„Moja siostra to podła naciągaczka. Zrobiła sobie dzieciaka, o którego nie dba. Wysługuje się mamą i zabiera jej pieniądze"

Kobieta, która za dużo pije fot. Adobe Stock, denis_vermenko
"Gośka skończyła 18 lat i zniknęła na dobre. Po kilku latach pojawiła się w drzwiach i oznajmiła, że jest w 7 miesiącu ciąży. Myślałam, że dziecko ją odmieniło. Okazało się, że siostra całymi dniami i nocami baluje. Wraca, tak pijana, że ledwie trzyma się na nogach i zabiera mamie wszystkie pieniądze...".
/ 11.08.2021 11:54
Kobieta, która za dużo pije fot. Adobe Stock, denis_vermenko

Moja mama, Barbara, jest cudowną, dobrą kobietą. Los jej nie rozpieszczał. Wychowała się w domu dziecka i bardzo szybko musiała rozpocząć samodzielne życie. Skończyła zawodówkę, zaczęła pracę w fabryce, wyszła za mąż.

Mój ojciec był potworem

Znęcał się nad mamą każdego dnia. Po kilkunastu latach piekła szczęśliwie udało jej się od niego uwolnić. Od tamtej pory sama wychowywała mnie i o pięć lat młodszą siostrę. Poświęciła się nam bezgranicznie.

Nieraz powtarzała, że marzy tylko o jednym – żebyśmy skończyły dobre szkoły i miały łatwiejsze życie niż ona. I stawała na głowie, żeby to jej pragnienie się spełniło.

Wykorzystałam swoją szansę. Po maturze wyjechałam z naszego miasteczka na studia do Krakowa i tam już zostałam. Znalazłam dobrą pracę, wyszłam za mąż. Tymczasem Gośka nigdy nie miała chęci do nauki, nie myślała o przyszłości. Ciągle były z nią jakieś problemy. Nie chodziła do szkoły, znikała z domu nawet na kilka dni. Imprezy, chłopcy, narkotyki, alkohol – tylko to ją interesowało.

Mama próbowała przemówić jej do rozumu, ale nic do niej nie docierało. Pyskowała, buntowała się. Gdy skończyła 18 lat, zniknęła na dobre. Kilka dni po urodzinach spakowała rzeczy i ruszyła w Polskę z jakimś podejrzanym mięśniakiem w czarnej beemce, którego kilka dni wcześniej poznała na imprezie. Podobno gdy wychodziła z domu, nawet nie obejrzała się za siebie. Wsiadła do samochodu, trzasnęła drzwiami, i tyle ją widzieli.

Mama wciąż liczyła na to, że ona wróci

Przez następne 2 lata prawie w ogóle się nie odzywała. Biedna mama bardzo to przeżywała. Przepłakała wiele nocy, osiwiała, podupadła na zdrowiu. Z utęsknieniem czekała na każdą wiadomość od Gośki. Ale moja siostrunia miała to gdzieś. Dawała znak życia raz na rok i znowu zapominała o mamie. Nie obchodziło jej, że zamartwia się na śmierć, cierpi, czeka.

Oczywiście próbowałam ją jakoś wesprzeć, pocieszyć, ale nie mogłam wiele zrobić. Pracowałam od świtu do nocy i nie miałam czasu zbyt często jej odwiedzać. Prawie każdego wieczoru dzwoniłam jednak do mamy. Starałam się, by wiedziała, że nie jest sama i może na mnie liczyć.

Proponowałam nawet parę razy, żeby sprzedała mieszkanie i przeprowadziła się do nas, do Krakowa, ale zawsze odmawiała. Wierzyła, że siostra się kiedyś opamięta i wróci. Chciała, żeby miała dokąd wracać.

Dwa lata temu Gośka rzeczywiście wróciła. Jak gdyby nigdy nic stanęła w drzwiach i oświadczyła mamie, że jest w siódmym miesiącu ciąży i musi z nią zamieszkać. Bo mięśniak z beemki wystawił ją do wiatru. Mama przyjęła ją z otwartymi ramionami.

– Przyszła taka skruszona, zapłakana… To dobra dziewczyna. Tylko zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie. Ale teraz już zmądrzała, dorosła. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – tłumaczyła mi przez telefon.

Była taka szczęśliwa, że nie miałam serca mówić jej, co naprawdę o tym myślę. A ja nie wierzyłam w cudowną przemianę Gośki. Znałam ją doskonale i byłam przekonana, że z tej wizyty nie wyniknie nic dobrego. W najbliższy weekend wsiadłam więc w samochód i pojechałam do domu.

Siostra leżała rozwalona na kanapie, a mama skakała koło niej jak wokół księżniczki. Aż się zatrzęsłam ze złości. Gdy mama poszła do kuchni zrobić herbatę, napadłam na nią.

– Ja się tak łatwo nie dam oszukać! Jeden numer i po tobie. Nie pozwolę, byś zatruwała mamie życie. Dość już przez ciebie wycierpiała! – zagroziłam.

– A co mi zrobisz? – prychnęła.

– Wywalę cię stąd na zbity pysk! – wrzasnęłam wściekła.

– Akurat! Mama nigdy na to nie pozwoli. Za bardzo mnie kocha. I wnusia też – zarechotała, dotykając swojego sporego już brzucha.

– Powtarzam jeszcze raz, jeden numer i po tobie. Zrozumiałaś? – wycedziłam przez zęby.

Skinęła głową, ale w jej oczach widziałam, że ma groźby gdzieś

Z bólem serca, ale wróciłam następnego dnia do Krakowa. Musiałam. Moja firma miała szanse na nowy, duży kontrakt i musiałam się tym zająć. Codziennie wieczorami dzwoniłam jednak do mamy. I codziennie słyszałam, że u niej wszystko w porządku, Gośka dba o siebie i zachowuje się, jak na przyszłą matkę przystało.

Po narodzinach malucha nic się nie zmieniło. Z entuzjazmem i radością w głosie opowiadała mi, jak to Gośka cudownie opiekuje się dzieckiem, jaka jest porządna i dobra, jak pomaga jej w domu. W czasie odwiedzin też niczego niepokojącego nie zauważyłam. Wręcz przeciwnie, wydawało mi się, że moja siostra kocha synka do nieprzytomności. Powoli zaczęłam wierzyć, że faktycznie się zmieniła. Nawet pieniądze regularnie przysyłałam. Chciałam, żeby mój siostrzeniec miał wszystko, czego potrzebuje.

Prawda wyszła na jaw, gdy Kubuś miał sześć miesięcy. Zadzwoniła do mnie sąsiadka mamy. Była bardzo zdenerwowana.

– Obiecałam Basi, że o niczym ci nie powiem, ale już nie mogę milczeć. Tak dalej być nie może – zaczęła.

To, co potem usłyszałam, omal nie doprowadziło mnie do szaleństwa. Okazało się, że Gośka wcale nie opiekuje się dzieckiem, w niczym mamie nie pomaga. Całymi dniami i nocami baluje. Czasem nie pojawia się w domu nawet przez tydzień. A jak już wraca, to tak pijana, że ledwie trzyma się na nogach. Na dodatek zabiera mamie wszystkie pieniądze.

– Ostatnio Basia pożyczała ode mnie pięćdziesiąt złotych na specjalne mleko dla Kuby. A przecież dopiero co dostała emeryturę. Tak dłużej nie może być. Musisz przyjechać, zrobić porządek – powiedziała na koniec.

– Oczywiście, że przyjadę. I to jeszcze dzisiaj – obiecałam.

Wszystko się we mnie w środku gotowało. Wzięłam w pracy urlop na żądanie i ruszyłam do domu.

Niestety, sąsiadka nie koloryzowała

Do mamy dotarłam późnym popołudniem. Wyglądała bardzo źle. Blada, zmęczona, mizerna. Była kompletnie zaskoczona moją wizytą.

– Dlaczego nie uprzedziłaś, że przyjedziesz? – przywitała mnie, próbując się nieudolnie uśmiechnąć.

– Żebyś nie zdążyła się przygotować – nie zamierzałam owijać w bawełnę.

– Jak to? – udawała, że nie rozumie.

– Mamo, proszę cię, przestań. Wiem wszystko. Gdzie jest Gośka? – zapytałam z westchnieniem.

– Gosia? Jeszcze śpi. Kubuś przez całą noc płakał i nie miała kiedy odpocząć – zaczęła tłumaczyć.

– Przestań kłamać. Pewnie balowała przez całą noc – krzyknęłam i wparowałam do pokoju siostry.

Chrapała sobie w najlepsze. Wokół roznosiła się obrzydliwa woń przetrawionego alkoholu. Ewidentnie wczoraj chlała. Zrobiło mi się gorąco. Ściągnęłam z niej koc

– Wyp… stąd, ale już! Za pięć minut ma cię tu nie być! – wrzasnęłam.

– Cooo do cholery? – usiadła na łóżku. Była półprzytomna.

– Nic. Pakuj swoje graty, dzieciaka i do widzenia! Ostrzegałam! Jeden numer i wypad. A ty zdaje się wykręciłaś ich już chyba z tysiąc – rzuciłam w jej stronę walizkę na kółkach.

– Co ty gadasz? A co ja niby takiego zrobiłam? – obruszyła się.

– Jeszcze się pytasz? Jesteś złodziejką, oszustką i naciągaczką. Nie ma tu dla ciebie miejsca! – wrzasnęłam.

Wstała i wzięła się pod boki

– Chyba ci się coś pomieszało. Nie ty tu rządzisz, tylko mama. A ona mnie nie wyrzuci! – zachichotała.

– Zaraz się przekonany! – odwróciłam się na pięcie i poszłam do kuchni.

Byłam pewna, że mama stanie po mojej stronie. Przecież chciałam wyrzucić siostrę dla jej dobra, po to, by mogła spokojnie żyć. Ale ona co? Gdy usłyszała, o co chodzi, przeraziła się.

– Aniu, tak nie można, przecież Gosia nie ma się gdzie podziać z Kubusiem – wykrztusiła.

– Mamo, jeśli się nie postawisz, ona będzie cię wykorzystywać do końca życia – zdenerwowałam się.

– Nie jest tak źle. To dobra dziewczyna. Tylko się nie może odnaleźć w życiu. Nie zrozumiesz tego, bo tobie się powiodło – westchnęła.

Z bezsilności chciało mi się wyć.

Od tamtej pory nie widziałam się z mamą. Przez telefon też nie rozmawiamy tak często jak kiedyś. Odsunęłyśmy się trochę od siebie. Ja mam do niej żal, że ciągle trzyma u siebie Gośkę, ona nie potrafi zrozumieć, jak mogłam być tak nieludzka i żądać, by ją wyrzuciła z domu. A Gosia? No cóż…

Ona wyszła z tej awantury bez szwanku. Nigdzie nie pracuje, nadal imprezuje, pije i zostawia synka na głowie mamy. Ale kiedyś to się skończy… Nikt nie jest wieczny, moja mama też kiedyś odejdzie. Ciekawe, co wtedy zrobi moja siostra?

Czytaj także:
„Byłem pewien, że mam kobietę idealną. Gdy poznałem jej przeszłość, nie mogłem uwierzyć. Weronika była... prostytutką"
"Teściowa traktuje mój dom jak jadłodajnie. Miałam już tego dość. Na obiad zaserwowałam jej gulasz prosto z psiej miski"
„Miałam kochającego męża i syna, a zachciało mi się księcia z bajki. Byłam o krok od zniszczenia mojej rodziny..."

Redakcja poleca

REKLAMA