„Jakiś drań notorycznie okradał nam działkę, więc zastawiliśmy na niego pułapkę. Byliśmy w szoku, gdy odkryliśmy, kto to”

para, która chce złapać złodzieja fot. iStock by Getty Images, triloks
„Panowie w końcu wyjawili mi swój pomysł. Otóż posadzili iglaki przed domkiem w taki sposób, że było do nich dojście tylko z jednej strony. Z dwóch zagradzały do nich dostęp domek i weranda, a z trzeciej ułożone przez panów deski. Tuż przed sadzonkami wykopali wielki dół i przykryli go siatką maskującą”.
/ 28.07.2023 08:00
para, która chce złapać złodzieja fot. iStock by Getty Images, triloks

Kiedy mój mąż po raz kolejny przyjechał z działki wściekły, od razu wiedziałam, co się stało. Po jego minie domyśliłam się też, że tym razem nie odpuści.

– Znowu ktoś wykopał iglaki? – rzuciłam, a Igor tylko westchnął i smętnie skinął głową.

Podziwiałam samozaparcie, z jakim mąż zalesiał naszą działkę. Ile to już drzewek poszło? Chyba ponad dwadzieścia! Sprytny złodziej pojawiał się, jak tylko Igor odjeżdżał do domu, i wyrywał wszystko, co zostało świeżo posadzone. Wyglądało na to, że nigdy nie będziemy mieli swojego „zielonego azylu”, chyba że złodziej w końcu urządzi własny ogródek, czyli zasadzi go naszymi drzewkami, i wreszcie da sobie spokój z kradzieżami. Tylko czy nasz budżet to wytrzyma?

Wybierałam iglaki i… liczyłam straty

Tym razem mąż zawiadomił policję. Jednak usłyszał, że to nie pierwsza taka kradzież w okolicy, a oni nie mają czasu uganiać się za drobiazgami, bo mają ważniejsze sprawy.

– Samochody nam giną, a pan mi tu o choinkach! – ochrzanił go policjant.

Nie pierwsza kradzież… Wobec tego tym bardziej powinni się tym zająć! Oboje z mężem zdenerwowaliśmy się okropnie, bo w takim razie ile już do tej pory ten drań nakradł choinek? Sadził las wokół swojego domu czy co? I czy kiedykolwiek się nasyci?!

– Ja bym na to nie liczył – stwierdził smętnie Igor. – Trzeba go jakoś zniechęcić...

Tylko jak? Podejrzany był też fakt, że złodziej pojawiał się dokładnie w noc po posadzeniu nowych drzewek. Czyżby obserwował działkę? Naszą i te inne, z których wykopał drzewka? Tak czy siak, mieliśmy stuprocentową pewność, że jeśli kupimy choinki, to znikną one kilka godzin późnej.

Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy na kolejny weekend Igor zaprosił na działkę swoich kolegów. Powiedział, że potrzebuje pomocy, bo będą sadzili drzewka.

– Drzewka? Ile chcesz tego kupić? – złapałam się za głowę, bo przecież to było ewidentne wyrzucanie pieniędzy w błoto.

– Już ty się nie martw, tym razem nic nie zginie. Zobaczysz! – obiecał. – A zresztą jedź z nami, to sama się przekonasz.

Kilka dni później wybraliśmy się więc z Igorem i jego kolegami do sklepu ogrodniczego, w którym zawsze robimy zakupy. Ja pokazywałam palcem wybrane drzewka, a oni pakowali wszystko na przyczepkę. Wszyscy byli w świetnych humorach. Ja może w nieco gorszym, bo tylko liczyłam tracone pieniądze. Czułam taką złość na tego złodzieja, że chyba byłabym w stanie w tym momencie udusić go gołymi rękoma!

Może dlatego nie protestowałam, gdy panowie w końcu wyjawili mi swój pomysł. Otóż posadzili iglaki przed domkiem w taki sposób, że było do nich dojście tylko z jednej strony. Z dwóch zagradzały do nich dostęp domek i weranda, a z trzeciej ułożone przez panów deski. Tuż przed sadzonkami wykopali wielki dół i przykryli go siatką maskującą.

– Pożyczona, mój teść jest wojskowym – z uśmiechem wyjaśnił mi jeden z gości.

Ależ miał minę, jak go zabierali do radiowozu!

Kiedy zaczęło zmierzchać, wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy niby do domu. Tak naprawdę jednak pojechaliśmy do któregoś z kolegów Igora. Jak się okazało, mieszkał całkiem niedaleko naszej działki.

– Mnie też kiedyś podprowadzono świeżo posadzone magnolie, więc jestem na takich łobuzów bardzo cięty! – śmiał się ten kolega.

Umierałam potem ze strachu przez kilka godzin, rozmyślając, co z tego wszystkiego wyniknie. Mąż na przemian mnie uspokajał i cieszył się z wymyślonej pułapki.

– Temu złodziejowi naprawdę należy się nauczka! – zadecydowałam w końcu.

Rano, skoro świt, niewyspani i podnieceni, zapakowaliśmy się ponownie do samochodu i pojechaliśmy na działkę. Jeszcze dobrze nie dotarliśmy do domku, a już było widać, że siatka maskująca jest ściągnięta. Z dołu dochodziły jęki. Drań wpadł w pułapkę!

Puściliśmy się biegiem przez trawnik, żeby jak najszybciej spojrzeć do wielkiego dołu. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy na jego dnie zobaczyliśmy poobijanego… właściciela sklepu ogrodniczego! W jednej sekundzie wyjaśniła się więc nie tylko sprawa kradzieży, ale i to, w jaki sposób złodziej zawsze dokładnie wiedział, gdzie i kiedy pod osłoną nocy wybrać się po łup.

Ale miał minę, gdy szedł do radiowozu! Wezwana na miejsce zdarzenia policja zgarnęła faceta i postawiła mu zarzuty włamania się na cudzą posiadłość i usiłowania kradzieży. A my, tak przy okazji, zwróciliśmy się do urzędu skarbowego, aby sprawdzili księgi złodzieja. Jesteśmy bowiem z mężem przekonani, że ten drań sprzedawał wielokrotnie te same drzewka różnym klientom, nie płacąc za nie ani złotówki podatku. Musiał więc nieźle zarabiać na tej swojej nieuczciwości.

Teraz, bez względu na wynik kontroli urzędowej, facet nie tylko zostanie ukarany sądownie, ale też już z pewnością nigdy więcej nie pokusi się o wtargnięcie pod osłoną nocy na cudzą działkę. Poza tym usłyszeliśmy z Igorem, że ostatnio jakoś kiepsko mu się powodzi w interesach, bo niewiele osób u niego kupuje.

Czytaj także:
„Jak poradzić sobie ze sprzedawcą-złodziejem? Obsmarować go w internecie. Teraz inaczej śpiewają i nagle chcą się dogadać!”
„Złodziej wyrwał mi torebkę, a potem trafił prosto na mój dyżur. I jak tu udzielić pomocy takiemu bandycie?”
„Ktoś okradł mój sklep na 20 tysięcy złotych. Nie spodziewałem się, że to moja najbardziej zaufana pracownica”

Redakcja poleca

REKLAMA