„Jako samotna matka liczyłam każdą złotówkę. Nie odmawiałam synom niczego i to się na mnie zemściło”

zmęczona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„– Masz schowane 300 zł w szafce – odparł bez cienia zażenowania. – 200 zł mi wystarczy”.
/ 14.04.2024 22:00
zmęczona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Gdy mój mąż odszedł, nasze dzieci były jeszcze malutkie. Pragnęłam dla nich wszystkiego, co najlepsze. Często zastanawiałam się, czy dam radę podołać wyzwaniu, jakim jest samodzielne wychowywanie dwóch synów. To niełatwe zadanie dla samotnej matki.

Ale moje rozmyślania nic nie zmienią… Nie ja zostawiłam ich ojca, a on nas porzucił. Mogłam albo pogodzić się z faktami, albo odebrać sobie życie. Jednak ponieważ zależy mi na życiu, wybór był tylko jeden – zacisnęłam zęby i wzięłam się do pracy, żeby zapewnić byt naszej trójce.

Harowałam, by dzieci miały wszystko

Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem nie zaniedbałam ich wychowania. No ale doba ma tylko 24 godziny! Ciągła gonitwa: praca, obowiązki domowe, prasowanie, gotowanie obiadu, a to dzieciaki jadą gdzieś ze szkołą, a to buty im się rozlecą i trzeba znowu tyrać po godzinach, żeby zarobić na nowe. I tak w kółko. Szkoda mi było dzieciaków, przecież to nie ich wina, że tata okazał się skończonym egoistą. Dlatego robiłam wszystko, żeby choć trochę wynagrodzić im jego brak.

Zawsze udawało mi się wygospodarować fundusze na porządne buty sportowe znanej firmy albo modny tornister dla moich pociech. Gdy brakowało mi pieniędzy to i tak je zdobywałam, choćby poprzez pożyczki, byle tylko moje dzieciaki nie czuły się gorsze od rówieśników. Do tej pory jakoś dawałam radę to wszystko pogodzić, ale ostatnio dopada mnie zmęczenie i nachodzą mnie refleksje, że moi chłopcy po prostu mnie wykorzystują.

Rozpuściłam ich

Mama jako pierwsza zauważyła, że moi synowie są prawie dorośli, a w mieszkaniu nawet nie kiwną palcem. Nawet posprzeczałam się z nią o to.

– Przecież nie mogę im odbierać dzieciństwa, tylko dlatego, że sama spartaczyłam swoje życie – powiedziałam.

Daj spokój z tym ciągłym obwinianiem! – usłyszałam od niej. – Wyglądasz jak cień człowieka! Wykończysz się, a chłopcy zorientują się, że coś się stało, dopiero, jak w lodówie będzie pusto. Zacznij siebie szanować. Nic im się nie stanie, jak któryś pozmywa gary albo ogarnie mieszkanie. Kamil zaraz będzie pełnoletni, a Grześ jest od niego młodszy tylko o dwa lata. To już duże chłopy, a ty im usługujesz przez całą dobę. Od swoich przyszłych żon też będą tego oczekiwać. Tak, jak ich ojciec…

Rozłączyłam się, nie mając już cierpliwości ani chęci do wysłuchiwania jej kazań. Wiedziałam, że sytuacja jest kiepska... Moi chłopcy stali się mistrzami w unikaniu obowiązków. No cóż, chyba nie tak, chciałam ich wychować.

Nie słuchali mnie

Sytuacja była beznadziejna, bo w miarę jak dorastali, traciłam kolejne możliwości wywierania na nich wpływu. Wręcz czekałam, aż zaśmieją mi się prosto w twarz, kiedy zacznę coś od nich wymagać. Hormony im szalały, a ja mogłam tylko schodzić im z drogi, żeby w jakiś sposób zachować namiastkę spokoju ducha i nie konfrontować się z nimi.

Facet w domu pewnie szybko by spacyfikował chłopaków, ale niestety, jak zawsze, byłam w tym wszystkim sama. Od dłuższego czasu nie dawałam już ze wszystkim rady, ale mogło być przecież o wiele gorzej! To cholernie przykre, że matka tylko wytykała mi każdy błąd i potknięcie, zamiast przynajmniej raz docenić, jak ciężko haruję.

Chciałam odpocząć

Od kilku tygodni miałam wrażenie, że ledwo zipię. Dlatego, kiedy koleżanka rzuciła pomysł weekendowej wycieczki do Krakowa, od razu się zgodziłam. Od dziecka chciałam odwiedzić to miejsce, a tu minęło tyle lat i wyglądało na to, że nigdy się tam nie wybiorę. Zawsze brakowało mi pieniędzy albo urlopu, a zazwyczaj obu tych rzeczy jednocześnie.

Dzięki temu, że koleżanka załatwiła mi miejsce w autokarze, który jej firma wynajęła na wycieczkę, mogłam w końcu pozwolić sobie na krótki wypad. Stówa w obie strony to całkiem przystępna cena, a nocleg mam za darmo u kuzynki mojej przyjaciółki, więc koszty wyjazdu nie zrujnują mojego budżetu.

Postanowiłam trzymać się z dala od wycieczki, dlatego szczegółowo rozpisałam sobie plan zwiedzania – byłam przygotowana, żeby odwiedzić wszystkie miejsca, które chciałam. Skompletowanie garderoby na wyjazd stanowiło nie lada wyzwanie, gdyż okazało się, że wszystkie moje ciuchy to po prostu szmaty.

– No widzisz, tak to jest, jak człowiek o siebie nie dba – truła mi mama.

– Daj spokój, mamo, proszę cię – apelowałam. – Jakbym dostawała normalną pensję, starczyłoby dla całej rodziny!

Wreszcie znalazłam tanie spodnie, w których nie przypominałam stracha na wróble. A na dodatek mama z okazji moich urodzin dorzuciła mi kasę na buty. Czasem zrzędziła jak stara baba, ale tak naprawdę to nigdy mnie nie zawiodła.

Syn mnie zaskoczył i zezłościł

Jakiś czas temu schowałam trzy stówki w szafie, pod stosem majtek i staników, żeby przypadkiem nie wydać ich na codzienne potrzeby. Dla moich dzieciaków zrobiłam ogromny gar bigosu, mając nadzieję, że dadzą sobie radę z odgrzaniem obiadu. Byłam przygotowana na przygodę i z niecierpliwością odliczałam godziny do wyjazdu, który miał nastąpić w czwartek wieczorem. Jednak w środę syn poprosił mnie o rozmowę.

– Słuchaj mamo – zaczął – w najbliższą sobotę mam w planach wypad do Sebastiana, bo obchodzi swoje osiemnaste urodziny.

– Uważaj, żebyś nie przesadził z alkoholem, synku. Domyślam się, że na takiej imprezie napojów wyskokowych raczej nie zabraknie. No i oczywiście nie dotykaj narkotyków…

– Daj spokój – nie dał mi dokończyć, wyraźnie poirytowany. – Dam sobie radę, nie martw się. Chodzi o to, że brakuje mi pieniędzy na jakiś fajny prezent dla niego. Przydałyby mi się też jakieś nowe buty trochę głupio byłoby pokazać się na tej osiemnastce w tych przetartych adidasach…

Osłupiałam. Tego nie miałam w planach

– Kamil, czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? – zapytałam. – Przecież o imprezie urodzinowej na pewno wiedziałeś znacznie wcześniej. Skąd ja ci tak nagle wytrzasnę kasę na weekend?

Masz schowane 300 złotych w szafce – odparł bez cienia zażenowania. – 200 mi wystarczy.

– Jak w ogóle śmiałeś grzebać w moich rzeczach? – wrzasnęłam.

No to masz! Nie wiem co mnie bardziej oburzyło. Czy to, że grzebie w moich rzeczach, czy perspektywa, że nigdzie nie pojadę.

– No jasne! – warknął pod nosem. – Jak zwykle krucho z kasą! Ziomek będzie obchodzić swoje osiemnaste urodziny, a ja nawet na skromny prezencik nie mam. Mogłem to przewidzieć i od razu olać tę imprezę.

Kamil bezradnie pokiwał głową, machnął ręką i podreptał w stronę swojej sypialni. Do moich uszu dobiegł dźwięk przekręcanego zamka, a moment później usłyszałam głośno grającą muzykę. Czułam się zbyt wyczerpana, żeby ruszyć za nim i wykłócać, żeby ściszył te ryki.

Znów zrezygnowałam z siebie

Sytuacja była strasznie nie fair, ale co Kamil mógł na to poradzić? Dlaczego miałby cierpieć przez to, że jego stary zachował się jak skończony dupek, a jego mama nie potrafiła sobie poradzić z rachunkami i ciągle jej brakowało do pierwszego?!

Udałam się do swojej sypialni, gdzie z wnętrza garderoby wyjęłam gotówkę odłożoną na wyjazd. Wzdychając, przeliczałam banknoty, aż uzbierałam dwieście złotych...

Nie mieści mi się w głowie, że wychowałam taką życiową nieudacznicę – stwierdziła moja mama, kiedy usłyszała, że rezygnuję z wycieczki. – Sama sobie zakładasz pętlę na szyję! I przyszłym synowym również!

– Ale mamo...

– Daj mi spokój – ucięła.

No ale czy miałam inne wyjście?

Czytaj także: „Wstydzę się chciwego męża. Ojciec dał mu kasę na odnowienie grobu, a on chciał ją przehulać”
„Przez męża gamonia cały dom był na mojej głowie. Wygarnęłam mu błędy, a ten niedojda jeszcze się obraził”
„Córka męża myśli, że jestem z nim dla kasy. Nie wierzy, że nie jestem pazerna jak jej matka”

Redakcja poleca

REKLAMA