„Gdy teściowa trafiła do szpitala, teść był zrozpaczony. Bardzo chciałam go pocieszyć, więc wylądowałam z nim w łóżku”

zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Xavier Lorenzo
„Pocałowałam go z większą pasją, jakby w jakimś niezrozumiałym szale, jak gdybym całkowicie utraciła zdolność racjonalnego myślenia! Jak gdyby moje długo ukrywane emocje nagle wyszły na światło dzienne. Pogrążyłam się w objęciach teścia i nagle on odwzajemnił mój pocałunek”.
/ 17.12.2023 22:00
zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Xavier Lorenzo

Rzadko kiedy telefon wydający dźwięk w środku nocy przynosi dobre wieści. Zatem, kiedy komórka Tomka zaczęła dzwonić, na moment żywiłam nadzieję, że to jedynie jakiś błąd, bo przecież kto w pełni zdrowych zmysłów przeszkadzałby ludziom o drugiej w nocy?

Coś złego musiało się wydarzyć...

Twarz mojego mężczyzny zesztywniała tuż po odebraniu połączenia, a ja już wiedziałam.

– Matka. Karetka zabrała ją do szpitala – powiedział Tomek do pustego, cichego pokoju.

– Co się stało? – zerwałam się z łóżka, prowadzona instynktem, by go przytulić, ale Tomek delikatnie się odsunął, a moje dłonie spotkały jedynie próżnię. Skrzyżowałam je na klatce piersiowej, jakby nagle mróz wywołał dreszcze.

– Ojciec mówi, że nagle dostała bólu głowy, leki nie przyniosły ulgi, zaczęła tracić świadomość.

Nie brzmiało to dobrze. Mój mąż z przestraszonym wyrazem twarzy przypominał zagubionego, małego chłopca. Nie umiałam nawet wyobrazić sobie, co teraz przechodzi i za nic w świecie nie zechciałabym zamienić się z nim miejscami. Natychmiast przyszła mi na myśl moja mama, która zapewne w tym momencie spokojnie spała obok taty, lekko chrapiąc, jak czasem się jej zdarzało. Na szczęście nic jej nie groziło.

– Tomek, dokąd idziesz? – nagle zdałam sobie sprawę z otaczającej rzeczywistości, gdy zauważyłam, że mój mąż podąża w kierunku drzwi.

– Ruszam do szpitala! – oznajmił Tomek, już zawiązując sznurowadła w butach.

– To ja jadę z tobą! – postanowiłam, natychmiastowo wyskakując z łóżka.

Szpitale są dla mnie nieznośne, jak dla każdej normalnej osoby. A nocą puste korytarze, które pachną środkiem dezynfekującym, są chyba jeszcze bardziej przerażające i melancholijne. Teść siedział samotnie na jednym z krzeseł. Zaskoczyło mnie, jak bardzo bezbronnie wyglądał, podobnie jak Tomek!

– Tato? Co się stało? – zapytał mąż, pędząc w stronę ojca.

– Twoja matka miała udar, trwa operacja – odpowiedział ojciec, a potem nastała niepokojąca cisza.

Nie jestem osobą głęboko religijną, ale w tamtą noc gorąco i z całego serca modliłam się o zdrowie mojej teściowej. Miała przecież zaledwie 52 lata! Przed nią było jeszcze wiele cudownych dni. Była taką piękną i mądrą kobietą... Kiedy ktoś zakochuje się bez reszty i praktycznie od pierwszej randki marzy o małżeństwie z tą jedną osobą, nie z inną, rzadko zastanawia się nad tym, jacy będą przyszli teściowie. Czy będą mili czy zawistni? Czy będą pomocni czy będą się wtrącać do wszystkiego?

W momencie, gdy myśli o małżeństwie zaczynają przybierać konkretną formę, pojawiają się pewne pytania, na przykład kiedy nadejdzie czas na spotkanie z rodzicami przyszłego męża. Pamiętam, gdy przy pierwszej wizycie u nich odczuwałam lekki niepokój i napięcie. Wiedziałam o tym, że matka Tomasza była modelką i że jej mąż głęboko ją kocha, ale mimo to nie była to wiedza, która mogłaby mnie przygotować na to, co zobaczę

Była niesamowicie piękna

Była wysoka i smukła, z elegancką posturą i twarzą, której nie dało się zapomnieć. Wyraziste kości policzkowe, olbrzymie oczy o barwie jeziora w górach. Jej fryzura w młodzieżowym stylu dodawała jej młodości. Gdy się do mnie uśmiechnęła, przemknęło mi przez myśl, że z chęcią oddałabym dużo, aby wyglądać choćby na pół tak atrakcyjnie jak ona. I nie za 20–30 lat, lecz już w tym momencie!

Nie było niczego zaskakującego w tym, że tata Tomka – mężczyzna przystojny, szpakowaty, o spokojnym usposobieniu, patrzył na swoją żonę z ogromnym zafascynowaniem. Wydawało się, że dla niego nie istnieje nic poza nią! Zresztą przekonałam się o tym kilkakrotnie. Rodziców Tomka cechowała niezwykła życzliwość i serdeczność. Przyjemnie mi było odwiedzać ich, a także z radością zapraszałam ich do nas.

Zawsze czułam się u nich mile przyjęta, a kiedy przyjeżdżali do nas, nigdy nie przychodzili z pustymi rękoma. Przynosili nam podarunki, których wybór, jak wiedziałam, był dla nich procesem starannym, ponieważ zawsze trafiali w nasze gusta. Mimo to, zawsze miałam poczucie, że są w jakiś sposób samowystarczalni.

Razem tworzyli swoje małe, własne uniwersum, do którego dostęp nie miał nikt, nawet ich ukochany syn. Te spojrzenia, które wymieniali między sobą co kilka chwil, subtelne gesty pełne czułości, uśmiechy, którymi obdarzali się nawzajem.

Pewnie odczuwałam nutkę zazdrości

Uwielbiam Tomka i jestem pewna, że on również mnie naprawdę kocha, jednak – niech to będzie moje szczere wyznanie pełne smutku – nigdy nie doświadczyliśmy takiej niesamowitej iskry, jaką obserwowałam między jego rodzicami. I, nie ma co ukrywać, pragnęłabym, aby kiedyś ktoś na mnie spojrzał tak, jak mój teść spojrzał na swoją żonę – z takim nieskończonym zachwytem.

Jestem przekonana, że mój teść nie mógł sobie nawet wyobrazić, że może utracić swoją ukochaną. A kiedy nagle na szpitalnym korytarzu zrozumiał, że to jest możliwe, na jego twarzy malował się prawdziwy strach. Minuty mijały, a on nie poruszył się nawet, wciąż patrząc na drzwi, za którymi przeprowadzano operację jego żony.

– Czy przygotować ci kawę, tato? – zasugerowałam, gdy mijała już druga godzina czekania.

Obok na krześle półsennie siedział Tomek. Teść nie raczył mi odpowiedzieć, ale gdy postawiłam przed nim parujący kubek, niemal odruchowo go wziął i napił się łyka. „Ma takie subtelne dłonie, takie zgrabne, długie palce” – nie po raz pierwszy przemknęło mi to przez myśl.

Tomek niestety nie miał takich rąk po swoim ojcu. Dłonie mojego męża są duże i solidne, nieco chłopskie. Przyznaję, że czasem zastanawiałam się, do kogo właściwie Tomek jest podobny i dlaczego nie przejął tej delikatności swego ojca. Cieszyłam się, gdy mój teść delikatnie obejmował mnie na przywitanie czy na pożegnanie. Zawsze to sprawiało mi przyjemność...

Kiedy lekarz opuścił salę operacyjną, mój teść gwałtownie wstał z krzesła, rozlewając kawę na podłogę.

– Nie mogę nic konkretnego powiedzieć poza tym, że stan pana żony jest poważny, ale stabilny – takie informacje otrzymaliśmy od medyka.

Z ust ojca dobył się głośny świst, gdy nagle nabrał powietrza.

– Żona będzie przez jakiś czas utrzymywana w stanie farmakologicznej śpiączki, zatem sugeruję, aby pan wrócił do domu i odpoczął – powiedział doktor.

Z wyrazu twarzy mojego teścia wyczytałam, że nie planuje słuchać rady lekarza, ale była już piąta nad ranem, a my wszyscy byliśmy wyczerpani oczekiwaniem przed salą operacyjną. Dodatkowo Tomek musiał za trzy godziny być w pracy, pragnął choć na chwilę odpocząć, co było wyraźnie widoczne na jego twarzy.

– Odprowadzimy tatę – zasugerował.

Powiedziałam, że to załatwię

Zdałam sobie sprawę, że jeżeli on ruszy do domu swoich rodziców, zlokalizowanego na przeciwnym końcu miasta, to na pewno już nie położy się spać, nawet na krótką chwilę.

– Zaoferuję tacie podwózkę, a ty skorzystaj z taksówki, żeby wrócić do domu – zaproponowałam.

Tego dnia nie musiałam iść do pracy, więc miałam czas na odpoczynek. Mój mąż patrzył na mnie z wdzięcznością. Wzięłam swojego teścia za rękę, poddał się jak małe dziecko i bez słowa zajął miejsce w aucie. Łzy spływały mu po twarzy.

Weszłam cicho do pokoju. Mogłam się z nim pożegnać przed jego domem, ale obawiałam się, czy w takim stanie na pewno dotrze do mieszkania. Wyglądał na takiego nieobecnego, bezbronnego. Postanowiłam więc towarzyszyć mu w drodze na górę.

Po schodach szedł jak we śnie, zaoferowałam mu coś do picia lub jedzenia, ale odmówił, machając głową i natychmiast poszedł do sypialni. Wtedy powinnam odejść, ale tego nie zrobiłam. Słuchałam uważnie i nagle dotarło do mnie szlochanie. Mój teść płakał. Zastanawiałam się, co powinnam zrobić, w końcu po cichu weszłam do pokoju. Ojciec mojego małżonka siedział na łóżku, jego plecy drżały.

Podeszłam do niego i usiadłam obok, a następnie go objęłam. Nie odepchnął mnie, wręcz przeciwnie, przytulił się mocno, poczułam jego ciepłe łzy na mojej szyi. Nie jestem pewna, kiedy ucałowałam go delikatnie w policzek, zbierając te słone krople z jego twarzy, jedną za drugą. Nie stawiał oporu... A co ze mną?

Wzruszyłam się jego bezradnością

Pocałowałam go z większą pasją, jakby w jakimś niezrozumiałym szale, jak gdybym całkowicie utraciła zdolność racjonalnego myślenia! Jak gdyby moje długo ukrywane emocje nagle wyszły na światło dzienne. Pogrążyłam się w objęciach teścia i nagle on odwzajemnił mój pocałunek. Jego usta były tak gorące i pełne namiętności. W tym momencie całkowicie straciłam kontrolę, miałam wrażenie, że nagle zamieniłam się w moją piękną teściową, że jesteśmy jedną osobą. I kochałam się z ojcem mojego męża...

Co dalej? Czy powinnam to wyznać? Nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłam. Wydaje mi się, że gdzieś w zakamarkach duszy marzyłam o tym od dawna, chciałam skosztować choć kropli tego ich niewiarygodnego szczęścia. Nie, nie oznacza to, że w moim związku byłam nieszczęśliwa, ale...

Kiedy mój teść przysnął obok mnie, przez długi czas na niego patrzyłam, a potem założyłam ubranie i wyszłam, zamykając drzwi za sobą. W tym momencie nie zastanawiałam się nad tym, co się stanie, gdy spotkamy się ponownie, ale przemyślenia nadeszły później, już w moim domu.

O mój Boże, co ja narobiłam? Jak teraz mogę spojrzeć w oczy któremukolwiek z nich? Tomkowi, teściowi i teściowej, kiedy wyjdzie ze śpiączki? Co teraz się stanie?” – na myśl o nadchodzących dniach, zaczęłam się pocić z nerwów.

Miałam wyrzuty sumienia

W tym momencie byłam zadowolona, że przez dwa dni prawie nie spotkam się z mężem. Miniemy się w drzwiach, gdy będzie wracał z pracy, a ja z kolei będę szła do mojej, na drugą, nocną zmianę. „Mam nadzieję, że do tego momentu się uspokoję, może coś zdecyduję” – rozmyślałam.

Jednakże, jak można było przewidzieć, niczego nie wymyśliłam. Tylko poczułam się jeszcze bardziej przestraszona, gdy Tomek zadzwonił. – Matka przebudziła się i jest w lepszym stanie. Zmagamy się z niedowładem prawej strony, nie jest w stanie swobodnie manipulować ręką, ale medycy zapewniają, że po terapii powinna dojść do siebie – słyszałam nadzieję w jego głosie.

– To wspaniale! – wydusiłam z siebie przez zaciśnięte gardło.

– Planuję ją odwiedzić. Chcesz pojechać ze mną? Mogę podjechać po ciebie do pracy – zaproponował mój partner.

W pierwszej chwili chciałam odpowiedzieć negatywnie, ponieważ przeraziła mnie perspektywa spotkania teścia w szpitalu, ale przecież moja odmowa zaskoczyłoby Tomka. Na pewno zacząłby zastanawiać się, dlaczego nie chcę jechać. Zdecydowałam się więc...

Jej mąż już siedział przy jej łóżku, spojrzał na mnie i... nic. Nie otrzymałam żadnej odpowiedzi z jego strony, jakby między nami do niczego nie doszło! Byłam tak zaskoczona tym, że ledwo udało mi się to ukryć. Na moje szczęście nikt specjalnie na mnie nie zwracał uwagi, bo to matka mojego męża była w centrum zainteresowania. Na jej twarzy było widać zmęczenie i fakt, że po udarze jej prawa strona ust nieznacznie opadała. Absolutnie nie odebrało jej to uroku, była jak zawsze – piękna.

Mój teść był w nią bezgranicznie wpatrzony. Rozmawiał ze mną i swoim dzieckiem, a moim mężem, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Odpowiadał na moje pytania z uśmiechem, ale ani jednym ruchem, ani jednym gestem nie dał po sobie znać, że pamięta o tamtym incydencie. Byłam zszokowana! Od tamtej pory, mimo że minęły już trzy tygodnie, nie rozmawialiśmy na „ten” temat. Cieszy mnie to, ale też trochę boli. Ta noc nie była dla mnie obojętna.

Czytaj także:
„Mąż ma pretensje, że wieczorem nie padam na kolana i się z nim nie modlę. Wolę obejrzeć serial, niż klepać zdrowaśki”
„Po 25 latach małżeństwa mąż znalazł sobie młodszą i odszedł. Za chwilę zrobił jej dziecko, a ja poczułam się staro"
„Od 30 lat udaję, że chodzę do kościoła, by zadowolić rodziców. Muszę uchodzić za dewotę, inaczej rozpęta się piekło”

Redakcja poleca

REKLAMA