Moja córka odsunęła się ode mnie. Tak, to moja wina. Przyznaję, że wciąż mam nadzieję na poprawę sytuacji. Dlatego też piszę te słowa. Być może Ania to przeczyta i skontaktuje się ze mną.
Cały czas tego żałuję
Każdego dnia, zaraz po przebudzeniu, sięgam po mój telefon. Lecz niestety, ten milczy. Ale przecież nie powinno mnie to dziwić. Przecież to ja powiedziałam mojej córce, żeby się wyprowadziła. To ja oznajmiłam, że nie chcę jej widzieć. Czasami zdarza się, że człowiek mówi coś pod wpływem złości, choć tak naprawdę nie ma tego na myśli. Nie przewidziałam, że Ania tak poważnie potraktuje moje słowa. W ogóle nic na to nie wskazywało. Słuchała mnie z niewzruszonym wyrazem twarzy. Zawsze była bardzo zamknięta w sobie. Może faktycznie nie umiałam do niej dotrzeć...
To wydarzyło się nieco ponad rok temu. Wówczas jeszcze pracowałam, dorabiałam sobie do mojej niewielkiej emerytury. Wszystko robiłam z myślą o Ani. Przez większość mojego życia była dla mnie najważniejsza. A potem nagle wszystko się zawaliło. Teraz tak bardzo za nią tęsknię. Nie mam nawet pojęcia, co się z nią dzieje. Wszystko, co mi po niej zostało, to wyrwana strona z notesu. Znalazłam ją na stole, po powrocie z pracy:
Wyjeżdżam, tak jak sobie tego życzyłaś i nie próbuj mnie odnaleźć. Kocham cię, ale tak samo mocno kocham Rafała. I jestem pewna, że on również mnie kocha. Mamy zamiar wziąć ślub i założyć rodzinę. Nie chciałam tego robić, ale skoro ty zdecydowałaś za nas, to się dostosuję. Żegnaj! Ania.
To było okropne! Kiedy uświadomiłam sobie, co zrobiłam, nie było już odwrotu. Nie jestem w stanie policzyć wszystkich wylanych łez. Zdarzało nam się często kłócić, ale zawsze potem wracałyśmy do siebie i wszystko było jak przedtem. Tym razem jednak było inaczej... Dla mnie Ania zawsze była i zawsze będzie małym dzieckiem. Chyba popełniłam błąd.
Nigdy nie miałam lekko
Jestem zwykłą dziewczyną, skończyłam tylko szkołę zawodową. Chciałam kontynuować naukę, ale zaszłam w ciążę. Nikt mnie nie ostrzegł, że tak się może zdarzyć. W moim domu nie rozmawialiśmy o takich rzeczach. Mama zawsze starała się mnie chronić przed ojcem, obawiała się, że może mi zrobić krzywdę. To były inne czasy.
Ojciec nigdy nie zaakceptowałby nieślubnego dziecka w swoim domu. Musiałam przenieść się do babci. Nikt mi nie pomagał. Mogłam polegać tylko na sobie, a do tego musiałam opiekować się chorą babcią. W ostatnim miesiącu ciąży musiałam ją podnosić, żeby nie dostała odleżyn.
– Jesteś dobrą wnuczką – dziękowała mi.
To były jedynie serdeczne słowa, które kiedykolwiek usłyszałam. Moja mama bała się taty i nigdy nie odważyła się mu przeciwstawić. Tata był głową rodziny, a to, co mówił, traktowane było jak prawdę objawioną. Oczekiwał absolutnego posłuszeństwa. Niejednokrotnie dostawałam klapsa, kiedy byłam niegrzeczna. Nie umiałam się przeciwstawić. Wolałam milczeć.
Spotkałam Mirka tylko raz. Przyjechał do naszej małej miejscowości na urlop z wojska. Był kumplem niejakiego Gwidona, który umawiał się z moją znajomą, Izą. To właśnie Iza zasugerowała, że powinnam się umówić z Mirkiem. Akurat była dyskoteka. Mój tata nie pozwoliłby mi pójść, więc nie mówiąc nikomu, wymknęłam się z domu po cichu, kiedy moi rodzice myśleli, że już śpię. Na dyskotece pocałowałam się po raz pierwszy w życiu. Później Mirek odprowadził mnie do domu. Była ciepła noc. Czułam się szczęśliwa.
– Kocham cię, Bożenko – szepnął mi do ucha.
Myślę, że potrzebowałam wtedy usłyszeć te słowa, choćby nawet nie były prawdą. Nareszcie ktoś otworzył przede mną swoje serce. Nie miało znaczenia, że znałam tego kogoś tylko przez kilka godzin. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że mogę zajść w ciążę po jednym razie. Ale pragnęłam tego jednego razu, oddałam się Mirkowi świadomie. Oczywiście, miałam nadzieję na coś więcej. Myślałam, że będzie do mnie przyjeżdżał, a potem mnie poślubi. Ale już nigdy nie wrócił.
Kiedy mój brzuch był już widoczny, przeprowadziłam się do mojej babci. Nauczyłam się, jak sobie radzić. Miałam gdzie mieszkać i gdzie pracować – to było najważniejsze. Dobrze, że wtedy nie miałam problemów ze znalezieniem pracy. Z rodzicami przestałam mieć jakikolwiek kontakt. Mama nigdy nie powiedziała tacie, dlaczego wyjechałam. Skłamała, że nie ma pojęcia, gdzie jestem. Przyznała mi się do tego po wielu latach w liście. Bała się, że tata ją skrzywdzi, bo nie potrafiła mnie wychować. Takie były czasy.
Ze wszystkim byłam sama
Zostałam samotną matką. Ci, którzy tego nie doświadczyli, nie mają pojęcia, co to oznacza. Musiałam zapewnić mojej córce wszystko, co potrzebne. I mogłam polegać tylko na sobie. No może trochę na babci, ale ona niestety szybko odeszła, a moja sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. Wieczne zmagania z brakiem pieniędzy. Nie miałam czasu na tak zwane bzdury, czyli wyrażanie emocji. Teraz rozumiem, że to nie były bzdury. Tak właśnie zostałam wychowana. Jeśli miałam co włożyć do ust, to oznaczało, że mam wszystko, co potrzebne. Tak samo wychowałam moją córeczkę Anię.
Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek powiedziałam jej, że ją kocham. Dla mnie zawsze bardziej liczyło się pokazywanie miłości, a nie mówienie o niej na głos. Nie chciałam, aby Ania popełniła te same błędy, co ja. Chciałam za wszelką cenę ustrzec ją przed tym. Dlatego, gdy dowiedziałam się, że jest z Rafałem, kazałam jej od razu skończyć ten związek. Ania próbowała mi wyjaśnić, chciała mi przedstawić swojego chłopaka, ale ja nawet nie chciałam o tym słuchać.
– Ja nie miałam możliwości nauki, ale ty masz – powiedziałam. – Miłość może poczekać.
Próbowałam ją przekonać, tłumaczyć, ale nic z tego. Ania była nieustępliwa. Doszłam do wniosku, że mnie oszukuje i mimo mojego sprzeciwu, spotyka się z Rafałem. Dobre oceny na maturze miały jej pomóc w podjęciu studiów. Chciałam, aby zrealizowała moje ambicje. Ale ona nie chciała. Była bardziej zdeterminowana niż ja. W końcu nie wytrzymałam:
– Wybierasz mnie, czy jego! – pytałam. – Nie masz serca dziewczyno! Poświęciłam dla ciebie całe moje życie. Wykorzystaj okazję, którą masz!
Coś jeszcze do niej krzyczałam, ale już nie pamiętam. W każdym razie powiedziałam jej, że jeśli nie przestanie się spotykać z Rafałem, musi się wyprowadzić. No to się wyprowadziła.
Nie mam z nią kontaktu
Nie mam pojęcia, co się z nią dzieje, gdzie obecnie mieszka, czy może ma już męża. Być może jestem już babcią? Ani razu nie zadzwoniła, a kiedy ja próbuję do niej dodzwonić się, nie odbiera. Jestem teraz tylko starą, zgorzkniałą kobietą. Nic mnie już nie cieszy. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić świąt, które spędzę sama. Wcześniej zawsze byłyśmy razem z Anią. Moje serce krwawi.
Naprawdę skrzywdziłam ją, mimo że nie miałam takiego zamiaru. Przysięgam, że pragnęłam tylko jej dobra. Teraz rozumiem, że powinnam była dać jej nieco wolność, pozwolić jej kochać kogo tylko zechce! Przepraszam Cię, Aniu...
Czytaj także:
„Mój dom jest pozbawiony stereotypów. Nie jest mi wstyd, że to ja piorę i gotuję, a żona utrzymuje rodzinę”
„Krewni uważali, że bez faceta jestem bezwartościowa. Chcieli mi zabrać kota, bo twierdzili, że przez niego jestem sama”
„Jestem zmęczona swoimi dziećmi. Moje życie kręci się tylko wokół nich, nie mam czasu, by w spokoju wypić kawę”