę tyle lat.

– Wiem, że to trudne – odpowiedziałam, ściskając jego rękę mocniej. – Ale nie musisz tego robić sam. Jesteśmy rodziną. Będę cię wspierać, niezależnie od tego, co zdecydujesz.

– Dziękuję– powiedział Jurek, a jego oczy wypełniły się łzami. – Naprawdę to doceniam.

Wreszcie pomyślał o sobie

Kilka dni później, kiedy siedziałam w mojej pracowni, usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam Jurka stojącego na progu.

– Cześć – zaczął, wchodząc do środka i rozglądając się po pomieszczeniu pełnym obrazów. – Myślałem dużo o naszej rozmowie i chciałem ci coś pokazać.

Wyciągnął z kieszeni złożoną kartkę papieru i podał mi ją. To była broszura kursu inżynierskiego.

– Zastanawiam się nad zapisaniem się na ten kurs – powiedział, nieśmiało się uśmiechając. – Może to pierwszy krok w kierunku moich marzeń.

– To wspaniale! – powiedziałam z entuzjazmem, przytulając go mocno. – Wiem, że możesz osiągnąć wszystko, co sobie wymarzysz.

– A co z tobą? – zapytał, patrząc na mnie poważnie. – Jakie są twoje marzenia?

– Chcę po prostu tworzyć – odpowiedziałam szczerze. – I być szczęśliwa. Może razem możemy odnaleźć nasze ścieżki.

– Razem – powtórzył Jurek, kiwając głową. – Tak. Razem.

Kilka miesięcy później, kiedy usiedliśmy wszyscy razem przy stole w naszym rodzinnym domu, czułam, że w końcu znaleźliśmy spokój. Jurek z entuzjazmem opowiadał o swoim kursie inżynierskim, a jego oczy błyszczały z radości. Matka i ojciec słuchali go z dumą, a na ich twarzach malowała się ulga.

– Ten kurs to dopiero początek. Czuję, że w końcu robię coś, co naprawdę kocham.

– Jestem z ciebie dumna – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. – I cieszę się, że podjąłeś ten krok.

– A co z twoimi obrazami? – zapytał ojciec, patrząc na mnie z zainteresowaniem. – Czy planujesz jakąś wystawę?

– Tak, tato– odpowiedziałam z uśmiechem. – Pracuję nad nową serią i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła ją pokazać światu.

– To wspaniale Justynko – powiedział, ściskając moją dłoń. – Cieszę się twoim szczęściem.

Kiedy skończyliśmy kolację, Jurek zaproponował, żebyśmy wyszli na spacer po ogrodzie, jak za dawnych lat. Spacerując pośród kwiatów i drzew, rozmawialiśmy o przyszłości, marzeniach i planach.

– Wiesz – powiedział Jurek, zatrzymując się nagle – nigdy nie sądziłem, że znajdę w sobie odwagę, żeby zmienić swoje życie. Dziękuję ci za to, że pomogłaś mi to zrozumieć.

 – Jesteśmy rodzeństwem, a to znaczy, że zawsze możemy na siebie liczyć.

Patrząc na gwiazdy na niebie, poczułam, że przed nami otwierają się nowe możliwości. Może nasza droga nie była łatwa, ale w końcu znaleźliśmy spokój i zrozumienie. Wiedziałam, że czeka nas jeszcze wiele wyzwań, ale teraz mieliśmy siebie nawzajem. A to było najważniejsze.

– Justyna, patrz – Jurek wskazał na niebo. – Spadająca gwiazda. Pomyśl życzenie.

Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, czując, jak fala ciepła przepływa przez moje serce. Wtedy zrozumiałam, że moje życzenie już się spełniło. Mieliśmy siebie, swoje marzenia i wsparcie. Razem mogliśmy osiągnąć wszystko.

Justyna, 24 lata

Czytaj także:
„Mój narzeczony był na każde skinienie koleżanek. Dla zemsty poszłam o krok dalej”
„Pojechałem za granicę na ogórki. Pracodawca mnie oszukał, więc w ramach zapłaty wziąłem sobie jego córkę”
„Pragnąłem ognia w związku, a ugrzęzłem w rutynie. Dopiero choroba żony uświadomiła mi, ile mógłbym stracić”

Redakcja poleca

REKLAMA