Cieszyło mnie, że Ludwik i moja siostra się polubili. On był dla mnie ważny, a Laura nie znosiła dotąd żadnego z moich chłopaków. Ludwika zaakceptowała od razu. Na moje szczęście, bo rodzice kazali mi się nią opiekować i musiałam wszędzie ją ze sobą zabierać. Nawet na randki.
A Laurka-kapryśnica, jeżeli chciała, potrafiła całkiem zniszczyć romantyczny nastrój i zepsuć mi każdą przyjemność. Dlatego się cieszyłam, że Ludwik ma na tę małą złośnicę tak dobry wpływ: przy nim stawała się miła i słodka jak miód wielokwiatowy.
Podejrzewałam, że się w nim podkochuje, że mój Ludwik jest jej szczenięcą miłością, ale nie widziałam w tym problemu. Miała zaledwie piętnaście lat, dziecięcy tłuszczyk na brzuchu i pyzate policzki – nie była dla mnie, wybujałej osiemnastolatki, żadną konkurencją.
Lata mijały, nie musiałam już zajmować się młodszą siostrą, ale jakoś tak się utarło, że nadal spędzała czas ze mną i Ludwikiem. Chodziliśmy we trójkę na basen, na kręgle, na pizzę. Nie przeszkadzało mi to. No, zazwyczaj. Czasem chciałam zostać z Ludwikiem sam na sam, wiadomo, żeby zrobić coś więcej niż tylko trzymać się za ręce…
Koleżanka ze studiów zapytała mnie, czy nie jestem zazdrosna o to, że Ludwik ma tak bliską relację z moją młodszą siostrą. Zaprzeczyłam ze śmiechem. Bycie zazdrosną o Laurę, która owszem, pięknie wyrosła, ale wciąż pozostawała w moich oczach małolatą, wydawało mi się absurdalne.
– Dziwię ci się – skomentowało kwaśno Aga. – Lepiej uważaj, żeby ci go nie odbiła.
– Przecież Laura to smarkula. Co ty sugerujesz, że Ludwik leci na dziewczynki?!
Zraziłam się do Agi, uznałam, że jest złośliwa. Później okazało się, że to ona miała rację, więcej, próbowała mnie ostrzec przed tym, co widzieli wszyscy… tylko nie ja. Nie wiem, jak mogłam nie zauważyć, że między Laurą a Ludwikiem zaczęło się coś dziać!
Prawdę odkryłam na ostatnim roku studiów. Tamtego dnia Ludwik zadzwonił i odwołał nasze spotkanie, tłumacząc się bólem głowy. Mieliśmy iść razem do kina. Zamiast tego wybrałam się na spacer i… zobaczyłam ich w parku. On siedział na ławce, ona jemu na kolanach, i namiętnie się całowali.
Laura i Ludwik! Mój facet i moja siostra!
Aż przetarłam oczy, bo nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Może powinnam się wycofać, ale krew się we mnie zagotowała. Podbiegłam do nich i zrobiłam scenę jak z wenezuelskiej telenoweli.
Najpierw spoliczkowałam ją, potem jego, a potem zaczęłam wrzeszczeć.
Już nie pamiętam co, ale aż mnie gardło rozbolało. Byli zaczerwienieni, speszeni, sądziłam… Sama nie wiem, czego się po nich spodziewałam, ale nie tego, że po prostu się przyznają.
– Już dawno chcieliśmy ci powiedzieć, tylko nie mieliśmy odwagi. Kochamy się i chcemy być razem – wyznała cicho Laura, nie patrząc mi w oczy. – Właściwie to dobrze, że nas nakryłaś, bo już nie musimy cię oszukiwać – odetchnęła.
Ludwik wziął ją za rękę.
– Masz prawo być zła. Przykro mi. Żadne z nas tego nie planowało, nie chcieliśmy cię skrzywdzić, po prostu…
Pomyślałam, że jak powie coś o uczuciu, z którym nie potrafili walczyć, o miłości silniejszej od zasad i lojalności, to nie wytrzymam i poszukam kija.
– Nie chcę tego słuchać! Po prostu wymieniłeś starszą siostrę na młodszą. To obrzydliwe! Znudziłam ci się? Czy to ona… ona… – wbiłam wzrok z Laurę i wycedziłam: – Pożałujesz. Takie rzeczy się mszczą. Wcześniej czy później zdradzi cię tak jak mnie. I wiesz co? Szczerze ci tego życzę!
Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
Póki miałam siły, póki się tam na ich oczach nie rozpadłam na kawałki. Nie chciałam wiedzieć, od kiedy trwał ich romans ani jak się zaczął. Dość oberwałam jak na jeden raz, słuchanie o szczegółach ich zdrady tylko by mnie dobiło.
Przestałam rozmawiać z Laurą
W ogóle przestałam ją zauważać, traktowałam jak powietrze. A ponieważ mieszkanie z nią pod jednym dachem było jak sypanie soli na świeżą ranę, więc wyprowadziłam się z domu. Rodzice nie wiedzieli, że to przez Laurę. A nawet jeśli coś podejrzewali, kupili wyjaśnienie, że to już pora, jestem dorosła, kończę studia, chcę rozpocząć życie na swoim. Uciekłam.
Straciłyśmy kontakt na wiele miesięcy. Niestety, czas nie uleczył mojego gniewu. Wciąż miałam złamane serce i nie potrafiłam zapomnieć o krzywdzie, jaką wyrządziło mi dwoje ludzi, których kochałam. Skończyłam studia, znalazłam pracę, poznałam nowych ludzi, lecz myślami wciąż wracałam do Laury i Ludwika.
Wspominałam czasy, kiedy wszędzie chodziliśmy we troje i byliśmy szczęśliwi. Albo dla odmiany wyobrażałam ich sobie razem, jak się przytulają i całują, i aż mi się słabo robiło od zalewających mnie negatywnych emocji. Zamiast się od nich uwolnić, wciąż żyłam przeszłością i rozdrapywałam rany, nie dając im się zagoić. Laura wiele razy próbowała się ze mną pogodzić, ale za każdym razem ją odpychałam.
Aż któregoś dnia, po tym, jak znów napisała do mnie na Messengerze, postanowiłam, że tym razem jej odpiszę… Nie zamierzałam jej wybaczyć, nie ma tak łatwo, ale pomyślałam, że jeśli mam iść do przodu, muszę odciąć to, co się za mną wlecze jak zbyt ciężki tren.
Chyba dam radę udawać, że już nie mam żalu, że już mi przeszło. Zbliżę się do niej, a potem… Tak, chciałam zemsty. Chciałam, by poczuła to co ja, by zrozumiała, co mi zrobiła. I jak wtedy nadal będzie chciała mojego wybaczenia, to proszę bardzo, wtedy jej wybaczę. Bo będziemy kwita.
Nie mogłam myśleć o niczym innym. Czułam, że tylko w ten sposób uda mi się odzyskać utraconą równowagę. Żeby iść dalej, muszę zamknąć te drzwi, a nie mogę ich zamknąć, skoro ciągle stoję w progu, z tym cholernym trenem urazy zalegającym po drugiej stronie.
Napisałam do niej, że zgadzam się na spotkanie. Umówiłyśmy się w kawiarni. Wyglądała ślicznie… Ja przeżywam męki, a ta kwitnie! I jeszcze jej mało, więc upiera się przy siostrzanym pojednaniu. Chciwa. Znowu jest chciwa. I zapłaci za to.
Zmusiłam się do uśmiechu. Zmusiłam się, żeby ją przytulić i wydusić z siebie, że ja też ją przepraszam. Laura aż się popłakała i wyznała, że strasznie za mną tęskniła.
– Ja za tobą też – skłamałam.
Przez całe nasze spotkanie grałam wyrozumiałą i pogodzoną z faktami starszą siostrę tak przekonująco, że Oscara powinnam za to dostać. Po kilku tygodniach sielanki Laura poczuła się na tyle pewnie, że zapytała, czy nie wybaczyłam też Ludwikowi.
– W końcu zostaniemy rodziną, powinniście się przynajmniej tolerować. On nadal cię bardzo lubi i dobrze wspomina.
Boże, czy ona naprawdę to powiedziała? Dobrze mnie wspomina? Co za… No, brak słów. Uśmiech wykrzywił mi policzki.
– Nie wiem… ale chyba masz rację, powinniśmy chociaż spróbować, bo inaczej wspólne rodzinne święta będą niemożliwe…
– Właśnie! A jak pojawią się twoi siostrzeńcy, to co? Będziesz unikać ich ojca? Co było, to było, a teraz jest, jak jest, więc powinniśmy się spotkać we troje – szczebiotała radośnie, a mnie mdliło od tej słodyczy.
Nie dałam rady odpowiedzieć, więc znowu zmusiłam się do uśmiechu. Robiłam to tak często w jej obecności, że wypływał mi na usta niemal naturalnie. Ale nie obejmował oczu. Wiem, bo sprawdziłam w lustrze.
Czemu Laura tego nie widziała? Czemu zamiast przyjrzeć mi się uważnie, od razu zaczęła dopytywać, jaki termin mi pasuje i czy u nich zanocuję? Serio? Mam spać w ich gniazdku, w pokoju za ścianą i może jeszcze słuchać, jak oni…!
Oburzenie i niedowierzanie mieszało się z obrzydzeniem. Naiwność i głupota Laury, jej kosmiczna niewrażliwość, były porażające. Naprawdę sądziła, że ot tak im wybaczę i będziemy odtąd jedną szczęśliwą rodzinką? Oni się pobiorą z moim błogosławieństwem, a ja będę niańczyć ich dzieci? Oszalała?!
Gdybym nie znała jej od urodzenia, pomyślałabym, że jest celowo okrutna, że to jakaś chora zabawa, ale nie… ona po prostu była chciwa. Chciała mieć i mnie, i Ludwika. Dlatego tak łatwo przyszło mi ją oszukać. Co innego Ludwik. Nie byłam pewna, czy się nabierze na moją dobrą wolę i czy dam radę zachować spokój w jego obecności.
Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz od awantury w parku, faktycznie nie była to komfortowa sytuacja, ale raczej dziwaczna niż groźna. Przywitaliśmy się, unikając patrzenia sobie w oczy, oboje onieśmieleni, skrępowani jak para nastolatków zmuszonych dzielić jedno łóżko pod okiem rodziców.
Później stres zaczął odpuszczać i czuliśmy się coraz bardziej swobodnie. Po godzinie gadaliśmy i wygłupialiśmy się jak kiedyś. To było niesamowite – jakbyśmy wszyscy troje wsiedli w wehikuł czasu i przenieśli się do przeszłości. Dałam się ponieść temu nastrojowi… Póki nie zobaczyłam, jak Ludwik odgarnia włosy z czoła mojej siostry i całuje ją w ramię. Zamknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Mógł sobie darować te czułości w mojej obecności, naprawdę!
Nie było jak kiedyś. Wcale. Nie mogło być, skoro Laura zajęła moje miejsce w tym układzie. Ona zostanie tu z Ludwikiem, a ja wrócę do swojego pustego mieszkania. To ją będzie pieścił, a ja będę płakać w poduszkę i tulić się do pluszaka. Cały mój dobry humor diabli wzięli. Wróciło pragnienie zemsty, silniejsze niż kiedykolwiek. To ono kazało mi i pozwalało brnąć w to dalej.
Zaczęliśmy się regularnie spotykać, we troje. Chodziliśmy na pizzę, na kręgle, do kina, do aquaparku. Pozornie było jak kiedyś, tyle że ja i Laura zamieniłyśmy się rolami. A skoro tak, niech historia się powtórzy. Przecież od początku do tego dążyłam, choć nie miałam pewności, że się uda.
Bo może Ludwik naprawdę kocha Laurę, bardziej niż mnie kiedykolwiek? Może naprawdę nie byli w stanie oprzeć się wzajemnemu przyciąganiu i karanie ich za to będzie podłe i małostkowe? Może powinnam odpuścić, bo tylko się ośmieszę? Jeśli jego miłość do Laury jest taka szczera, nie da mi się uwieść…
Z początku jego zachowanie to właśnie sugerowało. Odnosił się do mnie miło, jednak z rezerwą, jakby czekał, kiedy wybuchnę żalem albo pretensjami. Nie narzucałam się więc, a on stawał się coraz bardziej serdeczny i otwarty. Do tego stopnia, że wspominał z nostalgicznym uśmiechem „stare, dobre czasy”.
– A pamiętasz, jak zwymiotowałem na karuzeli? Ja tam umierałem, a ty się tak śmiałaś, że mało nie spadłaś! Ale potem myłaś mnie pod pompą…
W jego głosie za rozbawieniem kryło się coś więcej. Może nawet tęsknota? Cóż, Laura była inna niż ja: bardziej wymagająca, kapryśna, mniej wyrozumiała. Będąc z nią, Ludwik musiał starać się bardziej. Kiedy znów pojawiłam się w jego życiu, chyba przypomniał sobie, jak dobrze i wygodnie było mu ze mną. Kiedy przyniosłam do nich ciasteczka własnego wyrobu, zażartował:
– Zdążyłem zapomnieć, jak wspaniale pieczesz. Jesteś idealną kandydatką na żonę. Chyba zwariowałem, że cię zostawiłem!
Laura roześmiała się i pacnęła go dłonią w ramię, jakby rzucił zbyt grubym żartem. Ja też się uśmiechnęłam, ale w duchu poczułam się dotknięta. Ludwik szturchnął paluchem bolące miejsce i nawet tego nie zauważył.
Laura niby się zorientowała, ale co z tego, skoro chichotała. Oni naprawdę byli bezwstydni i wrażliwi jak klocki drewna. Popełniłam błąd, powinnam trzymać się od nich z daleka, no ale skoro już zaczęłam tę grę…
Zasłużyli nie tyle na karę, co na bolesną nauczkę
Co z tego, że się uśmiecham? Co z tego, że nie wybucham gniewem? Skoro chcą, byśmy byli rodziną, przyjaciółmi jak kiedyś, powinni dostrzec prawdę skrytą za wymuszonym uśmiechem. A oni wciąż nie rozumieli, jak bardzo mnie skrzywdzili. Nie widzieli, że pewne rzeczy zawsze będą dla mnie tabu.
Jak mam zamknąć za sobą przykrą przeszłość, skoro oni ciągle do niej wracają? Wspominają miłe chwile, jasne, ale im wspanialsze były, tym gorzej, tym okrutniejsza była dla mnie ich zdrada. Oni tego nie łapią?!
Miałam ich dość. Musiałam to zakończyć. Wbić im prawdę do zakutych łbów i drewnianych serc. Okazja nadarzyła się szybko: Laura wyjechała na trzydniowe szkolenie zawodowe. Zadzwoniłam do Ludwika i poprosiłam go o pomoc. Specjalnie wyrwałam ze ściany włącznik światła przy łazience, żeby mieć pretekst.
– Wiesz, że się na tym nie znam, jeszcze mnie prąd kopnie i trup gotowy.
– Wpadnę do ciebie po pracy – obiecał.
Przyjechał, naprawił, a potem dał się poczęstować winem, chociaż był samochodem. Chyba już od progu wiedział, do czego zmierza to spotkanie. Sączyliśmy wino, siedząc na kanapie i wspominając dawne czasy. On z nostalgią, ja z premedytacją. Gdy skończyliśmy pierwszą butelkę, otworzyłam drugą.
Przysunęłam się do niego, a on nachylił się i mnie pocałował. Wcale nie musiałam się wysilać, by go uwieść…
Seks z Ludwikiem nie miał nic wspólnego z miłością. Gdy tylko wylądowaliśmy w łóżku, dotarło do mnie, że od dawna go nie kocham. Owszem, krew nie woda, nasze ciała się znały i dobrze ze sobą współgrały, ale… to było niemal mechaniczne. Mogłam się łudzić, że moja nienawiść to inne oblicze tej miłości, ale nie. Najpierw jego zdrada, a potem brak wrażliwości wypłukały ze mnie wszelkie dobre uczucia.
Gardziłam nim. Jak nigdy wcześniej nikim. To, że mnie zdradził, bolało, ale dużo bardziej bolało, że wciągnął w tę zdradę moją siostrą. I choć jej wina zdawała się większa, gdzieś w głębi serca chyba już dawno jej wybaczyłam. Mojej głupiutkiej, rozkapryszonej, chciwej młodszej siostrze. Zemściłam się, ale nie czułam satysfakcji.
Czułam za to odpowiedzialność. Laura musi się dowiedzieć, jakim człowiekiem jest Ludwik. Nie dlatego, że tak bardzo chcę dać jej nauczkę, ale powinnam ją chronić przez tym toksycznym facetem.
Choć właśnie przespałam się z jej narzeczonym, było mi jej żal. Niby tego jej życzyłam, ale… Chryste, co jest nie tak z tym człowiekiem? Jak mógł ją zdradzić właśnie ze mną? Był aż tak spaczony? Kręciło go to? Jak mógł żonglować między nami dwiema? Nie miał pojęcia, czym jest miłość. Kierowały nim żądza i wygoda.
Moja siostra była chciwa, chcąc mieć Ludwika i nie stracić mnie, ale on… To się w głowie nie mieściło! Zamierzał ożenić się z jedną siostrą, a z drugiej zrobić kochankę? I wszystko mu jedno, która z nas jaką rolę będzie pełniła?
Dzięki Bogu, że nie miałyśmy więcej sióstr, bo harem by sobie urządził. Nie tylko ja powinnam trzymać się od niego z daleka. Laura też. Był… przerażający. Jak ktoś tak sympatyczny, zabawny, niby porządny i zwyczajny, mógł być zarazem tak podły i niemoralny?
Kiedy zasnął – bo beztrosko zasnął w moim łóżku i pewnie po obudzeniu zażyczyłby sobie kawy oraz śniadanka – zrobiłam mu kilka fotek telefonem i wysłałam do Laury. „Zdradził nas obie. Idę się umyć, bo czuję się brudna. Potem go wykopię za drzwi. Tobie też radzę”.
Oddzwoniła do mnie godzinę później, płakała, przeklinała, groziła. Dałam jej się wykrzyczeć, a gdy już tylko chlipała, powiedziałam:
– Wiem, że mnie teraz nienawidzisz. Też to przerabiałam. Jak się uspokoisz, może zrozumiesz, że wyświadczyłam ci przysługę. Szkoda, że podzielił nas facet, który nigdy nie był wart żadnej z nas. Odezwij się, kiedy mi wybaczysz.
Minął rok, a ja wciąż czekam, aż się odezwie
Mnie to zajęło parę lat, więc… czekam. A jeśli będzie się chciała mścić jak ja? Też zrozumiem. Jestem kobietą. Gdybyśmy były braćmi, dałybyśmy sobie po pyskach, a potem poszły na wódkę i ustaliły, czy zostajemy wrogami, czy zawieramy rozejm.
Nasza siostrzana relacja była bardziej skomplikowana, subtelna, pokręcona, szczera i nieszczera zarazem. Bo nie każde kłamstwo, które jej mówiłam, było kłamstwem, tak jak nie każdy uśmiech był wymuszony.
Chciałam ją ukarać i tęskniłam za nią. Zraniła mnie jak nikt, ale chciałam jej wybaczyć. Chciałam, by wróciła do mojego świata, ale Ludwik stał nam na przeszkodzie. Może teraz, gdy się go pozbyłam, odzyskam siostrę? Nie wiem, bo my kobiety bywamy nielogiczne. Laura może całą winą i nienawiścią obarczyć mnie. Jej wybór, jej prawo. Ja zamknęłam już ten rozdział. Już nie stoję w progu.
Czytaj także:
„Ukochany wylądował na wózku i skończyła się nasza sielanka. Odtrącał mnie, bo nie chciał, żebym żyła z niepełnosprawnym”
„Macocha stawała na rzęsach, bym ją zaakceptowała. Nie było szans. Czekałam na powrót matki, której nawet nie pamiętałam”
„Wnuczka była wynikiem wpadki. Teraz jej rodzice założyli nowe rodziny, a całe wychowanie spadło na nas – dziadków”