„Gdy zmarł mąż, mój świat się rozpadł. Okazało się, że kompletnie nie znałam faceta, z którym żyłam ponad 20 lat”

kobieta fot. iStock by Getty Images, shironosov
„Zrozumiałam, że będę musiała zmierzyć się z tym wszystkim sama – zarówno z długami, jak i z tajemnicami Tomasza, które teraz obciążały mnie. Zrozpaczona i zagubiona, postanowiłam skonsultować się z adwokatem”.
/ 20.09.2024 17:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, shironosov

Mój świat zawsze kręcił się wokół Tomasza. Był moją wielką miłością, a ja jego żoną, przyjaciółką i wsparciem. Przez lata naszego małżeństwa trzymaliśmy się razem, planowaliśmy przyszłość, choć dzieci nie mieliśmy. Tomasz był mężczyzną o zamkniętej przeszłości, ale to mi nie przeszkadzało.

Zostałam sama

Był ciepły, troskliwy i zapewniał mi stabilność. Po jego śmierci czułam, jakby cały mój świat się zawalił. Żyłam wspomnieniami, próbując poradzić sobie ze stratą, aż pewnego dnia, podczas porządkowania jego rzeczy, natknęłam się na zamkniętą szafkę. Tomasz zawsze nosił klucz przy sobie, ale teraz ten klucz był w mojej dłoni, a ja czułam, jak rodzi się we mnie niepokój.

Kiedy włożyłam klucz do zamka, moje ręce drżały. Czułam, że za tymi drzwiami kryje się coś, co może zmienić wszystko, co wiedziałam o Tomaszu. Otworzyłam szafkę i od razu zauważyłam stos dokumentów. Na samej górze leżał testament. Z bijącym sercem zaczęłam czytać, co Tomasz zapisał w swoim ostatnim słowie.

Było tam imię, którego nigdy wcześniej nie słyszałam – Marek, syn Tomasza z pierwszego małżeństwa. Wszystko, co mieliśmy – dom, oszczędności, nawet samochód – zostało przepisane jemu.

– Syn? Tomasz miał syna? Dlaczego nigdy mi o nim nie wspomniał? – wyszeptałam, a głos załamał mi się ze zdumienia.

Nie mogłam uwierzyć, że przez te wszystkie lata żyłam w niewiedzy. Jak mógł przede mną ukryć coś takiego? Chwyciłam telefon i drżącymi rękami wybrałam numer Kingi.

– Musisz do mnie przyjechać. Znalazłam coś, co zmienia wszystko. Tomasz miał syna, a ja o tym nie wiedziałam! – powiedziałam, czując, jak narasta we mnie mieszanka wściekłości i przerażenia.
Czułam się zdradzona przez człowieka, któremu ufałam bezgranicznie.

Okazał się nieczuły

Następnego dnia postanowiłam skontaktować się z Markiem. Miałam nadzieję, że on rzuci trochę światła na tę sprawę. Po kilku próbach w końcu udało mi się do niego dodzwonić. Marek był chłodny, niemal obojętny. Zaskoczyło mnie to, jak mało emocji wykazywał wobec ojca.

– Nie jestem zainteresowany spadkiem – powiedział sucho. – Domyślam się, że to tylko długi, a ja nie zamierzam brać na siebie tego ciężaru.

– Ale Marek, to twój ojciec… – próbowałam przemówić mu do rozsądku, choć wciąż nie mogłam pogodzić się z myślą, że Tomasz miał dziecko, o którym nigdy mi nie wspomniał.

– Może dla pani był kimś bliskim, ale dla mnie? Był prawie obcym człowiekiem. Proszę się tym zająć, jak pani chce. Ja umywam ręce – odpowiedział zimno.

Odrzucił spadek tak, jak odrzucił kiedyś swojego ojca. Zostałam sama z całym tym bałaganem. Zrozumiałam, że będę musiała zmierzyć się z tym wszystkim sama – zarówno z długami, jak i z tajemnicami Tomasza, które teraz obciążały mnie.

Zrozpaczona i zagubiona, postanowiłam skonsultować się z adwokatem. Siedziałam w jego biurze, trzymając w rękach testament Tomasza. Adwokat, starszy mężczyzna o spokojnym głosie, uważnie przejrzał dokumenty, po czym spojrzał na mnie ze współczuciem.

Jak mógł go odrzucić?

– Pani Jolu, jeśli Marek formalnie odrzuci spadek, wszystkie długi i zobowiązania przejdą na panią – powiedział, odkładając papiery na biurko.

– Ale jak to możliwe? – zapytałam z trudem łapiąc oddech. – Przez całe nasze małżeństwo Tomasz nigdy nie wspominał o żadnych długach, ani o synu… Jak to wszystko mogło się dziać za moimi plecami?

– Niestety, czasem ludzie mają sekrety, których nie ujawniają nawet najbliższym. Ale teraz musimy skupić się na rozwiązaniu problemu – odpowiedział adwokat, starając się mnie uspokoić. – Jeśli Marek odrzuci spadek, nie będzie pani miała wyboru. Będzie pani musiała spłacić wszystkie długi męża.

Czułam, jak cała ta sytuacja zaczyna mnie przerastać. Byłam przerażona i zagubiona. Zdałam sobie sprawę, że moje życie, które wydawało się tak pewne, teraz rozsypuje się na kawałki.

Nie mogłam tak po prostu się poddać. Zdecydowałam, że muszę spróbować przekonać Marka osobiście, by zmienił zdanie. Umówiłam się z nim na spotkanie w małej kawiarni. Marek przyszedł punktualnie, ale jego postawa była zimna i obojętna.

– Dziękuję, że zgodziłeś się spotkać – zaczęłam, próbując ukryć nerwy. – Wiem, że sytuacja jest trudna, ale proszę, przemyśl to jeszcze raz. To nie jest tylko kwestia majątku, ale także odpowiedzialność za dziedzictwo twojego ojca.

Wszystko zostawił mi

Marek spojrzał na mnie z nieskrywaną irytacją.

– Pani Jolu, z całym szacunkiem, nie znała pani mojego ojca tak, jak ja go znałem – powiedział. – On już mnie raz porzucił, a teraz chce, żebym przejął jego długi? Nie, to nie moja odpowiedzialność.

– Rozumiem, że masz żal do Tomasza, ale czy to naprawdę najlepsze rozwiązanie? Zostawić mnie z tym wszystkim? – próbowałam dotrzeć do jego sumienia, choć wiedziałam, że szanse są niewielkie.

– Radźcie sobie z tym, jak chcecie. Ja już podjąłem decyzję – odpowiedział stanowczo, wstając od stolika.

Patrzyłam, jak wychodzi, czując się coraz bardziej zdesperowana. Marek nie miał zamiaru się zaangażować, a ja byłam zdana tylko na siebie. Wiedziałam, że nie mam wyboru. Musiałam podjąć trudne decyzje, choć każda z nich bolała mnie jak ukłucie nożem. Zaczęłam od sprzedaży naszego domu, miejsca pełnego wspomnień, które teraz musiałam pożegnać. Proces ten był bolesny, ale nieunikniony – musiałam spłacić długi Tomasza, aby móc zacząć od nowa.

Każda rzecz, którą pakowałam, przypominała mi nasze wspólne chwile. To było tak, jakby z każdym kartonem wyrywano mi kawałek serca. Kinga była przy mnie, wspierała mnie, ale nawet jej obecność nie mogła złagodzić bólu, który czułam.

Byłam rozdarta

– Wiem, że to trudne, ale musisz myśleć o przyszłości – powiedziała Kinga, kładąc mi rękę na ramieniu. – Sprzedasz, co możesz, i zaczniesz od nowa. Dasz radę, jesteś silna.

– Ale to było nasze życie… – wyszeptałam ze łzami w oczach. – Wszystko, co mieliśmy. Jak mam teraz zacząć od nowa? Czuję się tak, jakby całe moje życie było jednym wielkim kłamstwem.

Kinga przytuliła mnie mocno, a ja wiedziałam, że nie mam innego wyjścia. Musiałam iść naprzód, choćby krok po kroku, zostawiając za sobą przeszłość, której nie mogłam zmienić.

Sprzedaż domu była ostatecznym pożegnaniem z przeszłością. Kiedy przekazałam klucze nowym właścicielom, poczułam, jakby zamknęła się pewna część mojego życia. Z przepełnionym bólem sercem, przeniosłam się do skromniejszego mieszkania, gdzie miałam zacząć wszystko od nowa.

Przez wiele tygodni czułam się zagubiona, jakby cała moja tożsamość została wymazana. Jednak stopniowo, dzień po dniu, zaczynałam znajdować w sobie siłę, której wcześniej nie dostrzegałam. Tomasz mnie zawiódł, ale nie mogłam pozwolić, by ta zdrada mnie zniszczyła.

W nowym miejscu życie płynęło inaczej – spokojniej, bez luksusów, ale z poczuciem, że jestem wolna od iluzji, które kiedyś kształtowały moje życie. Zaczęłam odbudowywać siebie, ucząc się, że czasem musimy stracić wszystko, by odnaleźć to, co najważniejsze.

Choć wciąż czułam ból, wiedziałam, że teraz żyję w prawdzie, bez tajemnic i fałszu. Przede mną było nowe życie, które musiałam zbudować własnymi siłami. Było to przerażające, ale i oczyszczające. Zrozumiałam, że przyszłość jest w moich rękach, a ja jestem gotowa, by ją przyjąć.

Jolanta, 54 lata

Czytaj także:
„Mój leniwy 30-letni syn wciąż siedział mi na głowie. W końcu straciłam cierpliwość i przestałam go karmić”
„Dałam bratanicy 10 tysięcy na 18-stkę, a ona nawet nie podziękowała. Nie zobaczy więcej moich pieniędzy”
„Po śmierci teściów sąsiadka przywłaszczyła ich majątek. Cała wieś dała jej tak popalić, że szybko zwróciła, co nie jej”

Redakcja poleca

REKLAMA