„Gdy siostra dowiedziała się, że nie jest córką naszego ojca, zaczęła traktować go jak obcego. Mściła się, gdy mnie faworyzował”

Rodzice zniszczyli moje poczucie własnej wartości fot. Adobe Stock, fizkes
„Po pogrzebie mamy siostra w ogóle przestała do mnie dzwonić i zajęła się własnym życiem.  Raz powiedziałam Agacie, że widziałam z daleka, jak tata płakał nad grobem. – I co z tego? – niemal usłyszałam, jak wzrusza ramionami po drugiej stronie linii. – Mnie też jest ciężko. Jakoś nie mam siły się nim przejmować, wybacz”.
/ 08.11.2022 07:15
Rodzice zniszczyli moje poczucie własnej wartości fot. Adobe Stock, fizkes

Kiedy zmarła mama, poczułam się podwójnie osierocona, jakbym jednego dnia straciła dwie bliskie osoby: ją i moją starszą siostrę. Po pogrzebie Agata w ogóle przestała do mnie dzwonić i zajęła się własnym życiem. Na cmentarzu też nigdy nie widziałam śladów jej obecności. Kiedy przychodziłam, zawsze stały tam jedynie kwiaty i znicze ode mnie i taty. Raz powiedziałam Agacie, że widziałam z daleka, jak tata płakał nad grobem.

– I co z tego? – niemal usłyszałam, jak wzrusza ramionami po drugiej stronie linii. – Mnie też jest ciężko. Jakoś nie mam siły się nim przejmować, wybacz.

Nie dyskutowałam z nią

Wiedziałam, że miała swoje powody, by czuć obojętność względem ojca. A właściwie to jej ojczyma. Rodzice pobrali się, kiedy Agata miała niecały rok. Ja przyszłam na świat cztery lata później i bardzo długo nie miałam pojęcia, że mamy z siostrą innych ojców. Dowiedziałam się tego przypadkiem, kiedy byłam w szóstej klasie. Agata powiedziała, że ma ciężki dzień, bo jej tata umarł. Byłam zszokowana, bo przecież tatuś właśnie kosił ogródek i widziałam go przez okno. Ale kiedy zobaczyłam minę siostry, zrozumiałam, że nie wiem o jakiejś tajemnicy rodzinnej.

Mój biologiczny tata – wyjaśniła mi ze wzruszeniem ramion, z którego już wtedy zrobiła swój charakterystyczny gest. – O rany! Nie patrz tak! Masz trzynaście lat! Mama powinna ci dawno powiedzieć. Jestem córką mężczyzny, z którym była związana, zanim poznała tatę… to znaczy, no, naszego tatę, yyy… twojego…

Sama się w tym gubiła. Przecież od kiedy nauczyła się mówić, nazywała tatę tak jak ja. A potem, kiedy osiągnęła pełnoletność, mama oznajmiła jej, że to wcale nie jest jej biologiczny ojciec. Na dodatek, zanim Agata przemyślała tę nowinę i podjęła decyzję, że chce się z nim spotkać, facet dostał zawału i umarł. Chociaż siostra nigdy go nie poznała, miałam wrażenie, że przechodzi po jego śmierci coś w rodzaju żałoby. Wtedy też zaczęła być podła dla naszego taty. Wykłócała się z nim o wszystko, robiła mu na złość, a kiedy próbował ją dyscyplinować, krzyczała, że nie jest jej ojcem.

– Czemu tak do niego mówisz? – zapytałam raz po awanturze o to, że wróciła do domu śmierdząca alkoholem i papierosami. – Przecież twój biologiczny ojciec zostawił mamę, jak była w ciąży. To bez sensu, że uważasz go za ważniejszego niż nasz tata…

– Jasne, a ty to dużo wiesz! – prychnęła. – Jak miałam czternaście lat, to też mi się zdawało, że jestem najmądrzejsza.

Nie wytłumaczyła mi tej niechęci również później – kiedy to ja miałam osiemnaście, dwadzieścia czy trzydzieści lat. Byłam blisko z ojcem, Agata w jakimś sensie zawłaszczyła mamę. Razem zdrowo gotowały, stosowały jakieś diety oczyszczające. Ja i tata tylko się z tego śmialiśmy i jedliśmy smażonego kurczaka jak dobrzy kumple. Niestety, pomimo prowadzenia zdrowego trybu życia, detoksykacji i jogi, mama zachorowała.

Wszystkich nas to zdruzgotało

Ale nie tylko to mnie martwiło. Kiedy było już pewne, że mama nie wyzdrowieje, Agata zaczęła zachowywać się skandalicznie. Żądała od mamy podziału majątku.

– O co ci chodzi?! – naskoczyłam na nią, kiedy mama powiedziała mi, że spisała testament, w którym po równo dzieli wszystko pomiędzy mnie i siostrę. – Mama jeszcze żyje, a ty myślisz tylko o domu?

– Ten dom należał do naszych dziadków – odpowiedziała z lodowatym spokojem. – Gdyby mama nie spisała testamentu, dostałybyśmy po jednej czwartej, a on połowę. Wybacz, że dbam o interesy swoje i moich dzieci.

„On” to był nasz ojciec. A raczej – mój. Agata podkreślała to na każdym kroku. Mówiąc o nim, używała zaimków albo zaznaczała: „twój ojciec”… Wobec niego zachowywała się obojętnie, traktowała go jak… nie wiem… znajomego rodziny.

– Mamo, o co jej chodzi? – wiedziałam, że mama źle się czuła, ale byłam przybita zachowaniem siostry.

– To moja wina – odszepnęła. – Ma żal, że powiedziałam jej tak późno, i nie miała okazji poznać swojego biologicznego ojca. Ma rację, mogłam jej powiedzieć wcześniej, ale… Czekałam, aż będzie dorosła. Nie chciałam tego robić dziecku… A potem on tak nagle umarł, a ona ma poczucie, że coś jej odebrałam. Gdyby nie to, że potrzebowała aktu urodzenia do wyrobienia dowodu, nie wiem, czy kiedykolwiek bym jej powiedziała prawdę…

Kiedy mama umarła, ojciec nawet nie wspomniał o podziale majątku. Pracował przez całe życie, za oszczędności kupił sobie małe mieszkanie, a dom zostawił nam do sprzedaży i podziału. Kiedy z nim o tym rozmawiałam, powiedział tylko:

– Agata uważa, że zawsze faworyzowałem ciebie, bo jesteś moją biologiczną córką… Wcale tak nie było. Po prostu mieliśmy z sobą więcej wspólnego, ty i ja. Ale ona nigdy tego nie zrozumie.

I nagle to zrozumiałam! Przypomniałam sobie te wszystkie rzeczy, które tata robił ze mną: naprawianie roweru, wożenie mnie pięć razy w tygodniu do szkoły muzycznej, granie w szachy i przedstawianie swoim znajomym mianem „moja księżniczka”. Ona nigdy nie była „księżniczką”. Nie pamiętałam, by tata woził ją na jakieś zajęcia albo spędzał czas tylko z nią. Coś było w tych jej wspomnieniach, że to ja byłam jego ulubioną córeczką…

Oczywiście, że tak było! – prychnęła, kiedy raz przyznałam jej rację.

Siedziałyśmy u niej w kuchni, trójka jej dzieciaków już spała, mąż był gdzieś z kolegami.

Wymusiłam na Agacie ten wspólny wieczór

Czułam się, jakby mnie unikała i dosłownie wprosiłam się do niej z butelką wina i lodami. Tęskniłam za mamą, czułam się samotna i potrzebowałam bliskości mojej starszej siostry.

– Zawsze byłaś najważniejsza – rzuciła w zadumie, wylewając resztki wina z butelki do swojego kieliszka. – Ojciec potrafił zawołać mnie z podwórka, bo ty się nudziłaś w domu. Nie obchodziło go, że miałam koleżanki, że też byłam dzieckiem! Miałam przerwać zabawę i iść niańczyć ciebie… Albo zabierał mi czekoladki, bo ty zjadłaś swoje i płakałaś, że chcesz więcej.

Nie pamiętałam tego, ale już kiedyś mi to wypomniała. To był kalendarz adwentowy. Ona jadła po jednej czekoladce dziennie, a ja otworzyłam wszystkie okienka naraz. A potem zobaczyłam, że ona wciąż ma czekoladki…

– Po prostu kazał mi oddać ci połowę moich. Zniszczył całą zabawę!

– Dla mnie był fajny. Cieszę się, że go mam – powiedziałam wtedy i zobaczyłam w oczach Agaty ból.

Po tamtym spotkaniu przy winie długo ze sobą nie rozmawiałyśmy. Czułam się dziwnie, nie mogąc mówić swobodnie o ojcu. Agata była przepełniona żalem. Do niego – bo bardziej kochał mnie, i do mamy – bo ukrywała przed nią prawdę. Miałam wrażenie, że stworzyła sobie idealny obraz swojego biologicznego ojca i żałowała, że odebrano jej szansę na jego miłość i opiekę. Kilka lat po śmierci mamy ojciec też ciężko zachorował. Wymagał stałej opieki, ale nie mogłam tu liczyć na siostrę. Wprost powiedziała mi, że nie zamierza poświęcać dla „tego człowieka” życia. Nie wymagałam tego od niej, w końcu miała troje dzieci, a ja byłam bezdzietną singielką.

Zostałam przy tacie do samego końca

Kochałam go i bardzo przeżyłam jego śmierć. Podczas pogrzebu i konsolacji Agata bardzo mnie wspierała. Nie powiedziała, że też jest jej przykro, ale starała się być dla mnie oparciem. Może miała żal do rodziców, ale nie do mnie. Nawet o to, że byłam ulubienicą ojca. Minęło kolejnych kilka lat. O dziwo, kiedy zabrakło ojca, jakbym odzyskała siostrę. Była na moim ślubie, uwielbiała moją córkę. Moje życie ponownie zatrzymało się, kiedy Agata zmarła nagle z powodu udaru. Z rodziny, w której przyszłam na świat, nie został już nikt…

Moja siostra miała wtedy sześćdziesiąt jeden lat i szczęśliwe życie za sobą – udane małżeństwo, troje dzieci, pięcioro wnuków. I jedną tajemnicę, którą nosiła przez tyle lat. Odkryłam ją, porządkując jej dokumenty. Znalazłam pudełko z listami adresowanymi do naszej mamy. Nadawcą był mężczyzna, którego imię nic mi nie mówiło. Dopiero kiedy zaczęłam czytać, wszystko stało się jasne…Listy musiała dostać od mamy, kiedy było już naprawdę źle. Mama powierzyła jej swój sekret. To były listy od ojca Agaty, ale także… mojego. Tak, mama, już będąc żoną taty, miała romans ze swoim dawnym kochankiem… I ja byłam owocem tej miłości – jasno wynikało to z ich korespondencji.

Długo zastanawiałam się, dlaczego siostra mi nigdy o tym nie powiedziała. Przecież byłoby jej łatwiej. Miałaby z kim rozmawiać o tym, kim był nasz biologiczny ojciec i może użalać się, że nie pozwolono nam go spotkać. A jednak mi tego oszczędziła. Może dlatego, że sama cierpiała i nie chciała, bym czuła to samo… Jej prawda przysporzyła bólu, więc mnie starała się chronić. Nawet nie wyobrażam sobie, jak musiało jej być ciężko, kiedy widziała mnie i tatę razem, wiedząc, że mnie też w jakiś sposób się to „nie należy”. Jestem jej wdzięczna, że zatrzymała tę prawdę dla siebie.

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA