„Igor płakał mi w rękaw, że żona i córka opuściły go w chorobie. Jak się okazało to szczwany lis, który swoje ma za uszami”

mężczyzna, który zostawił rodzinę fot. iStock by Getty Images, KucherAV
„– Rozwód o mało mnie nie załamał, odebrał mi wszystko – westchnęła Barbara. – Ledwo się pozbierałam. Budowałam życie od początku, podjęłam pracę, skończyłam kursy. Córka mogła liczyć tylko na mnie, musiałam być silna. Igor obiecywał wysokie alimenty, ale szybko przestał płacić”.
/ 01.09.2023 09:45
mężczyzna, który zostawił rodzinę fot. iStock by Getty Images, KucherAV

Zastanawiałam się, jak to możliwe, że taki uroczy, kochający mężczyzna został porzucony przez żonę i córkę. Nie chciały mieć z nim kontaktu, co zwłaszcza teraz, kiedy mierzył się ze śmiertelną chorobą, wydało mi się wyjątkowym świństwem. Kiedy więc poprosił mnie o mediację ze swoimi kobietami, podjęłam się jej bez wahania. Już ja im powiem do słuchu!

Rzadko się wzruszam, jednak opowieść Igora o połamanym życiu wyjątkowo mnie dotknęła. Może dlatego, że pacjent był bardzo przystojny, a może dlatego, że mówił bez emocji, nikomu nie chciał się narzucać, niczego dla siebie nie chciał – no, może trochę zainteresowania ze strony bliskich. Głównie zależało mu na córce, bo żona…

– Właściwie była żona. Zostawiła mnie. Nie protestowałem, nikogo nie można zmusić do kochania – mówił spokojnie, ale w jego oczach migotały płomienie dawnych uczuć.

Zapatrzyłam się. Co za facet! Szkoda, że tak mu się kiepsko ułożyło, zasłużył na lepsze życie.

Prosił mnie, bym z nimi pogadała

Zaczarował mnie, potrafił przeniknąć przez mój ochronny pancerz, który musiałam nosić, skoro stykałam się na co dzień z nieszczęściami i chorobami. Igor znalazł klucz do mojej wrażliwości. Ten człowiek miał niepokojący urok i potrafił z niego korzystać.

– Nie śmiem prosić, ale gdyby siostra mogła… Przy okazji… – wpatrywał się we mnie jak w tonący w koło ratunkowe. Poczułam, że jestem gotowa na wszystko, by mu pomóc. – Proszę porozmawiać z moją córką, powiedzieć jej, w jakim jestem stanie. Siostrze uwierzy. Ma na imię Helenka, to już dorosła kobieta, ale zapewne uprzedzona do mnie. Zaraz po rozwodzie jej matka, a moja była żona, zaczęła realizować plan, odsuwając ją ode mnie. Nie chciała mnie w swoim nowym życiu. Gdybym zbyt często widywał się z Helenką, przeszkadzałbym. Walczyłem, ale co może zrobić ojciec niemający wpływu na dziecko? Słowo matki przeciwko mojemu. Helenka widywała się ze mną rzadko i niechętnie, dlatego nie znam dobrze własnej córki, a ona mnie. Nie mogę się do niej zwrócić o pomoc, nie uwierzyłaby, że jestem tak ciężko chory. Co innego, jeśli usłyszy to od siostry.

Igor potrzebował pomocy rodziny, leżał sam w wielkim domu, a nawet najwykwintniejsze wnętrze nie zastąpi dotyku kochających rąk. Nie mówiąc o tak prozaicznych czynnościach jak przygotowywanie posiłków, sprzątanie, pomoc przy toalecie, zmiana kroplówki, podawanie lekarstw czy choćby zabawianie chorego, by utrzymać go w dobrej kondycji psychicznej. To wszystko powinna zapewnić Igorowi rodzina.

Na jego prośbę podjęłam się uświadomić tym kobietom, matce i córce, że przyzwoitość nakazuje zainteresować się chorym. Zadzwoniłam do Barbary, byłej żony Igora, gotowa wejść oknem, jeśliby nie chciała mnie słuchać i wyrzuciła drzwiami.

– Nie widziałam Igora od wieków, chętnie się z siostrą spotkam – zaskoczyła mnie, podając adres.

– Zaraz będę – postanowiłam kuć żelazo póki gorące.

Niedługo potem pukałam do drzwi mieszkania na parterze. Otworzyła mi młoda blondynka.

– Mam na imię Helena, mama na panią czeka – uśmiechnęła się sympatycznie.

– Przychodzi pani od mojego ojca?

– Owszem, mam wam coś przekazać – kiwnęłam głową.

– Igor jest w kraju? Myślałam, że dawno wyjechał – Barbara wskazała mi miejsce i pochyliła się zaciekawiona. – Nie widziałam go od wielu lat.

Helenka milczała, więc oznajmiłam jej bez ogródek, że Igor potrzebuje pomocy.

– Pani ojciec jest bardzo chory, walczy z rakiem – tłumaczyłam. – Leży osamotniony w dużym domu, nie ma mu kto szklanki wody podać.

– Chwileczkę – przerwała mi Helena – W jakim domu? Chciałabym znać adres.

Oficjalnie jest zameldowany u nieżyjącej matki, w jej małym mieszkanku – wyjaśniła jej matka, zbijając mnie z pantałyku. – Nigdy tego nie zmienił, nie wiemy więc, gdzie się podziewa.

Poprosiłam, żeby powiedziała więcej, dobrze jest znać historię widzianą oczyma drugiej strony. Zrobiła to bez oporu.

Opowiedziały całkiem inną historię

– Nie dziwię się, że siostra uległa czarowi Igora, ja też w swoim czasie zrobiłabym dla niego wszystko. Helenka również uwielbiała ojca – powiedziała.

– Był cudowny, dopóki się nie wyprowadził – potwierdziła dziewczyna.

– Inna kobieta, a raczej wiele innych kobiet – dodała Barbara. – Rozwód o mało mnie nie załamał, odebrał mi wszystko. Ledwo się pozbierałam. Budowałam życie od początku, podjęłam pracę, skończyłam kursy. Córka mogła liczyć tylko na mnie, musiałam być silna. Igor obiecywał wysokie alimenty, ale szybko przestał płacić, więc sprawa trafiła do sądu. Byłam już wtedy uodporniona na jego wdzięk, niełatwo było mnie omamić, postanowiłam więc zawalczyć o pieniądze dla córki. Igor obraził się i przestał odwiedzać Helenkę, twierdząc, że to przez moją pazerność. Czasem zjawiał się znienacka, zabierał ją gdzieś albo obiecywał wspaniałe popołudnie z tatą i nie przychodził.

– Po kilku latach huśtawki emocjonalnej przestałam na niego czekać. Nie byłam zachwycona, kiedy się zjawiał, żeby odegrać rolę dobrego tatusia. Miał o to żal, więc w ogóle przestał się ze mną widywać – dorzuciła Helena.

– Po latach udało się wyegzekwować nakaz wypłaty zaległych alimentów. To duża suma, uzbierana z drobnych comiesięcznych należności – uśmiechnęła się Barbara. – Helena nigdy nie zobaczyła tych pieniędzy, które miała zamiar przeznaczyć na studia, bo Igor zapadł się pod ziemię. Nie szukano go zbyt gorliwie, podobno przedłożył dokumenty, z których wynikało, że jego firma przynosi same straty. Aż dziw, że nie splajtowała. Dlatego cieszy mnie niesłychanie możliwość uzyskania aktualnego adresu Igora.

Zrobiło mi się gorąco, ale musiałam brnąć dalej.

– On jest bardzo chory, potrzebuje pomocy. Może nawet umrzeć – powiedziałam z naciskiem.

– Miejmy nadzieję, że wyżyje – powiedziała lekko Barbara. – Poda siostra jego adres?

– Zrobię to, bo mnie upoważnił – powiedziałam sztywno. Historie Barbary i Igora różniły się od siebie znacząco, nie wiedziałam, czyja była prawdziwa. – On naprawdę jest bardzo chory.

– Pojadę do niego – obiecała Helenka.

– Ja też. I nie będę rozmawiała z nim o pieniądzach, już dawno przestałam na nie liczyć – dodała jej matka.

– Proszę go oszczędzać, nie chciałabym żałować, że sprowadziłam na pacjenta kłopoty – powiedziałam ostrzegawczo.

– Proszę się nie obawiać. Jeśli jest tak chory, jak siostra mówi, będziemy delikatne.

– Mam nadzieję – zakończyłam niewygodną rozmowę.

Na kolejną wizytę u Igora szłam z duszą na ramieniu, niepewna, w jakim stanie go zastanę. Czy nie będzie miał do mnie żalu, że nie ochroniłam go przed tymi kobietami?

Przy łóżku chorego zastałam pielęgniarkę. Nie znałam jej, ale szybko okazało się, że mamy wspólne koleżanki.

– Żona pacjenta zatrudniła mnie przy chorym, pracujemy na zmianę, ja i Iwona. Przychodzi również pani, która gotuje i sprząta. Twój pacjent jest pod dobrą opieką – zapewniła.

– A córka? Helena i pani Barbara, była żona? Nie zajmują się chorym? – spytałam, chcąc ustalić, co się tu wydarzyło.

– Często przychodzą, ale pan Igor nie zawsze chce z nimi rozmawiać, mówi, że źle się czuje, ale według mnie ma do nich żal. Nieraz daje znak, bym wyprosiła je z pokoju – ściszyła głos.

Córka okazała się jego odbiciem

Może jestem zbyt ciekawa, ale chciałam dowiedzieć się więcej. Zadzwoniłam do Barbary, pytając, czy wszystko w porządku.

– W jak najlepszym. Igor ma szansę pokonać chorobę, ostatnie badania wypadły obiecująco – odparła. – A dobra wiadomość jest taka, że przez lata niewiele się zmienił, nadal chce rozgrywać ludzi po swojemu. Jak tylko pojawiłyśmy się u niego z Helenką, zażądał pełnej opieki. Wyobrażał sobie, że jedna z nas, wszystko jedno która, albo obie na zmianę, zamieszka z nim i będzie mu zapewniała wszelkie wygody.

– I co pani na to? – spytałam zaciekawiona.

– Kilka lat temu pewnie bym się zgodziła, teraz się na niego uodporniłam. Odmówiłam. A Helena? To zabawne, ale odziedziczyła sporo cech po tacie. Niełatwo ją sobie podporządkować, nie ulega manipulacji. Obiecała ojcu, że dobrze się nim zaopiekuje, ale dodała, że na własnych warunkach. Szkoda, że nie widziała pani twarzy Igora. Od razu rozpoznał, że córka jest jego odbiciem, wydaniem drugim, lecz poprawionym – powiedziała Barbara. – Musiał przystać na jej warunki, nie miał wyjścia.

– No proszę... – nie wiedziałam, co powiedzieć.

– Helenka zatrudniła pielęgniarki i panią do prowadzenia domu, Igor ma teraz jak w puchu. Dąsa się na nas, bo musi zapłacić za fachową opiekę, ale między nami mówiąc, stać go na to. Upewniłam się, kiedy zobaczyłam jego dom. A poza tym sporo zaoszczędził na córce przez te wszystkie lata, ma za co zafundować sobie wygodną rekonwalescencję. Helenka wspaniałomyślnie postanowiła odstąpić od roszczeń finansowych, więc jej tata może zdrowieć spokojnie. I płacić paniom, które się nim zajmują.

Po tym, co usłyszałam, nie mogłam spojrzeć Igorowi w oczy, on również był świadomy, że sprawy z przeszłości ujrzały światło dnia, więc nawet nie próbował mnie czarować. Wszystkie starania zwrócił na anioły opiekuńcze, jak nazywał swoje pielęgniarki, pozostające najwyraźniej pod jego silnym wpływem. Obie go uwielbiały i robiły dla niego więcej, niż powinny. Ja już nie byłam potrzebna.

Czytaj także:
„Eksmąż nie płaci alimentów, a mnie nie stać nawet na prezenty dla dzieci. Czeka nas smutne Boże Narodzenie”
„Matka nie płaciła alimentów, a po latach żąda od nas pomocy. Nie dam ani złotówki tej babie”
„Mój były mąż robi wszystko, by nie płacić alimentów. Swój sklep przepisał na nową żonę, a sam udaje biednego”

Redakcja poleca

REKLAMA