Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedyś go zobaczę. Zapomniałam o jego istnieniu, bo bardzo mnie skrzywdził. I co mam teraz zrobić, gdy znowu się pojawił w moim życiu?
Siostra mocno mnie namawiała
– Dlaczego nie chcesz poznać przyjaciół Wojtka? – zapytała mnie niezadowolona Zosia, moja siostra. – Za dwa tygodnie ślub i będzie lepiej, jeśli się wzajemnie poznamy. Wtedy wszyscy dobrze się bawią na weselu, unikniemy tych krępujących prezentacji. No błagam, zgódź się…
Nie miałam ochoty na zapoznawanie się z przyjaciółmi Wojtka. Kilku z nich miałam okazje spotkać na imprezach u mojej siostry. Byli bucowaci, chamowaci i po prostu, kompletnie z innej bajki. Rozmawiali o cenach mieszkań, leasingu samochodów. Słowem o wszystkim, co mnie nie interesuje. Co więcej. Ja po prostu… Nie znoszę facetów.
To wina Jacka. Poznałam go po serii nieudanych związków. Wydawał się miłym, sympatycznym i odpowiedzialnym mężczyzną. Po prostu... normalnym. Bez zastanowienia, oddałam się tej miłości. Ale gdy tylko dowiedział się, że jestem w ciąży, zniknął. Teraz mam uroczego upartego siedmiolatka i ranę w sercu, która sprawia, że na widok mężczyzn dostaję wysypki.
– Błagam. Nie zorganizuję przecież przyjęcia przed weselem bez mojej siostry i świadkowej – siostra nie dawała mi spokoju – Możesz wpaść na godzinkę, a potem zrobisz, co zechcesz.
Ostatecznie skapitulowałam.
Oboje byliśmy w szoku
Na imprezę dotarłam z dużym opóźnieniem. Właściwie spóźniłam się planowo. Liczyłam na to, że jeśli będę po czasie, to większość gości zdąży już się rozkokosić i uda mi się gdzieś zadekować w kącie pokoju. W drzwiach powitała mnie siostra i natychmiast zabrała do sypialni.
– Choć najpierw pokażę ci welon, a potem przedstawię gościom – zawołała, widocznie podekscytowana.
Welon rzeczywiście był piękny. Obejrzałyśmy jeszcze buty, sukienkę i siostra zaciągnęła mnie do salonu.
– Zaraz ci przygotuje drinka – zawołała.
Rozejrzałam się po salonie. Niektórych gości znałam i to z tej najgorszej strony. Reszta wyglądała równie nieciekawie. Czekał mnie tu nudny wieczór.
Wzrokiem szukałam siostry. Miałam nadzieję, że poszła do kuchni przygotować mi tego drinka. Wtedy go zobaczyłam. Siedział przy oknie. To był Jacek. Nie widziałam go od ponad 8 lat. Zmężniał. Już nie był tym samym chłopakiem, którego pamiętałam. Kiedy mnie zauważył – powstał zaskoczony i wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę. Miałam nadzieje, że czuje się jak idiota. Tylko co on tu robi?
– To ty – zapytał.
– A kto? To wszystko, co masz mi do powiedzenia po 8 latach?
– Świetnie wyglądasz. Co u ciebie? Jak żyjesz?
Nie mogłam na niego patrzeć
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wiedziałam, że ta impreza będzie dla mnie trudna, ale nie spodziewałam się spotkać tu mojego niedoszłego męża. Ojca mojego dziecka, który od lat nie dawał znaku życia.
– A co ty tu robisz do cholery? – zapytałam.
– Jestem przyjacielem Wojtka – odparł – wiesz... Pana młodego. A ty?
– Doskonale wiem, kim jest Wojtek. Będę jego szwagierką – powiedziałam, próbując zachować kamienną twarz.
– Czyli… – zaczął ostrożnie.
– Owszem spotkamy się na weselu. Mam tylko nadzieje, że nie posadzą cię obok mnie – powiedziałam i poszłam szukać swojego płaszcza.
Nie miałam ochoty tu zostać ani chwili dłużej. Zośce powiedziałam, że zadzwoniła opiekunka i z małym jest coś nie tak. Boli go brzuch i muszę natychmiast wracać do domu.
Męczyli mnie, bym z nim porozmawiała
Do kościoła przyjechałam trochę za wcześnie. Weszłam do środka i zaczęłam szukać dla siebie miejsca. Wtem z drugiej ławki zamachała do mnie ręką nestorka naszego rodu. Babcia Krysia. Nie mogłam zlekceważyć jej zaproszenia.
– Coś mi się śniło – powiedziała, kiedy tylko usiadłam.
Poczułam, jak włosy jeżą mi się na głowie. Te jej przeczucia. Babcia miała 90 lat i była bardzo przesądna, wszędzie dostrzegała znaki. Co teraz przyszło jej do głowy?
– Aniu, posłuchaj. Wiem, że nie dajesz wiary moim przeczuciom, ale dzisiaj musisz mi zaufać, że to jest twoje przeznaczenie. Przyrzeknij, że dasz mu szansę...
Nie miałam pojęcia, o kim mówi. Wybierałam się na wesele sama, tylko z synem. Komu do licha miałabym dać szansę?
– Porozmawiaj z nim. Daj mu szansę. Obiecaj mi to – nalegała babcia.
Przecież nie będę się kłócić z 90-latką. Obiecałam, tak jak prosiła. W końcu to i tak bez znaczenia. To tylko sny starszej pani
Wesele przebiegało według scenariusza. Mimo woli szukałam wzorkiem Jacka, ale chyba musiał coś szepnąć Wojtkowi o naszym spotkaniu na imprezie i najpewniej mój szwagier posadził go gdzieś z dala ode mnie. Nie ukrywałam, że byłam im za to wdzięczna.
– Mamo, muszę do ubikacji – oznajmił mój syn Karol.
– To biegnij – odparłam. W końcu Karol miał już 8 lat.
Po kilkunastu minutach poczułam zaniepokojenie. Karol powinien już wrócić. Zdecydowałam się sprawdzić, co się stało.
Bez trudu go rozpoznał
Siedzieli obok siebie w holu. Mój były i mój syn. A właściwie też jego syn.
– Karol, idź do babci, dostaniesz tam ciastko – powiedziałam do syna, który wydawał się pochłonięty rozmową z moim niedoszłym mężem.
– Zdradziłeś mu, kim jesteś? – spytałam sfrustrowana, kiedy Jacek wstał na mój widok.
– Oczywiście, że nie – odpowiedział cicho. – Nie mam do tego prawa. Pięknie dziś wyglądasz...
– Co ty nie powiesz… Skąd wiedziałeś, że to on – zapytałam.
– Nie wiem. Wiedziałem. Zobaczyłem go i wiedziałem – powiedział Jacek – Wygląda jak ja w dzieciństwie – dodał lekko zamyślonym tonem.
Byłam zaskoczona, a jednocześnie… jakby wzruszona. Musiałam jednak trzymać fason.
– Posłuchaj. Nie zamierzam robić scen, ale utrzymajmy naszą relację na oficjalnym poziomie. I uprzedzam. Nie masz żadnych praw do Karola.
I wyszłam jak najszybciej, bo gdybym tam została jeszcze chwilę, zapewne bym się rozpłakała i zrobiła scenę.
Teraz przychodzi na gotowe
Po kilku tańcząc atmosfera na weselu nieco się rozluźniła. A mój szwagier jakby zapomniał, że powinien trzymać Jacka z dala ode mnie i dosiadł się z nim do mojego stolika. Jeszcze zaprosił moją mamę. Nie jest żonaty, nie ma narzeczonej. Niedawno podjął decyzję o powrocie do Polski. Chce założyć rodzinę... Gdy to mówił, patrzył na mnie i doskonale rozumiałam, co miał na myśli.
Cwaniaczek. Uniknął nocnych pobudek, zmiany pieluch i buntu trzylatka. Wrócił, gdy maluch już dorósł. Poczułam, jak narasta we mnie złość. W końcu stwierdziłam, że muszę wracać do domu, ponieważ Karol musi iść spać. Jacek zaproponował, że nas podwiezie, ale nie miałam zamiaru skorzystać z jego propozycji.
– Nikt nie jest idealny, kochanie – powiedziała moja mama, odprowadzając nas do taksówki. – Wszyscy uczymy się na swoich błędach. Czasami trzeba dać drugą szansę.
– Ale o czym ty mówisz, mamo? – zapytałam cicho.
– Ja tylko chciałabym, żebyś była szczęśliwa. Posłuchaj swojego serca, Aniu. Kiedyś bardzo go kochałaś. A Karol na pewno potrzebuje ojca.
„Czyli Jacek przestał być anonimowym przyjacielem Wojtka i wszyscy już wiedzą, kim jest naprawdę” – pomyślałam ze złością.
Przez całą noc nie mogłam zasnąć. W mojej głowie i sercu panował chaos myśli i emocji. Kiedy zasnęłam, śniło mi się, że Jacek bawi się z Karolem. Czy ludzie się zmieniają? Dojrzewają. Czy mogłabym zapomnieć? Przyjąć przeprosiny?
Dać mu drugą szansę?
Wczesnym rankiem zdecydowałam, że dam Jackowi szansę. Karol rzeczywiście potrzebował taty. Przecież nie musimy od razu brać ślubu, nie musimy też mieszkać razem. Po prostu pozwolę Jackowi na bycie ojcem Karola.
Jacek naprawdę dobrze radził sobie w roli ojca. Spotykał się z Karolem prawie każdego dnia. Organizował dla niego wyprawy na konie, wyjścia na basen, czy zabawy z psami w swoim domu. Karol niesamowicie polubił swojego tatę. Zauważyłam też, że Jacek bardzo go pokochał.
Zdarzało się, że kiedy kładłam Karola do łóżka, Jacek zostawał na kolację. Rozmawialiśmy na różne tematy, ale nigdy o nas. Dowiedziałam się jednak, że Jacek odszedł, bo przestraszył się, że dziecko uniemożliwi mu realizację swoich marzeń. Przed nim było wiele podróży, rozwijanie kariery...
Kiedyś powiedział, że osiągnął wszystko, o czym marzył, lecz nie jest szczęśliwy. Przyznał też, że potrzebował sporo czasu, żeby zrozumieć, dlaczego tak się stało i czego mu w życiu rzeczywiście brakuje. Wtedy spojrzał na mnie znaczącym wzrokiem, ale ja poprowadziłam rozmowę w inną stronę. Nie byłam gotowa mu wybaczyć. Ale od pewnego czasu, czułam się z nim komfortowo, jak kiedyś...
Po trzech miesiącach nasz syn niespodziewanie zapytał mnie, dlaczego nie mieszkamy razem z tatą. Jacek, który siedział wtedy z nami przy stole, rzucił mi pytające spojrzenie. Wtedy zauważyłam, jak bardzo są do siebie podobni.
Nie wiem, co mam im odpowiedzieć. Czy spróbować jeszcze raz? Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Teraz jednak czuję się z Jackiem jak kiedyś. Uczucia najwidoczniej nie wygasły. Boję się jednak. Jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale i Karola. Obiecałam babci, że dam mu szansę. Ale czy na pewno chodziło o Jacka?
Czytaj także:
„Sądziłam, że czeka mnie już tylko samotność w domu opieki. Jeden dzień zmienił moje życie na lepsze”
„Martwię się o męża, bo dziwaczeje na starość. Zaczął o siebie dbać, znika na całe dni i czyta Biblię przed snem”
„Nie chciałam takiego zięcia, więc postawiłam ultimatum: albo ja, albo on. Chyba przesadziłam, bo teraz nie mam już córki”