„Grażyna przypadkiem dowiedziała się, jak zarabiam na życie. Myślałem, że mnie rzuci, ale ona postawiła mi ultimatum”

przystojny mężczyzna fot. iStock, NeonShot
„Moją uwagę przykuły dwie kobiety. Od pewnego czasu z zainteresowaniem przyglądały mi się z niewielkiej odległości. Robiły to bez żadnego skrępowania. Ich twarze wydały mi się znajome, może spotkałem je w dyskotece? Obie wyglądały na >>trzydziestki<< z okładem. Bądźmy szczerzy – nigdy nie poświęcałem paniom w tym wieku większej uwagi".
/ 01.05.2023 16:30
przystojny mężczyzna fot. iStock, NeonShot

Zawsze dbałem o wygląd, dużo ćwiczyłem, choć nie robiłem tego w określonym celu, po prostu chciałem się dobrze czuć we własnej skórze. I po latach nieoczekiwanie na tym skorzystałem…

Właśnie przebrnąłem przez drugi rok studiów i spędzałem wakacje w ośrodku nad jeziorem. Nie był to jednak beztroski wypoczynek. Zatrudniłem się tam jako ratownik, ponieważ chciałem zarobić na zaplanowaną z przyjacielem jesienną wyprawę w góry.

Większość pogodnych dni spędzałem na plaży, a wieczorami balowałem w dyskotece. Można się tam było rozerwać w ciekawym, międzynarodowym towarzystwie. Nieco doskwierała mi samotność, więc na koniec dnia chętnie raczyłem się alkoholem, ale bez przesady. Starałem się być w dobrej formie, a to wykluczało większe szaleństwa.

Tamtego dnia jak zwykle dyżurowałem na plaży

Moją uwagę przykuły dwie kobiety. Od pewnego czasu z zainteresowaniem przyglądały mi się z niewielkiej odległości. Robiły to bez żadnego skrępowania. Ich twarze wydały mi się znajome, może spotkałem je w dyskotece? Obie wyglądały na „trzydziestki” z okładem. Bądźmy szczerzy – nigdy nie poświęcałem paniom w tym wieku większej uwagi.

W pewnej chwili jedna z nich, długowłosa brunetka, podniosła się i podeszła do mnie.

– Hej! – zagadnęła. – Czy my się przypadkiem nie znamy?

– Możliwe, ale nie bardzo wiem skąd.

Chyba na dyskotece tańczyliśmy blisko siebie – stwierdziła. – Ale mniejsza z tym, nie o tym chciałam porozmawiać. Miałabym dla ciebie pewną propozycję… Chodzi o pracę. Moglibyśmy się spotkać wieczorem w barze i spokojnie porozmawiać?

– Dlaczego nie? Jestem otwarty na wszelkie propozycje – odparłem zaintrygowany.

– To świetnie. Wobec tego do zobaczenia! – odparła brunetka, po czym zebrała swoje rzeczy i po chwili razem z koleżanką ruszyła w kierunku wyjścia.

Pomyślałem, że te kobitki chcą mnie po prostu poderwać. Odkąd pracowałem w ośrodku, spotkały mnie kilkakrotnie dwuznaczne propozycje ze strony zwykle starszych ode mnie kobiet. Czyżby i tym razem miało być podobnie? No cóż, najwyżej odmówię.

Wieczorem zgodnie z umową poszedłem do baru

I tak nie miałem nic do roboty. Usiadłem na wysokim stołku, zamówiłem piwo. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem brunetkę z plaży. Tym razem była sama. Zajęła miejsce obok mnie i zamówiła drinka.

– Świetnie, że jesteś – zwróciła się do mnie. – Mam na imię Regina.

– Norbert – odparłem, ściskając jej dłoń.

– Pewnie zastanawiasz się, o co mi chodzi, jaki interes może mieć do ciebie kobieta w moim wieku. A może podejrzewasz, że mam coś kosmatego na myśli? Nie mylę się?

– No, szczerze mówiąc…

– Wiedziałam! – roześmiała się, prezentując biel zębów wspaniale kontrastującą z jej opaloną twarzą. – No dobra, Norbi, nie będę cię trzymać w niepewności. Powiem krótko: prowadzę agencję…

– W takim razie dziękuję. Nie jestem zainteresowany – zastrzegłem szybko.

– Spokojnie, jeszcze nie skończyłam. Agencję artystyczną, nie towarzyską – wyjaśniła Regina. – Organizujemy programy kabaretowe wraz z indywidualnymi występami panów, połączonymi ze striptizem, ale niecałkowitym, takim do stringów. Dlatego naszą klientelą są głównie panie. Kilka razy widziałam cię na plaży i doszłam do wniosku, że twoje ciało to kapitał! Trzeba w nie tylko zainwestować i odpowiednio je wykorzystać. Poza tym widziałam, jak tańczysz. Naprawdę, bardzo szkoda byłoby zmarnować taki talent.

– Więc co miałbym robić?

– Występować. Opracujemy układ choreograficzny specjalnie dla ciebie. Jest na takie występy popyt i można na nich nieźle zarobić. Od razu dodam, żeby nie było żadnych wątpliwości – nie toleruję jakichkolwiek bliższych kontaktów z klientkami, no chyba że ktoś ma dość pracy ze mną. A jeżeli interesują cię konkretne stawki, to…

To był argument nie do przebicia

Zorientowałem się od razu, że kilka takich występów zapewni mi dochód znacznie przewyższający mój obecny miesięczny zarobek. W dodatku mogłem połączyć oba zajęcia, ponieważ występy odbywały się wyłącznie w godzinach wieczornych.

Oczywiście przyjąłem te kuszące warunki i zacząłem przygotowania. Regina prowadziła mnie dosłownie za rękę. Jak się okazało, w przeszłości miała do czynienia z tańcem i choreografią. To ona była autorką układu tanecznego. Pokazując mi niektóre figury, wykazywała się znakomita kondycją.

Nie omieszkałem tego skomentować:

– To raczej ty powinnaś występować, a nie ja! Jesteś świetna!

– Dziękuję, ale to już nie dla mnie. Nie te lata – skomentowała, choć widać było, że cieszy ją mój podziw.

– Nie żartuj! Masz chyba lepszą kondycję ode mnie. Już nie wspomnę o figurze…

Po kilkunastu próbach w jakiejś świetlicy nadszedł czas pierwszego prawdziwego programu z moim udziałem. Czas zleciał mi na nerwowym oczekiwaniu.

Nie miałem specjalnych oporów co do nietypowego charakteru nowego zajęcia

W gruncie rzeczy moja obecna praca też była połączona z pokazywaniem się w niekompletnym stroju. Przecież łaziłem bez przerwy po plaży w kąpielówkach, więc co za różnica?

Niepewnością napawał mnie odbiór mojego układu tanecznego przez publiczność. Czułem dużą tremę, zwłaszcza że miałem występować głównie przed kobietami. Na szczęście wszystko poszło nieźle. A właściwie publiczność na mój taniec reagowała wręcz żywiołowo.

Co ciekawe, nie słyszałem żadnych wulgarnych słów, bez czego pewnie by się nie obyło
w wypadku striptizu damskiego: faceci reagują na nagość zupełnie inaczej. Nagrodzony zostałem brawami i piskami…

Byłem z siebie zadowolony, nie popełniłem żadnego błędu w choreografii. Po skończonym programie wpadła do mnie za kulisy promieniejąca zadowoleniem Regina.

– Wspaniale, Norbi, poszło ci bardzo dobrze! Oby tak dalej! – pochwaliła mnie.

Posiedzieliśmy chwilę, napiliśmy się wina, pogadaliśmy. Regina była „żoną w fazie schyłkowej”, przez co rozumiała sprawę rozwodową. Ja miałem jej dużo mniej do powiedzenia, głównie to, że nie jestem z nikim związany.

Następny występ został zaplanowany dopiero za kilka dni, zdążyłem więc nieco odetchnąć po swoim „chrzcie estradowym”. Kumpel, który odwiedził mnie przed planowaną wyprawą w góry, otworzył szeroko oczy ze zdumienia na wieść o mojej nowej pracy.

Chłopie, czyś ty zwariował?! Zarabiasz, kręcąc dupskiem? – rzucił wprost.

–  Nie przesadzaj! Takie czasy. Albo sprzedajesz siebie, albo coś innego, innej drogi nie ma… Ale za to pieniądz jest niezły.

Nie był do końca przekonany, natomiast ja czułem się coraz pewniej. Prezentacje – jak nazywałem moje popisy – odbywały się zwykle trzy lub cztery razy w tygodniu. Zarabiałem naprawdę sporo, więc zacząłem się zastanawiać, co będzie, gdy skończy się lato. Dotychczas występowałem w ośrodkach i lokalach uczęszczanych praktycznie tylko w sezonie.

Okazało się, że moja szefowa też już o tym myślała

Któregoś dnia przeprowadziła ze mną dłuższą rozmowę.

– No i jak? Chyba nieźle nam idzie? – zapytała z uśmiechem. – Myślałeś o przyszłości? O tym, żeby dalej pracować w tym interesie?

– Oczywiście, że chciałbym. Ale jakie mam możliwości? Sezon niedługo się skończy.

– Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać… Jeżeli tylko chcesz, możesz dalej robić to samo, tylko gdzie indziej. Zamierzasz dalej studiować?

– No owszem…

To nic nie szkodzi. Studiujesz w stolicy, tak? Jest tam masa lokali, tylko czekają na takich facetów jak ty. Jestem w kontakcie z kilkoma osobami i mogę ci załatwić występy, i to za większe pieniądze… Co o tym sądzisz?

– Jeżeli mógłbym pogodzić jedno z drugim, nie widzę żadnych przeszkód.

– W takim razie sprawa załatwiona. Za tydzień wyjeżdżam, wtedy zrobię dokładniejsze rozeznanie, a za miesiąc zaczynamy w stolicy.

– Dobrze, ale chciałbym wziąć chociaż trochę wolnego. Obiecałem kumplowi, że wyskoczymy na dwa tygodnie w góry…

– Jasne, tylko pamiętaj, Norbi, że w tym interesie nie dotrwasz do emerytury, dlatego szanuj czas swój i ludzi, którzy na ciebie postawili. Musisz zyskać jak najwięcej, póki możesz – uświadomiła mnie Regina.

Po dwóch tygodniach wróciłem z Bieszczad wypoczęty i nastawiony do świata w pełni optymistycznie.

Pierwszy raz od dawna nie musiałem liczyć się z każdym groszem

Był też i inny powód. W jednym ze schronisk poznałem dziewczynę, która szalenie mi się spodobała, i to z wzajemnością. Wprawdzie do niczego między nami nie doszło, ale obiecaliśmy sobie utrzymać kontakt. Grażyna też studiowała w Warszawie.

Już przejadła mi się samotność. Mimo że przez ostatnie dwa miesiące miałem na co dzień do czynienia z kobietami, to nie spotkałem dotychczas takiej, która by na mnie podziałała. Z drugiej strony nie chciałem ryzykowałem przypadkowych znajomości i nie odpowiadałem na propozycje schadzek. A było ich całkiem sporo.

Następne tygodnie upłynęły mi pod znakiem licznych prezentacji, których na koniec sezonu miałem wyjątkowo dużo. Później wróciłem na studia, niemal z marszu nawiązując współpracę z dużą agencją artystyczną. Pracę w Warszawie załatwiła mi nieoceniona Regina.

Jednak niełatwo przychodziło mi godzenie nauki z występami. Często musiałem wyjeżdżać, ponieważ coraz więcej imprez odbywało się w podstołecznych miejscowościach, a czasem w prywatnych posiadłościach – te zresztą były najlepiej płatne, więc je lubiłem.

Wracałem o najróżniejszych porach dnia i nocy i w którymś momencie poczułem się zmęczony takim kołowrotem. Na coś musiałem się zdecydować…

Równocześnie rozwijał się mój romans z Grażyną

Niestety, spotykaliśmy się rzadko, i to z kilku powodów. Oboje mieliśmy mało wolnego czasu,
a poza tym nieustannie dręczyła mnie myśl, że nie potrafię być z moją dziewczyną całkiem szczery. Mimo że znaliśmy się dość długo, wciąż nie powiedziałem jej, w jaki sposób zarabiam na życie. Ani dlaczego przerwałem naukę… Bo w końcu tak właśnie się stało.

Nie udało mi się dłużej godzić studiów i pracy, więc wziąłem roczny urlop dziekański. Dzięki temu wreszcie mogłem przyjmować więcej zleceń i jeszcze lepiej zarabiać.

Wkrótce kupiłem sobie niezły samochód i zacząłem poważnie myśleć o kupnie mieszkania. Nie zastanawiałem się nad przyszłością. Pamiętając o słowach Reginy: „To nie jest zajęcie na zawsze” – starałem się maksymalnie wykorzystać swoje pięć minut.

Tymczasem trafiła mi się okazja dwumiesięcznego wyjazdu na Zachód, który załatwiła mi szefowa. Uznałem to za moment przełomowy – obiecałem sobie, że po powrocie porozmawiam wreszcie otwarcie z Grażyną. Wprawdzie nie padły między nami jeszcze żadne poważne słowa o przyszłości, jednak coraz bardziej mi na niej zależało.

Miała prawo wiedzieć o mnie wszystko

A jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, niż planowałem.

– Na pewno chcesz jechać? – spytała Grażyna na wieść o moich planach.

– Muszę.

– Skoro tak mówisz… – westchnęła.

Bałem się, że znowu będzie dopytywać, po co wyjeżdżam, lecz zamiast tego powiedziała:

– Czyli pokochamy się dopiero za kilka miesięcy, tak? Choć przecież to nic dziwnego.

Zamurowało mnie, bo po raz pierwszy podjęła temat naszych problemów. No cóż, trudno mi było o tym mówić, ale mój związek nie należał do tych zwyczajnych. Nie mieszkaliśmy razem, rzadko się spotykaliśmy, a jeszcze rzadziej – kochaliśmy. I to głównie przeze mnie.

Praca w branży erotycznej osłabiała mój apetyt na seks. Tańcząc przed głównie damską publicznością, miałem aż za dużo bodźców wzrokowych. O dziwo, nie podniecało mnie to, a przeciwnie – jakby studziło mój popęd.

„Może coś ze mną nie w porządku?” – zastanawiałem się czasem.

Ale przecież nie miałem kłopotów z potencją, gdy kochałem się ze swoją dziewczyną. Po prostu rzadko czułem ochotę na seks. Wspólny czas wolałem spędzać jak najdalej od łóżka, no i… w kompletnym ubraniu.

Aż do tej rozmowy Grażyna nigdy nie dała mi odczuć, że jest to dla niej jakiś problem. Zrozumiałem, że jeśli nie chcę jej stracić, muszę wreszcie zdobyć się na szczerość.   

– Jak wrócę, porozmawiamy o tym, dobrze? – obiecałem więc.

Nie była zadowolona, lecz nie zadawała mi więcej pytań

A chwilę później doszło między nami do kolejnej sprzeczki, ponieważ odmówiłem pójścia z Grażyną na jakąś wspaniałą imprezę. No ale co miałem jej powiedzieć? Że w tym samym czasie mam występ? Że będę świecić gołym tyłkiem przed zgrają rozentuzjazmowanych kobiet? Nie byłem na to gotów. W efekcie rozstaliśmy się skwaszeni…

Mój ostatni pokaz przed wyjazdem miał odbyć się w dużym klubie studenckim. Bywałem kilka razy w podobnych miejscach i wspominałem je dobrze, bo zawsze panowała tam fajna, wyjątkowo luźna atmosfera, która i na mnie wpływała odstresowująco.

Wprawdzie z początku obawiałem się spotkania z dawnymi znajomymi z uczelni, ale w końcu przestałem zaprzątać sobie tym głowę.

Za to raz, w pewnym akademiku, na zamkniętej babskiej imprezie, dziewczyny zażądały kompletnego striptizu. Zgodziłem się, pod warunkiem że i one zrzucą z siebie wszystko. Sądziłem, że wycofają się, stchórzą, tymczasem… W powietrzu zaczęły fruwać sukienki, bluzki, biustonosze i majtki. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem! 

Fiesta w klubie trwała w najlepsze, gdy nadszedł czas mojego występu

Wyszedłem na parkiet i w rytm muzyki zacząłem taniec. Na mnie skierowano snop ostrego światła, resztę sali spowijał dyskretny półmrok. Można jednak było dostrzec przewagę płci pięknej, chociaż i paru facetów też udało mi się zauważyć.

Pokaz został przyjęty z entuzjazmem. Niektóre dziewczyny machały ciuchami, panowie gwizdali i tylko przy jednym stoliku blisko sceny dojrzałem dziwnie nieruchomą postać. Grażyna…?!

Zatkało mnie! Nie bacząc na gorące prośby publiczności o bis, zebrałem porozrzucane części garderoby i uciekłem na zaplecze.

Co ja teraz zrobię?! Jak się jej wytłumaczę?! – myślałem gorączkowo. – Źle zrobiłem, nie mówiąc nic o tej drugiej stronie mojego życia. Teraz może już być za późno”.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi, zaraz potem weszła Grażyna. Była zdenerwowana, w jej oczach lśniły łzy.

– Więc robisz coś takiego?! – rzuciła drżącym głosem. – Okazjonalnie czy zawodowo?

– Zawodowo… Głupio to wyszło, co? Zaskoczyłem cię, przepraszam, Grażynko, powinienem był wcześniej ci powiedzieć.

– Sama nie wiem, co o tym myśleć! Dlaczego się z tym tak ukrywałeś?

– To chyba proste. Bałem się twojej reakcji – przyznałem szczerze.

– Jestem wyrozumiała, chyba zauważyłeś? Ale jeżeli mi nie ufasz, to nie wiem, czy mamy jeszcze o czym rozmawiać. Jeżeli w ten sposób chcesz budować nasz związek…

– Grażyna! Wytłumaczę ci wszystko na spokojnie, tylko daj mi szansę.

– Zostaw mnie teraz! Muszę ochłonąć.

Wyszła, trzaskając drzwiami, a ja zostałem ze swoimi niewesołymi myślami. Jedno było pewne – na razie nie chciałem rezygnować z tego zajęcia. Dzięki pokazom erotycznym mogłem żyć jak król. Poza tym nie zamierzałem zarabiać w ten sposób przez całe życie, to było zresztą niemożliwe…

Pojechałem do Grażyny tej samej nocy

Długo rozmawialiśmy. Otwarcie i szczerze. Kiedy zapewniłem ją, że nie mam zwyczaju sypiać z klientkami, powiedziała:

– Wierzę ci, choć po tym, jak się zachowałeś, chyba nie powinnam… W każdym razie, jeśli mi obiecasz, że po powrocie z Niemiec zaczniesz szukać normalnej pracy, zaryzykuję i dam ci jeszcze jedną szansę.

Co było robić – obiecałem. I mam zamiar dotrzymać danego słowa.

Czytaj także:
„Choć nie cierpię bachorów, to zajęłam się zasmarkanym synem sąsiadki. Po latach ten sam urwis uratował mi życie”
„Zawistny mąż kopał dołki pod swoim przyjacielem i sam w nie wpadł. Nikt nie chciał mieć przy sobie >>Brutusa<<, nawet ja”
„Żona oczyściła lodówkę z tłustych kiełbas i wypchała ją warzywami. Nie rozumie, że facet nie królik, trawy jeść nie będzie?”

Redakcja poleca

REKLAMA