Kiedy mój mąż zaproponował, abym swój jesienny urlop spędziła na pomocy przy remoncie u jego rodziców, zgodziłam się bez żadnego wahania. Decydując się na taki krok, nawet nie przypuszczałam, że ten okres okaże się jednym z najbardziej gorących w moim życiu. I to pomimo chłodu panującego za oknem.
Wzięłam urlop na jesień
Kiedy decydowałam się na pracę w firmie spedycyjnej, to od razu uprzedzono mnie, że nie zawsze będę mogła wziąć urlop w okresie letnim.
– Staramy się, aby każdy pracownik był zadowolony, ale wiadomo, że nie zawsze tak wychodzi – usłyszałam już na pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej. I tak naprawdę wcale mi to nie przeszkadzało. Tak bardzo zależało mi na tej pracy, że kwestie urlopowe niewiele mnie obchodziły.
A i tak nie było najgorzej. Zazwyczaj udawało mi się brać wolne w okresie wakacji, co było spowodowane tym, że koleżanka właśnie na jesień planowała swoje zagraniczne wycieczki.
– Wtedy jest po prostu taniej – tłumaczyła. A ja oczywiście jej przytakiwałam, bo bardzo odpowiadała mi taka opcja.
Jednak w tym roku było inaczej. Okazało się, że Marta potrzebuje urlopu w sierpniu – właśnie wtedy miała zaplanowany swój ślub. A przecież nie mogłyśmy być na wolnym w tym samym czasie.
– Pewnie, to żaden problem – zapewniłam ją, gdy zapytała mnie, czy tym razem to ja mogłabym wziąć wolne jesienią. – I tak nie mam żadnych planów – dodałam z uśmiechem. I faktycznie tak było, bo mój mąż miał spore zamieszanie w pracy, co skutkowało brakiem jakichkolwiek urlopów.
– Wielkie dzięki – usłyszałam od Marty gorące podziękowania. A ja życzyłam jej wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. I nawet jeżeli czułam lekkie rozczarowanie, to nie zamierzałam jej tego mówić. „Jak jeden raz wezmę urlop w październiku, to nic się nie stanie” – myślałam.
Mąż podsunął mi pomysł
Kiedy powiedziałam mężowi o terminie swojego urlopu, początkowo nie był szczególnie zadowolony.
– Miałem nadzieję, że przynajmniej tobie uda się odpocząć – powiedział z rozczarowaniem w głosie. – Ja wprawdzie nie mógłbym z tobą pojechać, ale mogłaś wyjechać z jakąś koleżanką. A jesienią to co? Pozostaje tylko siedzieć w domu – dodał.
– Nie przesadzaj – zaprotestowałam niemal od razu. – Październik to też dobry miesiąc na urlop. I uwierz mi, że jest wiele miejsc, gdzie najlepszą porą na odpoczynek jest właśnie jesień – zapewniłam go. I żeby udowodnić mu, że tak właśnie jest, to od razu weszłam na stronę popularnego biura podróży. Jednak kiedy zobaczyłam ceny takich wycieczek, to natychmiast zrozumiałam, że raczej nic z tego nie będzie.
– Odpocząć można też w domu – szybko zapewniłam męża. A i tak zobaczyłam, że jest mu przykro, że nie możemy pozwolić sobie na takie wakacje. Jednak posada Krzyśka była zagrożona, więc nie było mowy o wydawaniu pieniędzy na przyjemności.
Mimo wszystko mój mąż postanowił, że nie spędzę urlopu w domu.
– Mam propozycję – powiedział kilka dni później. Byłam przekonana, że jednak udało mu się znaleźć jakiś tani wyjazd. Jednak zupełnie się pomyliłam.
– Tak? – zapytałam zaintrygowana.
– Możesz oczywiście się nie zgodzić – od razu mnie uprzedził. A potem okazało się, że akurat jego rodzice planują w październiku remont i ja mogłabym im pomóc.
– Ja? – zapytałam zaskoczona. – Przecież ja się nie znam na remontach – powiedziałam.
– Tu nie trzeba się znać – usłyszałam natychmiastową ripostę. – Wystarczy, że im pomożesz w zbijaniu tynków, odrywaniu tapet i innych prostych pracach. Całą resztą zajmie się profesjonalna ekipa – zapewnił mnie. A potem spojrzał na mnie wyczekująco.
– Zastanowię się – odpowiedziałam. Początkowo nie chciałam brać w tym udziału. Ale z czasem doszłam do wniosku, że i tak nie mam nic innego do roboty. Zgodziłam się.
Sprawa się skomplikowała
Teściowie byli oczywiście zachwyceni, że postanowiłam poświęcić swój urlop na pomoc przy remoncie.
– Z tobą pójdzie dużo szybciej – zapewniła mnie mama Krzyśka. – A i nam będzie przyjemniej, bo będziemy mieć miłe i sympatyczne towarzystwo – dodała z uśmiechem. A ja od razu pomyślałam, jakie to mam szczęście, że tak dobrze dogaduję się z teściową.
Jednak niedługo po tej wymianie zdań okazało się, że teściowa nie może brać udziału w pracach remontowych. Odnowiła jej się dawna kontuzja pleców i o jakimkolwiek wysiłku fizycznym nie mogło być już mowy.
– Bardzo was przepraszam – powiedziała, gdy lekarz postawił diagnozę. Widać było, że jest jej przykro.
– Nic się nie stało – zapewnił ją teść. – Poradzimy sobie jakoś. Prawda, Aniu? – zapytał mnie. A ja natychmiast odpowiedziałam twierdząco, chociaż w głębi duszy nie do końca wiedziałam, czy rzeczywiście nam się uda. Jednak mój mąż szybko zapewnił nas o swojej pomocy, a ja poczułam niewielki optymizm. „Jakoś to będzie” – pomyślałam.
Po kilku dniach dowiedziałam się, że teściowa wyjechała do swojej siostry do innego miasta.
– Hanka jest fizjoterapeutkę – usłyszałam od teścia. – Więc nikt tak dobrze nie zajmie się Basią, jak właśnie ona – dodał. A potem uśmiechnął się do mnie i powiedział, że właśnie zostaliśmy sami.
Poczułam się trochę nieswojo. Wprawdzie teść zakomunikował tylko fakty, ale zrobił to tak, że poczułam się dosyć niepewnie. A w dodatku uśmiechał się do mnie w sposób, który wskazywał, że widzi we mnie nie tylko żonę swojego syna.
Odkryłam pewne zmiany
Kilka dni później remont rozpoczął się pełną parą. Od świtu do nocy przebywałam w domu teściów, w którym skuwałam tynki, zrywałam tapety i czyściłam ściany. A teść towarzyszył mi przez cały dzień.
– Może zjemy razem kolację? – zapytał któregoś dnia. A ja od razu się zgodziłam, bo byłam przekonana, że ma na myśli zrobione naprędce kanapki i gorącą herbatę. Myliłam się.
Kiedy po kilku godzinach skończyłam z ostatnią ścianą, teść powiedział, że teraz czas na przyjemności.
– Zarezerwowałem stolik w restauracji – powiedział. Patrzyłam na niego zaskoczona i nie wiedziałam co powiedzieć. – Przecież się zgodziłaś – dodał po kilku sekundach.
No tak, zgodziłam się, ale na kanapki z szynką i serem, a nie na posiłek w wytwornym lokalu. Ale przecież nie mogłam odmówić – tym bardziej, że mojego męża i tak miało nie być do nocy, a ja nie miałam ochoty na samotny wieczór.
Podczas kolacji świetnie się bawiłam. Mój teść okazał się niezwykle zabawnym, sympatycznym i szarmanckim mężczyzną. A dodatkowo odkryłam, że jest także bardzo przystojny. „Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam?” – zapytałam samą siebie. Dodatkowo przyszła mi do głowy bardzo niepokojąca myśl, że w sumie nie wiem, co on widzi w tej mojej teściowej.
We mnie na pewno widział młodą i seksowną kobietę. A przynajmniej tak powtarzał mi przez cały wieczór. Więc kiedy złożył na moich ustach pocałunek, to zupełnie się nie opierałam. Nie zaprotestowałam też wtedy, gdy zaprowadził mnie do hotelowego pokoju i pokazał, jak bardzo mu się podobam.
Tak było przez cały remont
Do domu wróciłam bardzo późno. I na szczęście mój mąż już spał, wiec nie musiałam mu się tłumaczyć. Zresztą nawet nie wiem, co miałabym mu powiedzieć. Że spędziłam namiętny wieczór w objęciach jego ojca? Na tę myśl od razu się zaczerwieniłam.
Gdy następnego ranka pojawiłam się w mieszkaniu teściów, to byłam przekonana, że ojciec Krzyśka od progu powie, że poprzedni wieczór był pomyłką i że oboje powinniśmy o nim zapomnieć. I w sumie to byłoby najlepsze wyjście.
Tymczasem Jan od razu wziął mnie w ramiona i zaczął namiętnie całować. A potem poprowadził w stronę materaca, na którym spędziliśmy kilka kolejnych godzin.
– A co z remontem? – zapytałam po jakimś czasie. Jan tylko się uśmiechnął i powiedziałam, że praca nie zając i nie ucieknie.
Kolejne dni spędzałam w mieszkaniu teściów. Jednak prace remontowe nie szły do przodu. Tak naprawdę to remont zupełnie nas nie interesował, bo zajmowaliśmy się czymś zupełnie innym. I kiedy po kilku dniach z Janem skontaktował się szef ekipy, to zorientowaliśmy się, że prawie nic nie zrobiliśmy, a mieszkanie nie jest przygotowane do dalszych prac.
– Nadgonimy to – powiedział teść. I chyba pierwszy raz od wielu dni autentycznie wzięliśmy się do pracy.
Kiedy prace remontowe dobiegły końca, to skończył się także nasz gorący romans. Do domu wróciła moja teściowa, a ojciec Krzyśka znowu stał się przykładnym mężem swojej Basi. A my nie wracamy do tematu i zachowujemy się tak, jak gdyby nic się między nami nie wydarzyło. Ale ja nie mogę o tym zapomnieć. I wiem, że jeżeli znowu nadarzy się okazja, to ja ponownie wpadnę w ramiona teścia.
Anna, 30 lat
Czytaj także:
„Zakochałem się w kobiecie, która na parkiecie rozgrzała mnie do czerwoności. Ale został po niej tylko żółty sweterek”
„Z miłości sponsorowałam karierę mojego chłopaka. Tymczasem on wzbogacał swoje doświadczenie z kimś zupełnie innym”
„Przez kolegów myślałem, że młoda żona jest ze mną tylko dla kasy. Zrobiłem coś głupiego, żeby to sprawdzić”