„Byłem pewien, że mam kobietę idealną. Gdy poznałem jej przeszłość, nie mogłem uwierzyć. Weronika była... prostytutką"

Mężczyzna, który odkrył prawdę o ukochanej fot. Adobe Stock, marjan4782
„Przypadek uchronił mnie od tego błędu! Byłem już w drodze po pierścionek. Dobrze, że Jacek przypomniał sobie, skąd zna Weronikę. Prawda o jej przeszłości zwaliła mnie z nóg. Nigdy nie przypuszczałem, że moja dziewczyna była panią do towarzystwa".
/ 04.08.2021 13:30
Mężczyzna, który odkrył prawdę o ukochanej fot. Adobe Stock, marjan4782

Weronika była zupełnie inna niż moje dotychczasowe dziewczyny. Skromna, ciepła, opiekuńcza… I bardzo tolerancyjna. Poprzednie partnerki za wszelką cenę starały się mnie kontrolować albo przynajmniej mieć na oku. Łaziły za mną krok w krok, byle tylko nie zostawić mnie samego z kumplami.

Tymczasem Weronika nie chciała nawet poznać moich kolegów. Nieraz proponowałem, by wybrała się z nami na piwo do pubu. Konsekwentnie odmawiała. Mówiła, że nie chce przeszkadzać w męskim spotkaniu, że woli zostać w domu, obejrzeć film lub upichcić dla nas coś pysznego. Niesamowite!

Gdybym nie słyszał tego na własne uszy, tobym sam nie uwierzył, że kobieta może być taka niekonfliktowa.

Zbliżały się moje 33. urodziny. Uznałem, że to świetna okazja, by urządzić dla znajomych huczną imprezę w klubie. Oczywiście zamierzałam zabrać na nią Weronikę.

– Tym razem się nie wykręcisz. Kumple przyjdą z żonami lub dziewczynami… Nie mogę wystąpić sam – oświadczyłem.

– Naprawdę muszę iść? – skrzywiła się.

– Koniecznie! – przytuliłem ją mocno i pocałowałem. – Chcę się wreszcie tobą pochwalić. Mieszkamy już razem pół roku, a nikt cię nie zna – przekonywałem.

Widziałem, że się waha

– Okej. Chociaż najchętniej świętowałabym ten dzień tylko z tobą – zgodziła się wreszcie.

W dniu imprezy zrobiła się na bóstwo. W czarnej obcisłej sukience i szpilkach wyglądała zjawiskowo. I te blond włosy spływające łagodnie na ramiona… Kiedy weszliśmy do klubu, chłopaki aż przysiedli z wrażenia.

– Człowieku, ale laska… Gdzie ty ją znalazłeś…? – szeptali mi do ucha.

Tylko mój najlepszy kumpel, Jacek trzymał się jakby z boku. Stał oparty o bar i przyglądał się Weronice z daleka. Byłem zaskoczony, bo zwykle pierwszy rzucał się do witania atrakcyjnych kobiet. Podszedłem do niego.

– No co jest z tobą? Nie podoba ci się moja dziewczyna? – zagadnąłem.

– Nie, nie, skąd, jest naprawdę super. Tylko wydaje mi się, że gdzieś już ją widziałem. I próbuję sobie przypomnieć gdzie… – odparł.

– No to chodź, przedstawię cię. Może razem nad tym pomyślicie – odparłem, bo, prawdę mówiąc, sam byłem ciekaw, gdzie się spotkali.

Było mi na rękę, że mam Weronikę tylko dla siebie

Weronika, o dziwo, przywitała się z Jackiem bardzo chłodno. Dla innych była miła, a z nim jakby wcale nie chciało jej się gadać. Na pytanie: „Czy my się przypadkiem nie znamy?”, rzuciła tylko: „Na pewno nie” – i uciekła do gości na drugi koniec sali.

Przez całą imprezę omijała Jacka szerokim łukiem. Przyznam, że nawet mnie to ucieszyło. Mój przyjaciel znany jest bowiem z tego, że potrafi zawrócić kobietom w głowach. Wystarczył jeden jego uśmiech, a już panny rozpływały się przy nim jak kostka masła na słońcu. Tymczasem wyglądało na to, że moja dziewczyna była na niego zupełnie uodporniona.

Wydawało mi się, że Weronika polubiła moich znajomych. Coraz częściej dawała się namówić na wspólne wyjścia. Zawsze jednak wcześniej pytała, czy będzie Jacek. Kiedy słyszała, że tak, za nic w świecie nie chciała ruszyć się z domu. A jeśli już gdzieś na siebie wpadli, była zwykle nerwowa i spięta.

– O rany, dlaczego jesteś dla niego taka niemiła? – zapytałem któregoś dnia.

Nie rozumiałem tej niechęci. Jacek zachowywał się wobec niej w porządku. Nie narzucał się, nie próbował czarować.

– Nie wiem. Po prostu go nie lubię i już. Tak się przecież czasem zdarza – wzruszyła ramionami.
Takie wytłumaczenie mi wystarczyło. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że Weronika może kłamać, coś przede mną ukrywać. W moich oczach była ideałem. Kobietą, z którą chciałem spędzić resztę swojego życia.

Do czasu…

W tamten piątek wybrałem się do znanego jubilera w centrum miasta. Zamierzałem kupić pierścionek zaręczynowy i oświadczyć się ukochanej. Uznałem, że już najwyższy czas, że nie ma na co czekać. To miała być niespodzianka, więc nakłamałem jej przez telefon, że muszę zostać dłużej w pracy.

– A to się nawet dobrze składa. Przyjaciółka dzwoniła, że ma jakiś problem i chce pogadać. Umówię się z nią gdzieś na mieście – usłyszałem.

Niedaleko rynku wpakowałem się w olbrzymi korek. Z nudów zacząłem rozglądać się wokół siebie. I wtedy ją zobaczyłem. Siedziała w kawiarni. Nie z przyjaciółką. Z… Jackiem. Żeby chociaż schowali się gdzieś w kącie sali. Ale nie, wybrali stolik na widoku, tuż przy oknie! Popijali kawkę, rozmawiali. „Ale jestem idiotą” – pomyślałem.

Zacząłem kojarzyć fakty. Ta niechęć, unikanie spotkań, fochy… To wszystko, to była gra. Przede mną udawali, że się nie lubią, a tak naprawdę mieli romans. Byłem wściekły i na kumpla, i na Weronikę.

Postanowiłem wparować do kawiarni i przerwać im tę miłą pogawędkę. Ale, jak na złość, nie było gdzie zaparkować. Zanim znalazłem miejsce, minęło dobre pół godziny. Gdy wreszcie dotarłem do kawiarni, stolik przy oknie był już pusty.

Prawda o ukochanej zwaliła mnie z nóg!

Nie zamierzałem tego tak zostawić. W środku aż się gotowałem. „Na pewno pojechali do Jacka” – pomyślałem. Wróciłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon. Kwadrans później stałem pod drzwiami jego mieszkania i waliłem w nie pięściami. Gdy otworzył, odepchnąłem go i zacząłem biegać po pokojach. Były puste.

– Gdzie ona jest? – przycisnąłem go do ściany.

– Kto? – wykrztusił.

– Jeszcze pytasz? Weronika! Widziałem was w kawiarni!

– A ona… – westchnął.

– Właśnie, ona! Przyznaj się, spałeś z nią? – chciałem przycisnąć go jeszcze mocniej. Ale jakimś cudem się wyrwał.

Tak, spałem! Bo to dzi***. Z agencji! Wreszcie przypomniałem sobie, skąd ją znam! – wrzasnął.

Zupełnie zgłupiałem. Nie bardzo wiedziałem, czy to, co słyszę, jest prawdą, czy tylko koszmarnym snem. Przez chwilę więc stałem i gapiłem się na niego z otwartymi ustami, jak jakiś głupek.

– Jesteś pewien? – wykrztusiłem, gdy już doszedłem do siebie.

– Teraz już tak. Ale nie byłem. I dlatego umówiłem się z nią na spotkanie. Oburzyła się, zaprzeczała, ale jak jej przypomniałem okoliczności, to się wreszcie przyznała. To było kilka lat temu. Zamówiliśmy kilka panienek po trudnym spotkaniu biznesowym. No wiesz, żeby się odprężyć. Ona była jedną z nich… Miałem ci powiedzieć, ale nie zdążyłem. Wparowałeś tu jak wariat…

Powietrze ze mnie uszło jak z przebitego balonu. Opadłem na kanapę. Poczułem się oszukany, zraniony, poniżony. Teraz zrozumiałem, dlaczego Weronika tak stroniła od Jacka, nie lubiła nigdzie wychodzić. Wcale nie była skromną i nieśmiałą dziewczyną, za jaką ją uważałem. Bała się, że kumpel przypomni sobie, skąd ją zna albo że spotka któregoś ze swoich klientów. I wszystko się wyda.

– Masz jakąś flaszkę? Jak się zaraz nie nawalę, to chyba zwariuję – spojrzałem z nadzieją na Jacka.
Bez słowa poszedł do kuchni i przyniósł litrową butelkę wódki.

Do domu wróciłem nad ranem. Tylko na lekko chwiejnych nogach, bo z żałości i wściekłości nawet upić się porządnie nie mogłem. Weroniki nie było. Fatałaszków w szafie też. I dobrze.

Na stole znalazłem list. Napisała w nim, że pracowała w agencji tylko przez rok, że nie miała innego wyjścia, że życie ją do tego zmusiło. Ale teraz to już przeszłość i liczę się tylko ja. „Kocham cię i będę na ciebie czekać. Jeśli będziesz w stanie mi wybaczyć, zadzwoń” – przeczytałem na końcu.

– Wybaczyć? Chyba, kochana, sobie żartujesz – mruknąłem ze złością.

Zmiąłem kartkę i wyrzuciłem ją do kosza. A potem wykasowałem z komórki numer do Weroniki. Może przez jakiś czas będę za nią tęsknił. Ale nigdy nie zdołam zapomnieć, kim była...

Czytaj także:
„Tadeusz od razu mi się spodobał, był przeciwieństwem mojego męża. Wkrótce jednak zaczął mnie musztrować jak w wojsku"
„Karolinkę traktowałam jak córkę. Jej rodzice skupiali się tylko na sobie. Przez ich ciągłe kłótnie chciała się zabić"
„Lekarka zataiła śmiertelną wadę naszego nienarodzonego dziecka. Zrobiła to w imię Boga. Przeżyliśmy piekło"

Redakcja poleca

REKLAMA