– Dlaczego mi nie ufasz?! – krzyczała moja córka, powstrzymując łzy. – Dlaczego mi nie ufasz? Nie robię nic złego, chcę tylko jechać do swojego chłopaka na 18 urodziny! Co w tym złego? Co w tym podejrzanego? Czy ty nigdy się nie bawiłaś?
Pobiegła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. W pierwszej chwili chciałam iść za Malwinką, zwrócić jej uwagę, że to nie jest sposób na kończenie dyskusji. Ale w tym, co powiedziała, było coś, co spowodowało, że zostałam jak wmurowana na środku kuchni.
Ja się nie bawiłam? O, bawiłam się, i to nieraz! Właśnie chyba od 18 urodzin zaczęły się najfajniejsze balangi. Co chwila byłam na jakiejś imprezie. A pierwsza taka poważna, na całą noc, to chyba była u Kaśki. Nie, zaraz… U Maćka. O tak, pamiętam ją doskonale...
Nie chciała mnie puścić na imprezę
Wyciągnęłam album ze zdjęciami, zaparzyłam sobie kawę i powędrowałam myślami w przeszłość. O, tutaj ja na koloniach, tu na wczasach z rodzicami… Obóz wędrowny. To tam właśnie poznałam Maćka. Swoją pierwszą miłość. Chodziliśmy wtedy po Beskidzie Żywieckim. Codziennie w trasie, co wieczór inne schronisko. Ależ miałam kondycję! Przecież łaziliśmy z plecakami całymi dniami, w upale, a potem człowiek miał jeszcze siłę na dyskotekę.
I te nasze romantyczne spacery. Wymykaliśmy się z Maćkiem ze schroniska, siadywaliśmy gdzieś z dala od wszystkich i podziwialiśmy gwiazdy. Takich jak w górach nie ma nigdzie! Pamiętam, że potrafiliśmy milczeć przez godzinę, przytuleni do siebie… A potem wróciliśmy do domów. Ja do Poznania, Maciek na swoją wieś. Jak ona się nazywała? Wierzenica chyba, jakoś tak. Byłam tam nawet u niego ze dwa razy. Raz na urodzinach właśnie.
Omal nie zakrztusiłam się kawą. Przypomniało mi się naraz, jak pokłóciłam się z mamą właśnie o wyjazd na tę imprezę. Wcześniej byłam już u Maćka, ale w ciągu dnia, wróciłam wieczorem. A wtedy chciałam jechać na imprezę. Wiadomo, jak jest – takie wydarzenia zaczynają się późno, trwają nawet i do rana, jak miałabym wrócić? Mama znała Maćka, był u nas kilka razy. Polubiła go, myślałam, że nie będzie problemu z uzyskaniem pozwolenia na całonocny wyjazd do niego.
I tu się pomyliłam. Mama kategorycznie zabroniła mi jechać, chyba że wróciłabym ostatnim autobusem. Ale to oznaczało, że musiałabym wyjść z imprezy jeszcze przed 23! Jak miałam to zrobić, skoro większość gości zaczynała się schodzić dopiero po 21.00? Tłumaczyłam mamie, że przecież jadę do Maćka, mojego chłopaka, którego zna i lubi. Że przecież doskonale wie, że on się mną zaopiekuje. I że chyba nam ufa… Właśnie, o to zaufanie wtedy poszło!
Czułam się bardzo zawiedziona
Mama chyba się bała, że TO zrobimy. Bez sensu. Mieliśmy do tego milion innych okazji. Do głowy by mi nie przyszło, żeby uprawiać seks na imprezie. Za dużo ludzi kręciło się wtedy po domu, a ja należałam raczej do tych nieśmiałych. Poza tym rano wracali jego rodzice, głupio by było, gdyby zastali nas razem w łóżku. Zresztą, właśnie ci rodzice ostatecznie przekonali moją mamę, która po telefonicznej konsultacji, wreszcie mnie puściła. Byłam szczęśliwa, ale i nieco zawiedziona tym, że mama mi nie ufa i wymyśla jakieś głupie podejrzenia. To rozczarowanie pamiętam do dziś.
A dziś moja Malwinka ma do mnie pretensje o to samo!
Poczułam się nagle bardzo źle. Wiedziałam, że nie mogę tego załatwić w ten sposób. Nie chcę być matką, która ogranicza własne dziecko z powodu jakiś swoich lęków. Zapewne nieuzasadnionych.
Dopiłam kawę, wzięłam kilka głębszych wdechów… Zapukałam i delikatnie uchyliłam drzwi jej pokoju. Córka miała czerwone oczy, leżała na łóżku.
– Chciałam z tobą porozmawiać – usiadłam obok niej. – Wiesz, to nie chodzi o to, że ci nie ufam. Po prostu martwię się, denerwuję. Kiedyś, jak będziesz miała dziecko, to zrozumiesz. Ja też byłam zła na swoją mamę, gdy mnie gdzieś nie puszczała. Ale myślę, że jak ustalimy szczegóły, może jak porozmawiam z rodzicami Alka, to nie będę się tak denerwować. Dobrze?
Malwinka pojechała do chłopaka, ja zostałam uspokojona przez jego rodziców, że wszystko jest pod kontrolą… Dobrze się stało. Tak łatwo popełnić błąd, skrzywdzić dziecko...
Czytaj także:
„Przed ślubem córki poszłam na solarium, a chwilę wcześniej wybielałam wąsik. Efekt? Najadłam się wstydu na weselu”
„Mój facet i siostra wbili mi nóż w plecy. Przez lata żyliśmy w chorym trójkącie. Teraz dostali bolesną nauczkę”
„Moja znajoma wymaga stałej opieki, ale jej bliscy mają ją w nosie. Są wściekli o to, komu zapisała mieszkanie”