„Byłem typem mądrali, nie przystojniaka. Dziewczyny często lecą na wygląd, a nie na okularników z nosem w książkach”

mężczyzna na siłowni fot. Adobe Stock, Denis
„Mimo to, kiedy ma się 20 lat, wiedza schodzi na plan dalszy… Dziewczyny nie oglądają się za Einsteinami, tylko za przystojniakami. Bolało mnie, że żadna koleżanka nigdy nie traktowała mnie jak mężczyzny. Jeśli już się do mnie zwracały, to jedynie o pomoc w nauce lub wyjaśnienie jakiejś naukowej zawiłości”.
/ 11.06.2023 22:30
mężczyzna na siłowni fot. Adobe Stock, Denis

Każdego dnia dokonujemy wyborów. Raz mniej, raz bardziej ważą one na naszym życiu. Czasami musimy decydować o sprawach kluczowych. Na przykład o tym, czy chcemy pozostać w znanym nam od lat „bagienku”, czy też całkowicie zmienić swoje życie. No właśnie – wszystko zawiera się w tych magicznych słowach: czy chcemy.

Kiedy byłem mały, mama zawsze mi powtarzała, że za mało jem. Podobnie mówili babcia i dziadek. Jak zapewne się domyślacie, wszyscy troje mieli dosyć spore gabaryty. Jedyny wyjątek w naszej rodzinie stanowił mój ojciec, który jakby dla przeciwwagi był bardzo chudy i żadne frykasy nie mogły uczynić zeń, jak mawiał dziadek, „porządnie wyglądającego człowieka”.

Moi rodzice pochodzili z biednych rodzin

Jednak za wszelką cenę starali się to ukryć. Stosowna waga i tłuszczyk na buzi czy biodrach był dla nich oznaką, że danej osobie doskonale się powodzi. Dlatego przez całe życie hołdowali zasadzie, że ubrać się można gorzej, mieszkać można niekoniecznie luksusowo, ale zjeść dobrze nie tylko trzeba, ale i należy.

Jako chłopiec byłem zatem stale podkarmiany. Stale słyszałem pytanie: „A może byś coś zjadł?”, „Ty przypadkiem nie jesteś głodny?”, „Jakoś mi tak marnie wyglądasz”, „Co byś powiedział na jeszcze jedno ciasteczko?”… Sami przyznacie, że pod taką presją można się rozbisurmanić.

W szkole oczywiście nie obyło się bez przytyków i jawnych drwin z mojej tuszy. Braki w sprawności fizycznej nadrabiałem w nauce i zawsze przechodziłem z klasy do klasy jako najlepszy uczeń. 

Jak to się stało, że Agata wpadła mi w oko? Szedłem właśnie z mamą do sklepu, gdy do naszego bloku zaczęli się właśnie wprowadzać nowi lokatorzy.

Najpierw byliśmy tylko przyjaciółmi, potem zaczęło między nami iskrzyć. Los jednak postanowił nas rozdzielić. Agata wyjechała do Niemiec, gdzie przenieśli się jej rodzice. A może mieli inny powód, nie wiem. Tak czy owak, rozstanie przeżyliśmy boleśnie.

Nie będę ukrywał, że po jej wyjeździe zacząłem zagryzać swój smutek kotletami, kabanosami, bułkami i ciastkami. 

Dopiero na studiach w pełni to zrozumiałem

Moja rodzina zrobiła ze mnie niedojdę. Zwykły bieg do autobusu czy wejście po schodach sprawiało mi trudność, a raz na zajęciach załamało się pode mną krzesło i przez kolejne lata koledzy rżeli ze śmiechu na tamto wspomnienie. Miałem też problemy z ubraniami. Młodzi ludzie w moim wieku nosili obcisłe dżinsy, fajne koszulki, a ja… 

Zapewne na studiach także stałbym się obiektem kpin koleżanek i kolegów, miałem jednak nad nimi pewną przewagę. Podobnie jak moje ciało z rozkoszą chłonęło ciastka, batony i inne frykasy – z równą chłonnością mój mózg przyswajał wiedzę.

Mimo to, kiedy ma się 20 lat, wiedza schodzi na plan dalszy… Dziewczyny nie oglądają się za Einsteinami, tylko za przystojniakami. Bolało mnie, że żadna koleżanka nigdy nie traktowała mnie jak mężczyzny. Jeśli już się do mnie zwracały, to jedynie o pomoc w nauce lub wyjaśnienie jakiejś naukowej zawiłości.

Choć przeczytałem mnóstwo książek i byłem stosunkowo mądrym chłopakiem – nie zdawałem sobie sprawy, że ulegam terrorowi swojej rodziny. Dla nich jedzenie było równoznaczne z dobrobytem. Jesz dużo i tłusto, to znaczy – jesteś zamożny i możesz gwizdać na wszystkie przeciwności losu. Jeśli do tego dołożymy lenistwo…

Skończyłem studia z rektorskim wyróżnieniem

Może dlatego bez problemów dostałem się do korporacji. Rok później zwolniono mnie, choć miałem osiągnięcia nie mniejsze od innych. Potem rok bezskutecznie szukałem pracy. 

Wreszcie dostałem pracę w podobnej korporacji co poprzednio. Niestety, osiem miesięcy później dowiedziałem się, że chcą mnie zwolnić. Dlaczego? Pytanie to zadałem kierownikowi i poprosiłem o szczerość.

– Jestem gorszy od innych? Mam słabsze wyniki pracy? – dopytywałem.

– Przeciwnie. Jesteś powyżej średniej.

– Spóźniam się, olewam szkolenia, narady i nasiadówki, nie dotrzymuję terminów?

Nie o to chodzi – westchnął kierownik. A potem wyjaśnił mi, dlaczego według niego, jestem gorszy od innych.

Miałem dwa wyjścia

Mogłem się obrazić, wzruszyć ramionami lub nawet zakląć i wyjść, trzaskając drzwiami. Ale mogłem też wziąć się za siebie.

– Wpisz w te swoje rubryki, że właśnie zapisałem się na siłownię i co rano biegam na coraz dłuższych dystansach – oznajmiłem stanowczo kierownikowi.

– Spójrz w lustro, nikt nie uwierzy.

– Daj mi dwa miesiące.

Rodzice, którzy chcieli dla mnie dobrze, tylko mnie skrzywdzili. W moim wieku inni mieli już rodziny, a ja nadal byłem sam. Tak naprawdę to nigdy nawet nie miałem prawdziwej dziewczyny. Mój upór się opłacił. Zimą, niecały rok po rozmowie z kierownikiem działu spotkałem na korytarzu firmy fajną laskę. Staliśmy w kuchni. Ona miała w ręku ciastko i kawę, ja kubek z herbatą bez cukru.

Wiesz, jesteś podobny do pewnego faceta – przyjrzała mi się z uwagą. – Chyba jeszcze niedawno u nas pracował.

– W jakim sensie podobny?

– Jakby z twarzy, ale tak w ogóle to jesteś inny. 

Czytaj także:
„Prowadzę podwójne życie, żeby nie rozczarować rodziców. Sami są sobie winni, bo zaplanowali mi przyszłość bez pytania”
„Drogie płaszcze zamieniłam na fartuch sklepowej. Szczęście przyszło, gdy przestałam czuć się lepsza od reszty”
„Byłem w szoku, gdy ukochana powiedziała, że odchodzi. 10 lat czekałem, aż zmądrzeje. Cierpliwość popłaca”

Redakcja poleca

REKLAMA